• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Żuławy pod wiatr

Krzysztof Kochanowicz
25 marca 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Pomimo hulającego wiatru i dość wczesnej pory, na starcie stawiło się osiem osób. Jak zwykle bywa odczekaliśmy 15 minut na spóźnialskich po czym ruszyliśmy w drogę. Trasa, którą ruszyliśmy uległa nieco zmianie, m.in. ze względu na pogodę. Z tą zmianą wzrósł również dystans do ponad 100 km. W miarę możliwości poruszaliśmy się drogami asfaltowymi, chcąc uniknąć porażki z zeszłego roku, kiedy to zakopaliśmy się w glinie i błocie, chcąc pokonać pewne odcinki na skróty.

By w miarę szybko wydostać się z Gdańska ruszyliśmy przez Olszynkę, wzdłuż kanału Starej Motławy. Przed śluzą niedaleko Przejazdowa odbiliśmy w stronę Dziewięciu Włók i Mokrego Dworu. Na tym odcinku trasy mogliśmy w pełni "rozwinąć żagle", gdyż z jednej strony chronił nas wał przeciwpowodziowy, a od tyłu, pod lekkim ukosem wspomagał porywisty wiatr. Tu, pomimo kaflowej drogi, często nasze liczniki wskazywały powyżej 40 km/h. W Mokrym Dworze wiaterek niestety lekko zmienił kierunek i na liczniku mieliśmy już poniżej 10 km/h :-( Wiatr tak świstał, że nieraz jechaliśmy dziwnymi ukosami, a nieraz mieliśmy wrażenie jakbyśmy się cofali! Na niebie zbierało się coraz więcej kłębiastych chmur i wyglądało na to, że zaraz lunie deszcz i będziemy zmuszeni wracać do domu. Na dodatek pomyliliśmy nieco drogę, ale szybko zorientowaliśmy się, że coś tu nie gra i postanowiliśmy zrobić mały postój by obmówić dalszą trasę. Pomimo tej paskudnej pogody postanowiliśmy ruszyć dalej; niestety nie wszyscy - Piotrkowi i Grześkowi "pierwszy dzień wiosny" w tym wydaniu nie przypadł do gustu, dlatego postanowili wrócić do 3-Miasta. Dalej ruszyliśmy już w szóstkę.

Dojechaliśmy z powrotem do Mokrego Dworu i tam odbiliśmy na Wiślinkę. Mieliśmy ogromnego farta, gdyż deszczowe chmury przeszły bokiem i na głowy nie spadło nam ani kropli, a wiatr sprzyjał przez kolejne kilka kilometrów.



W Weselnie, tuż za Mokrym Dworem zatrzymaliśmy się przy małym podcieniowym kościółku. Ledwo co go dojrzeliśmy, gdyż przejeżdżając przez mały mostek nad kanałem, zasłaniają go potężne dęby, podlegające ochronie przyrody. Obiekt ten, naprawdę jest godny uwagi, gdyż zachowany jest naprawdę w dobrym stanie, lecz mieszkający tam ludzie, to prawdziwe chamstwo... Gdy tak sobie oglądaliśmy tan ładny kościółek, w pewnym momencie podszedł do nas jakiś starszy pan. Jeden z naszych kolegów myślał, że może pan ten zechce nam coś opowiedzieć o tym ładnie prezentującym się miejscu, lecz grubo się pomylił. Wręcz przeciwnie, ni stąd ni zowąd pan ten od razu zaczął nas obrażać i rzucać mięsem, tak jakbyśmy mu ten kościółek chcieli zniszczyć. Nie chciał nawet wysłuchać, że jesteśmy turystami, których ciekawią takie miejsca jak to i pragniemy tylko ten obiekt oglądnąć. Niestety, nasze tłumaczenia na nic się nie zdały, jedno co potrafił w miarę dobrze sklecić to : "Won, mi stąd, bo zaraz zadzwonię po policję". No cóż, chcieliśmy mu w tym pomóc, podając telefon komórkowy, lecz ten zaczął coraz mocniej się złościć i w końcu odpuściliśmy sobie z obawy, że facet zaraz dostanie zawału serca lub wyskoczy jego żonka z jakąś kosą, czy innym narzędziem rolniczym i pojechaliśmy dalej w poszukiwaniu innych ciekawych zabytków w stylu podcieniowym :-)

Przez ponad 10 km dmuchał silny wiatr, często zmieniając kierunek, na szczęście pogoda się poprawiła i zaświeciło słonko. Miejscami jazda była bardzo utrudniona, ale chociaż te pogodne niebo zachęcało nas do dalszej drogi.




Kolejny zabytek architektury podcieniowej znajdował się we wsi Suchy Dąb, niestety w opłakanym stanie. Tu, pomimo iż zamieszkiwali w nim ludzie, nikt na nas "z broną w ręku" nie wyskoczył. Wręcz przeciwnie, ludzie byli bardzo mili, a pani w pobliskim sklepie za darmo dała nam prawie kilogram bananów. Byliśmy w lekkim szoku, a z drugiej strony ciekawi co nas spotka na kolejnym przystanku :-) Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w kierunku Krzywego Koła, gdzie podobno (wg przewodnika "Po Żuławach") zachował się, jeszcze w dobrym stanie, dom o architekturze podcieniowej. I faktycznie tak jest. Po środku wsi stoi w całkiem niezłym stanie owy dom, a po przeciwnej stronie drogi ładny gotycki kościółek z drewnianą wieżyczką.

Tuż za wsią wjechaliśmy na totalnie otwarty teren, gdzie hulający wiatr wszystkim dał we znaki, a szczególnie najmłodszemu uczestnikowi naszego rajdu. Ze względu na potworne zmęczenie, Jacek stwierdził, że dalej nie pojedzie. My z kolei, żeby nie zostawić kolegi, który wyczerpany był jak "koń po westernie", postanowiliśmy odbić z trasy i tym samym odprowadzić go bezpiecznie do pociągu. Tak więc z Krzywego Koła uderzyliśmy do Pszczółek, skąd Jacek pociągiem wrócił do Gdańska. Droga ta była wyjątkowo ciężka, gdyż wiatr niekiedy był tak porywisty, że zdmuchiwał nas na pobocze. Ale możemy powiedzieć, a raczej Jacek mógłby to powiedzieć, że miał sporo szczęścia, trafiając w sam raz na kolejkę.



Po krótkim odpoczynku w Pszczółkach ruszyliśmy w dalszą drogę, mijając w oddali wiatrak. Pomimo, iż wiatrak ten jest najlepiej zachowanym "młynem" na Żuławach nie poświęciliśmy mu choć chwili, gdyż przed nami było jeszcze sporo trasy do pokonania. Na odcinku 10 km z Pszczółek do Steblewa grzaliśmy cały czas z wiatrem, nie schodząc poniżej 45 km/h, miejscami dochodziło nawet do 50 km/h. Lecz z tej "radochy" skręciliśmy na złym skrzyżowaniu i zamiast dotrzeć do Steblewa dojechaliśmy do Kożlin.
Z powodu silnego wiatru i niechęci do powrotu pod wiatr postanowiliśmy pojechać "na skróty". Faktycznie, na skróty było znacznie lepiej, pod względem tym, iż wiatr nie wiał centralnie, a z boku. No ale jak to bywa na Żuławach, skróty nie oznaczają szybszego pokonania drogi :-) Jak tylko wjechaliśmy na drogę kaflową, miałem jakieś dziwne wrażenie, że nie będzie to takie piękne, jak to sobie wyobrażamy... i jakbym zgadł ! Po chwili kafle się skończyły i zaczęła się droga gruntowa. Po kolejnych 300 metrach ziemia była tak grząska, że jazda przestała być realna. Koła zaczęły się zapadać. W końcu stanęliśmy, gdyż błota było tyle, że kręciliśmy w miejscu bez skutku. Na szczęście do celu zostało niewiele. Sto metrów dalej grunt był już twardszy, ale pechowo Marek przebił dętkę... Jak tylko wspólnymi siłami wymieniliśmy gumę, to z kolei dmuchnął taki boczny wiaterek, że i ja wylądowałem wraz z bikem w rowie. Fart i niefart w jednym ! Niefart, bo akurat gdy podskoczyłem na kocim łbie to dmuchnął wiaterek i tylko czułem jak lecę do rowu, a fart, to, to że nie zdążyłem się wypiąć z pedałów i dzięki temu zawisłem na skarpce 10 cm nad polnym ściekiem. Tak więc nie zawsze jadąc na skróty wychodzi się na tym lepiej :-) W końcu jednak po godzinie dotarliśmy do Steblewa, gdzie postanowiliśmy zrobić dłuższy odpoczynek przy ruinach kościoła.



Po dłuższej przerwie ruszyliśmy do w stronę Kiezmarka i mostu, gdzie mieliśmy przeprawić się przez Wisłę. Mieliśmy do pokonania kolejne 15 km, a droga nie zapowiadała się najlepiej. Wiatr nie przestawał świstać, a na dodatek często zmieniał kierunek spychając nas raz na prawą, raz na lewą stronę. Dobrze chociaż, że utrzymywało się bezchmurne niebo i trochę słonko przypiekało. Przed Kiezmarkiem jeszcze raz zatrzymaliśmy się, tym razem przy sklepiku by uzupełnić płyny w naszych bidonach. prawej strony.



Z Kiezmarka odbiliśmy na północ w stronę Niedźwiedzicy, Drewnicy i dawnej wyspy Neue Werder, dziś zwanej "Gdańską Głową". Zanim dotarliśmy do na miejsce zatrzymaliśmy się przy pięknym domu podcieniowym a następnie ruszyliśmy do wsi Drewnica była głównym celem naszego rajdu. Mieliśmy tu odpocząć sobie przy pieknym wiatraku (w przewodniku napisane było, że jest wyjątkowo dobrze zachowany obiekt, a w rzeczywistości w opłakanym stanie). Dlatego też długo tam nie zagościliśmy.
Z Drewnicy ruszyliśmy szlakiem niebieskim wzdłuż kanału Wisły. Tu od wiatru chronił nas wał przeciwpowodziowy, lecz tylko do Kiezmarka. W Kiezmarku tuż za mostem nad Wisłą nie było już tak wesoło. Do Tczewa zostało nam jeszcze ok.30 km i trasa nie zapowiadała się najlepiej. Byliśmy zmuszeni jechać cały czas pod wiatr. Na początku był plan żeby pod ukosem pociągnąć do Malborka, lecz robiło się już coraz ciemniej i z planu tego szybko zrezygnowaliśmy. W drodze odłączył od nas Krzysiek i zostaliśmy w czwórkę: Marek, Daniel, Maciek i ja - ludzie zaprawieni po ostatnim "Najt Bajku" :).



Powrót do Tczewa nie był łatwy, gdyż pogoda coraz bardziej zaczęła się psuć. Prócz silnego centralnego wiatru, zaczął kropić deszcz, a na dodatek robiło się coraz ciemniej. W drodze bardzo często robiliśmy postoje, gdyż porywy wiatru były tak silne, że niekiedy nie dało się jechać. Przed Tczewem zrobiliśmy jeszcze jeden dłuższy przestanek w Palczewie, gdzie niszczeje jeden z najładniejszych wiatraków typu holender na Żuławach. Od poprzedniego roku zdążył obrosnąć mchem i ubyło mu także jedno skrzydło. Słyszałem, że obiekt ten dostał się w ręce prywatne i niby miałby być odnowiony. Lecz jakoś od roku stoi tak, ogrodzony siatkę z napisem "Uwaga, obiekt w remoncie" i coraz bardziej niszczeje. Jak tak dalej będzie to po roku rozsypie się w drobny mak. Do Tczewa dotarliśmy dość późno, ok.godz. 20 złapaliśmy pociąg do Gdańska i z happy endem opuściliśmy Żuławy.



Rajd ten nie należał do najłatwiejszych. Nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji przejechać 115 km w tak porywistej pogodzie. Poza tym Żuławy nie są w cale tak ciekawe jak były przed laty. Większość zabytków zamienia się w ruiny. Domy podcieniowe oraz niektóre kościółki są naprawdę w opłakanym stanie. O drogach już nie wspomnę, kocie łby, dziury, wyrwy to już standard. Nie raz bywało tak że droga asfaltowa urywała się po chwili zamieniając się w kaflową a następnie drogę polną. Na pewno Żuławy pozostaną nam na długo w pamięci, ale czy tam wrócimy ? Wątpię ...

Pozdrowienia dla wszystkich, którzy wzięli udział w tym rajdzie i szczególne gratulacje dla tych, którzy wytrzymali do końca.

Organizator: Krzysztof Kochanowicz

Ps. Dziękuję Danielowi za wsparcie i chęć upamiętnienia naszego wypadu fotkami.

Relacja pochodzi ze strony Grupy Rowerowej 3miasto

Dołącz do ludzi pozytywnie zakręconych
O naszych inicjatywach, rajdach i wycieczkach dowiesz się regularnie odwiedzając naszą stronę internetową lub wpisując się na listę sympatyków. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany co organizujemy, napisz do nas e-mail: gr3miasto@gmail.com

Opinie (13) 2 zablokowane

  • W pełni popieram :-)

    Trudno uzupełnić kolegę "zyczliwy zulawom". Zgadzam się w całej rozciągłości.

    PS. Ja te same trasy zwiedzam na motocyklu. Prędkości momentami mam podobne; za to wrażenia są tym bardziej przyjemne. Mam nawet radochę, że wiatr mi nie robi różnicy.
    Pozdrawiam

    • 0 0

  • KIEDY

    KIEDY ROBIMY POWTURKE NAJT BAJKU

    • 0 0

  • siemka

    siemka wasze rajdy sa eeeeeeexxxtra a zwlaszcza koncowki np kiedy masz przejechac jeszcze jakies 20-30 km wtedy dajesz z siebie wszystko wiatr wieje i coraz mocniej krecisz pedalami a mowa tu o ostatnich km kiedy razem z Markiem dojerzdzalismy do rozjazdu a do tczewa zostalo ostatnie 7km

    • 0 0

  • pozdrowionka dla wszystkich

    • 0 0

  • Od Organizatora!

    Niestety i mnie chwyciło... Po ostatnim rajdzie mam niechęć do wiatrów i deszczu. W mrozie i śniegu mogę jeżdzić, to mi nie przeszkadza, lecz wiosennych podmuchów i deszczu, który zamienia się w grad mam dosyć ! Jeżeli trzeba będzie to rajdy, po prostu się przełoży, nie ma co się wygłupiać, a później zdychać przez cały tydzień w domu. Jeden taki wypad wystarczy ! W ten weekend zapowiada się podobna pogoda, sprawdzałem szlaki leśne i z przykrością muszę stwierdzić że jazda po nich nie należy do przyjemnych. W związku z tym nasz dwu dniowy rajd odwołujemy ! Lecz to nie znaczy że Lasów Mirachowskich nie odwiedzimy. Odwiedzimy ale w przyszłym tygodniu. Rajd po tych okolicach odbędzie się w przyszłą niedzielę. Szczegóły dla chętnych prześlę e-mailem lub znajdziecie je na początku przyszłego tygodnia w ogłoszeniach na www.rowery.trójmiasto.pl
    Pozdrawiam

    • 0 0

  • VI OGÓLNOPOLSKIE SPOTKANIA
    PODRÓŻNIKÓW ŻEGLARZY I ALPINISTÓW
    oraz
    KOLOSY '2003

    www.gdynia.pl/?co=turystyka/osp_program2004

    • 0 0

  • Gratulacje!!!

    Gratulacje!!
    Tego dnia rano wyszedłem z domu i zawiało mną ;)))…
    Panowie BRAVO! za wytrwałość i walkę z tym żywiołem. Był śnieg, mróz i noc(Najt Bajk), był cholerny wiatr i deszcz wielokrotnie, to chyba nie ma już niepogody dla Fransa i ekipy. ;)))
    Co do wypadu 2-dniowego to nie wiem czy pojadę (pogoda ;))), a poza tym zaczynam rzeźbić mgr-kę, a jeszcze wyskoczyło coś takiego http://www.gdynia.pl/?co=turystyka/osp_program2004
    Polecam tą imprezę, a szczególnie opowieści podróżników rowerowych, które są już dziś!!!
    Pozdrawiam!

    • 0 0

  • helo

    Cześć.

    Naprawdopodobniej mijaliśmy się gdzieś pod Suchym Dębem, jechałem w stronę Gdańska (Autor Stratos, niebieskie leginsy). Nieźle wiało, pomyślałem sobie "pewnie są tacy rowerzyści, którzy tylko czekają na takie na wpół ekstremalne warunki, żeby wyruszyć na trasę"

    Pozdrawiam.
    Kazig.

    • 0 0

  • Gratulacje ludki !

    Z góry gratuluje wszystkim którzy dojechali do końca, twardzi jesteście. Dzienki dla wszystkich za eskortowanie mnie do ciuchci na ktorą ledwo zdonżyłem ( farciaż ze mnie ). Tak to już jest z taką pogodą, jedni dają sobie spokój, drudzy wpadają do rowu z bikem heh.
    Pozdro dla wszystkich bikerów i dziadka który też był twardzielem !

    • 0 0

  • Nasz mały Klubik wybiera się na wycieczkę 2-dniową !!!

    trasa zbliżona, Żuławy i do Malborka (nocleg w PTSM) potem do Elbląga - rozpoczynamy sezon rowerowy - zapraszam chętnych, konieczne zgłoszenie (nocleg !!) http://www.babelki.infinity.net.pl/strony/wycieczki.html

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum