• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

LIRO Unreal Challenge II; 2-3.04.2005

30 maja 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
Po obfitym makaronowym obiedzie wyruszyłem SKM-ką do Gdyni gdzie czekał na mnie Wiesław w "małej, czerwonej Toyocie z rowerem na dachu" (dzięki serdeczne za podwiezienie). Niestety, dzięki pracom remontowym, kolejka którą jechałem zatrzymała się w Sopocie i dalej jechać nie chciała. Tak więc spóźniony 15 min. Zapakowałem rower na dach i ruszyliśmy do Lęborka. Podróż minęła na rozmowach, jakże by inaczej, okołorowerowych. W Lęborku wpakowaliśmy się oczywiście na remontowany przejazd kolejowy, co zmusiło nas do objazdu. Na szczęście w miarę sprawnie trafiliśmy do bazy rajdu, gdzie powoli zbierali się uczestnicy. Jak się okazało na starcie stanęło 10 śmiałków; jeden się spóźnił co dało w sumie 11 uczestników. Piękna pogoda wręcz zachęcała do jazdy.



Z lekkim poślizgiem nastąpiło rozdanie map, opisów i kart uczestnictwa. Po krótkim przestudiowaniu rozmieszczenia punktów ruszyliśmy na trasę. Już w samochodzie ustaliliśmy z Wiesławem, że przynajmniej na początku będziemy jechać razem. Wiesław miał za zadanie powstrzymywać mnie przez zbyt wczesnym napieraniem, co mi zresztą kilkakrotnie przypominał J. W drodze na PK5 dołączył do nas Piotr z Olsztyna. Razem odnaleźliśmy punkt, który znajdował się na terenie poligonu co zapewniło nam dodatkowo "bonus militarny". Cały czas jadąc spokojnym tempem dotarliśmy do malowniczo położonego nad rzeczką PK6. Kierując się poprzez Linię i Kamienicę Królewską wjechaliśmy na asfalt wiodący do PK8. Zastaliśmy tu kupę śniegu i miejscami 30 cm lodowe koleiny. Po odnalezieniu właściwej przecinki postanowiliśmy jechać do PK14 przez las, za co Wiesław chyba do tej pory mnie przeklina. 20 km śnieżno-lodowo-błotnej trasy nie należało do przyjemności, niemniej ja się całkiem dobrze bawiłem. Moim towarzyszom trochę słabiej szła zimowa jazda, a Wiesław zaliczył nawet dotkliwą glebę. Straciwszy chwilę na poszukiwanie nieistniejącej drogi, dotarliśmy w końcu do PK14. Podczas dojazdu w jednym miejscu zobaczyłem 4 sarny, latającego drapieżnika i zaraz potem lisa. Zważywszy na to, że wcześniej widzieliśmy żurawie, to byłem zaszokowany ilością zwierza (jak się poźniej okazało spotkaliśmy poźniej jeszcze inne gatunki). To nastąpiło rozstanie z Piotrem, który pojechał na wprost przez las w kierunku PK15, a my z Wiesławem obraliśmy drogę na około przez Miechucino, za to asfaltem. Jak się okazało, dogoniliśmy Piotra tuż przy PK15, który zaliczyliśmy już razem, w zupełnych już ciemnościach. W tym momencie Wiesław z powodu bólu żeber w wyniku opisanej wcześniej gleby, zdecydował się wracać do bazy. Pożegnaliśmy się w Borucinie; Wiesław pojechał na Sierakowie Sierakowie ja z Piotrem przez Klukową Hutę i Mściszewice do Tuchlina skąd zamierzaliśmy zaatakować PK16.



Podczas drogi trochę się zgapiliśmy, niedokładnie licząc kilometry i gdy zobaczyliśmy tablicę kończącą Puchlino, zawróciliśmy i zaczęliśmy penetrować właściwą, jak nam się wydawało, drogę. Mi osobiście od początku obrana przez nas droga nie podobała się i jak się okazało słusznie, gdyż trochę się tu pogubiliśmy i straciliśmy dużo cennego czasu. Po kilku cennych wskazówkach autochtonów dotarliśmy do Tuchlina, gdzie bez problemów odnaleźliśmy właściwą już drogę, a w konsekwencji PK16. Po drodze spotkaliśmy jednego z uczestników; poświeciliśmy sobie nawzajem po oczach i jechaliśmy dalej. Wspomniana tablica z napisem Puchlino, była oczywiście odwrócona. Szybki powrót do głównej drogi i przez Gowidlino docieramy w okolice cypla na jeziorze Gowidlińskim z zamiarem odnalezienia PK13. Z opisu wynikało, że punkt posiada "bonus ogrodzeniowy", więc porzuciliśmy na chwilę rowery i pokonawszy kilka płotków odnaleźliśmy właściwe drzewo. Tu Piotr chciał zgubić swoją lampkę, co mu skutecznie uniemożliwiłem. Po powrocie, przy naszych rowerach spotkaliśmy Pawła Koźmińskiego i chyba Marcina Śpiewaka robiących pętle w odwrotnym kierunku niż my. Z pewnymi obawami zdecydowaliśmy się atakować PK17. Dzięki sms-owi rozesłanemu przez Diablo bez większych problemów odnaleźliśmy właściwe skrzyżowanie i punkt. Przez las, cały czas pilnując kierunku, staraliśmy się dotrzeć do Chałup, niestety w pewnym momencie drogę zagrodziło nam obficie rozlane jezioro i w konsekwencji wylądowaliśmy w Chośnicy. Nie chcąc już wracać do Chałup, pojechaliśmy przez Jasień docierając w Dolinę Słupi gdzie miał być umiejscowiony kolejny punkt, tym razem dość cenny bo z "bonusem mostowym".



PK18, bo o nim mowa odnaleźliśmy bez problemów. Problemy miał natomiast Piotr, ponieważ zgubił 2 śruby mocujące bagażnik, co spowodowało że był on praktycznie bezużyteczny. Posiłkując się tym co mieliśmy przy sobie, a więc sznurkiem i taśmą izolacyjną przywróciliśmy bagażnik do stanu używalności. O dziwo taka konstrukcja wytrzymała do końca rajdu. Stąd trochę na około przez Nożyno i Kleszczyniec udaliśmy się na PK12, atakując go od strony asfaltu. Zaliczyliśmy go już w świetle dziennym w towarzystwie dwóch pokaźnych dzików.



Kolejnym kandydatem do zdobycia był PK11. Problem stanowił tylko dystans, który powoli dawał się we znaki jak i całonocna jazda. Przed wyruszeniem, zrobiliśmy krótki popas w Czarnej Dąbrówce. Po powrocie z punktu Piotr postanowił zrobić 45 minut przerwy. Ja czułem się dość dobrze, więc wyruszyłem w kierunku PK9 i zaliczyłem go najeżdżając od strony Oskowa. Następnie drogą przez Karwice i Unieszyno udałem się w kierunku PK10. Na tym fragmencie drogi można się naprawdę poczuć jak w górach, polecam. Nie mogłem wymyślić sensownej drogi z Unieszyna do PK10, więc puściłem się przez las, trochę na azymut. Nie była to najszczęśliwsza droga; po sforsowaniu chwiejnej kładki na jakiejś rzeczce dotarłem do szosy Lębork Słupsk, tuż przy zjeździe na właściwą już drogę. Mając ponad 220 km w nogach podjazd, a właściwie podejście do PK10 trochę mnie wykończyło. Po powrocie do wspomnianej trasy Lębork-Słupsk czekała mnie szybka jazda w dół do Pogorzelic, skąd udałem się w kierunku Żelazkowa, gdzie znajdował się PK1. Jeszcze przed dotarciem do punktu dopadł mnie kryzys i ambitne plany zdobycia PK2 spełzły na niczym. Tak więc wlokąc się niemiłosiernie, spragniony w związku z deficytem napojów, dotarłem do bazy w Lęborku. Podejrzewam, że czasu na zdobycie PK2 by mi starczyło, ale nie maiłem już siły by tam jechać. Jak się później okazało, nie zmieniło by to nic w klasyfikacji.



Do bazy powoli zjeżdżała się reszta uczestników, uczestników tym, nomen-omen pełen wigoru Wigor J po zaliczeniu wszystkich PK. Zmęczeni, ale szczęśliwi rowerzyści pakowali sprzęt do samochodów bądź też oczekiwali tak jak ja, na pociąg. Wracając do Gdańska z Bartkiem, Razvanem i Krzyśkiem przysypiałem w pociągu. W pewnym momencie obudziłem się spadając z siedzenia na podłogę...ponad 24h bez snu robi swoje. Poza czasem trwania i dystansem dużym wyzwaniem były różnice temperatur pomiędzy dniem a nocą sięgające chyba ze 20 stopni. Imprezę zaliczam do udanych i na pewno będę się starał pojawić podczas kolejnych edycji.

tekst: Michał Nowaczyk
foto: Organizator / LIRO Team

Wyniki:

1. Daniel Śmieja "Wigor"(LIRO)
2. Michał Nowaczyk (Mickey)
3. Paweł Koźmiński (Koza, Krzyżacy)
4. Bartłomiej Bober
5. Piotr Rudowicz SINUSPITA, klub:Krzyżacy
6. Marcin Śpiewak
7. Razvan Bosnegeanu +
8. Wiesław Struzik
9. Krzysztof Nowakowski
10. Tomasz Barzowski
11. Jarosław Mydlarski
11. Radosław Gałuszka "Hit" (LIRO)

**********************************************************************************
Najbliższa edycja Unreal Challenge odbędzie się 25-26.06.05! Możesz o tym przeczytać na stronie Organizatora

Opinie (3)

  • UNREAL III

    Późno zamieszczam te relację Mickeya, niemniej jednak potraktujcie ją proszę jako zapowiedź trzeciej edycji, do której pozostał już niecały miesiąc.

    • 0 0

  • Pozdrowienia...

    dla Mickey`a i Wieśka ;-)
    ps. Chciałem wystartować w tej edycji, lecz i tym razem, z resztą podobnie jak w przypadku ed.I oraz jesiennym Harpagaganie musiałem spasować. Tak się wszystko potoczyło, że akurat gdy organizowane są najlepsze imprezy na orjętacje mam jak nie zjazdy zaoczne, to pracę ;-( Nie mniej jednak, jak tylko termin bedę miał luźniejszy z chęcią przyjadę, gdyż zabawa z mapą na rowerze, to, to co lubię najbardziej.
    ps. Mickey! Świerna relacja!

    • 0 0

  • Trzecia edycja już niebawem, mam nadzieję Frans, że tym razem się pojawisz.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum