Żuławy Gdańskie pod wiatr; edycja 2
Tym razem głównym celem był Malbork. Zgodnie ze znanym przysłowiem "w marcu jak w garncu" po słonecznym dniu w sobotę i deszczowej nocy, nadeszła pochmurna niedziela. Od rana wiał silny wiatr, który według prognozy pogody miał nasilać się jeszcze bardziej. Pomimo nie najciekawszego scenariusza i tak swoje zrealizowaliśmy.
Zważywszy na tą niepewną pogodę na starcie i tak pojawiło się aż 18 rowerzystów.
Ruszyliśmy w spod gdańskiego Urzędu Wojewódzkiego w kierunku Przejazdowa za Krzyśkiem z Grupy Rowerowej 3miasto, który pokazał nam nieco inny wariant od tego który zwykle wybieraliśmy, kierując się na Żuławy. Początkowo droga była nieco wyboista, a w dalszej części wiodła betonowymi płytami wzdłuż wału Motławy. Pomimo, iż znacznie mniej komfortowa, od tej którą my znamy, jednak z pewnością bezpieczna; z dala od ruchu samochodowego. Niestety nie obyło się bez kąpieli błotnej i przeprawy przez liczne na tej trasie kałuże.
Wyjechaliśmy w Przejazdowie na wysokości restauracji, przecięliśmy "siódemkę" i po całkiem dobrym i suchym asfalcie ruszyliśmy przez Bogatkę, Wiślinkę, Trzcinisko i Błotnik do Kiezmarka. Tutaj jak zwykle zatrzymaliśmy się przed zabytkowym XVIII-wiecznym kościołem i zrobiliśmy krótki odpoczynek przed dobrze znanym na tej trasie, zawsze czynnym sklepem.
Przez most przejechaliśmy na drugą stronę Wisły i odbiliśmy w prawo na boczną drogę do Ostaszewa. Wszystko byłoby super - droga bez jednej dziury, płasko "jak po stole", piękne okolice - gdyby nie ten straszny wiatr wiejący nam prosto w twarz! W Nowej Kościelnicy zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby podziwiać dom podcieniowy z połowy XVIII wieku, jeden z najstarszych i najpiękniejszych na Żuławach. W Ostaszewie obejrzeliśmy ruiny kościoła gotyckiego z XIV wieku, spalonego przez wojska sowieckie w 1945 roku. Dalej pojechaliśmy do Lubieszewa, gdzie obejrzeliśmy kolejny piękny i stary dom podcieniowy (z 1745 roku!) oraz bardzo ciekawy kościół gotycki z XIV wieku z charakterystyczną drewnianą wieżą.
Za Lubieszewem skręciliśmy na drogę do Nowego Stawu, na której znowu musieliśmy zmagać się z gwałtownym wiatrem wiejącym z każdą godziną coraz mocniej! W Nowym Stawie zatrzymaliśmy się na rynku, żeby obejrzeć największy na Żuławach kościół z XIV wieku - trzynawową bazylikę pod wezwaniem św. Mateusza. Tutaj też zaplanowany był dłuższy postój w znanej i słynącej z pysznych wypieków cukierni o wdzięcznej nazwie "Jędruś". Pokrzepieni drożdżówkami, eklerami, ciastkami z kremem i rozgrzani bardzo dobrą kawą wyruszyliśmy na końcowy odcinek trasy.
Ponieważ warunki pogodowe były dość trudne - silny wiatr bardzo spowalniał jazdę, postanowiliśmy jechać najkrótszą drogą do Malborka, żeby zdążyć na wcześniejszy pociąg do Gdańska. Zaplanowany do zwiedzania cmentarz menonitów w Stogach Malborskich odłożyliśmy na inną wycieczkę - na jakiś ciepły i przede wszystkim bezwietrzny wiosenny lub letni dzień.
Udało nam się na czas dojechać na dworzec, szybko zakupić bilety dla nas i dla naszych rowerów i zapakować się do pociągu. Droga do Gdańska minęła nam bardzo szybko - pociąg popychany silnym wiatrem jechał chyba szybciej niż zwykle, a my na wesoło wspominając wcześniejsze rowerowe eskapady myśleliśmy już o następnych wycieczkach!
Dziękujemy wszystkim uczestnikom za wspólną jazdę, koleżeństwo na trasie i naprawdę dużą rowerową pasję, której nawet najsilniejszy wiatr nie zdołała pokonać!
Do miłego zobaczenia na kolejnych wycieczkach!
Nasza trasa: Gdańsk-Przejazdowo- Bogatka - Wiślinka - Trzcinisko - Błotnik - Kiezmark -Nowa Kościelnica - Ostaszewo - Lubieszewo - Nowy Staw - Malbork
Parametry trasy
- Region woj. pomorskie
- Długość trasy 72 km
- Poziom trudności łatwy
Znajdź trasę rowerową
Opinie (2) 1 zablokowana
-
2009-04-07 15:38
Fajna trasa...
Uwielbiam Żuławy, a w szczególności domy podcieniowe i gotyckie kościółki. Szkoda, że co poniektóre tutejsze zabytki popadają w ruinę, jak chociażby wiatraki, ale to też ma swój klimat. To co mnie tu również przyciąga, to spokój od tłumów turystów i niemalże puste drogi, którymi bezpiecznie można się poruszać na rowerze.
- 2 0
-
2009-04-10 12:16
Nie cierpię wiatru
a szczególonie gdy mam jechać pod niego ;(
W peletonie zawsze można trochę od niego odetchnąć, ale druga strona medalu jest taka, że jazda koło w koło nie jest łatwa. Idzie zasnąć ;)- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.