• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Harpagan 44 i pół dnia w warsztacie

23 października 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Tegoroczna jesienna edycja kultowego Ekstremalnego Rajdu na Orientację zorganizowanego przez PKO Harpagan odbyła się w Redzikowie pod Słupskiem. Organizatorzy jak zwykle przygotowali dla uczestników masę niespodzianek, ale najpiękniejszą z nich była cudowna, niemalże letnia pogoda. Tego dnia temperatura w ciągu dnia wzrosła do ponad 16 stopni, a na niebie nie było żadnej chmurki. Jesienne barwy mieniły się we wszystkich odcieniach przez co nieraz bardziej przychodziła ochota na popas na jakiejś polanie niż rywalizacja i zdobywanie punktów.



W skrócie...

Klasyczne trasy Harpagana:
- TP 100, czyli 100 km pieszo, w czasie nie dłuższym niż 24 godziny (nocno-dziennej)
- TR 200, czyli 200 km rowerem, w czasie nie dłuższym niż 12 godzin (dziennej)
- TM 150, czyli 150 km w tym 50 km pieszo i 100 km rowerem, w czasie nie dłuższym niż 18 godzin (nocno-dziennej),

Turystyczne trasy Harpagana:
- TP 50, czyli 50 km pieszo, w czasie nie dłuższym niż 12 godzin (dzienna),
- TR 100, czyli 100 km rowerem, w czasie nie dłuższym niż 8 godzin (dzienna).

Wszak nigdy nie czuliśmy się na tyle mocni by pokonać całą trasę ekstremalną, w tym roku postanowiliśmy wystartować na trasie nieco łatwiejszej, czyli TR100. W zamierzeniu organizatora, nowe trasy mają spopularyzować imprezę, zachęcając do startu uczestników mniej "ekstremalnych", czyli właśnie takich jak my, którzy preferują turystyczną jazdę z małym smakiem rywalizacji. Uczestnicy startujący na trasach "dla początkujących" nie maja możliwości zdobycia słynnego Certyfikatu Harpagana, który to nadal zarezerwowany jest dla najwytrwalszych, którzy ukończą jedną z tras: TP100, TR200 lub TM zdobywając wszystkie punkty w regulaminowym czasie.

W tegorocznej jesiennej edycji wystartowało łącznie 893 osoby !

...z czego 485 piechurów oraz 393 rowerzystów. Najmniej obleganą trasą była "mieszana", do której podeszło tylko 15 osób. Nam pomimo, że nie poszło za dobrze, albo nie poszło w ogóle, to i tak jesteśmy szczęśliwi, że pomimo "szczęścia w nieszczęściu" w ogóle udało się dotrzeć na Harpagan, nieco później niż inni przekroczyć linię startu i jedynie na czas dotrzeć do mety. Gdybyśmy wystartowali o czasie jak wszyscy, moglibyśmy mówić o rywalizacji, a że spędziliśmy w "warsztacie" pół dnia, to już inna bajka ;-/ ...stąd i nasz wynik: jedynie 3 PK na 10. Ale nie to jest dla nas najważniejsze. Grunt, to fakt, że się nie poddaliśmy i  końca wspieraliśmy się nawzajem bo w końcu pojechaliśmy jako grupa i niezależnie od tego co wydarzyło się po drodze, jako grupa dojechaliśmy do mety.

Podczas gdy chłopaki bawią się imadłem, Iza praży się na słonku ;) Podczas gdy chłopaki bawią się imadłem, Iza praży się na słonku ;)


Gotowi do startu? Niestety nie ;(

... W drodze na Harpagan nie wiadomo z jakich przyczyn zerwał się z bagażnika dachowego jeden z naszych rowerów, powodując niezły zamęt na drodze. Na szczęście ze wszystkich możliwych scenariuszy, wszyscy uczestnicy tego zdarzenia przeżyli, wszak w kolumnie samochodów przed i za nami jechali sami Harpagan'owicze przygotowani na wszystko, nawet "na grom z jasnego nieba". Slalom gigant z samego rana pobudził wielu kierowców, a my sami do dziś zastanawiamy się jak doszło do poluzowania tak dobrego i chwalonego zapięcia. Wielokrotnie jeździliśmy z rowerami na znacznie dłuższe trasy i nigdy nie mieliśmy podobnego problemu.

Zbieranie roweru i jego części trochę nas opóźniła przez co spóźniliśmy się na start. Nie to jednak było naszym zmartwieniem. Przez dłuższy czas nie mogliśmy się z tego otrząsnąć, gdyż cały czas byliśmy myślami, co by było, gdyby. A gdy już ochłonęliśmy, zaczęliśmy zastanawiać się co dalej... co dalej z udziałem w Harpaganie. Rower Tomka za bardzo nie nadawał się do jazdy. Zdarty lakier, pogruchotane siodełko, krzywa korba, to nic w porównaniu do prawie, że kwadratowych kół. Pomimo sytuacji nie do śmiechu, Tomek rzuca hasło, żebyśmy poszli po numery startowe, a on jakoś się z tym upora. Jednak nawet na myśl nam nie przyszło, żeby zostawić kolegę, a sami pojechać na dobrą zabawę... o nie, nie, nie ! Przyjechaliśmy jedną paczką, to albo wystartujemy wszyscy razem, albo resztę dnia spędzimy w tutejszym AquaParku. W ruch więc poszły wszelkie narzędzia i stare, zardzewiałe maszyny stojące gdzieś w po PGR'owskim polu. Obręcze kół i tak były do wyrzucenia, ale po prawie dwóch godzinach naginania w różne strony udało nam się osiągnąć może nie koło, a całkiem kształtne jajo ;) ...Tak czy siak po założeniu go na rower kręciło się nawet bez obijania po krawędziach widelca. Uchachani w końcu ruszyliśmy ku przygodzie...

Przygody podczas szukania PK...

W nawigacji czuliśmy się znakomicie! Nie można powiedzieć, żebyśmy mieli z tym jakieś problemy . Tuż po przekroczeniu linii startu udaliśmy się od razu ku piątce, a następnie ósemce i dziesiątce, które znajdowały się w otulinie Parku Krajobrazowego Doliny Słupi. Ten malowniczy rejon przywitał nas swym pięknem. Przez mieniące się w różnych barwach liście przebijało się słońce, a my brnęliśmy do przodu w poszukiwaniu kolejnych PK. Pogoda była tak piękna, że miejscami dawaliśmy się skusić na mały popas na łonie przyrody, jednak najsłabszą naszą stroną tego pamiętliwego dnia była prędkość, której z różnych wiadomych przyczyn nie byliśmy w stanie przekroczyć. Cierpliwie i ze spokojem turlaliśmy się do przodu. Tego dnia czas nie był naszym przyjacielem choć nie wypadliśmy też najgorzej. Z uwagi na liczne postoje i kolejne naprawy udało nam się zaliczyć jedynie, albo aż 3 PK zdobywając łącznie 12 punktów i lądując na mecie na kilka minut przed limitem czasu. Po drodze byliśmy bliscy zaliczenia jeszcze trójki, jednak na 2 km przed punktem Tomkowi zaklinował się łańcuch co wymagało fachowej pomocy kilku dłoni oraz telefonu "do przyjaciela", zajmującego się serwisem rowerowym. Po cennych poradach i użycia trochę siły udało się naprawić co trzeba i ... wyruszyć już ku mecie. Nie warto było ryzykować dla tak "chudego" punktu. Spóźnienie na metę kosztowałoby nas o wiele więcej niż jest on warty. Dlatego też podobnie jak wcześniej niczym jedna rodzina podjęliśmy wspólną decyzję, że do mety jedziemy wszyscy razem.

  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem
  • Migawki z trasy Harpagana 44 pod Słupskiem


Podsumowanie:

Przygoda z "latającym rowerem" dała nam dużo do myślenia. Z pewnością wybierając się na kolejne wyjazdy, w których trzeba będzie przewieźć rower na bagażniku auta, trzeba będzie pomyśleć o dodatkowym zabezpieczeniu, co by nie było powtórki w temacie. Dobra, rekomendowana marka, to nie wszystko...

Sam Harpagan, jak Harpagan, dostarczył nam wielu ciekawych wrażeń a przede wszystkim przyczynił się do umocnienia naszej wiedzy w nawigacji oraz orientacji w terenie, które przydają się w swobodnym prowadzeniu wycieczek turystycznych. Rejon, w którym odbywał się Rajd, jest nam znany z kilku fantastycznych wycieczek rowerowych m.in. szlakiem Elektrowni Wodnych Doliny Słupi jak również spływów kajakowych wspomnianą rzeką. Doświadczyć tego jednak można tylko z tak wspaniałą grupa przyjaciół, których łączy jedno hasło: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!"

PS. Serdecznie dziękujemy serwisowi rowerowemu Ski Bike z Sopotu


Pełne wyniki do wglądu na stronie PKO Harpagan

Autor relacji: Krzysztof Kochanowicz [GR3miasto]






Uczestnicy:

-Izabela Walczak
-Tomasz Kmieć
-Piotr Bartoszewicz
-Krzysztof Kochanowicz

Opinie (50) 1 zablokowana

  • Każdy do RnO podchodzi na inny sposób... (3)

    ...jedni się spinają i walczą z każdą minutą, ze starannością opracowują strategię jazdy, inni podobnie jak my nie spinają się i traktujà temat "turystycznie". Gdybyśmy chcieli pojechać na 100% naszych możliwości, nie było by ani filmu, ani zdjęć, a jedynie goła relacja;) ...może faktycznie w przyszłości tak zrobimy? Choć mi osobiście w ogóle na tym nie zależy, nikt mi za wynik nie płaci;)
    PozdRower i więcel luzu!

    • 17 6

    • się Krzychu nie tłumacz... ;) (2)

      Nikt nie wymaga dojeżdżania na 1 miejscu, nawet przy jechaniu na maxa...

      • 17 1

      • Jasne, wkurza mnie jednak fakt, że co po niektórzy wypominaja nam nasze porażki... (1)

        ...tak jakbysmy byli jakąs grupa PRO. Startujemy jak wszyscy inni, podchodząc do tematu raczej turystycznie, gdyż celem naszej paczki jest własnie turystyka, a nie starty. Dlatego np: imprezy MTB i XC omijamy wielkim łukiem, gdyż kakowe zupełnie nas nie interesują. RnO zaś są inspiracją do późniejszych wycieczek, odnajdyawnia ciekawych miejsc jak i orientacji w terenie i mozliwosci skracania drogi przez poznane wcześniej trasy ...m.in. podczas imprez typu Harpagan, czy Tułacz. Dlatego podkreslę, że wszelkie InO są dla nas przede wszystkim inspiracją i lekcją w nawigacji. A wynik specjalnie nas nie interesuje. Nie mamy z tego powodu dodatkowych korzyści.

        • 17 5

        • Podobają mi się Wasze inicjatywy oraz wspaniałe relacje... aż chce się wsiąść na rower i pomknąć przed siebie.

          Tylko ostatnio tak jestem zaganiany miedzy jedną i drugą pracą, że jak przychodzę do domu to padam z sił, zaś w weekend mam takiego lenia, że zwykle kończy się na dobrych chęciach, ewentualnie krótkim wypadzie do lasu. W tym roku moja najdłuższa trasa nie przekroczyła 50 km. Na wadze przybyło, bebzon rośnie... ;-/
          O Harpaganie nie mam co myśleć, bo padłbym po 20 km ;(

          • 17 4

  • poddałem się - totalna porażka (1)

    miałem zamiar wystartować w TR100 przygotowywałem się i nagle w połowie sierpnia, przestałem jeździć wogóle na rowerze (chyba pod beretem coś się zablokowało). Totalna blokada i brak jazdy na rowerze pod koniec września wycjechałem sobie na mały rekonesans i wiedziałem, że lepiej sobie dać spokój w tym roku. Dla sprawdzenia siebie pojechałem w Maraton Gdynia na cross 36 km i nawet nie dojechałem do mety - sił nie starczyło i skurcze. Nie wiem co się stało bo dystanse 30 nawet 50 km po lesie były w moim zasięgu i spoko dawałem radę nawet przy przyzwoitym tempie. Ale dobrze mi tak teraz wiem na co mnie stać i jak się zabrac na HARPA - bo nie odpuszczę ! Kiedyś zrobię TR100 na TR 200 może keidyś przyjdzie czas

    • 17 0

    • trenuj trenuj

      pobiegaj rano 2-3 razy w tygodniu, porób wieczorem kilka pompek i brzuszków, do momentu, aż cibół w mięśniah nie pozwoli oddychać i za miesiąć śmigniesz 100 i nawet nie zauwazysz

      i mleko bij i łańcuch nasmaruj :)

      • 17 0

  • Kiedys smigalem do Warszawy i kolesiowi ktory smigal naprzwciw mnie bo wyprzedzsl tez wylecial rower w powwietrze. Ja i druga osobowka wyheblowalismy a tir za.nami ledwo ledwo. Koles z ocrawki ktory zgubil rower chyba nawet nie zatrybil. Potem przez jakas godzinke tez nikt nie.odezwal sie w aucie ani slowa. Takze warto dwa razy sprawdzic zapiwcie roweru. A co do zapiecia to najlpelsze sa te gdzie trzeba sciagna przednie kolo i rower.zapina sie za widelec a kolo wpina sie obok. To te bagazniki ktorych uzywaja na zawodach kolarskich.

    • 17 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum