• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Stegna - kąpielisko morskie nad Zatoką Gdańską

2 czerwca 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Na niebie chmury, ale ICM zapowiadało, że nie będzie żadnych opadów, nawet jeśli już, to niewielkie przelotne kapuśniaczki i tak było. Do Wiślinki jedyna woda jaka mnie atakowała, to atakowała od dołu. Chciały zaatakować mnie także dwa pieski, ale skutecznie zajechałem im drogę, gdy ten szybszy ponowił atak, po prostu przyspieszyłem :P

Dalej było już sucho, ale nie wiedzieć czemu, licznik przestał działać. Poważna awaria i mimo trudu nic nie dało się zrobić. Trudno, postanowiłem jechać bez animowanych cyferek, a jechało się bez nich fatalnie. Na szczęście nie za długo, po kilku kilometrach licznik odżył, sam z siebie - to chyba zasługa latającej w powietrzu siarki ;)



Do Kiezmarka jechało się miodnie... ciągle popijałem. Za Wisłą z kolei jest przebudowa ślimaka, tj. nie ma zjazdu do Mikoszewa i trzeba jechać objazdem... prawie do Nowego Dworu? Nie wiem, postanowiem nie postępować jak blachosmrodziarz i uderzyłem te 100 metrów przez pole. Szybko jednak się wróciłem, bo naście metrów dalej była całkiem niezła, ubita droga, dalej znowu asfaltowo. W Żuławkach trochę zmokłem, schowałem się więc na kilka minutek pod wiatą przystanku autobusowego, ale nawet mi mięśnie nie wystygły - ruszyłem dalej, mimo kapania z nieba. W okolicach Jantaru znowu zostałem troszkę pokropiony, ale nie na tyle, aby się tym przejmować.



Dwie godziny jazdy (+30 minut na postoje) po wyjściu z domu dojechałem do Stegny. Fajny czas - pomyślałem. Podjechałem pod plażę ciesząc się, że jest czas, aby kopsnąć się do Krynicy Morskiej. Przy schodach napotkałem parę Niemców, bo tylko oni się tam znajdowali. Nieświadomy zapytałem o odległość do Krynicy Morskiej, ale usłyszałem tylko "Łi kent spik polisz... Mejbi ju spik iglisz or frencz?" Ech, pokusiło mnie, aby zabłysnąć znajomością Dojczyzny. Zdanie poprawnie gramatycznie, jednak zamiast Krynicy Morskiej zrozumieli, że pytam o Moskwę.... to se pogadałem :)



Była godzia 16, czasu w bród, ale jeszcze więcej było czarnych chmur - ciekawe, jak długo bede jeszcze suchy? - pomyślałem. Nawet nie zdążyłem wbić się na szlak, a słowo (myśl) wodą sie stało. Tak zwana "przelotna" ulewa, więc można było spokojnie wracać, zwłaszcza, że konary drzew zasłaniały kolejne "chmureczki", oszczędzając mi tych widoczków. Żółty szlak jest przejezdny jak zawsze, i jeśli nie było w danym miejscu piaskownicy, to piach dzięki namoczeniu był lepiej przejezdny, a przynajmniej się nie kurzyło - tego akurat po moich nogach nie widać, bo piach na nich jest, tyle, że utrwalony wodą.



Ze 2 km przed Mikoszewem dopadła mnie fala kulminacyjna, ale dopiero gdy wyjechałem z lasu, było to naprawdę mało przyjemne, choć... wciąż przyjemne ;) Schowałem się zatem pod konarem drzewa, aby podziwiać siłę matki natury. Zaczynało sie robić naprawdę zimno, gdy w końcu przez chmury przebiło słoneczko i podgrzało łydki. Nadal jednak padało. W sumie to nad brzegiem tego deszczowego strumienia długo nie stałem, może jakieś 20-30 minut, a i tak w tym czasie minęło mnie 6-7 samochodów, aby po chwili zawrócić, bo jak wiadomo, prom nie działa.



W końcu przestało padać. Zrobiłem fotkę tęczy, następnie łódce na Wiśle... ba... sentymentalnie się zrobiło. Podobne zdjęcie zrobiłem do relacji z pierwszego rajdu GERu, w jakim brałem udział. Ciekawe, czy ktoś wie, ktoś pamieta? Dalej przerzuciłem się z żółtego, na szlak niebieski - wałem, po drodze robiąc fotki krówkom, które kojarzą mnie się z preclem - słowem kolejny ukłon w stronę historii.



Dalej niebieskim, aż do Kiezmarka. Dalej wzdłuż wału, zdjęcie bociana i dalej, tym razem przez Przegalinę, Świbno... nie, Świbno zostawiłem z boku - wolałem obrać mniej ruchliwą drogę, prosto do Sobieszewa, a z Sobieszewa, tak jak zwykle. No i warto dodać, że musiałem większość czasu trzymać ustnik w paszczy, aby przed samym Gdańskiem bukłak do końca opróżnić :) Ha, eksperyment naukowy się powiódł, jestem naukowcem ;) Dowiodłem, że taki przeciętny rajdzik można przewegotować bez dopalaczy, na samym piciu z jednego bukłaczka, bez dotankowywania ;)

tekst i foto: Tomasz 'Flash' Bagrowski

Parametry trasy

  • Region woj. pomorskie
  • Długość trasy 90 km
  • Poziom trudności średni

Znajdź trasę rowerową

Opinie (13) 2 zablokowane

  • 300km

    gratuluje takiego tempa, ja swoje 300km kiedys jechalem i mi to zajelo jakies chyba 21 godzin. tez w pojedynke. ale poki co nie zamierzam tego powtarzac.

    • 0 0

  • Na kolarce 3 stóweki każdy potrafi.

    W 16 godzin, w tym zwiedzanko i rybusia, to niezłe tempo miałeś, ale spróbuj przejechać się na góralu w te 16 godzin ;-)

    • 0 0

  • ehh, kolarka chodzi po glowie

    ale $ szkoda i miejsca w pokoju malo na drugi rower, więc kupa żelastwa z domieszką cro-mo nominalnie będąca rowerem MTB sluży, w zależności od potrzeby, jako góral/sakwowóz/mieszczuch/szosówka :-)

    Bez przesady - srednia na budziku 23.5kmh jest raczej malo imponująca jak na w większości asfaltową trasę - aby przejechać Harpa, taką trzeba wyciągać w terenie...

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rajd Climate Classic Gdańsk 2024 (1 opinia)

(1 opinia)
220 - 350 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Rajd AZS

1149 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum