• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rowerem przez zamarzniętą Zatokę Pucką

Krzysztof Kochanowicz
5 lutego 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Zamarznięta Zatoka Pucka na wysokości Rzucewa. Zamarznięta Zatoka Pucka na wysokości Rzucewa.

Wody Zatoki Puckiej są stosunkowo płytkie, co zimą z pewnością sprzyja szybkiemu zamarzaniu. W tym roku, niemalże przez cały styczeń, temperatury znacznie spadły, co spowodowało, iż zatokę przykrył lód począwszy od Cypla Rewskiego aż po Mierzeję Helską. Sprzyjające warunki otworzyły drogę śmiałkom sportów zimowych jak i rekreacji. My również postanowiliśmy z tego skorzystać, udając się na przestrzał tzw. "Małego Morza".



Temat przemierzenia zamarzniętej zatoki pojawił się znacznie wcześniej, jednak poprzednie zimy nie były tak mroźne jak obecna. My sami zaś nie byliśmy na tyle przygotowani, by podjąć się tego wyzwania. W tym roku miejscami od brzegu Nordy, czyli krainy Północnych Kaszub pokrywa lodu sięga do 10 km w głąb Zatoki Puckiej. Na kilometr lub dwa od plaży, gdzie głębokość nie przekracza kilku metrów, lód jest na tyle gruby, że można nim swobodnie się udać na przestrzał zatoki. Wycieczkę można podobno rozpocząć już od Cypla Rewskiego i skończyć w na Mierzei Helskiej, jednak ze względu na ostatni sztorm i deformacje lodu, jakie powstały w miejscu, gdzie Zatoka Pucka łączy się z Zatoką Gdańską, przeprawa mogłaby być dość niebezpieczna. Nie chcąc zatem zbytnio ryzykować, ominęliśmy również inny niebezpieczny odcinek w okolicy ujścia rzeki Redy. Naszą eskapadę rozpoczęliśmy nieco dalej. Zacznę jednak od początku...

W dniu, w którym postanowiliśmy przeciąć Zatokę Pucką na rowerach, temperatura odczuwalna oscylowała w granicach - 20 kresek poniżej zera. Od wschodu wiał porywisty wiatr, dlatego trasę naszej wycieczki skierowałam tak byśmy mięli go w plecy, a nie w twarz.

Pierwszym etapem było jednak wydostanie się z naszej zasypanej białym puchem aglomeracji i skierowanie się ku Zatoce Puckiej. Nie było to proste. Niemalże wszystkie chodniki, nie wspominając już o ścieżkach rowerowych, których w Gdyni i tak jak na lekarstwo, były zasypane. Do Pogórza zmuszeni byliśmy ciąć szosą. Miejscami by mieć jak najmniejszy kontakt z "blachosmrodami" skorzystaliśmy z bocznych dróg gdyńskiej stoczni, szczególnie w okolicach estakady. Podjazd pod Pogórze trochę dał nam w kość, jednak nie mieliśmy zamiaru od razu się poddać. To nie w naszym stylu ;)

Pierwsze próby jazdy po lodzie kończą się różnie: czasami miękko, czasami nie. Pierwsze próby jazdy po lodzie kończą się różnie: czasami miękko, czasami nie.


Od Pogórza do Kosakowa zwykle udajemy się skrótem wiodącym drogą gruntową równolegle do lotniska, jednak zważając na warunki na drogach, zdawaliśmy sobie sprawę, iż droga ta może być ciężko przejezdna. Nie myliliśmy się ! Na otwartej przestrzeni, gdzie brakowało jakiejkolwiek roślinności droga kompletnie zasypana była śniegiem. Jednak pomimo głębokich zasp, miejscami przejazd był możliwy. Łącznie może tylko na odcinku kilometra rowery musieliśmy pchać. Przed Kosakowem, dołączył do nas kolega, który jednak nie dotrwał do głównego celu "przeprawy przez lód".

W Pierwoszynie można było pójść na łatwiznę i do Rewy udać się asfaltem. Ta myśl jednak nawet przez chwilę nie przechodziła mi przez głowę, dlatego dalej twardo trzymałem się planu. Pomimo niełatwych warunków udaliśmy się jeszcze bardziej w głąb pól i lasów przemierzając liczne wzniesienia rozciągające się pomiędzy Pierwoszynem a Mechelinkami, tzw. "Góry Grunwaldowe". Najwyższe wzniesienie, z którego rozpościerają się przepiękne widoki na Zatokę Gdańską i w oddali widoczną "kosę północy", czyli Mierzeję Helską liczy prawie 30 m n.p.m. Od tego właśnie miejsca początkowo zamierzaliśmy udać się brzegiem zatoki do Rewy, jednak kilka dni wcześniej burzliwe sztormowe fale wdarły się na brzeg skutecznie go zalewając. Pod wpływem silnych wiatrów i bardzo niskich temperatur cała linia brzegowa pokryta jest zdeformowanym i kruchym lodem. Przejście tamtędy byłoby bardzo trudne, nie mówiąc o przejechaniu rowerem. Tym razem przeszkoda była nie do przeskoczenia. Jednak jeśli nie można na wprost, trzeba to ominąć. "Nie płacząc zbytnio nad rozlanym mlekiem" z Mechelinek udaliśmy się do Mostów, gdzie nie mając większego wyboru do Rewy zmuszeni byliśmy pojechać szosą. Na szczęście nie było na niej specjalnie ruchu samochodowego. Komu by się chciało w taki mróz wystawiać nos zza cieplutkiej kołdry?

Krzyśko pokazuje jak wygląda kontrolowany poślizg na oponach kolcowanych. Krzyśko pokazuje jak wygląda kontrolowany poślizg na oponach kolcowanych.


Przed Rewą odbiliśmy w dobrze nam znaną z poprzednich wycieczek drogę przecinającą Rewskie Błota (droga wiodąca betonowymi płytami zamknięta jest dla ruchu samochodowego). Niestety, jako że nic tamtędy, a tym bardziej w taką pogodę nie jeździło, mieliśmy okazję odbyć "dziewiczy kurs" przez biały puch. Pierwsze kilkadziesiąt metrów poszło niemalże jak z górki, jednak po zagłębieniu się w terenie okazało się, że przejazdem nie radzi sobie sprzęt Krzyśka, który z racji zimy ściągnął tylną przerzutkę i kasetę zostawiając jedynie napinacz i pojedynczą zębatkę. Co głębszy śnieg i mocniejsze depnięcie, łańcuch spadał i o jeździe nie było mowy. Wszelkie próby zaciśnięcia śrub mechanizmu również kończyły się fiaskiem. Poza tym sama naprawa sprzętu przy tak niskich temperaturach i mroźnym wietrze, to już była niezła sztuka. Nie mając specjalnie większego wyboru, z pewnością nie zostawiłbym kolegi "na pastwę losu". Razem wyjechaliśmy, razem wrócimy. Najwyżej zawrócimy, a cel jak nie dziś, osiągniemy w innym czasie.

Większość tego odcinka pokonaliśmy wszyscy jak jedna rodzina "z buta". Marsz też nieźle rozgrzewa, szczególnie gdy się pcha dodatkowy ciężar w postaci roweru. Wiedząc, że jesteśmy mniej więcej na jednej trzeciej trasy tego odcinka podjąłem decyzję zmiany trasy. Jednak nie zawróciliśmy. Znając ten teren "jak własną kieszeń", odbiliśmy ku drodze asfaltowej, którą uderzyliśmy przez Mrzezino i Osłonino do Rzucewa. Na odcinkach gdzie śnieg był bardziej rozjeżdżony sprzęt Krzyśka radził sobie znakomicie, dlatego też zdecydowanie ruszyliśmy ku realizacji naszego celu.

W Rzucewie po małej przerwie przy zamku w końcu udaliśmy się nad Zatokę Pucką i na "dzień dobry" doznaliśmy małego szoku. Lód nie był idealnie gładki. Przykrywała go dość gruba zmarznięta warstwa śniegu, która skutecznie uniemożliwiała przejazd. Pierwsze metry porównałbym do katorgi. Trzeba było naprawdę nieźle się napocić by nabrać prędkości. Pokonanie kilkuset metrów zajęło nam zbyt dużo czasu i gdyby takie warunki miałyby być aż do naszego celu, osiągnęlibyśmy go chyba już po zachodzie słońca. Mieliśmy różne myśli. Z pewnością nie było mowy o powrocie po ciemku przez Lasy Darżlubskie do Wejherowa, chociażby dlatego, że mało kto z nas pomyślał o zabraniu oświetlenia. Już jedną decyzję podjęliśmy: na pewno jedziemy do Pucka, jednak czy na pewno lodem?

Tym razem nie udało się dojechać do "białego placka". Tym razem nie udało się dojechać do "białego placka".


Nagle przy brzegu zza domostw zobaczyliśmy bojery i ludzi zwijających sprzęt. Postanowiliśmy do nich podjechać i wypytać się o warunki panujące nieco w głąb zatoki. Panowie zachęcili nas do ruszenia znacznie dalej od brzegu, gdzie nie ma już śniegu, a lód? ...niemalże jak w bajce, można się w nim przejrzeć. Najbardziej rozweselony był Krzysiek, który na tą okazję założył opony kolcowane.


Za radą kolegów oddaliliśmy się od brzegu znacznie dalej i zaczęła się prawdziwa frajda, jednak do czasu. Tam gdzie lód był lekko chropowaty jazda na zwykłych oponach ze spuszczonym nieco powietrzem już była trudna. Byle ruch powodował utratę równowagi i tym samym glebę. Początkowo zaliczane gleby i jazda nawet kilkadziesiąt metrów na tyłku czy na "supermena" ze śmiechu doprowadzała nas do łez. Bawiliśmy się świetnie. Jednak były miejsca, gdzie lód był tak śliski, że można było przejrzeć się w nim niczym w zwierciadle. Tu bez kolców o jedźcie prawie, że nie było mowy. Chyba, że się rozpędziło wcześniej rower na kawałku zmrożonego śniegu, a po wjeździe na lód "modliło się" co by dojechać do kolejnego "białego placka". Każdy nawet drobny ruch, czy to pedałami, czy kierownicą kończył się upadkiem. Jednak tu było o wiele gorzej niż poprzednio, bo z lodu tego było bardzo ciężko wstać. Nogi i ręce rozjeżdżały się w różnych kierunkach, podparcie się rowerem graniczyło z cudem, a żeby było mało niektóre podmuchy silnego wiatru, jak już udało nam się stanąć na nogi z powrotem strącały nas niczym kręgle. Po kilkunastu takich próbach, energia została wyczerpana do maksimum. Mi osobiście już nie było tak wesoło jak wcześniej więc zacząłem szukać jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Najlepiej cały czas bawił się Krzysiek, kontrolując swe poślizgi i wiraże.

Ehhh, żałowałem, że nie pokusiłem się w tym sezonie na kolczaste opony. Nie bujając jednak zbyt długo w obłokach, postanowiłem z powrotem zbliżyć się nieco brzegu i kontynuować jazdę po części przez tzw. "placki śniegu" po części przez lód, nabierając prędkości "na białym" i przejeżdżając bez ruchu po "szklance". W taki oto sposób, szło nam znaczenie lepiej, niż tam gdzie lód był jak żyleta. W końcu na horyzoncie pojawił się Puck. Tam również przy molo umówieni byliśmy z Krzyśkiem, który z pewnością trochę na nas czekał.

A oto nasza "czwórka wspaniałych", którzy podbili zamarzniętą Zatokę Pucką na rowerach. A oto nasza "czwórka wspaniałych", którzy podbili zamarzniętą Zatokę Pucką na rowerach.
Niektórzy lekko zmordowani, inni pewnie ledwo co rozgrzani postanowiliśmy wspólnie, że jeszcze trochę pokręcimy się po zatoce, po czym udamy się na dworzec PKP w Pucku, skąd do domu wrócimy koleją. Mając zatem jeszcze trochę czasu na spokojnie podsumowaliśmy naszą przygodę wymieniając się nowymi doświadczeniami z jazdy po lodzie, czy to na kołach czy na tyłku. Opony kolczaste z pewnością zdały egzamin. Ja sam po powrocie, zacząłem szukać dobrych okazji i być może jeszcze w tym sezonie powtórzę wypad w celu ich przetestowania.

Dziękuję wszystkim za wytrwałość i wsparcie podczas słabszych chwil. Wspólne dążenie do celu, to nie to samo co w pojedynkę !

Relacja pochodzi ze strony Grupy Rowerowej 3miasto


W tym samym czasie, nasi przyjaciele z Elbląga przeprawili się na rowerach na skróty do Krynicy Morskiej, przez Zalew Wiślany. Dla bezpieczeństwa tej ryzykownej wyprawy zabrali ze sobą kapoki. Filmy z ich przeprawy znajdują się na Elbląskiej Stronie Rowerowej

Parametry trasy

  • Region woj. pomorskie
  • Długość trasy 45 km
  • Poziom trudności trudny

Znajdź trasę rowerową

Opinie (111) ponad 20 zablokowanych

  • cool

    cool

    • 19 8

  • A potem w telewizji pokazują akcję ratunkową (16)

    bo pod takim jednym czy drugim bałwanem zarwał się lód.
    A za uratowanie takich cudaków płacimy my wszyscy.
    Następny zjazd proponuję z Kasprowego Wierchu jak tacy kozacy jesteście.

    • 49 60

    • Za daleko na Kasprowy,ale jutro jedziemy na Wieżycę, dołączysz ? (13)

      ... czy posiedzisz w kapciach jak zwykle przed telewizorkiem?

      • 28 15

      • ja np nie oglądam tv - i mam inne, bezpieczniejsze pasje. no ale to Wasz wybór, jeśli lubicie ryzykować wszystkim co macie - czyli życiem :) w każdym razie - nie podziwiam i nie krytykuję :) natomiast pozdrawiam i życzę dużo miłości :*

        • 13 9

      • Dzięki wam za opisanie częściowo trasy do Pucka i dalej (5)

        w wakacje próbowałem się przebić na Hel, ale bez mapy pogubiłem się za Pogórzem, wkurzyłem i tyle było w temacie :)

        • 2 3

        • Kup sobie GPS-a (3)

          i będzie po kłopocie,ciamajdo.

          • 0 14

          • ciamajdą to jest ten (2)

            co bez GPSa nie potrafi drogi do sklepu za rogiem znaleźć...

            • 6 1

            • No chyba że ten sklep (1)

              jest za rogiem ale w Pucku...

              • 1 1

              • to tylko kwestia skali....

                ... mapy

                • 2 1

        • Ten kawałek Nordy dobrze widoczny jest jedynie na mapach 1:50 000

          Jak potrzebujesz jakiejś mapki z tych okolic czyli, podeślij do nas maila. Wyślemy Ci skan z zaznaczonym i opisanym skrótem.
          ps. GPS`om mówimy NIE ;)

          • 0 1

      • W najlepszym przypadku to ty będziesz siedział przed telewizorem w kapciach,

        to jak przeżyjesz.
        W tym gorszym przynajmniej nie będzie kłopotów z refundacją twojej rehabilitacji.

        • 7 17

      • Ja wybieram się dziś do pubu (4)

        mam ochotę walnąć kilkanaście browarków,dołączysz?
        czy idziesz popedałować na rowerku chłopczyku?
        Pewnie po piątym leżałbyś pod stołem i chrapał.

        • 3 29

        • sparafrazuję jednego gostka powyżej

          "tacy jak ten powinni płacić za przeszczep wątroby".

          :P

          • 16 2

        • Piwko, piję dla smaku i nie robię z tego maratonów...

          ... poza tym picie na ilość, to dobre dla gówniarzy, których nie stać na dobre %. Osobiście wolę inne alkohole.
          ps. Bym dołączył, ale mam już lepszą propozycję na wieczór.

          • 11 1

        • ale Ty się chwalisz czy żalisz??
          wioskowy heros...

          • 2 2

        • Ty to jesteś bohater

          Ale mi "zaimponowałeś"!!! Brawo! Jesteś moim "idolem".

          • 0 1

    • Z Kasprowego owszem... (1)

      ...ale na snowboardzie. Jedziesz ze mną, X-Menie?

      • 5 1

      • Zadzieram kiece

        i lece.

        • 3 2

  • Akcja ratunkowa dla x-mena

    sam jesteś bałwan :-)

    • 22 13

  • No chłopaki z EB`owa też dali nieźle czadu ;) (1)

    ...przynajmniej Ci pierwsi założyli kapoki ;)
    ps. Ryzyko jest wszędzie, podobno 85% wypadków zdaża się w domu.

    • 14 9

    • i tak najbardziej 'śmiercionośnym' meblem jest łóżko

      99% w nim umiera...

      • 7 2

  • a na ile to jest bezpieczne ? (7)

    Panowie chyba zapomnieli prócz roweru wziąć zdrowy rozsądek.

    • 24 25

    • Skoro Zatoka Pucka jest na tyle zamarznięta, że...

      jeżdżą po niej nawet samochodami, to i rowerem można się bujnąć.
      Nie przesadzajcie !

      • 13 7

    • Zatoka była wtedy skuta lodem aż do Jastarni...

      ...więc kilkadziesiąt metrów od brzegu to w pełni bezpieczny obszar (mówię o tamtym dniu). Dla marud, co to chyba wtedy tylko w domu siedzieli, powiem jeszcze, że w Pucku po Zatoce spacerowały całe rodziny - o zgrozo!

      PS - dzięki dla GRT za fajną jazdę. Podobnej okazji nie wykorzystać to grzech, takie rzeczy faktycznie raz na ładne parę lat... Kozacko było :)

      • 13 3

    • Zdrowy rozsądek... (4)

      ...polega na wybraniu odpowiedniego dnia i miejsca do realizacji takich zabaw. A także na znajomości właściwości akwenu, jego charakterystyki zamarzania oraz umiejętności oceny lodu.
      Tamtego dnia na Zatoce żeglowali bojerzyści a po Zalewie Wiślanym ludzie jeździli samochodami.
      Zatoka Pucka to nie basen portowy w Gdyni - tam bym nie wszedł na lód.
      Co do naszej trasy, to gdybym tamtego dnia chciał wybić po drodze przerębel, zapewne zajęło by mi to z pół godziny pracy. Siekierą.

      Czy było to wszystko bezpieczne?
      Jak widać na zdjęciach nie do końca - istniało spore ryzyko zafundowania sobie siniaka na tyłku :) Można było też nawet zmarznąć w ręce.
      Niemniej widok muszelek na dnie przez 20cm lodowej szyby (znalazłem miejsce, gdzie lód był idealnie przejrzysty) był wart zmierzenia się z tymi dwoma "ekstremalnymi"zagrożeniami.

      • 13 2

      • "Niemniej widok muszelek na dnie przez 20cm lodowej szyby (znalazłem miejsce, gdzie lód był idealnie przejrzysty) był wart (3)

        zmierzenia się z tymi dwoma "ekstremalnymi"zagrożeniami" Uważaj abyś nie leżał obok tych muszelek i nie podziwiał nieba i chmur przez lód.

        • 2 15

        • Piekne są widoki z dna, leżąc i obserwując wszystko co powyżej...

          ... kto nurkuje pod lodem wie o czym mówię.
          X-MEN, niestety do końca życia nie zdejmie ciepłych kapci, ale to jego sprawa. Nie wszyscy w życiu potrafią realizować swoje cele czy marzenia, są tacy którzy nie potrafią wierzyć we własne umiejętności i możliwości.
          Proponuje jednak kiedyś ściągnąć kapcie, bo się można przeziebić;)

          • 9 3

        • trafiłaś 100% :) (1)

          ha ha, dzisiaj akurat leżałem obok muszelek i podziwiałem chmury przez lód od spodu, bo właśnie wrociłem z Kaszub z nurkowania podlodowego. Chmur tak naprawde za bardzo nie widac, ale lód od spodu jest śliczny, tylko tyle Ci powiem :D
          No ale to akurat nie ma nic wspólnego z rowerami :)

          • 9 2

          • Wiem, tez miałam okazje nurkowac na Kaszubach

            Ale społeczeństwo zawsze będzie dzielić się na odważnych i ciapowatych. Od dziecka moje życie jest pełne wrazen. Moje dzieci nie należą do lajz życiowych i tez podejmują się odważnych tematów. Jazda na rowerze zima, jest równie piękna niż latem i popieram głównego organizatora, który głowę ma na karku. Trzymam kciuki za kolejne osiągnięcia i pozdrawiam.
            Ps. Nie zwracajcie uwagi "na tych w papciach"; nie warto.

            • 8 2

  • posiadanie roweru czasem nie wiąże się z myśleniem... (5)

    w tym przypadku

    • 11 29

    • Powiedział co wiedział... (3)

      ... zaspany z samego rana niedźwiedź polarny;)
      taki z Ciebie rowerzysta, że szkoda słów... sezon pewnie rozpoczynasz latem kiedy kałuże przed domem podeschną?

      • 8 4

      • guzik wiesz...guzik widziałeś (2)

        śmigam rowerem cały rok, w minionym przejechałem ponad 5 tyś. więc myślę że nie jestem niedźwiedziem, ale na taki głupi pomysł po prostu bym nie wpadł.
        To jest tylko moje zdanie dobrze że chociaż kaski mieli bo kontakt z lodem do przyjemnych nie należy

        • 3 14

        • 5 tyś. km rocznie? ;) (1)

          ... z czego połowa na rowerku domowym, heheheh

          • 1 1

          • Te Rowerzysta...

            ... prawdziwy z Ciebie rowerzysta, ale chyba ten niedzielny ;)

            • 0 1

    • posiadanie roweru zawsze wiąże się z myśleniem...

      Posiadanie roweru zawsze wiąże się z myśleniem...
      Wynika to z tego, że w czasie wysiłku mięśni cała krew jest zatrudniona do obsługi ud. W wyniku tego może jest jej za mało w mózgu. Powszechnie znana jest kolka która zmusiła nie jednego He Rosa do odwrotu. Jeśli taka "kolka" dotyczy mózgu, to powoduje głupotę, a ta jak wiadomo nie boli

      • 0 0

  • Każdy robi to, co lubi (5)

    Jeden "głupim pomysłem" nazwie jazdę po zamarzniętej Zatoce, dla innego głupotą jest pakowanie się na szosę. Z GRT każdy jedzie na własną odpowiedzialność, nie chcesz, nie musisz, możesz tłuc swoje 50 km na zasyfionych asfaltach albo na szuterkach, jak kto woli.
    Ja przede wszystkim jeżdżę Enduro i wiem, że eksploracja gór w stylu "siegaj tam, gdzie wzrok nie sięga" (lub: "we ride where you walk") to też dla wielu "wątpliwa przyjemność" czy "kuszenie losu": wszechobecne błoto, mordercze podjazdy, wystające korzenie, a potem zjazd "z pieca na łeb" po kamieniach wielkości mikrofalówek. Dla mnie to jednak kwintesencja kolarstwa górskiego.
    Powtarzam za Krzyśkiem: można wszystko, trzeba po prostu ocenić warunki i swoje umiejętności oraz zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt (tutaj np.: opony kolcowane).
    Pozdro dla tych, co jeżdżą. Nie kłócmy się, bo i tak nas mało, kierowcy traktują nas jak intruzów, a jeszcze sami mamy się dzielić? Jedni wolą więcej adrenaliny, inni mniej - jak kto woli.

    • 32 5

    • "kierowcy traktują nas jak intruzów" (2)

      Ej no jestem kierowcą i też dużo poruszam się na rowerku więc nie generalizujcie, mi osobiście się nie podoba określenie "blachosmrody" jakieś takie, no głupie jest xD

      • 1 2

      • (1)

        blachosmrody jest jak najbardziej prawdziwe, zwłaszcza w odniesieniu do diesli.

        • 6 2

        • znowu generalizujesz

          osobiście wolę zapaszek w miarę nowego, zadbanego diesla niż gryzącą chmurę niebieskiego, trującego dymu z szrotowatego benzynowca spalającego 1l oleju silnikowego na 100km.

          A jeździ takiego złomu dużo, bo tani był...

          • 1 4

    • Tacy właśnie powinni w razie jakiegoś wypadku (1)

      być obciążani kosztami akcji ratunkowej.

      • 3 8

      • Pewnie, może wszystkich turystów od razu obciążymy kosztami?

        Chodząc czy jeżdżąc to po szlakach czy też poza nimi, każdy z nas na nogach stąpa inaczej, jeździ też inaczej. Jednemu powinie się noga szybciej, drugiemu później, a inny dopierwo w domu łeb rozbije.

        Od tego są ubezpieczalnie...

        • 2 1

  • Pytanie techniczne (6)

    Te opony z kolcami, to wyrób własny czy gotowce? Jak kupione, to jaki model i rozmiar?

    • 4 3

    • (3)

      Schwalbe Snow Stud 28x1.5 na tyle i Schwalbe Marathon Winter 28x1.6 na przedzie. Są to opony nadające sie do jazdy także po asfalcie.
      Jeżdzę na nich pierwszy sezon, używam prawie codziennie (dojazd do pracy) i bardzo je sobie chwalę :)
      Do spokojnej jazdy "po miescie" a nie po czystym lodzie w zupełności wystarczą kolce tylko na przednim kole + cokolwiek z agresywnym bieżnikiem na tył.

      • 2 1

      • 28" ?

        o kurde - a ja zawsze myślałem, że na zimę trzeba mieć mniejsze kółka i szeeerokie opony.

        • 0 2

      • (1)

        A możesz zmierzyć szerokość Wintera, bo się przymierzam do niech, ale nie wiem czy brać 1,35" czy 1,6".
        Jak się sprawdzają na luźnym śniegu?

        • 0 2

        • no wiesz, opona z kolcami 1.6" ma rozmiar jak każda inna opona 1.6" :)
          te kolce wystają raptem na milimetr.
          Na lużnym (ale płytkim) sniegu Marathony spisują sie bardzo przyzwoicie. Według mnie sporo lepiej niż Snow Stud, bo Snow Stud trzyma nieźle przód-tył, ale bieżnik ma tendencje do bocznego poślizgu.
          Na kopnym śniegu i tak chyba nic Cię nie uratuje... może poza naprawdę mega szerokimi oponami, takimi jak używają kolesie startujący w Idita Race przez Alaskę :D
          Na rower do jazdy tylko po miescie pewnie wziąlbym 1.35", ale mi sie czasami też zdarza w jakiś teren wyjechać.. W sumie to nigdy nie miałem opon węższych niz 1.5", więc nie chcę sie za bardzo wypowiadać w tej kwesti...

          • 2 1

    • Opony z kolcami (1)

      Sprzedam 2 szt. nowych opon zimowych do roweru firmy INNOVA, rozmiar to 26 x 2,1. Opony typowo na warunki zimowe, posiadają 268 tzw. kolców, które to sprawiają, że jazda zimą to przyjemność, szczgólnie po zmarznietej powierzchni. wietnie trzymają się nawierzchni, praktycznie nie ma zjawiska poślizgu. Takie opony to rzadkość.

      • 0 1

      • Jestem zainteresowany kupnem opon kolcowanych...

        ...jeśli miałby ktoś na sprzedaż używane opony do kół "26, odkupię komplet.
        Na maila proszę o podanie ceny oraz danych technicznych: ilość kolcy, szerokość opony itp.

        • 0 1

  • Wariaci!

    Już was lubię xD

    • 16 5

  • Wielki Szacunek (2)

    za to, że mimo tak potężnej życiowej głupoty nadal jesteście wśród żywych.

    Nacisk wywierany na powierzchnię styku opony z lodem jest wielokrotnie większy niż wywierany przez idącego pieszo człowieka (siła podzielona przez powierzchnie). Doprawdy jestem pod wrażeniem, że nic się nie stało.

    Naganne jest publikowanie tego typu "wyczynów" przez publiczny portal - promowanie głupoty nie powinno tu mieć miejsca. nie polecam naśladownictwa - cmentarze są pełne "odwaznych".

    • 14 20

    • Doprawdy? (1)

      "Nacisk wywierany na powierzchnię styku opony z lodem jest wielokrotnie większy niż wywierany przez idącego pieszo człowieka (siła podzielona przez powierzchnie). Doprawdy jestem pod wrażeniem, że nic się nie stało"

      Bedziesz pod jeszcze większym wrażeniem, jak kiedyś zobaczysz na jeziorze łyżwiarza i zastanowisz się jaką on ma powierzchnie styku z lodem, i policzysz jakie on ciśnienie wywiera.
      Sposób rozumowania masz poprawny, tylko wnioski wyciągnąłeś zupelnie bzdurne.

      • 17 2

      • taki łyżwiarz to w ogóle hardkor jest

        on ten lód TOPI pod łyżwą!!!

        Straszne!!

        że on się tak nie boi?

        • 11 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum