• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Off-road przez trójmiejskie lasy; edycja 1

15 czerwca 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
Zanim jednak nadszedł termin zorganizowania tego rajdu, przeszło przez dwa tygodnie wraz z Frytkiem jeździliśmy po lasach, szukając odpowiednich miejsc do zjazdów i podjazdów, tak by uczestnicy, którzy zjawią się na takim rajdzie dali sobie radę. Na wiele sposobów testowaliśmy różne ciężkie zjazdy i podjazdy, szukając ciekawych rozwiązań, tak by nie zarżnąć fizycznie ludzi po pierwszej godzinie jazdy, po czym w końcu ułożyliśmy wszystko w jedną całość. Tu nie było mowy raczej o kilometrach trasy, lecz o wytrzymałości i odporności nie tylko fizycznej ;-)))



No i nadszedł ten dzień ...

Na niedzielne spotkanie tym razem przybyła niewielka garstka chętnych, lecz wcale mnie to nie dziwi ! Nie wszyscy w końcu lubią taki styl jazdy, nie wszyscy lubią się zarzynać i katować sprzęt ;-))) Ale fajnie, że choć w pewnym stopniu miałem wsparcie ze strony kadry GRT.



Sam start nieco się opóźnił, gdyż okazało się że Fransowi zablokowała się tylnia tarcza. Na szczęście na miejscu był Michał i wspólnymi siłami co nieco poprawili stan techniczny hamulca ;-)))



W końcu: "Ruszyły konie po betonie" -tak, tak na razie po betonie, bo do lasu trzeba było jakoś dojechać. Tak więc z Gdańska Głównego do Wrzeszcza rozgrzaliśmy się troszkę na ścieżce rowerowej wzdłuż ul.Grunwaldzkiej. Do lasu wskoczyliśmy na ul.Abrahama, i tu wreszcie skończył się beton! W końcu, uff... odsapnąć mogli Ci, których opony przekraczały 2,6 cala i więcej ;-))) Początkowo pojechaliśmy dość spokojnym tempem, by wszyscy mogli dokładnie zapoznać się z terenem i "poczuć" las nieco inaczej.



Po małym zapoznaniu się z terenem, na dzień dobry wtoczyliśmy się pod słynny Tomac, by później zjechać nim w dół, podjeżdżając pod wzniesienie tuż naprzeciwko niego. Jeden z naszych kolegów, czyt.Bolek próbował nawet pod niego podjechać. Niestety chyba start dnia poprzedniego w zawodach Skody wyssał z niego całą energię i dwukrotna próba zakończyła się fiaskiem. PS. Kto wjedzie pod Tomaca o własnych siłach, ma u Bolka browara! Tak więc nikt pod górę nie wjechał, ale za to zjeżdżaliśmy z takim impetem, że Frans, który robił fotki prawie nikogo nie uchwycił w kadrze ;-)))



Następnie z Tomaca udaliśmy się w górę Doliny Samborowo jadąc praktycznie pomiędzy drzewami. Gdzieniegdzie zahaczaliśmy o jakieś przecinki czy leśne dukty, lecz nie można tu powiedzieć o jeździe jakimś konkretnym szlakiem. W każdym razie znajdowaliśmy się na wysokości gdańskiego Niedźwiednika, tak pi razy drzwi ;-))) Żeby chłopaki nas nie pozabijali, trzeba było te podjazdy nieco ukrócić i w końcu puścić się "na łeb i na szyję jakimś fajowym zjazdem" dlatego też by na samym początku nikogo nie zniechęcić wybraliśmy część ścieżki "Szwedzkiej Grobli", lecz tylko część, tam gdzie najwięcej było dziur i małych hopek. Nasza rada, z obniżeniem siodełek co niektórym się przydała ;-))) O mały włos a byłoby już małe bam na pierwszym zjeździe ;-))) Dalej odbiliśmy nieco w lewy bok zjeżdżając z powrotem do Doliny Samborowo. Tym razem wybraliśmy nieco trudniejszy zjazd, bokiem jednego ze wzniesień. Dla tych którzy puścili zupełnie klamki hamulców zjazd był spokojny ;-))), gorzej mieli Ci, którzy do końca twardo na nie dusili, chcąc na tak ostrym spadzie zatrzymać rower w miejscu. Ale najgorzej mieli Ci, którzy tego dnia nie zdjęli SPD`eków ;-))) ...no ale cóż, uprzedzaliśmy, uprzedzaliśmy! Na szczęście nikt się nie połamał. Takich zjazdów jak ten podczas tego ponad 5-godzinnego rajdu trochę było, ale z każdym następnym gleb było coraz mniej ;-)))



Krążąc tak po lesie raz w dół raz do góry nie raz przecinaliśmy to szlak czarny to niebieski, nawet przyznam się, że przez jakieś 100 metrów mieliśmy okazję obcować na tym pierwszym, by przedostać się przez Dolinę Radości. Zabawa była przednia, oprócz technicznych zjazdów, które wymagały naprawdę nie małych umiejętności opanowania roweru nie brakowało ciężkich podjazdów, na których płuca można było "wypluć". Dla ochłody, trasę przygotowaliśmy tak, by można było i trochę się ostudzić, przejeżdżając przez strumyki i bagienka, których mnóstwo w Dolinie Zgniłych Mostów. Niestety nie wszyscy mieli ochotę zamaczać i brudzić swoje rumaki ;-(((



Szkoda, że nie wszyscy również mogli zostać do końca rajdu, gdyż ostatnia część, była naprawdę bardzo mokra. Prowadziła środkiem nurtu Prochowego Potoku. Na szczęście nie był on tak zamulony jak ostatnio, lecz i tak trzeba było uważać przy zjazdach z progów rzeczki by nie zanurzyć się i przy okazji nie wyliczyć barana ;-)))



Z powodu braku już jakichkolwiek płynów w bidonach rajd zakończyliśmy około godz.13. Poza tym co za dużo jak na pierwszy raz, to nie zdrowo ;-))) To nie miała być walka z własnym organizmem, lecz czysta przyjemność.

Mam nadzieję, ze reszta uczestników, podzieli moje zdanie, iż zabawa była fajna, a trasa urozmaicona tak w sam raz ? Mam nadzieję, iż pomimo tego, że zabrudziliście nieco wypucowane wcześniej rowerki, wpadniecie na edycję drugą "a la Yaro" ??? ;-)))



Ps. A tak w ogóle to chciałbym bardzo podziękować Frytkowi za pomoc w zorganizowaniu tego wypadu, bo bez niego nie wiem jakby to miało "ręce i nogi" ;-)))

Rajd przygotował i poprowadził: Jarosław "Yaro" Wereszczyński
Zdjęcia: Jarosław "Yaro" Wereszczyński, Krzysztof "Frans" Kochanowicz
(Grupa Rowerowa Trójmiasto)

Przeczytaj o nas na podstronie www.gr3miasto.org

Opinie (59) ponad 20 zablokowanych

  • Szok;-))

    Widziałem już wiele różnych rzeczy, ale jakoś nie trafilem, aby ktoś jeździł rowerem po rzeczce i to wzdłuż jej biegu;-))). Gratuluje chłopaki extra off-road'u;-)). Tylko jak wy potem te bajki domyliście... i ciekawe czy jakieś stratty w sprzęcie były;-).
    Pozdro.

    • 0 0

  • off-road, taaa, było super !

    Nie myślełem że tak dostanę w tyłek ;-) No nie powiem rowerek też dostał mocno po garach, ale już dziś odebrałem go z serwisu. Ogólnie, jako że na takim wypadzie byłem pierwszy raz (ale już zapowiadam, że nie ostatni) pomimo licznych gleb, dużo się nauczyłem. Dzięki Yaro, Frytek i Klepi za cenne rady! Było na prawdę extra ;-)
    Rower, jak to rower, w końcu służy do jeżdzenia a nie do polerowania. Pomimo, iż trochę upłynęło czasu na wyczyszczenie wszystkiego, warto było. Najwiecej piachu zebrało się z kąpieli w potoku, szczególnie w tarczach. Ale rozebranie hamulcuw tarczowych na części pierwsze to jak zabawa klockami lego ;-)
    Pozdrawiam i czekam na następny ;-)))

    • 0 0

  • jak mylismy ?

    :) po wyjezdzie w rzeczki ktora o dziwo po ulewnych deszczeach wygladała na bardzo klarowną, wystarczyło kilka razy popodskakiwac na bikeu i calosć już leżała na ziemi ... nawet nie moglismy się pochwalić na miescie, w jakim syfie i blocie smigalismy :) Jedynie w domu mała kapiel łancucha i smarowanie - zakonczyły "mycie" roweru. Pozatym ani amorek ani uszczelniane piasty nie odczuły aż tak bardzo dotkliwe tego przejazdu... w koncu do tego sa stworzone:)

    • 0 0

  • A zapomniałem dodać....

    Fotki z "Off-road" oraz z poprzednich rajdów znajdują sie na naszej stronie w galerii. Wszystkie są w formacie: 1024x768. Gdyby ktoś chciał większe niech się ze mną skontaktuje !

    • 0 0

  • ps.

    przejazd rzeczką , tak jak i za pierwszym razem (gdy testowalismy trase ) okazał sie zaj@# :) fajną zabawą , a za drugim przejazdem udało się nawet pokonać ją bez zamoczenia butów :) Jednak gdyby nie inwencja twórcza Frytka, nigdy bym nie wpadł na pomysł smigania po rzece wdluz :)

    • 0 0

  • gratulacje

    nie bylem na tym rajdzie ale zdazylo mi sie 3 razy jechac ta rzeczka, raz pod prad 2 razy z pradem, czysta przyjemnosc!! wzglednie plytka, w miare twarde i rowne dno, dobra jest! i jaka atrakcja. w porownaniu z jazda po gorskim potoku o glebokosci miejscami ponad polowe kola co mi sie zdarzylo ta rzeczka jest super!! heh. pozdrawiam

    • 0 0

  • do Frans`a ;-)

    To żeś mnie ździwił i to mocno, od kiedy lubisz taki hardcore? No po prostu nie mog ę uwierzyć, że dałeś się na to namówić, a jazda w SPD`ach zostaje bez komentarza ;-)))
    ps. Szkoda, że Was tu nie ma... Wczoraj wyłem wraz z kumplami niedalekosłynnej australijskiej skały Ayers Rock - jest piękna! ...tam to dopiero szaleją na bikach. Wzięliśmy ze sobą rowerki, trasy są cudne !
    Pozdrawiam z upalnej Australii

    • 0 0

  • kiedy nastepny off-road ;d?

    było bardzo ciekawie...!!.

    tak wiec kiedy znowu........ lecimyyyyyyyyy?

    Yaro cos sie juz zamysla co do temata?
    ...wiem z czasem jak zawsze krucho....ale moze jakos w lipcu....mhmm

    moze wtedy uda mi sie pokazać Wam tą fajną traske z mega serpentynami;P

    ..i bedzie hardcoreeeee !

    • 0 0

  • Czy mokre buty i ubranie to taka atrakcja?
    Jeśli tak to nie potrzeba rzeczki wystarczy ulewny deszcz.

    • 0 1

  • To nie to samo co mokniecie na przystanku ... !

    Wiadziales kiedys dziecko skaczace w kaloszach po kaluzy ? Wlasnie taką frajde ma sie jadac po rzece zaliczajac po drodze malutkie stopnie, po zeskoczeniu z takiego stopnia, obręb roweru nakrywa się strugami wooody :) :) - czy z tego jest frajda ? zedcydoooowanie TAK :) - mowi ze ze kazdy facet do konca to wielkie dziecko - ja sie z tym w100% zgadzam :P a taka jazda po calym tygodniu dziobania w ksiażkach i siedzeniu w pracy jest jak łyk zimnego piwka w upalny dzien! :)

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum