• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trójmiejski PK po piasty w śniegu, edycja 1

22 listopada 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Początek był bardzo trudny szczególnie dla mnie... Gdyby nie koledzy, to rajd pewnie by się nie odbył lub pojechaliby inną trasą beze mnie. ;-( A wszystko przez to, że miałem bardzo ciężką noc (lepiej o tym nie wspominać...)

Start miał miejsce przed Multikinem w Gdańsku o godz.7 rano, na który niestety nie dojechałem, gdyż zaspałem, a potrójny budzik nie był w stanie mnie obudzić! Na moją niekorzyść wyłączyłem dzień wcześniej dzwonek w moim telefonie i w momencie gdy ekipa, która rano przybyła na start chciała się ze mną skontaktować, ja nie słyszałem dzwoniącego telefonu. Dobrze, że wspólnie wpadli na pomysł by po mnie podjechać i zobaczyć w czym jest problem...




O 7.30 zostałem zwalony z łóżka... Ale wstyd tak zaspać na rajd, którego jest się głównym organizatorem. No ale stało się... Nie tracąc ani sekundy, wpuściłem chłopaków do góry, a sam w tym czasie zacząłem w biegu ubierać się. Mimo iż byłem głodny jak wilk o śniadaniu już nawet nie myślałem... Nie minęło 10 minut jak stawiłem się na dole, po czym ruszyliśmy wszyscy w kierunku najbliższego sklepu, gdzie nie tylko ja, ale i parę innych osób zaopatrzyło się w prowiant na drogę...



Następnym naszym celem było molo na Zaspie, gdzie zatrzymaliśmy się dosłownie na minutkę, zrobiliśmy kilka fajnych fotek i popędziliśmy deptakiem nadmorskim w stronę Sopotu. Zanim dojechaliśmy do Monte Cassino dołączyła do nas Basia. (Mam nadzieję Basiu, że nie wymarzłaś na tym zimnie, oczekując na mnie, czyli na śpiocha pospolitego? A jeśli tak, to spróbuję to Ci jakoś wynagrodzić ;-))) ) Na molo w Sopocie korzystając z tak pięknej pogody zrobiliśmy także kilka fotosów, po czym popędziliśmy w stronę Gdyni Orłowa.



Od Sopotu Kamiennego Potoku pożegnaliśmy się już na dobre z deptakiem nadmorskim by rozpocząć trochę bardziej techniczną część rajdu. Tuż za potokiem odbiliśmy w las, gdzie jazda była już znacznie utrudniona. Pod świeżym białym puchem kryło się wiele niebezpiecznych niespodzianek jak ostre gałęzie, czy zmrożone i śliskie korzenie, które nie raz dawały we znaki, szczególnie na podjazdach. Ale pomimo licznych gleb ten odcinek i tak należał do najprostszych. ;-) Jeszcze przed Orłowem dołączyło do nas dwóch kolegów, bodajże z Grupy "Sopot Killers", i tak oto wspólnie 14-osobową grupą dojechaliśmy nad kolejne, już trzecie w tym dniu molo.




Niestety gdy nasi dwaj koledzy, którzy dołączyli do nas jeszcze przed Gdynią, usłyszeli o naszym zwariowanym pomyśle wdrapania się na klif, postanowili pojechać inną, swoją już drogą ;-)... My natomiast, pomimo iż na horyzoncie wisiały czarne chmury nie zrezygnowaliśmy z dalszej jazdy. Fakt, wspinaczka na klif nie była wcale prosta, ale kto powiedział, że rajd będzie łatwy? W drodze na górę zaczął sypać śnieg, a gdy byliśmy już na samym szczycie tak się "rozsypało" z nieba, że widoczność była bardzo ograniczona...

Zjazd z klifu w dół nie należał do najprostszych... Pomimo iż hamulce co niektórzy zaciskali na maxa to i tak sunęliśmy z góry jak na sankach ;-) Najodważniej z nas wszystkich pojechał Yaro, a zanim popędził Marek twierdząc, że hamowanie przy tak ostrych zjazdach a do tego pokrytych zmrożonymi liśćmi i tak nic nie daje... i w sumie mieli rację, bo najbardziej wyszli z tego cało. My mniej doświadczeni hamowaliśmy na różne sposoby, co kończyło się często jak nie lotem "na szczupaka" przez kierownicę, to niemiłym masażem jajek na ramie roweru ;-)... Jazda klifami, a w większości prawie piesza mordęga z rowerami na plecach wzdłuż Zatoki Gdańskiej nie należała do najprzyjemniejszych, dlatego też na wysokości Kępy Redłowskiej postanowiliśmy odbić w stronę miasta i przedostać się na nieco inne szlaki leśne. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy...





Przed Redłowem ze względu na bóle kolan odłączył się od nas Wojtek, a my odbiliśmy na Mały Kack i Rezerwat "Kaczych Łęgów", skąd przedostaliśmy się na czerwony szlak "Wejherowski" ...i bez porównania! Pomimo iż i tam śniegu było pełno to droga była przejezdna! No może niekiedy bywały momenty, w których trzeba było dołożyć więcej siły, ale nie było odcinka gdzie rowery musielibyśmy nieść na plecach! Jazda naprawdę była przyjemna... a żeby radości było jeszcze więcej wyszło piękne słoneczko i zaczęło przygrzewać ;-))) Dość wesoły był odcinek czerwonego szlaku na wysokości Gdyni Witomina, gdzie musieliśmy przedostać się przez rzeczkę... a niestety mostku nie było ;-) Gdyby było lato problemu z przejazdem by nie było, ale niestety nadeszła zima i nikomu zbytnio nie uśmiechało się zmoczenie nóg w temperaturze poniżej zera. Dlatego też zmuszeni byliśmy poszukać innego rozwiązania by w miarę "sucho" przedostać się na drugi brzeg. Na szczęście przy brzegu leżało dość dużo zwalonych drzew, które posłużyły nam za mostek ;-) Przeprawa niestety nie należała do najprostszych, gdyż wszystkie pokryte były śniegiem, a niektóre nawet lodem, dlatego musieliśmy uzbroić się w cierpliwość posuwając się po nich centymetr po centymetrze... ale w końcu udało się! Szlakiem czerwonym dotarliśmy do Sopotu Kamiennego Potoku, gdzie postanowiliśmy uzupełnić nasze żołądki różnymi dopalaczami ;-)




Dalej odbiliśmy na szlak niebieski i znowu zagłębiliśmy się w lesie. Mieliśmy wrażenie jakbyśmy to my właśnie go przecierali, gdyż nie było na nim żadnych śladów. Gdzieniegdzie mieliśmy problem z odnalezieniem właściwej ścieżki, kilka razy nawet pojechaliśmy nie w tę stronę co trzeba, ale nie można powiedzieć, że się zgubiliśmy. Niebieski szlak nie należał do najprostszych, szczególnie w kość dały nam strome zjazdy, które na niektórych odcinkach były bezlitosne ;-)...Chyba na tym odcinku zaliczyliśmy najwięcej gleb... na szczęście dość miękkich ;-) Ostatnim punktem na tym samym szlaku, gdzie zrobiliśmy sobie małą przerwę, była wieża widokowa Pachołek, na którą oczywiście musieliśmy się wdrapać wraz z rowerami ;-) ...Tam gdzie i my - tam i rower ;-)

Z Pachołka pozostał nam tylko piękny zjazd do Parku Oliwskiego, gdzie zakończyliśmy nasz rajd. Zanim jednak każdy rozjechał się do własnego domku, postanowiliśmy zrobić sobie ostatnią fotkę przy wodospadzie ...

Tego dnia zrobiliśmy zaledwie 56 km ;-) ... ale ile przy tym śmiechu było to nasze ! Mam nadzieję, że pomimo mojej małej rannej wpadki, bawiliście się dobrze. Następnym razem, nastawię sobie więcej budzików ;-)

Średnia prędkość całej trasy: 11,3 km/h;
Prędkość na odcinkach leśnych: 8-26 km/h;
Prędkość maksymalna: 32 km/h;
Czas jazdy: niecałe 7 godzin.

Podziękowania:

-Na początku dziękuje Wszystkim uczestnikom tego rajdu, że w ogóle zechcieliście przyjechać po totalnego śpiocha ;-) Mam nadzieję, ze więcej mi się to nie powtórzy! Prócz tego dziękuję Wam za świetną, wspólną zabawę...

Organizatorzy: Grupa Rowerowa Trójmiasto ( gr3miasto@gmail.com)
Przeczytaj o nas na podstronie Grupy Rowerowej Trójmiasto

Organizator główny: Krzysztof Kochanowicz

P.S. Jeżeli chcecie poznać fajne towarzystwo, a przy tym aktywnie spędzać wolny czas - dołączcie się do nas. Piszcie na adres e-mailowy powyżej a gwarantujemy, że odpowiemy na każdy Wasz mail.

O tej porze roku skupimy się głównie na wyprawach typowo technicznych, czyli dość trudnych, zarówno po Kaszubach jak i naszych okolicach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.

Do zobaczenia na trasie!

Parametry trasy

  • Region Trójmiasto i okolice
  • Długość trasy 56 km
  • Poziom trudności trudny

Znajdź trasę rowerową

Opinie (27) 1 zablokowana

  • YaRo

    "Zawsze bardzo się dziwię, że ludzie jadą po lesie znanym jak własne podwórko zwykły codzienny dystans i piszą z tego relację. "
    Aby rozwiać Twoje dziwy, zapodam kilka słów które nieco rozjaśnią sytuajce.
    Otóż, nie dla każdego liczy się 12 tyś km w grudniowym remanencie na liczniku. (chociąz srednio tyle robimy)- NIE TOJ EST ISTOTNE, w tej zabawie liczy się to aby konkretnie spędzić weekend, czy chociąż jeden dzien.
    To tyle tytułem wstępu. Jeżeli chodzi o relacje...
    Pamiętasz może jak wyglądały trasy rowerowe (o ile takie byly) kilka lat temu ? Puste, zaniedbane na których spotykało się bikerów raz na kilka km, a TERAZ ?
    Nawet podczas tejże zimowej króciutkiej wycieczki spotkalismy na drodze kilkunastu bikerów, że już nie wspomne jak wygląda Trójmiasto w lato,,,, kiedy aż roi się od 2 kółek. A przypomij sobie ile razy w to lato, mało sobie nie skręciłeś karku, ogladając się za sliczną bikerką ? Hmmm ?

    Moim zdaniem to właśnie przez takie relacje, z niepozornych, za kazdym razem innych wypadów, ludzie zaczynają dostrzegać że to może być naprawde dooobra zabawa, nieporównywalna do spędzenia TV-weekendu.
    Wiec gdy następnym razem, bedziesz mijał kolejnego bikera,,, lub co wiele przyjemniejsze kolejną bikerkę - pomyśl że to może dzięki takim relacją NAS jest coraz wiecej.
    ( a co za tym idzie zyskujemy wieksze prawa, przywileje od miasta a życie bikera staje sie ławijsze:] )

    • 0 0

  • slasz, to ja Tobie powiem, że jestem chłopakom niesamowicie wdzięczny za relacje i szczerze podziwiam, że robią to co robią. jak do tej pory tylko raz udało mi się z nimi pojechać ale jak tylko układ gwiazd pozwoli pojadę jeszcze raz i jeszcze i jeszcze. dzięki tym relacjom spotkałem fantastycznych ludzi, którzy - co dla mnie niesamowicie ważne - BEZINTERESOWNIE dzielą się swoją pasją z innymi.

    jasne, że możesz sam sobie i dla siebie organizować czas rowerowy - ja też tak robię, ale z "dziwienia" się mam tylko jedno - podziwiam tą ekipę i zawsze (choćbym był śmierdzącym leniem kibicującym z ciepłego domciu jak ostatnio) będę ich popierał w tym co robią. mnie zawsze dziwiło natomiast licytowanie się przejechanymi w danym sezonie kilometrami, przejechałeś dużo więcej niż ja - czy to w jakiś sposób Ciebie określa?

    pozdrowienia grt, wycieczka jak zwykle super. kończę remont, przeprowadzam się i biorę się za siebie - do zobaczenia.

    • 0 0

  • hejas wam cala nasza wspolna zalogo:) beka byla ze takie byly upadki a wszczegolnosci dziadzia jak wywinol orla cien:D:D tego niezapomne do konca zycia:D ciezko bylo ale co zrobic zycie:D na drugi raz postaram miec w pelni sprawny rower a nie na 9 smigac:D no i miec juz tarczowki a nie na pol sprawnym chamulcu jechac :D bede grzeczny nie bede tak melanzowal i z wykonczenia mowic jakies opowiesci z krypty faja zabawa byla szkoda ze tak malo:P:D franz postaraj sie wiecej takich wypadow robic najlepiej w niedziele:) zgory dziekuje:):P:) pozdrawiam wszystkich zwariowanych :) ;) swirnentych rowerzystow z przodu ze mna na czele:)

    • 0 0

  • Dobra robota

    Frans robisz dobrą robotę a także ludzie z innych grup .Jazda w grupie ma swoje uroki ,bardzo miło wspominam rajdy kwietniowe majowe i czerwcowe w ktorych miałem okazję uczestniczyć,,,teraz niestety muszę zadbać o zdrowie i mam nadzieję że uda mi sie zahaczyć na jakiś rajdzik Laytowy widzę że grupa jest bardzo silna...........Pozdrawiam Robert Gryczyszkin

    • 0 0

  • Ciekawy artykuł, ciekawe zdjęcia... Od razu chce się wsiadać na rower i gnać!

    • 0 0

  • Witam wszystkich

    Milutko się czytało relacje z ostatniego rajdu. Widze że jak zawsze humorki dopisywały. Ja tym razem musiałem troche odpuścić. Troche mi się sprawy zawodowe i prywatne nałożyły :). Jako "kadrowicz" szykuje jednak dla Was małą niespodziankę. Jestem ciekawy czy Wam się spodoba. Szczegóły wkrótce ...

    • 0 0

  • No Kuba, szykuj, szykuj ...

    Bo jak nie, to karniaki dostaniesz....
    Ps. Ja tak sobie właśnie rozmyślam, żeby może za 2 tygodnie wybrać sie na kolejnego Najt Bajka? Pomyślałem że fajnie byłoby przejechać sie przez Lasy Darżlubskie i wrócić Zatoką Pucką, przez Rzucewo i Mierzeję Rewską, co Wy na to? Czekam na wasze opinie na pod naszym mailem!

    • 0 0

  • Hej, chłopaki....

    A kiedy pomyślicie o zorganizowaniu coś dla "Płci Pięknej" ??? he ? Coś z malutkim dystansem, np: tak około 30 km ?

    • 0 0

  • Przepraszam, czy ja słabo widzę ???

    ... 30 km? Nie, to już lekka przesada! Przykro mi to mówić, lecz na taki dystans, to nie opłaca nam się w ogóle wyjeżdżać z domu. Nawet w zimę robimy te minimum 50 km! Poza tym wspominasz o Płci Pięknej, ale zwróć uwagę, że na ostatnim rajdzie była jedna kobietka! I tą pięćdziesiątkę (trochę ponad) przejechała ... a śnieg ostro dawał ;-) Na wiosnę i lato , owszem organizujemy różne rajdy i odwiedza nas już coraz więcej dziewczyn, co nas bardzo cieszy! Nawet na dystansach do 150 km! ...ale fakt, jak będzie cieplej pomyślimy o rajdach dla wszystkich, ale na pewno nie krótszych niż 50 km! 50 km, to dolna poprzeczka ;) Ale to na prawdę niewielki dystans.... zapytaj się tych dziewczyn , które mówiły że w życiu nie przejadą 70 km, a dały radę na 100 ! W grupie zawsze jest raźniej i nawet nie wiesz kiedy przejeżdżasz dany dystans !

    ps. Mam nadzieję że się spotkamy !

    • 0 0

  • a propos 30 km....

    widze ze tu komuś odbiło, bo 30 km to juz nie dystans. Troche pokory i samokrytyki jeszcze nikomu nie zaszkodziło. siemka

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum