• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pojezierze Mazurskie, okolice Szczytna

22 lipca 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Na nasz wspólny wyjazd weekendowy na Mazury nazbierało się aż 16 osób Na nasz wspólny wyjazd weekendowy na Mazury nazbierało się aż 16 osób

Środkową część Pojezierza Mazurskiego nazywa się "krainą tysiąca jezior" choć jest ich w tym rejonie dwukrotnie więcej. To wymarzone miejsce nie tylko pod kątem sportów wodnych, ale i aktywnego wypoczynku. Dlatego wybierając się tam liczyliśmy na dobrą zabawę.



Mazurski teren jest pagórkowaty, z bajecznymi jeziorami, krętymi rzekami i strumieniami. To pozostałości po zlodowaceniu, które miało miejsce około 14-15 tys. lat temu. Nie każdy jednak wie, a powinien, że nazwa mieszkańców Mazurzy i regionu Mazury pochodzi od zamieszkujących owe tereny smolarzy, czyli ludzi zajmujących się wyrobem smoły, a także wypalaniem węgla drzewnego. Smolarnie budowano w pewnych odległościach, aby uniknąć rozprzestrzeniania się pożaru. Po pewnym czasie przeistoczyły się w osiedla, a następnie w samodzielne wsie. Wiele pierwotnych nazw wiosek było związanych z pracą jaką trudnili się mieszkańcy: np., ówczesny Piduń nosił nazwę Schuttschenofen, to znaczy Szucki Piec (w piecach wypalano węgiel drzewny).

Ścieżek rowerowych jest tutaj jak na lekarstwo. Jednak ścieżkami poruszać się można na co dzień mieszkając w mieście! Tu, gdzie wokół tylko piękna przyroda, grzechem byłoby z nią się nie zapoznać. Dlatego też korzystając otaczającej nas natury specjalnie nie ciągnęliśmy do cywilizacji. Noclegi też staraliśmy się znaleźć z dala od miast, gdzie w końcu mieszkamy na co dzień. Naszą ostoją przez te kilka dni wypoczynku była spokojna, letniskowa miejscowość Warchały.

Będąc na Mazurach, grzechem byłoby nie skorzystać z kąpieli w którymś "tysiąca jezior" Będąc na Mazurach, grzechem byłoby nie skorzystać z kąpieli w którymś "tysiąca jezior"


Dzień 1: dystans +/- 35 km

Trasa: Warchały - Dzierzki - Nowy Dwór - Witowo - Brajniki - Warchały - Narty- Jedwabno - Piduń - Warchały.

Pierwsza nasza wycieczka miała charakter bardzo turystyczny, ze zwiedzaniem okolicznych jezior i wiosek. Początkowo jechaliśmy głównie asfaltem z Warchał do wsi Brajniki przez Nowy Dwór. Zatrzymaliśmy się nad pięknym jeziorem Świętajno w celu schłodzenia nóg i kół.
Woda w jeziorze była niesamowicie czysta, dlatego też pozwoliliśmy sobie na nieco dłuższą chwilę relaksu. W końcu donikąd się nie spieszyliśmy. Po schłodzeniu się, postanowiliśmy jednak ruszyć się gdyż leżenie plackiem na plaży to trochę nie w naszym stylu ;)
Pierwszym naszym celem było wejście na wieżę widokową pod Jedwabnem. Pomimo jednak drogowskazów, obiekt zamknięty był na 4 spusty i ogrodzony drutem kolczastym. Jak się później okazało ze względu na brak zainteresowania, wieża została zamknięta dla turystów i obecnie służy jako obserwatorium przeciwpożarowe. Niestety, jakieś nieporozumienie. Następnie udaliśmy się na Piduń, robiąc małą pętelkę wśród gęstych lasów i małych, dzikich jeziorek, które kryją w sobie niesamowity urok. Obfitość przydrożnych lasów w poziomki i jagody często rozbijała nasz peleton, dlatego też postanowiliśmy zrobić małą przerwę na małe co nie co.
Ta krótka i rozgrzewkowa trasa na pierwszy dzień dla niektórych była ciut za słaba. Paru śmiałków oderwało się od grupy w poszukiwaniu kwiatu paproci. Zapomnieli jednak, że to jeszcze dzień i wrócili z pustymi rękami, ale zadowoleni (co tam robili to już ich słodka tajemnica). Po tak "ciężkiej i długiej" wyprawie udaliśmy się na pobliskie jeziorko wyplumkać się w wodzie niczym małe dzieci. Zaś wieczór, spędziliśmy przy integracyjnej kolacji, by lepiej się poznać.

Zaplanowana wizyta w piekarni "Rogalik" w Szczytnie Zaplanowana wizyta w piekarni "Rogalik" w Szczytnie


Dzień 2: dystans +/- 42 km

Trasa: Warchały - Dzierzki - Sawica - Janowo - Korpele - Szczytno - Leśny Dwó r- Witówko - Warchały
Jak nigdy zerwaliśmy się w trasę bo czas nas gonił. Jednym z celów wycieczki miała być wizyta w zaprzyjaźnionej piekarni "Rogalik" w Szczytnie. Do celu dotarliśmy dość szybko i tym razem już bez zatrzymywania się. Co po niektórzy dodają, że takie tempo wynikało z pustego żołądka i wyobrażanych już ciepłych rogalików ;) Nasza wizyta oczywiście była wcześniej zapowiedziana więc pracownicy przygotowali się nieco na nasze przybycie. Różne rodzaje chlebka, bułeczki, rogaliki i inne smakołyki czekały do degustacji. Kierownik dał nam niezły wykład na temat całego procesu pieczenia, począwszy od wyboru mąki, poprzez warunki rośnięcia ciasta i wypiekania gotowych wyrobów. Całą piekarnię obeszliśmy od A do Z, a na odchodne dostaliśmy jeszcze wiele ciastek "do kieszeni". Na długo jeszcze został w nas zapach mąki i pieczywa. Dobrze wiedzieć co się je i jak się to robi.

Kolejny raz objedzeni ruszyliśmy ospale na podbój miasta Szczytna. Jednym z obiektów, które zobaczyliśmy była Wyższa Szkoła Policji, do której wybiera się Tomek. Objechaliśmy ją dookoła, gdyż wejścia pilnie strzegą wartownicy, a my nie mieliśmy zamiaru się narażać. Dalej ul. Solidarności i Poznańską dotarliśmy do jeziora Domowe Małe. Jako, że byliśmy nieco ospali przed dalszą częścią programy postanowiliśmy zrobić sobie postój na kawkę. Zaś po małym odpoczynku, pognaliśmy na odrestaurowane ruiny zamku Krzyżackiego z ok. 1370r. Teraz trochę historii dla przypomnienia zdarzeń z przeszłości. Kiedy porwano Danuśkę, Jurand ze Spychowa pojechał do Szczytna. Nie odzyskał córki, został uwięziony i straszliwie okaleczony. Na polecenie Zygfryda de Löwe odcięto mu dłoń i wypalono jedyne oko...

Mazury, to nie tylko zatłoczone kurorty. Znaleźć tu można również ciszę i spokój Mazury, to nie tylko zatłoczone kurorty. Znaleźć tu można również ciszę i spokój


Jako, że pogoda nieco się popsuła i nie wszystkim chciało się jeździć w deszczu, postanowiliśmy skrócić nieco trasę. Przed wyjazdem ze Szczytna robimy ostatni rzut okiem na jezioro Domowe Duże i wracamy "na chatę" przez bardzo zarośnięte, mroczne i piękne tereny w okolicach jeziora Sędańskiego.

Żeby jednak za szybko nie zalec przy stole, pakujemy się w "blacho smrody" i udajemy do Olsztynka by zobaczyć Muzeum Budownictwa Ludowego. Cały skansen zajmuje obszar 39 ha. Można w nim zobaczyć przede wszystkim chałupy z Powiśla, Warmii, Mazur, Sambii i Małej Litwy. Brama wjazdowa z Borek, Karczma ze Skandawy, młyn wodny z Kaborna, Kościół ewangelicki, wieża, mur kamienny, kapliczki i krzyże przydrożne, pompa studzienna, piece garncarskie, amfiteatr, wiatraki i wiele innych obiektów wartych uwagi. W obejściach żyją zwierzęta hodowlane: konie, w tym koniki polskie z rodziny tarpanów, krowy, kozy, owce, króliki, ptactwo, prowadzone są również prace rolne. Na prawdę jest co oglądać i zwiedzać. Nie zdążyliśmy zobaczyć wszystkiego, ponieważ zbyt dokładnie oglądaliśmy zagrody i zabrakło nam czasu. Ale to jest dobry pretekst, żeby jeszcze tam wrócić ;)

Ze względu na Noc Świętojańską, wieczorem znowu udaliśmy się do Szczytna. Tym razem nóżkami pokręciliśmy przy rytmach zespołów "Pogodno" i "Łąki Łan". Po koncercie wróciliśmy na nasz domek i kontynuowaliśmy nasze tańce wywijańce, co by nie przegapić tej wyjątkowej nocy w roku. Spać poszliśmy, jeśli to tak nazwać można o wschodzie słońca następnego dnia (sąsiedzi chyba też).

W okolicach Szczytna sporo jest dobrych, mało uczęszczanych dróg w sam raz pod katem turystyki rowerowej. W okolicach Szczytna sporo jest dobrych, mało uczęszczanych dróg w sam raz pod katem turystyki rowerowej.

Dzień 3: dystans +/- 60 km

Trasa: Warchały - Brajniki - Witowo - Burdąg - Małszewo - Rutki - Tylkowo - Michałki - Groszkowo - Pasym - Narajty - Burdąg - Witowo - Brajniki - Warchały.

Tego dnia spokojnie, nigdzie się nie spiesząc, po pysznym, wspólnym śniadanku ruszyliśmy w stronę Pasymia. Taką piękną trasą przy wybrzeżach jezior można jechać i nie czuć kilometrów w nogach. Z Warchał przez Brajniki, Witowo, Burdąg do Małszewa wiedzie mało uczęszczana droga asfaltowa. Za Małszewem przez Rutki do Tylkowa rozciąga się bajeczna ścieżka polna. Bardzo miła i spokojna trasa. W Tylkowie zatrzymaliśmy się, aby "napoić konie" i pognaliśmy dalej do Michałek wzdłuż zachodniego wybrzeża jeziora Kalwa. Potem odbiliśmy na Miłuki, aby podążać dalej w obecności jeziora. Mimo tego, że żadnej ścieżki dalej już nie było brnęliśmy dalej i dalej w trawy i bezdroża, bo nie chcieliśmy stracić z oczu widoku przepięknego jeziorka. Mimo ciężkich przepraw uśmiechy z twarzy nie znikły, wręcz odwrotnie, "banany" były bardzo widoczne a humor dopisywał. Jednym słowem zabawa przednia.

Niestety zaczęło padać, wróciliśmy więc na drogę w kierunku Krzywonogi. Tak przyjemnie i miło jechało się w zebranym towarzystwie, że aż dojechaliśmy do nieplanowanego Groszkowa. Moglibyśmy jechać tak bez końca, ale głód ściągał na w kierunku Karczmy. Kierunek obraliśmy na Rudziska Pasymskie skąd, aż do samego Pasymia jedzie się wzdłuż wschodniego wybrzeża jeziora Kalwa mało uczęszczaną szosą. Na tym odcinku zrobiliśmy małe wyścigi, dzięki którym błoto zebrane w lesie samo z nas odpadło. Zobaczyliśmy piękny, skromny rynek w Pasymiu i  w strugach deszczu dojechaliśmy na obiadek "u Rycha". Objedzeni, wypoczęci i zadowoleni ruszyliśmy na jeszcze jedną atrakcję owego dnia. Niestety została nas już tylko czwórka, której dane było zrealizować plan od A do Z. W kościele ewangelicko-augsburskim w Pasymiu odbywają się sezonowe Koncerty Muzyki Organowej i Kameralnej, na który mieliśmy zaszczyt zawitać.

Granica pomiędzy Warmią a Mazurami i nasze „siedlisko”. Granica pomiędzy Warmią a Mazurami i nasze „siedlisko”.


Po uspokajającym i wyciszającym koncercie udaliśmy się w kierunku "siedliska" przez Pasym PKP, Narajty, Burdąg, Witowo, Brajniki. Odcinek Pasym PKP do Burdąga jest jak jeden wielki zielony tunel. Bujne krzaki i wysokie, łączące się nad ulicą zielone drzewa tworzą niesamowity klimat i widok. Niestety tempo wycieczki było powyżej 30 km/h więc długo się tym widokiem nie nacieszyliśmy. Po powrocie zażyliśmy dzikiej kąpieli "z łódki" w jeziorze Warchały.

Dzień 4: tym razem bez rowerów

Tego dnia praktycznie niemożliwe było zachęcić kogoś na jakąś, nawet najmniejszą wycieczkę rowerową. Czyżby wcześniejsze dni dały w kość? Część ekipy już rano postanowiła wrócić do domu, inni leżakując wdali się w niekończącą się dyskusję. Na zakończenie jednak kolejnego udanego wyjazdu udaliśmy się wspólnie na przepyszny obiadek z niemałym deserem w Olsztynku.

Podsumowanie:

Fajnie było spotkać starych bywalców jak i poznać nowych wielbicieli dwóch kółek. Te parę dni dały nam możliwość tylko "liźnięcia" skrawka Mazur. Żeby poznać i zobaczyć najciekawsze obiekty i atrakcje regionu, trzeba poświęcić na to co najmniej kilka tygodni. Mam nadzieję, że poznawanie Mazur przez GR3miasto jeszcze się nie skończyło. Moje zdolności organizacyjne i nawigacyjne dopiero się rodzą i długa droga przed nimi. Będziemy wyznaczać nowe, ciekawe i niekonwencjonalne szlaki nie tylko rowerowe. Zapraszam ponownie!

Trasa 1 Trasa 1
Trasa 2 Trasa 2
Trasa 3 Trasa 3
Autor relacji: Kamila Niechwiadowicz [GR3miasto]

Relacja pochodzi ze strony Grupy Rowerowej 3miasto

Dołącz do ludzi pozytywnie zakręconych
O naszych inicjatywach, rajdach i wycieczkach dowiesz się regularnie odwiedzając naszą stronę internetową lub wpisując się na listę sympatyków. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany co organizujemy, napisz do nas e-mail: gr3miasto@gmail.com

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Parametry trasy

  • Region Polska
  • Poziom trudności łatwy

Znajdź trasę rowerową

Opinie (6) 2 zablokowane

  • szczerze polecam te okolice

    • 9 3

  • Wybieram się na początku sierpnia w te piękne okolice

    Czysta woda, piekna puszcza, fajne ośrodki i oczywiście kobiety:)
    nie to co na naszych zapuszczonych kaszubach (kłania się wulkanizacja i usługi murarskie)

    • 9 4

  • ja też tam jeżdżę

    Staram się jechać w te okolice co roku (mam wspaniałych gospodarzy prowadzących agroturystykę w Brajnikach), właśnie tydzień temu wróciłem z Brajnik, nałowiłem się ryb i najadłem prawie na cały rok. POLECAM OKOLICE

    • 7 4

  • Żałuje że nie mogłem wybrać sie z Wami

    ale podobno takich wypadów bedzie coraz wiecej wiec moze w koncu uda mi sie na któryś załapać. Ehhh, te Mazury, uwielbiam je szczególnie przed lub po sezonie.

    • 6 3

  • (1)

    Mazury są też super miejscem na uprawianie legalnego offroadu.

    • 3 0

    • Każdy tam znajdzie coś dla siebie!

      Osobiście jeżdżę tam na żagle.

      • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum