• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wojska rowerowe w 1939 i obecnie

Adam Majewski
28 września 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Wykorzystanie roweru w działaniach wojennych ma uzasadnione znaczenie. Wykorzystanie roweru w działaniach wojennych ma uzasadnione znaczenie.

Historycy odkrywają coraz to nowsze fakty z okresu II wojny światowej. Podejmują tematy istotne, czasami trudne. To dzięki nim możemy poznać dzieje kilkudziesięciu kompanii kolarzy, o których mało kto dzisiaj pamięta.



Wartość bojowa takich oddziałów polegała na możliwości dokonywania szybkiego rozpoznania w terenie. Był to zwiad dyskretny, bo szybko jadącego rowerzystę trudniej wypatrzyć niż wóz bojowy, samochód czy samolot. Przy tym robi mniej hałasu, a w szczególnych sytuacjach można rzucić rower i paść na ziemię, aby zniknąć z pola widzenia.

Gdzie dowódca nie może, tam kolarza pośle



Na potrzeby tego artykułu przejrzałem struktury organizacyjne oddziałów Wojska Polskiego we wrześniu 1939 roku. Takie wykazy struktur, czyli tak zwanych etatów (kompanii), bez trudu można odnaleźć w internecie (www.wp39.struktury.net); moją uwagę przykuło opracowanie stanów z kwietnia w roku wybuchu wojny. Okazuje się, że dowódcy takich kompanii posiadali przywilej poruszania się na motocyklu, zaś szeregowi (czyli strzelcy) na rowerach.

Takie rozdysponowanie sprzętu nie wynikało wyłącznie z umocowanego w wojskowej hierarchii podziału. Na motocyklach wożono ciężkie karabiny maszynowe, stąd Krzysztof Gebhardt, na którego opracowanie tutaj się powołuję, naliczył w Etacie nr 11 aż 11 motocykli i łazików. Zaś reszta to 83 rowery, nie licząc wsparcia kompanii w postaci dwóch samochodów półciężarowych i kuchni polowej. Oddział liczył 116 osób, w tym trzech pracowników kontaktowych (kierowcy ciężarówek i kucharz).

Rowerowe tradycje dawnego Gdańska



Obserwatorzy, telefoniści, sekcja sanitarna i zwiadowcy gazowi wchodzili w skład pocztu dowódcy. Kompania liczyła do tego dwa plutony - strzelecki i c.k.m. (ciężkiego karabinu maszynowego). Pomyśleć tylko, że w czasie II wojny światowej w szpitalach polowych przy pomocy rowerów wytwarzano prąd i napędzano wiertła dentystyczne.

Rowery wygrywały bitwy



Ponury czas światowego konfliktu zrodził także kilka legend związanych z żołnierzami na jednośladach. 20 tysięcy japońskich strzelców rowerowych przedarło się przez trudną do przebycia dżunglę, aby zamknąć oblężenie Singapuru. Japończykom nie udało się dotrzeć do miasta bezszelestnie, ponieważ ekstremalnej drogi nie wytrzymały opony i dętki. Obrońcy, słysząc dudnienie 20 tysięcy rowerów, myśleli, że to nadjeżdżające czołgi. Skapitulowali, zanim ujrzeli pierwszego kolarza z karabinem.

"Wielki leksykon uzbrojenia. Wrzesień 1939: Rowery", wyd. Edipresse "Wielki leksykon uzbrojenia. Wrzesień 1939: Rowery", wyd. Edipresse
Losy polskich oddziałów kolarskich były ściśle związane z losami walczących sił II RP, rozbitych w czasie kampanii wrześniowej. Konflikt zbrojny rządzi się wyjątkowymi zasadami, dlatego broniący się ostatkami sił żołnierze mieli prawo - na podstawie dekretów wydanych jeszcze przed wojną - do rekwirowania cywilnych rowerów na obszarach objętych działaniami bojowymi. Trudno oceniać potencjał techniczny rowerów wykorzystywanych w Wojsku Polskim, lecz było ich znacznie mniej niż w podobnych oddziałach po stronie III Rzeszy. Niemcom zestandaryzowany sprzęt dostarczało kilkudziesięciu różnych producentów. Przemysł wojenny musiał udźwignąć także produkcję tysięcy niezawodnych i wytrzymałych rowerów.

Rowery znalazły się na pewno na polu bitwy nad Bzurą, a także bitwy pod Łomiankami - jeśliby wymieniać tylko największe starcia. Ich obecność i znaczenie w wielu innych bitwach z czasem się zatarły. Dlaczego rowery były wtedy tak ważne, może uzmysłowić podejście współczesnych armii do tego środka transportu, o czym będzie dalej.

Można na ich temat poczytać w zasadzie w niewielu publikacjach, głównie w archiwalnych czasopismach. Przed kilku laty pojawiły się na półkach księgarskich - w odstępie kilku lat - dwa tomy Wielkiego leksykonu uzbrojenia. Wrzesień 1939, opatrzone tytułami Rowery (tom 125) oraz Rowery. Cz. 2 (tom 140), wyd. Edipresse.

Wojsko na rowerach w XXI wieku



Militarne zastosowania roweru to nadal otwarty rozdział w historii wojskowości. Obecnie mają szereg zastosowań w najnowocześniejszych armiach świata, choćby Stanów Zjednoczonych, Federacji Rosyjskiej czy Japonii. Rowery w Wielkiej Brytanii wykorzystują elitarne oddziały SAS. Napędzane siłą mięśni środki transportu są trudniejsze do wykrycia przez systemy wczesnego ostrzegania, w przeciwieństwie do wozów bojowych. Składane jednoślady szczególnie upodobali sobie spadochroniarze - w tym obszarze działa znana amerykańska marka Montague Bikes, a cena klasycznego składanego roweru militarnego Paratrooper wynosi około czterech tysięcy złotych. Singapurscy snajperzy i zwiadowcy także przemieszczają się na dwóch kółkach, mimo pamiętnej przegranej podczas II wojny światowej.

Najstarszym i najdłużej operującym na świecie oddziałem kolarzy był Szwajcarski Regiment Rowerowy, liczący tuż przed II wojną światową aż dziewięć tysięcy żołnierzy. Powstał w 1891 r., a został rozformowany w 2003. Polskie kompanie kolarzy w 1939 r., jako pododdziały piechoty, liczyły najwięcej do około 200 żołnierzy, co dawało łącznie ponad trzy tysiące ludzi w siłach Wojska Polskiego.

Rower w świecie Mad Maxa



Nowoczesne i rozwinięte technologicznie armie doceniają rower jako uniwersalny i lekki środek transportu, który w dodatku nie wymaga zasilania. Działania wrogiego wojska mogą być wymierzone w zasoby paliwa, a także infrastrukturę drogową - wówczas wozy bojowe, ciężarówki, a nawet samochody mogą zostać uziemione. Na rowerze można dostać się w głąb trudnego terenu, na przykład w górach i lesie. Żołnierz może go przenieść na plecach, choćby przez wąską kładkę nad wodą, a także wykorzystać jako pływak podczas pokonywania większego zbiornika wodnego.

To wszystko sprawia, że po jednoślady coraz chętniej sięgają pogranicznicy na całym świecie, patrolujący tzw. zieloną granicę. Do widoku policjantów w kaskach rowerowych mogliśmy już przywyknąć, bywając nie tylko za granicą - w wielu polskich miastach przybywa "oznakowanych rowerów". Bliski kontakt z mieszkańcami i ekologia to zalety przesiadania się funkcjonariuszy policji na dwa kółka. Rowery są wszechstronne i można je zastosować we wszystkich dziedzinach życia.

Opinie (56) 4 zablokowane

  • Im na rower starczy (1)

    Jak się zostaje milionerem, czyli jak politycy PiS zarabiają w państwowych spółkach
    Prezes PiS zapewniał, że jego partia do władzy nie idzie dla pieniędzy. W rzeczywistości we władzach państwowych spółek aż roi się od osób, które jeszcze niedawno były ministrami lub posłami. Dzięki skokowi z polityki do państwowego biznesu drastycznie wzrosły ich pensje. Rekordziści potrafili się zaczepić w kilku takich firmach, rocznie zarabiając miliony złotych.

    PiS chciało walczyć z nepotyzmem, ale skończyło się na uchwale
    Jarosław Kaczyński ogłosił krucjatę przeciwko nepotyzmowi, ale we własnej partii nie znalazł chętnych na wzięcie w niej udziału. Uchwała sanacyjna PiS nie objęła wielu członków rodzin partyjnej wierchuszki. Poświęcono wybranych, by reszta przetrwała.

    • 2 0

    • ale co to kuźwa ma do rzeczy

      ale co to kuźwa ma do rzeczy

      • 0 0

  • Niemcy na holenderskich rowerach (1)

    Zajmując Holandię i Belgię w 1940 r. niemieccy żołnierze kradli masowo mieszkańcom rowery.

    • 8 0

    • raczej odbierali je pod groźbą użycia siły: to się nazywa rabunek

      • 0 0

  • Obecnie mamy nowe pokolenie rowerowych wojowników (6)

    Umundurowani w lajkre, wyposażeni w kamerki i używający na forach zwrotu : blachosmrody

    • 43 26

    • Czy w Polsce i między Polakami musi być stan permanentnej wojny plemiennej? (1)

      rowerzyści kontra kierowcy; pro PIS konta przeciw PIS; wierzący kontra niewierzący; szczepionkowcy kontra antyszczepionkowcy

      • 7 0

      • nie musi

        wyzwaniem jest próba twierdzenia, że jazda rowerem po jezdni stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, zwłaszcza kierowców (przekonanych często, że jeżdżą szybko i bezpiecznie) nagminnie lekceważących limity prędkości.

        • 0 0

    • a po drugiej stronie frontu miażdżyca, otyłość i "tylko na chwilke" (2)

      • 28 6

      • nie wiem skąd się wzięły te blachosmrody (1)

        przecież to zwykły złom ze grubasem w środku

        • 15 4

        • Najśmieszniejsze że oni dalej myślą, że jak w czasach PRL samochody mają tylko wpływowe osoby które na nie stać. Dlatego aby podkreślić swój status społeczny muszą wszędzie jechać samochodem i śmieją się że innych na to nie stać.
          Jest to tak samo głupie jak trzymanie pod blokiem krowy i śmianie się z całego osiedla że nie mają krowy i ich na krowę nie stać.

          • 5 3

    • Pamietam jak jakis dzban pisał ze go to obraza :) Ale prawda jest taka ze Buraczki z blachosmrodów

      nawet nie rozumieją co to znaczy bo w końcu musieli by mieć czym myśleć, Blachosmrody to po prostu stary używany szrot trujący po mieście ludzi spalinami. często tez nazywany blachoszrotem,

      • 10 5

  • To musieli być twardziele kiedyś (1)

    Rowery bez przerzutek i amortyzacji, jazda w glanach i z pełnym wyposażeniem. Szacun, ja bym nie dał rady.

    • 2 0

    • w czasie wojny dał byś radę

      • 0 0

  • łał ... Gravele !!! tylko nie karbonowe.

    • 0 1

  • Wydaje się, że rower w zastosowaniach wojskowych to już historia.

    Drony są szybsze.
    Pomijam oczywiście klasyczne "skakanie po browar". ;-)

    • 0 1

  • Naprawdę? (3)

    a także wykorzystać jako pływak podczas pokonywania większego zbiornika wodnego.

    • 6 0

    • (2)

      na pożyczonym fatbajku przejechałem parę lat temu z Rewy do Kuźnicy,
      po śniegu i lodzie, ale liczyłem, że w razie przerębla rower przynajmniej nie zatonie

      gdybym to ja, a nie Weir pisał "Marsjanina", Mark Watney podróżowal by rowerem,
      fatem właśnie.

      takim trajkiem jak ta Brytolka dotarła na biegun południowy Ziemi,
      też musiała targać duży bagaż, przy większej grawitacji i zagrożeniu szczelinami

      • 2 1

      • Pamiętam z młodości (1)

        nie liczy się kapok, tylko trampki nie toną. Uważasz, że wojsko kupi coś użytecznego i sprawdzonego? Kupią kolarki na szytkach.

        • 0 2

        • tja..
          naszym strażom miejskim kupiono górale typu "komunijnego"

          • 0 1

  • i teraz, po tym poście, już niebawem dowiemy się z telepatrzydła, że:

    • 0 0

  • am8.pl

    Ciekawy artykuł!
    Miło czytało się

    • 1 0

  • Opowieść o Singapurze to rodem z podstawówki (7)

    Opowieści 11-latków. Po dżungli nie da się przecież jechać na przełaj na rowerze. Poza tym Singapur od lądu był oddzielony cieśniną wodną. Jak rozumiem, wg autora Japończycy błyskawicznie z rowerów kołowych zrobili sobie wodne. Czego to człowiek się nie dowie po latach o prawdzie historycznej.

    • 10 12

    • Czytanie ze zrozumieniem to jak przeprawa przez dżunglę. Tu ani słowa, że Japończycy jechali przez zarośla całą drogę. Może nieśli te rowery, a zjechali z przedmieść?

      • 2 0

    • Brytyjscy oficerowie myśleli, że SIngapur może być zaatakowany wyłącznie od strony wody (1)

      tymczasem armia japońska (w tym oddziały poruszające się na rowerach) dotarły wzdłuż Półwyspu Malajskiego na "przedpola" Singapuru nie mając całych dętek i opon: ruch oddziałów rowerowych na felgach został przez obrońców uznany za zbliżanie się oddziałów wojsk pancernych i "twierdza" Singapur została oddana praktycznie bez walki. Inaczej mówiąc, rowery mogą sprawiać wiele kłopotów wojskom przeciwnika nawet wtedy, gdy nie mają całych opon.

      • 4 0

      • Właściwie musieli nie mieć już opon które padły pewno po kilkunastu kilometrach. Potem pewno je odcięli bagnetem.

        • 1 0

    • Problemem była logistyka i temu głównie służył rower (1)

      Rower to zamiennik muła, kitajce je prowadzili objuczone zaopatrzeniem. Z tego samego powodu armia niemiecka używała milionów koni.

      • 2 1

      • Zi0m, kitajce to Chińczycy, arcywróg Japończyków. to tak jak byś o Polakach powiedzial "Ruski", co jest typowym błędem niewykształta-przegrywa z USA, ale ty możesz lepiej. (obelżywych okresleń Japończyków nie będę ci podpowiadał)

        A ten analfabeta atc to chyba nie tylko internetu, ale nawet telewizora nie ma, jakieś szczyty wykluczenia cyfrowego, typowy wyborca większości parlamentarnej:

        nawet telewizornia reżymowa omawiała wielokrotnie, do bólu, atak na Singapur, udział rowerów i czołgów.

        Ówczesne i dzisiejsze Malaje to nie rezerwat i dzika dżungla, ale plantacje, z równo posadzonymi drzewami, wtedy kauczukowca (wszystkie samochody i rowery na świecie potrzebowały gumy opon, a gumy z ropy jeszcze wtedy nie robiono) dziś chyba raczej palmy olejowej (skoro ten olej jest w każdym żarciu i jest najtańszy, tańszy niż rzepakowy). Odstępy, alejki między drzewami były węższe niż przeciętny brytolski czołg, samochód, bryczka konna, ale znacznie szersze niż rowerzysta objuczony sprzętem (wlekli nawet wodę pitną, znacznie ponad sto kilo; jeździłem rowerem z sakwami, ale nawet na asfalcie rzadko miałem powyżej 30 kg, ciężko; twarde było żółte wojsko i pewnie na początku więcej szli, niż jechali). A japońskie czołgi były liche i mniejsze niż np. polskie tankietki, ale mieściły się w te alejki. A lichy czołg jest tysiąc razy lepszy niż żaden - Brytole, a dokładniej Hindusi nie mieli tam żadnych i ich rozbito 'wdrebiezgi'.

        Poddanie Singapuru ze strachu przed hałaśliwym klekotem felg to rzeczywiście bzdury, godne gazety brukowej. Nie dlatego poddano Singapur.

        tX

        • 6 2

    • (1)

      Ogólnie zabawne jest, gdy autor sugeruje "odkrycie" faktu, że wojsko używało i używa rowerów. Zresztą cały artykuł jest chaotyczny i wygląda, jakby powstał z przypadkowo znalezionych gdzieś fragmentów.

      • 5 3

      • Nie, no ciekawe jest przypomnienie, jak taka polska kompania kolarzy wyglądała

        Że to nie było tylko iluś facetów na rowerach, ale i transport. Natomiast w necie są i inne dane, że polska kompania kolarzy miała liczyć nieco ponad 200-tu ludzi i mieć jeden motocykl, a reszta trakcji konna, w tym kuchnia polowa zaprzężona w 4 konie. Ale we wspomnianej bitwie "stacjonarnej" typu Łomianki k/Warszawy to rowery dla żołnierzy były już tylko obciążeniem. Natomiast Singapur poddał się po dopiero tygodniu walk od momentu desantu. Dokonanego nie na rowerach, a na ćwierć tysiącu wcześniej zbudowanych i zgromadzonych japońskich łodzi desantowych, z których kilkadziesiąt mogło przewieźć czołg lekki. A Brytyjczycy w Singapurze czołgów do obrony nie mieli, bo że po co im one, jest odgrodzenie cieśniną. Dwóch dywizjonów myśliwskich do obrony okrętów Prince of Wales i Repulse też nie mieli, gdy miejsce ich zatopienia było poza zasięgiem myśliwców japońskich, a z 30 maszyn (2x15) trzymanie na stałe ośmiu nad okrętami w tym rejonie było do zrealizowania.

        • 4 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum