LIRO Unreal Challenge; 6-7.11.2004
Jednym ze śmiałków był Wiesiek, którego krótką relację możecie przeczytać poniżej.
"Na miejsce startu dotarłem o godzinie 10:50,zastałem tam już parę osób. Znałem ich z widzenia, uczestniczyli w różnych imprezach MTB. Zapytałem, czy mogę z nimi jechać, zgodzili się z radością. Start o godzinie 12:15. Chłopaki pędzą ze 30 km/h, po 25 minutach jesteśmy przy PK 1. Wszystko jest OK. Ruszamy dalej. Zaczyna padać deszcz, jedziemy w stronę Lęborka i tu - niespodzianka - grad. Przez otwory w kasku dostaję po głowie. Mam wodę w butach. W Lęborku skręcamy na północ na PK 13. Po PK 13 zatrzymujemy się na stacji benzynowej, tam ściągam mokre skarpety i zakładam getry. Tu zaczyna się problem z lewą stopą. Przy stacji benzynowej stoją zaparkowane dwa samoloty bojowe, chyba MIGI, jeden ze zmienną geometrią skrzydeł, będą chyba tankować. Tymczasem mijają nas Jarek.mtb z Tomkiem. Wojtek "Mocarz" nas pogania.
Jechałem z Killersami do nr 1, 13, no i do 15,który był pod górkę i tam trochę zostałem, choć Wojtek z Michałem mi pomagali. Wojtek "Mocarz" leciał przodem i kontrolował trasę. Dałem Killersom wolną rękę niech jadą, i tak zostałem sam. Na PK 15 znowu razem i przed Jarkiem.mtb. Jak wiadomo pogoda nam nie sprzyjała, w okolicach Bargędzina musiałem się zatrzymać, zdrętwiała mi lewa stopa. Tam chyba wyprzedzili mnie Jarosław. mtb i Tomasz. Ruszyłem dalej w kierunku PK 20. Przed Ulinią skręcam w prawo w kierunku Sasina. Jadę wolno i kontroluję lewą stronę. Spostrzegam kogoś w przesiece. Spotykam kolegów z Killersów, chłopaki wbijają się dalej w las. Chwilę im towarzyszę, jednak zawracam i wracam na drogę. Jadę jeszcze 1 km w kierunku Sasina, ale nic z tego nie wynika. Zawracam i jadę do Ulini, aby atakować z drugiej strony. Tam spotykam Jarka z Tomaszem.
Robi się ciemno, dziękuję za wspólną jazdę i się rozdzielamy. Chcę zaliczyć PK 6 lub 9. Jestem w Choczewie, rozkładam się na ławeczce i masuję stopy. Odpoczywam z 20 minut. Jadę na spotkanie PK 9. W opisie jest "z przodu kropka", więc jadę i swiecę po drzewach. Tak znalazłem się w Kierzkowie. Na przystanku wyciągam mapę, no i kanapki. Pada deszcz, naprzeciwko ujada pies. Brak czucia w rękach. Kabanos wysuwa się z rąk i jest w piasku. Ciskam nim w kierunku psa...Chyba go zabiłem, bo nastąpiła cisza. Otwieram sakwę z ciuchami. Miałem tam jeszcze dwa napoje energetyczne: jeden się otworzył, wszystko zalane, drugiego nie znajduję - chyba zgubiłem, jestem załamany. Zabezpieczam buty folią i ruszam szukać PK 9. Są drzewa w drugim rzędzie od drogi, żadnej kropki. Zostawiam rower na poboczu i idę dalej. W wchodzę prosto w wodę w rowie, ale trafiam na dobre drzewo. Jest pieczątka na uwięzi. Dwie lub trzy kreski na drzewie sprayem zrobione. Klnę organizatora. Zabieram się do stawiania pieczątki, ale nic nie widać - brak tuszu - widocznie deszcz wypłukał i tu dostaje się drzewu.
Wracam na przystanek, bo pada deszcz. To była 18:05 i 77,7km. Teraz wracam do Strzebielina przez PK 6 lub 3. Wybieram 3 i to jest błąd. Jestem w Kostkowie, jadę na Nowy Młot i tu się gubię. Jestem na innej drodze, skręcam w las i kaplica. Mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Udaje mi się wrócić do Kostkowa. Pytam się i zaczynam drugie podejście. Jadę do Nowego Młotu. Latarka wysiada, widzę tylko odblaski na słupkach. Jeden słupek się przesuwa, serce staje. To był wielki pies. Jestem w przy krzyżu gdzie mam skręcić w pole i do lasu. Zagaduję Panią z synem czy dobrze trafiłem. Mówi, że tak, ale odradza jazdę droga nieprzejezdną w taką pogodę i w nocy podobno tam straszy dawny mieszkaniec. Jednak ruszam, po 300 metrach mam dość. Błoto po kolana, a ma być jeszcze gorzej. Wracam, po drodze spotykam rozmówczynię, która się niepokoi o mój los. Zaprasza mnie na gorącą kawę i ciasto. Nie odmawiam. Kawa i ciasto było wyśmienite. Jest koło 20:15 wracam do Strzebielina na Chynowo, Świetlino, Łęczyce, Godętowo. Jestem na miejscu o godzinie 22:30, km129,6. Jestem szczęśliwy. Nikogo nie ma. Pakuję rower do samochodu i do domu.
Było niełatwo, ale wybaczam wszystko Organizatorowi, wszystko OK.
Wiesław Struzik"
************************************************************************************
Diablo zrobił naprawdę niezłą niespodziankę. Przy niewysokiem wpisowym zadbał o kolorowe mapy 1:100000 A3 dwustronnie drukowane z zaznaczonymi punktami, nagrody pieniężne (dla pierwszej trójki) i "konsumpcyjne" (tak tak, obiad w restauracji dla zwycięzcy ! ;). Na pewno wymagało to od niego sporych nakładów sił, no ale czegóż się nie robi dla uczestników ;) Oto jak podsumował on tę pierwszą edycję Unreal Challenge:
"Jak widać swoją klasę potwierdził nieustępliwy napieracz Daniel Śmieja "Wigor", gratulacje!!. Duża różnica w ilości zdobytych punktów jest jednak spowodowana zupełnie różnymi warunkami pogodowymi w zachodniej i wschodniej części trasy. Prawie wszyscy zawodnicy wyruszyli na zachód zmagając się z opadami deszczu, a nawet chwilami - gradem, podczas gdy we wschodniej części, którą Wigor zaliczał jako pierwszą było spokojnie, prawie nie padało. Następnie na całym obszarze warunki poprawiły się włącznie ze słońcem i błękitnym niebem od rana. Jednakże dla większości zawodników było już za późno, ponieważ na skutek wspomnianych utrudnień zakończyli wcześniej rajd. Mimo to, jak wynika z relacji, uczestnicy nieźle się bawili, wobec czego uważam imprezę, przy uwzględnieniu że była to I edycja, za udaną"
Dodam jeszcze, iż kto nie zdążył na Mamuta, Harpagana czy Liro Unreal będzie miał wkrótce szanse się wykazać, bo Marek przewiduje kolejne edycje już od wiosny, w niekoniecznie regularnych odstępach. A na mega-ekstremalistów czeka jeszcze w tym roku Nocna Masakra, czyli 200km rowerem w 15h w najdłuższą noc w roku, przygotowywana przez Klub Imprez na Orientację PREGO Szczecin.
opatrzył komentarzem: TJ
strona Rajdu: racing.liro.com.pl
foto: Wojciech Szymczak (Sopot Killers) oraz Marek 'Diablo' Szymelis (LIRO)
Opinie (19)
-
2004-11-16 20:27
Podziwiam Was ...
Z tego co czytałem, niezły hardcore mieliście na trasie, ale nie można zbyt wiele wymagać od jesiennej aury ;-) ani zbytnio też jej oszukać. Każdy dobrze z nas wie, że o tej porze roku, przejechanie większości leśnych szlaków czy dróg polnych graniczy z cudem. Oczywiście dla upartego nic trudnego, ale jakim kosztem ;-) Bardzo żałuję, że nie mogłem uczestniczyć w tym szaleństwie, choć bardzo chciałem. Niestety siła wyższa. Za to z soboty na niedzielę my również zorganizowaliśmy sobie rajd nocny (II edycja Najt Bajk). W prawdzie dystans był trzy krotnie mniejszy, ale też ostro dostaliśmy po dupach ;-)
- 0 0
-
2004-11-16 20:43
podziwiam
że Wam się chce. A nie lepiej tak sie piwa napić?
- 0 0
-
2004-11-17 00:00
Pozdrowienia dla prawdziwych hardkorowców!!!
Super, że mimo sezonu ogórkowego... pojawiła się relacja z kolejnej imprezy :-) Słyszałam już o tym gradzie... ale gdy przeczytałam relację i zobaczyłam Wasze zdjęcia... przed mymi oczami stanął obraz prawdziwej rzeźni ;-) Respect.
Słowa uznania należą się także dla Diablo, który w sumie pracował dla tzw. "satysfakcji" - BRAWO!
PS. A może ktoś z Was, pruł E75 w stronę Tczewa w Niedzielę??? (peleton ok. 5 bikerów mtb widziałam)- 0 0
-
2004-11-17 01:28
Wiesia...
Czy ktoś normalny jeżdził by szosą, skoro tyle w terenie u nas ostatnio się dzieje ? Zamiast tyle się zastanawiać zapraszam na nasz niedzielny rajdzik po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym ! Na pewno Ci się spodoba! Trochę turystyki , trochę rzeźni! Info na naszej stronie ;-)
ps. Zapraszam również Liro Team , może macie ochotę odpocząć od tej rzeźni ???- 0 0
-
2004-11-17 02:29
Frans:
Heh już dostałam odpowiedź kto jechał wtedy w Niedzielę (szukajcie a znajdziecie :-)) Co do normalności... to byłabym ostrożna z takimi sądami ;-) W sumie szosa najlepiej się nadaje do przeprowadzania treningów z pomiarem tętna (jednostajność wysiłku).
No właśnie treningów mam dość... rąbne się z Wami na jakś TotalLajt w Grudniu :-)- 0 0
-
2004-11-17 10:23
:-)
Witam! Prawdopodobnie nas tam widziałaś. Jechaliśmy akurat z Gniewu. A puki co to jeszcze uważam sie za normalnego:-)) Nawet jak jeżdze głównie na szosie.hehe
Pozdro dla wszystkich w terenie jak i na szosie ;-))
PS: W najbliższym czasie wymodze cos z tego wypadu na swojej stronie...- 0 0
-
2004-11-17 10:54
Ja niestety uczestniczyłem tylko w post Unrealowym wypadzie, ale dzięki temu "zaliczyłem" 4PK i przez chwilę poczułem atmosferę rajdu. Jako jedyny z mapnikiem opiekowałem się bardzo profesjonalnie przygotowaną mapką (na Mamucie były gorszej jakości) którą dostałem w spadku.
- 0 0
-
2004-11-17 12:46
Przepraszam...
Przepraszam za chyba w tym momencie źle zrozumiałe, lub żle użyta przeze mnie okręślenie "normalny". Chodziło mi o niebezpieczeństwo poruszania się po takich szosach jak ruchliwa E75. Z góry przepraszam jeśli kogoś uraziłem
- 0 0
-
2004-11-17 13:01
mam mieszane uczucia
Czytając relacje Wieśka jestem zdruzgotany. Jak można utracić oświetlenie i pozwolić sobie na zgubienie czy zniszczenie prowiantu i przy okazji innych rzeczy. To są podstawy.
Przy braku oświtlenia łatwo o wypadek. A może tak warto mieć zamontowane awaryjne oświetlenie na dynamo?- 0 0
-
2004-11-17 13:07
Liro
Moje gratulacje za zorganizownie takiej imprezy...jestem pod wrażeniem!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.