• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rowerem w Nowy Rok 2007

Adam Piotrowski, Tomek Flash(zdjęcia)
4 stycznia 2007 (artykuł sprzed 17 lat) 
A jak się to wszystko zaczęło... Otóż postanowiłem w tym roku spędzić Sylwestra na rowerze. O dziwo bardzo szybko znaleźli się podobni fanatycy rowerów, więc i rajd stał się oficjalny. Nie była to zwykła wyprawa i nie chodzi tu tylko o jej termin i pogodę, ale również o to, iż towarzyszyły nam koleżanki spoza Polski, dwie Węgierki - Karolina i Agi. Posiadaliśmy także własny wóz techniczny. Tak się akurat złożyło, że Paweł, który od dawna deklarował swój udział rozchorował się, a że nie chciał ominąć tego wyjazdu, przyjechał samochodem i spędził Sylwestra na czterech kółkach zamykając peleton. Przy okazji - dzięki za dobre oświetlenie i gratuluje samozaparcia!



Trasa nie była zbyt wyszukana. Wystartowaliśmy z Gdańska Wrzeszcza z małym opóźnieniem, kierując się na Matemblewo. Dalej przez las i masę pourywanych z powodu wichury gałęzi, dotarliśmy na Matarnię, gdzie czekał na nas Wojtek i Janusz vel Stefan. Odtąd towarzyszył nam również wóz techniczny i przemieszczające się z kosmiczną prędkością chmury, oświetlone blaskiem księżyca. Jadąc sobie tak spokojnie można było zaobserwować błyski lamp w aparatach z okolicznych poboczy dróg oraz Flasha (który jak widać nie bez powodu ma taką ksywkę) wyprzedzającego co chwilę wszystkich. W takich klimatach dotarliśmy do Czapli, przed którymi można było "liznąć" trochę błotka.



Dalej droga potoczyła się asfaltami i płytami betonowymi przez Pępowo, Przyjaźń do Skrzeszewa Żukowskiego. Podczas przejeżdżania przez okoliczne wioski towarzyszyły nam różne dziwne, zapewne sylwestrowe okrzyki i wybuchy petard. Do tego silny wiatr, który w Gdańsku tego dnia wywrócił nie jedno drzewo, wiał nam oczywiście prosto w twarz...

W Skrzeszewie wskoczyliśmy na miłą, polną drogę z masą kałuż, w których mogliśmy przyprawić naszym rowerom odpowiedni wygląd na Nowy Rok w postaci maseczki z mokrego gruntu. Gdy tylko wjechaliśmy w las, kałuże z wodnistych zamieniły się w błotniste, napędy dostały więc trochę masy ściernej, a my jakiś dziwnych brązowych plamek na ubraniach.

Tuż przed Borczem, na bruku wytrzęśliśmy z rowerów zbędne ziarna piasku i wskoczyliśmy na szosę celem oblężenia całodobowej stacji w tejże wiosce. Zarówno część paliwowa, sklep jak i mały kuszący bar były otwarte. Ogrzaliśmy się więc parę minut przy herbatce, zagryzając węgierską czekoladę...



Czas nas gonił, bo do Wieżycy została niecała godzina. Szosą, pustą od samochodów (no oprócz tego za nami), dotarliśmy w końcu do jej podnóża i dalej lasem wspięliśmy się na szczyt, zdobywając go dokładnie o północy (co niektórzy parę minut po). Na samym szczycie tej najwyższej góry na Niżu Środkowoeuropejskim osiągającej wysokość 328,6 m. n.p.m. nie wiało wcale tak mocno, ale na górnej części wieży można było poprostu odlecieć. Nie przeszkodziło to jednak paru osobom w przejażdżce po najwyższym jej tarasie.

Złożyliśmy sobie różne rowerowe życzenia noworoczne, wypiliśmy po symbolicznym łyczku szampana, bo więcej nam nie można było z powodu powrotu na kołach. Odpaliliśmy także jakieś fajerwerki i zjedliśmy różne smakołyki. Nie były to jakieś typowe rowerowe power bary, a ciasto typu bardzo dobre, którym częstował Wojtek, sałatka przywieziona przez Asię i jeszcze kilka innych smakowitych rzeczy. Spędziliśmy sporo czasu na tarasie, później pod wieżą i ostatecznie, chyba już po pierwszej opuściliśmy miejsce kultu okolicznych rowerzystów, na dobre witając Nowy Rok na zjeździe z Wieżycy w ciemnościach. Dla takich chwil naprawdę warto żyć...

Droga powrotna wiodła różnymi bocznymi drogami. Dziury oświetlał nam niezastąpiony wóz techniczny. "Blachosmrody", o ile w ogóle zaistniały, bały się nas wyprzedzać widząc masę mrugających czerwonych światełek. Wiatr też zaczął wiać w końcu w odpowiednim kierunku.



Podsumowując był to jeden z najlepszych moich sylwestrów. Łącznie przejechaliśmy 101 kilometrów. Na zakończenie w Gdańsku, już lekko okrojoną ekipą, zrobiliśmy sobie małą noworoczną imprezkę na rozgrzanie i pogadanie o różnych sprawach rowerowych w różnych dziwnych językach. Dla spragnionych można było sobie pojeździć na rowerze nieco wirtualnie, przy użyciu odpowiedniej gry komputerowej ;)



To tyle, dziękuję wszystkim za świetną zabawę.
Adam Piotrowski, Tomek Flash(zdjęcia)

Parametry trasy

  • Region woj. pomorskie
  • Długość trasy 100 km
  • Poziom trudności średni

Znajdź trasę rowerową

Opinie (17) 7 zablokowanych

  • Dużo was. Ja pojechałem na rowerowego sylwestra tylko z jednym kolegą. Od 7 lat spędzamy w ten sposób sylwestra, ale nigdy nie było nas tak mało jak w tym roku. My pojechaliśmy z Suwałk na Górę Zamkową (Suwalski Park Krajobrazowy).

    • 0 0

  • Maniacy ;-/

    Moim zdaniem, jazda na rowerze w samą noc sylwestrową to już mocne przegięcie. Czy nie ma nic przyjemniejszego by noc tą spędzić w taki sam sposób jak cały rok? Moim zdaniem noc sylwestrowa to noc wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, dlatego też dobrze byłoby spedzić jakoś wyjątkowo, ale każdy w końcu ma swego bzika. Tyle, że ten był moim zdaniem jak igranie z ogniem.

    • 0 0

  • Maniacy, w dobrym tego słowa znaczeniu

    "No właśnie, każdy z nas ma swego bzika". Jeden w Sylwestra będzie siedział w domu, drugi imprezował, kręcąc gdzieś tam nóżką na parkiecie, inny pił do upadłego. Są i tacy, którzy wolą ten dzień spedzić na sportowo. Jak dla mnie to bardzo ciekawy pomysł, choć osobiście od lat ten ostatni dzień roku staram się spędzać w górach i to nie na dwóch kółkach, a na dwóch deskach.
    Tym razem również, pomimo nienajlepszych zapowiedzi odnaleźliśmy śnieg i wspaniale się bawiliśmy. Gdybym nie miał takiej możliwości zapewne również podobnie jak koledzy wybrałbym się z Wami na Wieżycę.

    ps. Bardzo pomysłowa mapa ;-)

    • 0 0

  • wariaci na dwóch kołach :)

    Skoro to wyjątkowa noc i powinna być wyjątkowo spędzona, to czemu właśnie nie na rowerze? To jest właśnie wyjątkowy sylwester! Ja Adamowi szczerze gratuluję pomysłu, który w obliczu jego nienormalności rowerowej wcale nie był aż tak zaskakujący :)

    • 0 0

  • :)

    fajnie :)) t6esh sie wybrala na takie cos ze swoja ekipka!! musialo byc super :))

    • 0 0

  • Gratuluję pomysłu !!!

    Jeżeli chodzi o mnie to uważam, że nie ważne gdzie się spędza czas i co się tak naprawdę robi tylko z kim:) I nie ma to znaczenia czy jest to Sylwester, który dla jednych jest wyjątkową okazją,a dla innych takim samym dniem jak każdy inny czy jest to po prostu najbardziej powszedni i zwyczajny dzień w roku:)Ja wprawdzie nie jestem tak wielką pasjonatką jazdy rowerowej jak Adaś choć bardzo lubię ten sport nie tylko dlatego,że pokonuje dzięki niemu swoje słabości co daje mi ogromną wiarę we własne możliwości, ale również ze względu na to, że łączy się on z bliskim kontaktem z przyrodą,a wspólne doświadczanie tego wszystkiego z innymi ludźmi zbliża ich do siebie... Natomiast to co razem przeżyte pozostaje w człowieku na całe życie nawet gdy ludzkie drogi się rozdzielają i tylko cudowne wspomnienia pozostają.Wzięłam udział w kilku rajdach rowerowych organizowanych przez Adama i bardzo miło wspominam ten czas. Przekonałam się na nich, że pomysłowy z Niego chłoptaś i bardzo dobry z Niego organizator:) Gratuluję Ci Adaś kolejnego fajnego pomysłu!!! Życzę Ci również abyś nigdy nie musiał rezygnować z marzeń z tym związanych i abyś nie zatracił w sobie tej pasji, którą masz, bo chyba wiele osób się ze mną zgodzi, że bez niej życie ludzkie traci blask... Ja w tym roku spędziłam Sylwka dosyć spokojnie choć nie zabrakło miejsca na kontakt z przyrodą, szaleństwa wokalno - taneczne i miłe rozmowy we wspaniałym gronie:)DLA TAKICH CHWIL WARTO ŻYĆ:) Pozdrawiam serdecznie wszystkich rowerzystów,a jeszcze bardziej rowerzystki, bo wreszcie pokazałyście, że jazda na czterech kółkach nie jest domeną tylko mężczyzn co mnie ogromnie cieszy:) Choć ja np. tak dawno nie jeździłam, ze chyba już nie potrafię hehe

    • 0 0

  • Ewa,
    a co to znaczy ? :
    " bo wreszcie pokazałyście, że jazda na czterech kółkach nie jest domeną tylko mężczyzn co mnie ogromnie cieszy:) "

    no ja niestety nie widziałem wtedy babeczek na czterech kółkach ;)) no co prawda było ich osiem (kółek) ale ... też i cztery babeczki :]

    • 0 0

  • Oj Bilbo czepiasz się hehe

    Ja chyba nie doszłam jeszcze do siebie po Sylwestrze,a pisałam, że spokojnie było hehe. Oczywiście miałam na myśli dwa kółka,a ta czwórka wzięła się właśnie stąd, że były cztery kobietki:) Od razu widać,że przeczytałeś tylko ostatnie dwa zdania moich wywodów hehe. Pozdrawiam

    • 0 0

  • fotki

    gdyby ktos chcial sobie oblukac wiecej fotek z tego wyjazdu to:

    http://miniurl.pl/sylwester_rowerowy

    • 0 0

  • do Ewy :]

    wiem co miałaś na myśli :)) że jak były cztery kobietki to musiały być i cztery kółka :D Każda jeździła na jednym kółku ;) a to w celach oszczędnościowych. A przeczytałem wszystko ;PP a te dwa ostatnie zdania są zupełnie odrębne od reszty.
    pozdrawiam !

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum