• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Napęd elektryczny w rowerach górskich

Krzysztof Kochanowicz
27 sierpnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Zobacz jak działa napęd elektryczny w rowerach górskich

Rowery elektryczne to nie tylko, jak mogłoby się zdawać, jednoślady stworzone z myślą o jeździe miejskiej. To obecnie również rowery trekkingowe, crossowe oraz MTB. Wśród e-rowerów górskich jedną z najbardziej zaawansowanych konstrukcji dostępnych w Polsce jest rower Kreidler Las Vegas 2.0. Jak w tym przypadku w praktyce sprawuje się elektryczne wspomaganie?



Od kilku lat popularność elektrycznych jednośladów wyraźnie rośnie. W samej tylko Europie w 2015 r. ich sprzedaż osiągnąć ma poziom 3 mln, podczas gdy jeszcze w 2011 r. było to mniej więcej 1 mln sztuk. Wraz ze wzrostem popytu na e-rowery rozszerzeniu uległ katalog dostępnych na rynku konstrukcji. Początkowo producenci koncentrowali się głównie na największym segmencie, czyli rowerach miejskich. Z czasem jednak stawiać zaczęto także na modele bardziej wyspecjalizowane. Zdecydowanym liderem na kontynencie są Niemcy, gdzie rowerów elektrycznych sprzedaje się rocznie w sumie ok. 400 tys. W Polsce na razie popyt na e-rowery jest wielokrotnie niższy, a sprzedaż szacuje się na ok. 1 tys. sztuk w skali roku.

Na rynku dostępnych jest kilka rodzajów rowerów elektrycznych. Chociaż na świecie nie przyjęto dotychczas jednolitej klasyfikacji, to zazwyczaj dzieli się je, biorąc pod uwagę sposób działania systemu. Podstawowym warunkiem, aby dany sprzęt można było w ogóle uznać za e-rower, jest to, czy można jechać nim przy użyciu siły własnych mięśni.

Zdecydowaną większość rowerów elektrycznych stanowią jednoślady typu pedelec, taki jest też Kreidler Las Vegas 2.0. Nazwa pochodzi od angielskiego "pedal electric cycle". W ich przypadku wspomaganie ma charakter asysty, z reguły możliwej do czasu aż rower osiągnie prędkość 25 km/h. Druga istotna cecha to wytwarzanie przez silnik maksymalnej ciągłej mocy znamionowej na poziomie nie większym niż 250 watów.

Drugim typem e-rowerów jest S-pedelec - litera "s" to skrót od angielskiego "speedy" bądź niemieckiego "schnell". Takie rowery wyróżniają się mocniejszym silnikiem (powyżej 250 watów) i nielimitowaną lub limitowaną w mniejszym stopniu asystą, działającą zazwyczaj do osiągnięcia prędkości 45 km/h.

Na innej zasadzie działają e-rowery oparte na mechanizmie PoD (z angielskiego "power-on-demand"), który sprowadza się do możliwości włączenia silnika w zasadzie w każdej chwili, na żądanie kierującego. Wtedy nie trzeba pedałować, a rower zachowuje się niczym np. skuter. Różnica polega na tym, że takiego roweru używać można równie dobrze jak tradycyjnego jednośladu.

Ostatnim rodzajem rowerów elektrycznych jest połączenie typu pedelec z mechanizmem PoD. Taki rower po prostu łączy w sobie oba wspomniane mechanizmy.

"Rowery elektryczne zdobywają w Polsce coraz więcej fanów, chociaż nie ma co ukrywać, że jest to wciąż nisza. Pokazuje to też m.in. dosyć niska świadomość społeczeństwa. Wiele osób np. myli e-rowery z motorowerami. Ludzie stosunkowo często myślą, że "to jedzie samo", a tak zazwyczaj nie jest, bo przytłaczająca większość e-rowerów to modele, których użytkownicy muszą lub mogą pedałować. Z reguły napęd elektryczny ma charakter asysty, wsparcia możliwego do czasu osiągnięcia prędkości 25 km/h. Aby ułatwić rozeznanie w tych sprawach, postanowiliśmy stworzyć materiał wideo, w którym wyjaśniamy - na przykładzie elektrycznego MTB - podstawowe kwestie dotyczące e-rowerowej jazdy" - mówi Ireneusz Miśkowiec, menedżer ds. sprzedaży i produktów w Kreidler Polska.

Innowacyjny model Kreidler Las Vegas 2.0 kosztuje 17 299 zł Innowacyjny model Kreidler Las Vegas 2.0 kosztuje 17 299 zł


Jak zatem w praktyce działa system wspomagania elektrycznego? Na jak duże wsparcie można liczyć? I ile czasu trzeba, aby do pełna naładować baterię? Odpowiedzi na te i inne pytania znaleźć można w mini-poradniku wideo, przygotowanym przez ekspertów Kreidler Polska. Rowerem "doświadczalnym" jest Las Vegas 2.0, najbardziej zaawansowany technologicznie e-rower górski marki Kreidler.

Oficjalnym przedstawicielem marki w trójmieście jest Salon rowerowy "Wysepka"

Opracował:

Miejsca

Opinie (71) 7 zablokowanych

  • E rower będzie się opłacał wtedy , gdy będzie kosztował 1500 - 2000 PLN. Czyli tyle ile normalny rower dla zarabiających choćby najniższą krajową. Cena 3600 jest po prostu zaporowa

    • 5 3

  • Po co napęd i przerzutka

    Jeśli coś jest tak cudne i zaawansowane, po co ma tylną, prostacką przerzutkę? Za tyle kasy silnik powinien być sterowany komputerem i nie mieć takiego przeżytku jak łańcuch czy kaseta.

    • 8 1

  • Tylko rower szosowy, reszta to namiastka rowerów. (4)

    Rowerem szosowym jedziesz 30-40 km i robisz 200 km w 6 godzin.

    • 3 8

    • (1)

      Namiastką to jest hamowanie rowerem szosowym :).

      • 4 0

      • Taaaa... tylko gdzie tu tą szosówką pojeździć ?

        Tak żeby nie wdychać tych wszystkich spalin?
        W Skandynawii problemu nie ma, gdyż wiele wyasfaltowanych dróg jest zamkniętych dla ruchu samochodów. W Alpach we Francji, Szwajcarii bądź we Włoszech w niektórych miejscach z uwagi na ochronę środowiska wyłącza się pewne piękne odcinki, a wtedy śmigać kolarką można do woli.
        A u nas? Na tych kaszubskich, bądź żuławskich szosach dziurawych jak ser szwajcarski...eee... żadna przyjemność.

        • 3 1

    • hmm

      no tak tak.

      Ile przejade w godzine jadac 30km/h... Hmm niech pomysle... aaa przejade 30km ;)

      Przy ladnej trasie i fajnym rowerze 20km w godzinke spokojnie sie pyknie... No chyba, ze kolarzowka to 30km w 1h.

      • 0 0

    • olo ale nie w miescie

      w którym wszyske drogi dla rowerów "skręcają sie" , jakby takie drogi budowali dla 4 kolek to ludziska nie mogli by pędzić po mieście 100 km.h

      • 2 0

  • bezsens

    potem dziwicie sie ze kolejka do lekarzy . rower to rower -napędzany sila miesni , nazwijcie to skuterem elektrycznym lub czymś takim

    • 4 4

  • w d**ach sie poprzewracalo tym producentom rowerow!

    kto da taka kase, za która można kupic samochod? wszystko jest za drogie. tlumacza to bez przerwy jakoscia osprzetu i materialow, ale bez przesady. masowa produkcja obniza koszty tejze produkcji. a masowa produkcja nazywa sie seria nawet tylko 100 sztuk. jakby zamowic tylko jeden taki rower, to tez by kosztowal tyle ile w artykule. wiec jaka roznica? jesli wszyscy dookola promuja ekologiczne przemieszczanie sie, zdrowy tryb zycia itp, to niech nie ma cen z sufitu, bo kogo na to stac. ceny nadmuchane sa poczawszy od konstruktora po producenta. potem zycza sobie krocie. niebawem beda produkowac wylacznie na wlasne potrzeby bo zwyklego czlowieka nie bedzie na to stac.

    • 5 1

  • E-napęd ma sens w rowerach miejskich i cargo. W góralu to marketing. (5)

    Elektryczne rowery górskie są dla mnie czymś mało zrozumiałym. Ale w biznesie, tak jak w polityce, idzie o to, żeby trafić do tych niezdecydowanych, tyle że w przypadku rynku muszą oni mieć jeszcze kasę. Ludzie z kasą, co to za bardzo zmęczyć się nie chcą taki rower sobie kupią. I kto im zabroni, a wszelakich szczekaczy w d*pie będą mieli bo nawet tego forum nie przeczytają.

    Natomiast w przypadku rowerów miejskich czy cargo - jest to jak najbardziej dobra opcja, jeżeli ktoś świadomie wybiera rower jako środek transportu w mieście - do pracy, po zakupy. Pojechać rowerem do roboty, dobrze ubranym, żeby się nie zapocić - doskonałe rozwiązanie omijające korki. Szczególnie w przypadku Trójmiasta z różnorodnym ukształtowaniem. Dla ludzi starszych, również doskonałe rozwiązanie. (Chociaż nie idzie się nie uśmiać kiedy dziadek z triumfującą miną wyprzedza wszystkich na e-rowerze).

    I chyba najlepsze zastosowanie dla elektrycznego napędu to mało popularne u nas rowery cargo. Jeżeli odzwiedzicie duńskie wyspy zobaczycie tam wiele starych rowerów cargo, wspomaganych silnikami spalinowymi, użytkowanymi od dekad przez rybaków. O ile niezaładowanym rowerem dojedzie do portu, to załadowanym rybami miałby już problem.
    Mam nadzieję, że rowery cargo upowszechnią się tutaj, wówczas, przy naszym dolnym i górnym tarasie, taki elektrycznie wspomagany rower niwelowałby wiele problemów. Można się na taki przesiąść i załatwiać większe zakupy, wożenie młodszych dzieci do przedszkola. I w tym widzę największy sens. Niestety przy cenach rowerów cargo i napędów, ceny są niebagatelne. Taki fantastyczny duński Bullit z napędem elektrycznym to dobre kilkanaście tysięcy złotych, 15 k na pewno trzeba liczyć. Dodatkowo przy wadze roweru cargo, dodatkowe 8 kg (napęd+bateria), nie robi większej różnicy, a jednocześnie niweluje większe opory związane z jazdą takim rowerem.

    • 2 1

    • (1)

      Zgadzam się. Rower miejski wspomagany elektrycznie jest super rozwiązaniem, ponieważ najważniejszą funkcją takiego roweru jest sprawne i szybkie przemieszczanie się (lub też transport, jak w rowerach typu cargo) z jak najmniejszym wysiłkiem, co jest szczególnie pożądane przy pokonywaniu znacznych różnic wysokości, jakie występują w Trójmieście.
      Widziałbym jeszcze zastosowanie elektrycznego wspomagania w rowerach trekkingowych pokonujących nieraz znaczne odległości przy nierzadko dużych różnicach wysokości, oraz również jeżdżących po, stawiających znaczny opór, zapiaszczonych drogach gruntowych. Jednakże wolałbym, aby tak wspomagane rowery trekkingowe miały możliwość szybszej jazdy (wspomaganej lub nie) niż te ze wspomaganiem w suporcie. Rowery z silnikiem w piaście i z szerokim zakresem przełożeń, jakie daje łącznie przerzutka tylna i przednia, według mnie, lepiej się do tego nadają.

      • 2 0

      • Tak sobie pomyślałem, że w trekkingu dobrym połączeniem byłoby zastosowanie wspomagania elektrycznego w suporcie z przekładnią zamkniętą w piaście koła, posiadającą duży zakres przełożeń, jak np. 14-biegowa przekładnia Rohloffa lub 11-biegowa shimanowska Alfine sterowana elektrycznie.
        Są to oczywiście rozwiązania dosyć drogie i zapewne największą ich wadą ograniczającą ich rozpowszechnienie w Polsce byłaby bariera cenowa.

        • 1 0

    • Nie pisz co ma dla mnie sens a co nie, są różne potrzeby i sytuacje których najwyraźniej nie potrafisz sobie wyobrazić. (1)

      Co jeżeli świadomie wybieram rower jako środek transportu ale na mojej trasie do pracy muszę przejechać np przez trudniejszy teren?

      Strome zjazdy i podjazdy, błoto, piach (czyli to co można spotkać w otaczającym trójmiasto i często oddzielającym jego dzielnice parku krajobrazowym jest powszechne) stanowią znaczną przeszkodę dla roweru miejskiego.

      Oczywiście ja do takiej jazdy też nie potrzebowałbym full-a takiego jak w artykule, jednak rower, który spełni moje oczekiwania bardziej przypomina MBT niż pojazd typowo miejski.

      Typowo rekreacyjny/sportowy rower elektryczny (bez względu na to czy miałby być szosowy, górski czy torowy) faktycznie wydaje się bez sensu ale jeśli ktoś chce taki kupić to nic mi do tego.

      • 1 0

      • Rowerzysto nie elektryczny

        Najchętniej napisałbym, że mam Cię w d.pie. To co napisałem powyżej jest moją własną opinią i nikomu niczego nie nakazuję. Co więcej, chętnie dowiem się więcej, bo chociaż jeżdżę rowerem codziennie, po naprawdę różnym terenie, to potrafię znaleźć takie drogi, którymi może spokojnie przejechać nawet rower miejski. I mówię tutaj o przedostawaniu się lasami z Moreny lub Matemblewa w okolice Ikei, lotniska i przystanku kolejowego w Rębiechowie.

        Być może w swoim pieniactwie nie zauważyłeś, że piszę o uwarunkowaniach trójmiejskich. Faktycznie tytuł może jest zbytnim uogólnieniem. Nie kwestionuję, że taki elektryczny góral może być przydatny dla np. leśników, strażników parków narodowych na obszarach górskich.

        Także zluzuj orzeszki chłopaku, zrób pranie ręczne i dyskutuj normalnie.

        • 1 1

    • prosze pojechac na wyprawe kilkudniowa w wysokie gorywtedy zmieni pan zdanie

      • 0 0

  • A ja kupiłem...

    i sobie chwalę :) Mam 60 lat i kondycję raczej mierną, a dzięki temu "wynalazkowi" z ogromną przyjemnością zjeździłem Kaszuby. Jeżdżąc po szosach, duktach, a nawet polach i łąkach robiłem dziennie 25-35 km. Akumulator wytrzymywał - podobno ma zasięg 45 km, ale nie próbowałem. Rower jest dość ciężki, ok. 36 kg, pod stromą leśną górkę jest co pchać. Mój rower to pedelec noname, pewnikiem chińszczyzna - ale kosztował trzy lata temu 1300 zł - co jest ceną zupełnie do przyjęcia, zważywszy ile frajdy mi sprawił.

    • 2 0

  • rower elektryczny

    kupiłam sobie w tamtym roku rower elektryczny żeby dojeżdżać do pracy. Znajomy polecił mi http://zasada-rowery.pl/e-bike bo sam kupował rok wcześniej i był bardzo zadowolony. Ja jeździłam przez całe wakacje do pracy i też jestem bardzo zadowolona. Jest bardz wygodny i nie trzeba się tak namęczyć zwłaszcza jak się jedzie z rana ;)

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum