• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trójmiejski PK po piasty w śniegu, edycja 2

Krzysztof Kochanowicz
31 grudnia 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
Tak jak już wspomniałem wcześniej, pogoda chyba nie tylko mnie zaskoczyła, ale i rozłożyła na łopatki. Jak tylko wstałem i ujrzałem, co się dzieje za oknem, trochę mnie to przeraziło. Było.... hmm biało, biało i jeszcze raz biało i nic poza hulającym wiatrem nie widziałem, brrrr ;-/ Kilka minut później otrzymałem wiadomość od Wojtka, że nie da rady dojechać na spotkanie, gdyż Gdańsk jest zupełnie sparaliżowany, a jazda na rowerze graniczy z cudem. Dostając takiego sms'a trochę posmutniałem, ale nie traciłem nadziei wierząc, że na spotkanie stawi się Maciek.



Na wszelki wypadek z domu wyjechałem na 20 minut przed startem, gdzie zwykle do molo na Zaspie jadę zaledwie kilka... i w sumie dobrze, że dałem sobie trochę więcej czasu, bo już na "dzień dobry" tuż pod blokiem zaliczyłem glebę ;-/ Przejazd przez zaspiański park nie był możliwy, szybko też zakumałem dlaczego Wojtek miał problem z dotarciem. Wszystkie chodniki i deptaki przykrywała dość gruba "pierzyna białego puchu" dlatego też postanowiłem wskoczyć na szosę i pocisnąć do Brzeźna aleją Gen.Hallera.

Na miejsce startu stawiłem się na dwie minuty przed czasem i niestety nikogo nie zastałem ;-( Ale jako, że zostało jeszcze ciupkę czasu, postanowiłem cierpliwie czekać. Maciek pojawił się z 5-minutowym poślizgiem, ale się pojawił ;-) Skoro tak ciężkie warunki nastały, postanowiliśmy jeszcze trochę poczekać, z myślą, że może ktoś jeszcze się stawi. I dobrze się stało, gdyż po kolejnych minutach dojechał do nas Jacek.



W zamierzoną trasę wyruszyliśmy z 10-minutowym opóźnieniem. W drodze, na deptaku nadmorskim spotkaliśmy pędzącego do nas kolegę Michała z Sopot Killers, a po dosłownie 200 metrach "grzejącego ile da fabryka" - Miśka. Dobrze, że do Jelitkowa nie pojechaliśmy nowo powstałym parkiem, bo już byśmy się minęli. Po drodze jeszcze dołączył do nas drugi Michał, który wcześniej dawał znać, że będzie w Oliwie, gdyż złapał gumę ;-/ Spod Pałacu Opackiego nasza grupa liczyła już 6 osób! A tak się bałem, że na start dotarłem sam. Ogólnie ten odcinek, już od samego początku trochę dał nam w kość. Deptak nadmorski w ogóle nie był ani niczym posypany, ani odśnieżony. Puchu po piasty, jak nie lepiej ;-((( ... i gdzie są te służby, które zajmują się odśnieżaniem ??? Walcząc z utrzymaniem się na siodełku jakoś dotarliśmy do Jelitkowa, dalej postanowiliśmy pojechać ulicą, bo ani chodnika, ani ścieżki rowerowej widać nie było ;-/. Ulica Pomorska, też przysypana była na maxa, a ruch praktycznie żaden, bo jaki człowiek o zdrowych zmysłach wybrałby się na spacer po plaży w takie wietrzysko, gdy śniegu prawie po kolana ???



Spod Parku Oliwskiego ruszyliśmy w stronę Stawu Młyńskiego, a dalej w stronę starej kuźni wodnej i Doliny Radości. Na drodze była breja, ale to tylko na początku, dalej zaś w miarę rozjeźdżony przez samochody śnieg, całkiem przejezdny, choć miejscami tańczyło się jak na balecie ;-) Niedaleko Doliny Bobrów odłączyli od nas Michał (SK) i Misiek więc zostaliśmy już w czwórkę. Klesza Droga, którą wspinaliśmy się do ul.Słowackiego też do najprostszych nie należała. Jazda możliwa była jedynie w jednej z utwardzonych przez narciarzy biegowych koleinie, a każdy z tych co zimą jeżdzi na dwóch kółkach wie, że pokonanie takiego odcinka wymaga wielkiego skupienia i umiejętności. Nawet najmniejszy ruch w bok może skończyć się glebą, a co gorsze ciężkim ponownym startem ;-/

Jak dotarliśmy do ul.Słowackiego, specjalnie wielkiego wyboru nie było. O chodniku, czy o szlaku ...o jakim chodniku, o jakim szlaku? ...wspominać po raz enty chyba nie trzeba? Tu mogliśmy albo zjechać nieco w dół, przedostając się na leśną drogę asfaltową do Sanktuarium w Metamblewie, albo cisnąć w górę do Złotej Karczmy, by przedostać się tam na żółty szlak, który także prowadzi do tego samego miejsca. I jak myślicie co wybraliśmy? No na pewno nie poszliśmy na łatwiznę, jak zwykle "zrobiliśmy sobie pod górkę" pomimo, iż później było z górki ;-)))



Wszystko było pięknie, wręcz cudownie, dopóki nie zaczął się żółty szlak. Nie wiem jak zrobił to Michał z Jackiem, że jak wsiedli na rowerki tak pojechali ;-) Ja z Maćkiem, co wsiadaliśmy na rower, to albo grzęźliśmy w głębokim śniegu, albo kręciliśmy w miejscu ;-/ Żeby nie skłamać, część szlaku przeszliśmy, a tam gdzie kąt nachylenia był nieco większy zjechaliśmy, rozwijając oszałamiające prędkości, aż do 8 km/h ;-)

Póki było z górki, było całkiem, całkiem, niestety jak doczołgaliśmy się do Doliny Strzyży (od Sanktuarium do krzyżówki szlaków było w miarę odśnieżone) znowu zaczął się koszmar. Tu śniegu było jakoś więcej, nie dość że jazda graniczyła z cudem, to jeszcze zostaliśmy "zbombardowani" śnieżkami przez bawiące się nieopodal dzieci.



W okolicy dzielnicy Nowiec odbiliśmy z szlaku żółtego by utwardzoną drogą dostać się do poligonu na Morenie. Lecz jak tylko dojechaliśmy do krzyżówki i zobaczyliśmy, że droga na poligon jest zupełnie nieprzejezdna daliśmy sobie spokój z poligonami. Mieliśmy już na tyle dość przedzierania się przez głęboki śnieg, że stwierdziliśmy, że pojedziemy byle jaką drogą, byle była w miarę utwardzona i przejezdna. Tak więc mijając po lewej stronie zjazd na poligon ruszyliśmy przed siebie, jadąc na oślep ;-) Drogą tą, jadąc przez lasy dojechaliśmy do Gdańskiego Ośrodka Jeździectwa, przez który postanowiliśmy się przebić do Kiełpinka. Prawie by nam się udało gdyby nie zamknięta brama na końcu ;-/ Na szczęście dozorcy terenu poprawili nam humor wskazując na dziurę w płocie, którą przedostaliśmy się w okolice Szlaku Skarszewskiego, z którego później przedostaliśmy się na tyły terenów wokół centrum handlowego Auchan. Odcinek do ośrodka był extra, natomiast już za płotem pomimo drogi asfaltowej jechało się bardzo ciężko ;-/



Będąc niespełna w połowie zamierzonej drogi, uznaliśmy, iż jest zbyt wiele śniegu i zbyt zimno, by udało nam się dotrzeć do celu przez zapadnięciem zmroku. Dodatkowo, wyjechaliśmy na otwarty teren, gdzie porywisty wiatr walił nam prosto w twarz. Powoli zaczęło wszystko to nas zniechęcać. Skóra na i tak już zmarzniętej twarzy zaczęła się naciągać coraz mocniej, jakakolwiek rozmowa przypominała "bełkot", palce u nóg i u rąk zaczęły kostnieć, a do Otomina jedyna możliwie przejezdna droga rysowała się przez Kiełpino Górne skąd właśnie wiał ten "cholerny wiatr" ;-/ ...po 100 metrach stanęliśmy na przystanku autobusowym i doszliśmy do wniosku, że nie ma co się zarzynać, w końcu niedługo Sylwester, więc nie ma co ryzykować, by później nie jęczeć w łóżku ;-)



Jako, że postanowiliśmy w tym miejscu zakończyć dalszy podbój wcześniej zamierzonej trasy, jedyną możliwością dostania się do Gdańska, był zjazd ul.Kartuską w dół. W prawdzie jeśli chodzi o bezpieczeństwo, nie był to dobry pomysł, ale lepszego rozwiązania tu nie było. Na rozjeździe w kierunku Chełmu odbił od nas Michał, a ja, Maciek i Jacek zjechaliśmy do Gdańska Głównego. Zanim dotarliśmy do Starówki, jeszcze na wysokości Szpitala Miejskiego im.Mikołaja Kopernika, spotkaliśmy naszego znajomego Jarka (członka kadry GRT), z którym zamieniliśmy kilka słów. Rajd oficjalnie zakładaliśmy zakończył się na ul.Długiej przy choince ;-) my natomiast rozstaliśmy się dopiero we Wrzeszczu.


Podsumowanie rajdu

Pomimo szczerych chęci, przejechanie całej trasy w takich warunkach raczej jak dziś graniczyło z cudem. Porywisty, mroźny wiatr oraz dość głęboki śnieg uniemożliwiał spacery piechotą, a co dopiero jazdę na rowerze! Pomimo wszelkich niedogodności nie można tylko narzekać. Tam gdzie nie dało się jechać początkowo rowery przeprowadziliśmy. Dalej gdzie sił już brakło, obieraliśmy inne kierunki, a w momentach zupełnego zrezygnowania, po prostu wróciliśmy do domu, bo nie ma sensu robić czegoś na siłę, jak chęci nie ma!

Ps. Dziękuję wszystkim za przybycie, Maćkowi, Michałowi i Jackowi za wytrwałość !

Organizator rajdu, zdjęcia:
Krzysztof "Frans" Kochanowicz (Grupa Rowerowa Trójmiasto)

Poniżej zrobiliśmy małą analizę na podstawie wszelkich danych z odbytych naszych rajdów oficjalnych w roku 2005.

Podsumowanie 2005 roku

W tym roku zorganizowaliśmy łącznie 30 rajdów, przemierzając ponad 3500 kilometrów. Na wynik ten składają się wszystkie rajdy oficjalne, przez które przewinęło się prawie 500 osób, czyli prawie dwa razy tyle co w zeszłym roku. Najwięcej osób przyjeżdżało na te najkrótsze wypady, tzw. "Totalne Lighty". Rekordową ilość uczestników odnotowaliśmy podczas VIII edycji, którą zorganizowaliśmy nad Jezioro Kamień.

Najdłuższym zaś rajdem jednodniowym była ponad 200 km przeprawa przez Puszczę Darżlubską i Półwysep Helski w morskiej bryzie. Na tym samym rajdzie, jeden z naszych kolegów z kadry pobił rekord dystansu robiąc 311 km. Inne rajdy o podobnych dystansach to podbój serca Kaszub z Jeziorem Wdzydzkim oraz przeprawa lasami do Jastrzębiej Góry.

Najkrótszym rajdem roku 2005, była VII edycja Totalnego Lightu, licząca niespełna 34 km, zorganizowana do Górek Zachodnich. Prawie w tym miejscu musiałbym dodać powyższy rajd, który odbyliśmy na zakończenie sezonu 2005, na szczęście przejechaliśmy 6 km więcej ;-)

Wśród całej gamy różnych rajdów sporą popularnością cieszyły się również rajdy turystyczne jednodniowe, rajdy wytrzymałościowe, chociażby te po Wysoczyźnie Elbląskiej, Żuławach czy Kaszubach jak również rajdy nocne, tzw. Najt Bajki.

Oprócz zorganizowanych rajdów jednodniowych zarówno dziennych jak i nocnych braliśmy udział w zawodach XC: Bażantarnia, oraz w Harpaganie - ekstremalnych rajdach na orientację.

W wakacje letnie byliśmy poza granicami Polski, na duńskiej wyspie Bornholm (4 dni, ponad 200 km) oraz na wyprawie przez Szwecję i Norwegię, podbijając Lofoty (ponad miesiąc i ok.2800 km).

Plany na rok 2006 ?

W przyszłym roku zamierzamy skupić się przede wszystkim na rajdach turystycznych jednodniowych jak i kilkudniowych, przemierzając zarówno nasz uroczy region jak i inne piękne krainy naszego kraju. Jeśli czas pozwoli, to zapewne w wakacje letnie pomyślimy nad jakąś wyprawą krajową lub zagranicę.

Dzięki dobrym kontaktom z innymi grupami rowerowymi jak i turystyki aktywnej, tu również sportów ekstremalnych będziemy starali się zorganizować parę rajdów wspólnych oraz przygodowych wykorzystując obustronne możliwości.

Parametry trasy

  • Region Trójmiasto i okolice
  • Długość trasy 42 km
  • Poziom trudności trudny

Znajdź trasę rowerową

Opinie (47) 1 zablokowana

  • Jak sięgam pamięcią zawsze kiedy GRT organizuje zimowy rajdzik to w przed dzień są duże opady śniegu i zawsze sobie myślę że tym razem chłopaki nie pojadą a jednak......gratulacje
    ..Pozdrawiam i zyczę wszystkiego dobrego w Nowym Roku Robert

    • 0 0

  • Robert, bałem się, że będę musiał jechać sam, ale...

    Dobrze, że chłopacy mnie nie zawiedli i choć garstka stawiła się na starcie! Pomimo wszelkich niedogodności, po raz kolejny dowodzimy swego, że my zimy się nie boimy i nawet największe śniegi nam nie straszne ;-)

    ps. W galerii na naszej stronie są już wszystkie zdjęcia z tego rajdu, jak i inne z odbytych ostatnio imprez. Serdecznie zapraszam.

    A w zbliżającym się Nowym 2006 Roku życzę przede wszystkim dużo siły, dużo wiary i uśmiechu na twarzy, bo co to za życie bez radości!

    Pozdrawiam i życzę udanej zabawy Sylwestrowej !

    • 0 0

  • Zimą po śniegu to jest to!

    Dzięki za fajny rajdzik. Aura i los mi nie sprzyjały w dotarciu na miejsce startu, ale na szczęscie udało się dołączyć. Uwielbiam taką jazdę po śniegu i gdyby nie te cholerne podwijające się ochraniacze na buty to by było super.
    Jazda Doliną Radości nie sprawiała mi problemów, może to kwestia wprawy no i treningu na Masakrze :) Żółtym szlakiem do Matemblewa pocinało się bajkowo i nie wiem dlaczego mieliście takie problemy. Po raz kolejny moje cienkie opony i duże koła pokazały swą wyższość :)

    życze wszystkim bogatego w rowerowe imprezy nowego roku!

    • 0 0

  • beach

    Czułka też zaliczyłem rowerek ale to była chyba dzień wcześniej ścieżka, brzeźno-sopot była w lipnym stanie i stwierdziłem sprubujemy plażą :)
    bardzo polecam jeśli chwyci mróz , jedzie sie prawie jak po asfalcie (a jakie wrażenia hoho , to hepi niu jer kolarzom z 3miasta ! :)

    • 0 0

  • PO pas

    Zawsze mozna pojechać po pas w śniegu i bedziej jeszcze bardziej ekstremalnie ;-)) Kiedyś się w to bawiłem, ale teraz wiecej fun'u daje przelot terenówką po kaszubach...

    • 0 0

  • Jestem przeciw

    Trudno przyjąć do wiadomości że w zimę leży śnieg i że w tym momencje jazda na rowerze jest nieracjonalna.

    Głupotą jest jazda po ulicy z powodu zaśnieżonych chodników i ścieżek rowerowych. A spotkanie z np fiatem 126p na letnich oponach i z zaparowanymi szybami bardzo łatwo może skończyć się wypadkiem.

    • 0 0

  • Normal

    Nie przesadzaj - jeździ sie po lesie i polach a nie przyjmuje na klate maluchy i Jelcze ;-))
    Tak do 10 śniegu i -10 stopni to ma jakiś fun, ale później to już dla tych co chcą sobie coś tam udowodnić - taki kolarski rambo ;-))).

    • 0 0

  • Każdy na ten temat ma swoje zdanie...

    Golem! Nie wydaje mi sie, że jest to pokazywanie innym "jaki to ze mnie Rambo", to nie tak !
    Wiadomo, nie jedni uważają, iż np: bieganie samych slipach po śniegu w temperaturze grubo poniżej zera, czy jazda na rowerze w deszczu, czy też w śniegu po piasty, to jak igranie z ogniem, a co gorsza nieraz debilizm ! Każdy ma swoje zdanie ! Dla zwykłego śmiertelnika, który woli spedzić ten czas przed komputerem lub telewizorem to totalna głupota ! Ale to jego zdanie !
    Dla mnie z kolei głupotą jest rezygnacja z mojego hobby tylko dlatego, że pada jakiś tam deszczyk, czy nawaliło sporo śniegu ! Z cukru nie jestem, w związku z tym się nie rozpłynę, a do zimna przyzwyczaić się można, chociażby wykorzystując nowoczesną odzież, która umożliwia właśnie takie wybryki.

    Pozdrawiam

    • 0 0

  • Prośba

    Golem woli terenówkę niż rower 8-]
    Normal jest przeciw spotkaniu fiata 126p 3-}
    Normaln-e Golem-y po jakie licho zaglądacie na tę stronę ? Proszę Was bardzo, nie róbcie smrodu w tych komentarzach

    • 0 0

  • Frans

    >

    Pięknie ale wasz wypad podsumowujący skończył się porażką - nie zrobiliście nawet połowy trasy. Więc jednak natura was pokonała.

    Głupotą jest jazda po ulicy z powodu zaśnieżonych chodnków i ścieżek o czym napisałeś w relacji.
    Ciekawe co kierowcy sobie myślą widząc rowerzystę na zaśniezonej i ubłoconej ulicy na której łatwo można wpaść w poślizg.

    Jak ktoś ma potrzebę jeździć po dużym śniegu to jego sprawa ale niech nie stwarza zagrożenia dla innych.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum