Zatrzymani za nielegalne wydobywanie bursztynu
Pięciu mężczyzn zatrzymali policjanci ze Stogów za nielegalne wydobywanie bursztynu. Zabezpieczono przy nich specjalne pompy. Złapano ich na gorącym uczynku: mieli przy sobie ok. 3 kg kopaliny.
Co ciekawe, kopiących zauważył patrol drogówki. Na miejsce przyjechali też od razu policjanci zajmujący się na co dzień ściganiem nielegalnego wydobycia jantaru. Zatrzymano pięciu mężczyzn - mieszkańców Gdańska - w wieku od 21 do 45 lat. Żaden z nich nie był wcześniej karany.
- Przy zatrzymanych znaleziono specjalny sprzęt. Mieli pompy zasilane przerobionym w tym celu samochodowym silnikiem. Policjanci zabezpieczyli też 3 kg kopaliny, nie była jeszcze przepłukana, więc samego bursztynu było tam około jednego kilograma - mówi Aleksandra Siewert z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Sprzęt i bursztyn został zabezpieczony. Do sadu trafił wniosek o jego przepadek na rzecz Skarbu Państwa. Trafiły tam też wnioski dotyczące ukarania mężczyzn. Grozi im grzywna lub areszt, gdyż nielegalne wydobycie bursztynu traktowane jest - poza szczególnymi wypadkami, gdy sprowadza duże szkody - jako wykroczenie, a nie przestępstwo.
Dlaczego nielegalne wydobycie bursztynu przybrało ostatnio na sile?
Ceny bursztynu w ostatnim czasie wzrosły. Ma to związek z polityką Rosji, skąd przez lata importowano ten surowiec. Jakiś czas temu rosyjskie władze praktycznie uniemożliwiły eksport bursztynu z okręgu kaliningradzkiego.
Najpierw - po serii doniesień medialnych na temat ogromnej korupcji trawiącej branżę bursztynniczą w Rosji oraz ogromnej skali przemytu surowca - rozpoczęły się masowe kontrole producentów i handlarzy bursztynu. W zeszłym roku z kolei zmieniono odgórne zasady sprzedaży bursztynu (wprowadzono m.in. przyznawane bardzo restrykcyjnie licencje na handel surowcem), co w praktyce spowodowało, że eksportowany wcześniej m.in. do Polski surowiec, przestał być dostępny na rynku.
Odczuli to także gdańscy bursztynnicy, którzy przestawić musieli się na znacznie droższy surowiec sprowadzany z Ukrainy lub wydobywany legalnie na Żuławach. W praktyce ceny jantaru wzrosły w ciągu ostatnich lat nawet kilkunastokrotnie.
Prawdopodobnie to właśnie ten wzrost cen (nie tylko w Polsce, praktycznie na całym świecie) sprawił, że wzrosła też liczba prób nielegalnego wydobywania bursztynu.
Opinie (75) 10 zablokowanych
-
2014-07-06 17:55
3 kilo towaru to 36 000 pln...
Tyle to dali sobie zabrac na odczepnego...;)
Policja lapie bursztyniarzy na Stogach!? No koniec swiata! ;)- 1 1
-
2014-07-06 20:20
no
plankton zlapany a grube ryby sie smieja
- 6 0
-
2014-07-06 21:00
nie rozumiem polityki państwa polskiego
bursztyn to złoto północy, na cały świecie jest na to niesamowity popyt, a Gdańsk to stolica tej kopaliny, gdyby jakiś głupi urzędnik siadł z kalkulatorem i policzył sobie na przykład obniżenie podatków dla bursztynników, wydanie za grosze nowe licencje na wydobycie itd. a potem przychód z niższych podatków ale od kilkanaście razy wyższego obrotu w tym biznesie to by zarobili polacy ale i skarb państwa...
gdzie tu logika??? lepiej zakazać, obłożyć akcyzami podatkami i łupić każdego kto chce zarobić...- 2 0
-
2014-07-08 19:32
Świetna instrukcja dla innych jak zmontować pompę :)
- 1 0
-
2014-07-11 09:04
Cyt: Na miejsce przyjechali też od razu policjanci zajmujący się na co dzień ściganiem nielegalnego wydobycia jantaru.
Rozumiem, że chłopaki jakoś muszą sobie chłopaki dorobić do nędznej pensji policjanta ;)
- 0 0
-
2014-08-12 00:07
Spędzam urlop na wyspie sobieszewskiej . Od dwóch dni po godzinie 23 na polu słychać działająca pompę. Całość ma miejsce na polu za ośrodkiem melisa.
- 0 0
-
2014-08-26 17:51
Amber
To prawo jet chore.
Składasz do U.M. wniosek na poszukiwanie i rozpoznanie bursztynu w danym okręgu z planem geologicznym , który możesz uzyskać za 500 zł od uprawnionego geologa. Opłacasz grosze i już możesz działać. Dzierżawisz od rolnika z terenów północnych powiatu nowodworskiego lub gdańskiego lub Krynicy Morskiej ( zainteresowani dokładnie wiedzą gdzie jest bursztyn pod ziemią ) i lejesz wodę pod ciśnienie. Jak trafisz na żyłę , to siedzisz na niej aż wszystko wyciągniesz.
Nikt nie udowodni ,że to jest nie poszukiwanie czy rozpoznanie a wydobycie.
A wydobycie - to już koncesja i opłaty i zabezpieczenia i podatki i wpływ do danego terenowego urzędu i koszt rekultywacji gruntu , etc. Sztyce stoją w tym samym miejscu przez kilka miesięcy. To co woda przez rurę wypłucze , to jest wprost proporcjonalne do ubytku w glebie na różnych głębokościach . Do tego trafienie na kurzawę lub żyłę wodną mogą doprowadzić do sporej pustki. Ktoś będzie się chciał wybudować za 10-30 lat w tym miejscu i może okazać się ,że cały budynek mu wessało. Albo kombajn wcięło wraz z rolnikiem. Dziwne prawo. A za wydobycie w wałbrzyskich biedaszybach ganiają tworząc wręcz obławy na biednych i bezrobotnych. Dziwne to prawo kopalniane.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.