• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

V ESKA MTB Gdynia Maraton

Andrzej Guż [GR3miasto]
24 września 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 

W niedzielę 19 września, Gdyński Ośrodek Sportu i Rekreacji był gospodarzem jednej w wielu imprez, łączącej szeregi zawodowych kolarzy z tymi dla których rowerowe szaleństwo jest po prostu pasją. Wprawdzie osobiście do zawodowców nie należę, ale rywalizacja z profesjonalistami bardzo mnie nakręca i motywuje do poprawiania wyników.



Tym razem jednak wiedziałem, że na wiele liczyć nie mogę. Nie tak dawno wyszedłem z kontuzji złamanego obojczyka więc start w gdyńskim maratonie był dla mnie "chwilą prawdy". Pomimo braku aktywności przez ponad miesiąc poszło mi bardzo dobrze i pomimo, że po pierwszym okrążeniu postanowiłem jednak zmniejszyć swój wysiłek do dystansu 60 km to i tak jestem z siebie dumny.

Wrażenia z trasy:
V edycja gdyńskiego MTB odbyła się na dość mocno pofałdowanym terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego w rejonie Gdyni Cisowy oraz Pustek Cisowskich. Jako, że pierwszy raz brałem udział w gdyńskim maratonie nie wiedziałem czego mogę się spodziewać, a po złamanym przed 2 miesiącami obojczyku nadal byłem dość pewny siebie i wybrałem dystans 90km czyli 3 okrążenia po 30 km. Szybko jednak się okazało, że było to ponad moje siły.

Na dzień dobry po 50 metrach od linii startu i mety pokonaliśmy ostry piaszczysty zakręt w lewo, a następnie zaczęła się dłuuga rozgrzewkowa prosta, niemalże do nieba:) Niektórzy już tu ciężko oddychając wytracali swe siły zrzucając przerzutki na najlżejsze przełożenia. Mi to jednak nie groziło, gdyż mam swoją na to technikę. Dzięki temu już na początku wyprzedziłem sporo słabszych od siebie kolarzy. Następnie po kilku kilometrowym podjeździe mieliśmy ostry zjazd, a w następnej kolejności już tylko długie łagodne podjazdy i równie długie zjazdy. Żeby nie było zbyt monotonnie, prawie w połowie trasy mieliśmy wspaniałą do wdrapania ściankę, która osobiście bardzo przypadła mi do gustu. W połowie trasy był też bufet, jednak jak dla mnie organizatorzy trochę się tu nie popisali: ... jak można podawać wodę w kubkach, czekoladę w kostkach i chyba z oszczędności połówki bananów? I niby co my mamy z tym zrobić? Może zatrzymać się, spokojnie zjeść i jechać dalej? Porażka...

Wracając do trasy faktycznie była ona urozmaicona, jednak najgorsze jak dla mnie były odcinki trawiaste, którymi jechało się jak po błocie. Myślałem, że stracę na nich całą energię i chęć kontynuowania wyścigu. Nie poddałem się mimo ogromnego bólu krzyża, rąk i nóg, ale już po pierwszym okrążeniu wiedziałem, że nie dam rady przejechać zaplanowanych wcześniej 3 okrążeń. Dobrze będzie jak przejadę dwa. Tak też zrobiłem, postanowiłem jechać dwa okrążenia. I co dziwne nawet udało mi się wyprzedzić jedną osobę na drugim kółku. Choć na samym końcu na mecie zostałem wyprzedzony przez rosyjskiego kolegę Eduarda Tomashevskiego, który uzyskał identyczny czas co ja - 2 godziny 39 minut i pół sekundy.

Na najwyższym stopniu podium 60 kilometrowej trasy stanął Maciej Zielonka z czasem 2:29.03.

Ogólnie na dystansie 60 km wystartowało około 60 osób. Ja zająłem zadowalające jak na tego roczny sezon 9 miejsce, a 10 minut za najlepszym zawodnikiem na tym dystansie jest także całkiem dobrym jak dla mnie wynikiem.



Trochę słaba organizacja i zaplecze sanitarne:
1) Bufet na trasie ;(
Tak jak już wspomniałem, bardzo niepraktyczny był bufet podczas jazdy. Jak można podawać wodę w kubkach? Jak organizatorzy to sobie wyobrażali, że zawodnicy będą podjeżdżać, chwytać kubek i z jedną ręką na kierownicy jechać dalej? A może łapać rzucane kostki czekolady? A ta połówka banana? Hmmm, nie polecam schowania go na dalszy etap trasy w przepoconą kieszonkę koszulki. Jak dla mnie bufet na trasie to totalna porażka.
Podobnie przed startem, organizatorzy też nie zapewnili żadnego bufetu. Wielu kolarzy przyjechało dość wcześnie rano w celu rejestracji i do momentu startu nie mieli nawet kropili wody.

2) Sanitariaty, czytaj szukaj w lesie:
Szkoda również, że organizatorzy nie pomyśleli o toaletach. Ludzie, żyjemy w XXI wieku i żeby na imprezach tego typu latać gdzieś po krzakach, to już przesada. Postawienie "Toi Toi" wiele chyba by nie kosztowało?

Co można pochwalić?
Przede wszystkim przemyślaną trasę. Była ona bardzo dobrze oznakowana i nie było raczej możliwości by zgubić drogę. Miło również, że "na dowidzenia" organizator przygotował ciepły posiłek i napoje na orzeźwienie.
Bardzo podoba mi się, że na maratonach coraz częściej wprowadza się chipy, dzięki którym można poznać dokładny czas przejazdu okrążenia i punktu kontrolnego. Dzięki dokładnym pomiarom można porównać swój wynik z innymi zawodnikami.

Podsumowanie:
Pomimo kilku minusów, zawody i tak uważam za bardzo dobre, a to wszystko dzięki naprawdę trudnej jak dla mnie trasie. Prawdziwy maraton dla amatorów chcących sprawdzić swoją kondycje i siły w nogach.

Relacja pochodzi ze strony Grupy Rowerowej 3miasto


Pełna relacja i wyniki z tej imprezy znajdują się na stornie Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji

Więcej na ten temat V ESKA MTB Gdynia Maraton
Andrzej Guż [GR3miasto]

Opinie (16) 3 zablokowane

  • Zdjęcia... (7)

    Ciekawe zdjęcia z tej imprezy znajdziecie na portalu: Furbo.pl
    Zapraszamy

    • 1 1

    • Czy osoba, która pisała relację, wogóle była na tym maratonie?!?!?!?! (5)

      Człowieku, gdzie Ty masz oczy?!
      W odległości ok 50-100 metrów od linii Startu/mety stały 3 Toi Toie - były doskonale widoczne i jak się jechało na start od strony miasta nie dało ich się nie zauważyć, bo były tuż przy drodze! Także tutaj było wszystko ok - ilość wystarczająca, nie było kolejek z tego co widziałem.
      Jeśli chodzi o bufet, to jak dla mnie REWELACJA! Jeśli myślisz, że na każdym maratonie standartem jest, że miła Pani staje w takim miejscu, żeby było Ci wygodnie i podaje Ci do ręki kubek, to się grubo mylisz. Dzięki temu, że urocze Pani podawały kubki do rączki można było bez zatrzymywania złapać kubek wody i wypić. Oczywiście byłoby fajniej, gdyby to był izotonik, ale sama postawa tych kobiet, że im się chciało te ręce wyciągnięte trzymać - SUPER! I wielkie dzięki dla tych Pań!
      Jeśli chodzi o połówki bananów, to jak dla mnie też SUPER!! Było to tak zorganizowane, że dało się wziąć banana do ręki i jechać dalej - bez zatrzymywania. Jak dla mnie super. A banany nie były po to by je chować, tylo, żeby je od razu zjeść. Gdzie Ty człowieku chciałeś je wozić - do domu ;-)? Dodać należy, że bufet był zrobiony w IDEALNYM miejscu - tuż po mocnym podjeździe, także nie trzeba było jakoś mocno hamować przed bufetem i zaraz przed łagodnym i równym podjazdem, gdzie spokojnie można było zjeść i coś wypić.
      Za mało bufetów?! To ile miało być?! Żebyś nawet nie musiał wieźć bidonu? Jak ktoś jedzie na maraton to bierze ze sobą przecież picie. Także żądanie od organizatora, aby na 30 kilometrowej pętli na lokalnym maratonie robił więcej niż jeden bufet to mocno nieżyciowe roszczenie.
      Moim zdaniem zastrzeżenia do bufetu są kompletnie chybione i oceniam bufet bardzo wysoko (jedyny minus to brak izotoników).
      Jak dla mnie to poważne zastrzeżenie do tego maratonu jest jedno - zamieszanie przy starcie. Lepiej byłoby, żeby maraton rozpoczynał się szerokim podjazdem, bez ostrych zakrętów, no i żeby start zaczynał się na linii startu, a nie jakieś pętelki/nawrtotki w lesie robić. Cała reszta - pierwsza klasa!
      Pozdrower

      p.s. autorowi nietrafionych moim zdaniem zastrzeżeń gratuluję jednego - dobrego wyniku!

      • 6 4

      • Co za lizidup (4)

        Wazelina dla organizatorów i włażenie w odbyt, brawo!
        Też byłem na tym maratonie i jeśli chodzi o bufet Andrzejowi muszę przyzanć rację. Co to za głupi pomysł z tymi kubeczkami. Przy szybkiej jeżdzie, żeby to chwycić i się przy okazji nie oblać, trzeba było sporo nerwów, by choć kilka kropel znalazło sie faktycznie w ustach.

        Czekolada? Dobrze, że nie rzucana jak psu prosto w gębę ;)

        A połówki bananów? Ehhh, szkoda gadać.

        Fakt, co do kibelków, tochyba faktycznie Andrzeju to przeoczyłeś, ale jak się człowiek spieszy z ciśnieniem w portkach nie zawsze zauważy to czego szuka.

        Pozdrawiam iżyczę powodzenia na kolejnych startach

        • 0 5

        • (3)

          Raf, nie będę komentował Twoich osobistych przytyków, bo są żenujące. Jeśli chodzi o bufet, to rozumiem, że chciałbyś aby organizator zapewniał dla Ciebie pomocników, którzy by dowozili Ci kubeczki i bidony oraz batoniki na rowerze, żebyś nie porozlewał odbierając je. Za dużo się naoglądałeś TdF.

          • 2 0

          • Nie wystarczyło, żeby napoje były np: w kartonikach czy butelkach (2)

            a banany całe zamknięte, czy to takie trudne?

            • 0 2

            • (1)

              Może jeszcze zamknięte na korek od szampana. Widać, że kolega debiutował w tego typu zawodach. Bufet był ok. W najlepszym miejscu na trasie. Nie wiem jaką tam rozwijałeś prędkość ale nie sądzę by była ona większa niż 15 km/h. Jeżeli przy takiej prędkości masz problem by chwycić kubeczek, to zastanów się czy powinieneś w ogóle startować, bo stwarzasz zagrożenie. Oblałeś się wodą! To straszne, inni jechali w deszczu i błocie i im to nie przeszkadzało, a Ty tu o wodzie piszesz, że z kubeczka kilka kropel spadło Ci na spodnie. Żałosne!

              Jedynie można się przyczepić, że bananów nikt nie podawał ale fakt, że podawać wszystko każdemu to lekka przesada. Poza tym łatwiej zjeść połówkę banana niż całego otwierać jadąc 100km/h. Jakby były całe banany na bufecie, to też byś narzekał, że złapać nie mogłeś, a otwierając spadł Ci kawałek na koszulkę i przetoczył się po spodniach. Koszmar.

              Z resztą jak jedziesz po wynik, to nie zwracasz uwagi na bufety, bo z nich nie korzystasz!

              • 1 0

              • taaa i serwetek żeby sobie rączki wytrzeć też nie było,

                może następnym razem zamiast w MTB niektórzy wystartują w wyścigu elegancików gdzie kelner będzie podawał do wyboru banany obrane lub nie, czekoladki, batoniki a izotonik będzie w 10 smakach żeby zadowolić podniebienia większości uczestników :)))

                • 0 0

    • :)

      Kilkukilometrowy podjazd?? chyba kolega trasę zgubił, w sumie nawet jak by zgubił to taki podjazd to tylko marzenie u nas

      • 0 2

  • ale tu i tak było dobrze, bo na skandii bylo podobnie, woda w kubeczkach, ciastka i banan chyba. I tam nikt ich nie podawal, a co gorsze bylo to na lekkim zjezdzie... a w Gdyni przynajmniej bylo pod gorke... wiec jesli chodzi o to to nie jest to zly pomysl :) piaty maraton i na 4 tak bylo :) Trza sie przyzwyczaic :)

    • 0 0

  • (2)

    Kilkukilometrowy to byl dla niego:)

    • 1 0

    • Ojej, może się przejęzyczyl... (1)

      ...chciał napisać pewnie kilkudziesieciometrowy ;)

      • 0 1

      • I kto tu jest wazeliniaziem?

        • 1 0

  • jeszcze na żadnych zawodach nie widzialem tak kiepskiej organizacji, a po za tym było bardzo fajnie

    • 1 1

  • Sanitariaty (1)

    To może ja byłem na innych zawodach, ale w okolicach startu/mety stały 4 szt. toi-toja. Nie ma co narzekać na organizację, widać, że są postępy, bo wprowadzili chipy.

    • 2 0

    • Chipy, no w końcu doterły i na Pomorze, ehhh...

      • 0 0

  • Podziękowania

    na wstępie chciałem napisać, że co do podjazdu to się pomyliłem, po prostu był długi podjazd, a nie mając możliwości zmierzenia go napisałem, że miał kilka kilometrów zamiast Długi, ale co do Bufetu nie zmienię zdania. Kubeczki i połamana czekolada to jest zbytek łaski, może lepiej jakby nie było bufetu i nie było by problemu bo nie wyobrażam sobie jadąc po bezdrożach jedzenia rozpuszczonej czekolady prosto z kieszeni i próby wypicia wody z nie zdającego zadania kubeczka. Toi Toi - nie zauważyłem, nie było w okolicy startu i nie wiem gdzie stały. Ale jakby nie patrzeć jest to moja opinia i miło, że każdy ma inna opinię.
    Każdy na wszystko patrzy inaczej i postrzega inaczej.

    A miejsce na Bufet, nie mówiłem, że jest w złym miejscu więc proszę nie wkładać w moje usta niewypowiedzianych słów.

    Pozdrawiam wszystkich wspaniałych sportowców
    Poczytajcie sobie forum na temat opłaty za start. Ale tak to jest, że Polacy to najbardziej narzekający naród na globie.

    P.s. z bufetu korzystałem, by napełnić pusty bidon.

    • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum