• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mazury: wokół jezior Śniardwy i Mamry

7 sierpnia 2007 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 16:32 (7 sierpnia 2007)
Podczas pobytu w Borach Tucholskich rozmyślaliśmy już o kolejnym wyjeździe i wybór padł na krainę wielkich jezior - Mazury. Nie wiadomo czemu rowerzystów tak ciągnie nad wodę, ale przynajmniej kilka razy w roku muszą jakieś jezioro objechać. Tym razem zaplanowaliśmy objazd aż dwóch jezior: Śniardwy i Mamry.

Pewnego lipcowego dnia Michał "Qazimodo" przypomniał mi o wcześniejszych planach i postanowiliśmy zabrać się za ich realizację. Wybraliśmy datę wyjazdu: 16 lipca.

Elena, Sławek, Tomek i Michał potwierdzili swój udział w wyjeździe i od tego czasu zaczęliśmy odliczać dni do startu. Jak miło jest czekać na coś ekscytującego i planowanego od dawna. Znacie to, prawda? :)

Nadszedł dzień wyjazdu. Tomek "Flash", poinformował nas, że jedzie na kołach do Kętrzyna (270 km).

Przyznam, że mnie ta informacja zamurowała, ale tylko na chwilę. Flash jest przecież znany ze swojego permanentnego pociągu do dwóch kółek i jazda pociągiem składającym się z kilkuset dodatkowych mogłaby być ponad jego siły... Natomiast jeżeli chodzi o piątego uczestnika - Michała to niestety nie mógł z nami wystartować z powodu choroby. Obiecał jednak, że do nas dojedzie.

Rowery załadowaliśmy do wagonu przeznaczonego dla rowerów i pozostało nam czekać 4,5 godziny, aż znajdziemy się w Kętrzynie. Odjazd z Wrzeszcza 7:37 - dojazd 12:30. "Flash" dojechał na miejsce przeznaczenia swoim rumakiem z przyczepką.

Ruszyliśmy czerwonym szlakiem rowerowym w kierunku kwatery Hitlera "Wilczy Szaniec" w miejscowości Gierłoż. Przyznam szczerze, że nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia - ot zwykłe ruiny. Następnie ruszyliśmy do szlaku czarnego (Parcz), który doprowadził nas do naszego szlaku czerwonego. Szlakiem jechaliśmy przez dłuższy czas. Mijaliśmy miejscowości takie jak: Radzieje, Sztynort, Kamionek Wielki, Trygort i Węgorzewo. Pierwszy nocleg zastał nas w Ogonkach i o dziwo za jedyne 5 zł.

Jechaliśmy przeważnie szlakami rowerowymi, które niestety składały się z asfaltów. Zresztą był to dobry wybór, gdyż w taki upał (36 stopni) ciężko jechać rowerem załadowanym sakwami po terenowych odcinkach.

Wysokie temperatury dawały się nam wszystkim we znaki. W samo południe jazda była mocno utrudniona, więc przebiegi i tempo nie były rewelacyjne. Często zatrzymywaliśmy się nad jeziorami. Cały czas trzymaliśmy się szlaków rowerowych lub pieszych. W każdym bądź razie zadanie zostało wykonane, objechaliśmy dokładnie oba jeziora Mamry i Śniardwy.

Pomimo tak ciężkiej trasy, humory nam dopisywały, a często zdarzało się, iż śpiewaliśmy sobie po drodze. Choć pot zalewał oczy, trzymaliśmy się dzielnie.

Należałoby jeszcze wspomnieć o naszym koledze "Flash'u, który przeżywał ciężkie chwile na trasie. Otóż zjadł lody które popił wodą i od tego momentu miał poważne problemy żołądkowe. W efekcie końcowym w Mikołajkach wsiadł do pociągu, a my pojechaliśmy do Kętrzyna.

Na zakończenie chciałem podziękować wszystkim za wspaniałe towarzystwo i wspólną fajną choć ciężką jazdę. Sprzęt spisał się na piątkę z plusem.......ani jednej awarii. Wyprawa trwała 5 dni.

autor: Mieczysław
Relacja Michała

Zaczęło się dla mnie bardzo źle. Na trzy dni przed wyjazdem zachorowałem dostając strasznie nieznośnego kataru i tracąc głos w gardle.

Wyglądało na to, że nigdzie nie pojadę. Ostatecznie dołączyłem do ekipy o jeden dzień później.

Do składu z Mietkiem, Eleną, Sławkiem i Flashem dołączyłem na stacji w Giżycku.

Po wyjściu z pociągu zobaczyłem peleton w pomarańczowych koszulkach. Byli mocno wyczerpani jazdą w ostrym słońcu. Toteż po wspólnych kilkunastu kilometrach zdecydowaliśmy się na postój przy jeziorku. Po drodze zajechaliśmy do twierdzy w Giżycku, którą "Flash" ze Sławkiem zdecydowali się zwiedzać. Sławek nawet "wytargował" tańszy wstęp dla siebie - jako studenta.

Nad jeziorem skorzystaliśmy z kąpieli i zjedliśmy obiad. Następnie ruszyliśmy wyznaczonym szlakiem. Słońce paliło niemiłosiernie, cienia praktycznie nie było. Asfaltowe drogi biegnące przez rozległe płaskie tereny były całkowicie puste. Ten dzień skończyliśmy rozbijając obóz nad jeziorem Tyrało.

To był pomysł mieszkańca okolicy, którego poznaliśmy kilkanaście kilometrów wcześniej robiąc zakupy w GS-ie. Był na tyle uprzejmy, że poprowadził nas samochodem prawie pod samo jezioro.

Niektórzy z Nas podejrzewali go nawet o niecne zamiary, ale na szczęście nie chodziło mu o nasze rowery ;-)

Po drodze minęliśmy żeński obóz harcerek, niestety pomimo naszych szczerych chęci i kilku prób nie pozwolono nam się tam rozbić. Może i dobrze.

Nad jeziorem był pomost oraz zadaszona ławka ze stołem. Przy pomoście była co prawda spora grupa tubylców, ale po nieufnym "obwąchaniu" nas rozeszli się do domów. Dzień ten postanowiliśmy uczcić i wypiliśmy po jednym piwie.

Zmęczenie słońcem nie pozwoliło nam posiedzieć dłużej i szybko udaliśmy się na spoczynek. Noc minęła spokojnie, tylko na samym początku niezidentyfikowani osobnicy szukali jakiegoś Damiana, drąc się przy tym tak, że chyba nawet w Giżycku ich słyszano. Potem się okazało, że Damian spacerował z koleżanką i nic nie słyszeli zasłuchani w bicie własnych serc...

Następnego dnia zamierzaliśmy cały upał przeczekać nad wodą. Ten jednak nie był tak dokuczliwy jak dzień wcześniej, więc zrobiliśmy sobie tylko jedną dłuższą przerwę na jedzenie na wyspie Szeroki Ostrów.

Po drodze robiliśmy sporo fotek i staraliśmy się zahaczyć o najciekawsze atrakcje w tych rejonach. Kilka razy krajobrazy do złudzenia przypominały nasze nadmorskie. Choćby wysokie brzegi wygladające zupełnie jak klif w Gdyni.

Na nocleg zatrzymaliśmy się na polu namiotowym koło przeprawy promowej niedaleko miejscowości Wierzba. Dojechaliśmy tam bardzo ciekawym niebieskim szlakiem oraz przejeżdżając przez rezerwat "Konika Polskiego".

Wieczorem wraz z Flashem wychyliliśmy kilka piw. Szybko też znalazły się koleżanki pływające jachtem i pragnące się integrować.

Ja poszedłem spać ok. godz. 1:30 w nocy. Tomek i Sławek zostali z koleżankami troszkę dłużej. Ach te kawalerskie czasy! - niestety, już nie dla wszystkich.

Ranek był trudny. Dlaczego - chyba nie muszę mówić. Ale po kilku kilometrach jazdy głowa już się nie kolebała.

Jako że do przeprawy dotarliśmy prawie o trzy godziny za wcześnie, Elena skorzystała w pobliskim porcie z prysznica, a my z Flash'em ogoliliśmy swoje gęby. Odświeżeni wbiliśmy się na prom. Jako że udało nam się pomóc w usuwaniu małej awarii, przepłynęliśmy za darmo.

W Mikołajkach nasze drogi się rozeszły. Flash się struł i musiał wracać do domu. Sławek postanowił pojechać w okolice Suwałk.

Zostaliśmy więc we troje: Elena, Mietek i ja. Na nocleg zatrzymaliśmy się w okolicach Pisza. Znaleźliśmy tam bardzo ładne i darmowe pole namiotowe.

Postanowiłem zrobić wcześniej obiecaną kolację z pieczonych w piasku ziemniaków z sosem czosnkowym. Okazało się jednak, że zdobycie drewna graniczyło tam z cudem, na szczęsie z pomocą przyszedł nam sąsiad z siekierką. Ziemniaki musieliśmy przenieść jednak z piasku do ogniska i w sumie kolacja wyszła mizernie. Niemniej humory dopisywały, a to jak wiadomo najważniejsze.

Ostatniego dnia szlak wiódł cały czas asfaltami, ale na szczęście mało uczęszczanymi. Dotarliśmy do celu naszej wyprawy - Kętrzyna, dość wcześnie. Zwiedziliśmy więc tamtejszy Zamek Krzyżacki i Bazylikę Mniejszą.

Przy okolicznej fontannie urządziliśmy sobie małego "dyngusa" i nikt nie pozostał z nas suchy. Tam też spokojnie poczekaliśmy na pociąg, który ok. godz. 15:30 odjechać miał do Gdańska.
Wpadliśmy jeszcze na małą kawę i zakupy i załadowaliśmy się do pociągu.

Na pewno była to kolejna fajna przygoda jaką odbyłem z GER'em. Na zawsze w pamięci zostanie mi kilka chwil, których tu opowiedzieć się nie da, a które przeżyłem dzięki moim przyjaciołom.

Zobacz naszą trasę.

Dziękuję za wspólną wyprawę!

Michał
Gdańska Ekipa Rowerowa

Parametry trasy

  • Region Polska
  • Długość trasy 400 km
  • Poziom trudności średni

Znajdź trasę rowerową

Opinie (9) 6 zablokowanych

  • Mieczysław rlz!

    Forever & always we love You!!!

    Ty wiesz!!! Ty tego pragniesz!

    Szkoda tylko ze nie zawsze mozemy Ci to dac...

    • 0 1

  • co takie krzywe te pierwsze zdjęcie?

    • 0 1

  • krzywe zdjęcie?

    Po prostu ziemia jest okrągła (krzywa) ;)
    ... a przynajmniej załóżmy, że autor miał to na myśli :)

    • 0 1

  • powiem innaczej

    ponieważ moderator jedna wypowiedż moją wykreślił powiem tak. Krzywizność ziemi może wynikać z wielu powodów najważniejsze to
    1. Pomrocznośc jasna u fotografującego
    2. Ziemianie jest krzywa powierzchnia ziemi ma kształt geoidy
    3.Następnych wywodów nie bedzie

    • 0 1

  • Co do krzywizny stawialbym na pierwsa opcje

    • 0 1

  • do czepialskiego N - 168

    Nikt tu nie napisał, że ziemia nie ma kształtu geoidy (cieszę, że nie piszesz już "geojdy"). Okrągłości (krzywizny ziemi) nie zaprzeczysz, poza tym wątpię, abyś był w wstanie bezbłędnie odczytać myśl artystyczną fotografującego...
    Nie mniej i te wiadomości zostaną zapewne wykasowane, bo nie mają nic wspólnego z relacją, a jedynie jakieś głupie uwagi niedowartościowanego N-168.

    • 0 1

  • przeanalizowałem jesteście wspaniali powodzenia na trasie

    dokładnie waszą wycieczkę i powiem tak: moje gratulacje zazdroszczę wam. Mój stan zdrowia nie pozwala mi już na takie wyczyny a szkoda. W skali 1 do 10 macie 10.

    • 1 0

  • Wsiadaj na rower i śmigaj z nami :)

    • 0 1

  • dzięki - pozdrawiam z gór

    dołączę po powrocie z połydnia

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum