• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kociewie; wycieczka czterema szlakami regionu

19 września 2007 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 12:48 (19 września 2007)

Mając w perspektywie całą sobotę wolną od innych zajęć, umówiliśmy się (Kasia i Tomek) na przejażdżkę po Kociewiu (ile w końcu można jeździć po Kaszubach). Jako miejsce spotkania wybraliśmy PKP Kaliska, gdzie pojechałem rowerem... i tak się jakoś udało, że dojechaliśmy niemal jednocześnie.

Od razu ruszylismy na szlak niebieski im. Izydora Gulgowskiego. Ta niespełna 22-kilometrowa trasa prowadzi niemal na całej swej długości przez lasy. Technicznie raczej łatwa, wykazuje znamiona szlaku typowo pieszego dopiero w rejonie jezior Świętego i Ocypelka (zresztą bardzo malowniczych). Hm, może jeszcze pole wysokich na metr pokrzyw jakieś 1,5 km za jeziorem Trzechowskim nie jest miejscem sprzyjającym wyścigom rowerowym - bez nogawek albo długich spodni ani rusz :P.

Planując wycieczkę, warto wziąć pod uwagę raczej słabe oznakowanie trasy. Niektóre z niebiesko-białych pasków od lat nie były odświeżane. Szlak potrafi nieoczekiwanie skręcić lub zniknąć za płotem terenu prywatnego w środku lasu (kawałek za jeziorem Trzechowskim). Oczywiście, gdybyśmy przeczytali wczesniej komunikaty na stronie PTTK, bylibyśmy pewnie mądrzejsi. Choć z drugiej strony, nie mielibyśmy okazji nabicia 8 bezpłciowych kilometrów w poszukiwaniu właściwej drogi :P.

W samym Ocyplu, dość popularnym wśród mieszkańców Tczewa miejscem letniego wypoczynku, można liczyć na spotkanie z wielce ciekawskimi krowami, które za wszelka cenę starają się nawiązać rozmowę z rowerzystami nie wiadomo co robiącymi na ich łące ;).

Wspomniany już Ocypel jest puktem końcowym niebieskiego szlaku, przeskakujemy więc na południową część Szlaku Jezior Kociewskich (czerwony). W odróżnieniu od poprzedniego, ten jest oznakowany przesadnie wzorowo. Zero przygody, las i piach, widoki monotonne, a jezior, w przeciwieństwie do poprzedniego, jak na lekarstwo. Ciekawe, kto wymyślił nazwę dla tej trasy ;>. Mniej więcej do Kasparusa droga względnie przyjemna, potem nuda wykańcza (uwaga: nigdy nie należy miejscowym we wspomnianej wyżej leśnej osadzie pozwalać zbliżać się do roweru na mniej, niż metr. Grozi to jego oszpeceniem).

O godzinie 16.00 wjeżdżamy do Osieka, gdzie kończy się szlak czerwony, a zaczynają się 3 inne: niebieski, zielony i czarny. Niestety tego ostatniego nie było na Kasi mapie, więc postanowiliśmy zbadać 2 pozostałe.

Na początek Szlak Jeziora Kałębie, prowadzący dookoła największego kociewskiego jeziora, zwanego także Morzem Kociewskim. Sam początek oznakowany, póżniej długo, długo nic (czyżby znakarze przestraszyli się wielkich psów, które "pilnowały" drogi? ;>). Dopiero za Wycinkami, w lesie, za skrzyżowaniem pojawiają się biało-niebieskie paseczki i od tego miejsca znakaującemu szlak nie można nic zarzucić. Aby się nie zgubić wystarczy mieć po prawej stronie jezioro, nie za daleko i nie za blisko.

W Radogoszczu warto skręcić w prawo (na lewo, w środku miejscowości jest sklep), w kierunku jeziora, mimo iż szlak biegnie prosto. Dalej przez las, gdzie skręcamy w prawo na dróżkę biegnącą bliżej jeziora. I tu uwaga: zupełnie niedawno ktoś zamalował znaki szlaku na tym odcinku, a na wspomnianej dróżce (max pół kilometra) pojawia się znak zakaz ruchu/ teren prywatny. Wszystko to wygląda na tyle dziwnie, że można podejrzewac samowolkę. Dlatego postanowiliśmy zignorować zakazy i wbić się na wspomnianą już scieżkę (gdzie spotkalismy całkiem spora liczbę turystów-piechurów). Jak się później okazało, można spokojnie pojechać prosto, omijając ten odcinek, ale po co? Dalej było już gładko, no prawie ;)

Szlak niebieski zajął nam trochę więcej czasu, niż się spodziewaliśmy, ale i tak ruszyliśmy na Szlak Jeziora Czarnego (zielony), w całości dobrze oznakowany. Początek (nie licząc asfaltowego dojazdu) nieco piaszczysty, zaś chwilę później bardzo szybka, choć kręta, leśna dróżka. Trzeba jednak uważać, bo u stóp jednego z pierwszych dłuższych zjazdów znajduje się słabo widoczny, poprzeczny rów (bez wody). Można się nieźle zdziwić, jeśli nie uszkodzić. Na wszelki wypadek poczekałem tu na Kasię.

Dalej traska jeszcze bardziej kręta. Właśnie tu, goniąc koleżankę (która mi odjechała, gdy zatrzymałem się by porobić zdjęcia), zahaczyłem spodenkami o jakieś zdrewniałe zielsko, makabrycznie je rozrywając. Kasia czekała kilkadziesiąt metrów dalej, rozmawiając z Markiem, miejscowym rowerzystą (jak się okazało, studiującym w Gdańsku). Marek, zachwycony faktem, że wreszcie spotkał w swojej okolicy kogoś, jak sam to określił, "też profesjonalniej ubranego", zdecydował się towarzyszyć nam w drodze do Smętowa Granicznego. Tu u Kasi wybiło 106 km (pierwsza setka po wypadku), a u mnie 212 km. Przed podróżą krótka wizyta w miejscowym barze celem wypicia herbaty (hm, chyba tylko my piliśmy tam napój nie-ognisty) i do domu.

Posługiwaliśmy się mapą: "Bory Tucholskie i Kociewie", wyd. Copernicus, rok wydania 2006 (niestety ta data nie gwarantuje do końca aktualności mapy, warto stosować wobec niej zasadę ograniczonego zaufania

Relacja: Flash (i częściowo Kasia Jamroż)

Zdjęcia: Flash

Parametry trasy

  • Region woj. pomorskie
  • Długość trasy 212 km
  • Poziom trudności trudny

Znajdź trasę rowerową

Opinie (15)

  • :)

    No no... Widzę, że ledwo Kasia się wykurowała to nadrabia letnie zaległości. I nie może odżałować swojej nieobecności na wycieczce zorganizowanej po tych szlakach w lipcu. Relacja z niej znajduje się na RWMie.

    http://rwm.org.pl/relacje/index.php?mode=galeria&id=208

    Myśmy na wyznakowanie szlaków nie narzekali :D

    • 0 0

  • na Kociewskie szlaki lepiej wyruszyć wczesną wiosną

    Zarówno w ubiegłym roku jak i w bierzącym mielismy okazję zjechać po trochu Kociewie, jednak wg mnie pora na tamtejsze szlaki to albo koniec zimy, albo poczatek wiosny, pod warunkiem że nie ma zbyt dużych roztopów. Wtedy nie ma tyle krzaczorów czy liści, które nieraz zasłaniają oznaczenia szlaku.
    Zaś jadąc latem nie raz lądowaliśmy na czyimś podwórku, czy polu pełnym "krowich placków" ;)))
    ps. Też ostatnio zaczęlismy gustować w tamtych stronach, jakoś Kaszuby nieco się przejadły.
    ps.Fajna wycieczka
    Pozdrawiam

    • 0 0

  • Frans, ależ te "krzaczory i liście" nadają urok wycieczkom :)
    A pomysł trasy był mój-to ja się najbardziej buntuję przeciwko Kaszubom. Wiesz, taki patriotyzm regionalny :P. I uważam, ze każda pora jest dobra na jeżdżenie w tych rejonach :).

    • 0 0

  • pozdrowienia!:)

    Hej widzę Flash, że jednak się zmobilizowałeś do napisania tej relacji;) Miło było z wami kawałek się przejechać;) No i myślę, że jak już będę w Gd, to się uda mi załapać na jakiś w spólny wypad:)

    Pozdrawiam serdecznie oboje autorów:)

    • 0 0

  • Zanosi chyba się na rowerowy romans...

    Kasia i Tomek na trawce...
    Niemalże jak na słynnym obrazie Maneta ;)
    Rowerowe wycieczki we dwoje, mmm piękna sielanka.
    Przejazd przez las... od tego wszystko się zaczyna ;)
    Może dla smaczku zdradzicie więcej szczegółów waszej wycieczki?

    • 0 0

  • Do Foczki

    Zjedz sobie kiełbaskę z musztardą dla smaczku.

    • 0 0

  • Foczka, nie udawaj że znasz sie na sztuce...

    Na obrazie o którym wspominasz są 4 osoby. Poza tym w strojach odświętnych a nie sportowych. Chyba, że Twoja wyobraźnia przekracza pewne granice, o których my prości ludzie nie mają pojacia.

    • 0 0

  • foczka zazdrosna

    Kasia i Tomek znają się od lat i jezdzą z nami na rajdy i po co te domysły?

    • 0 0

  • Do Foczki

    Szczegóły wycieczki to właśnie ta relacja.
    Sprawdź, czy przypadkiem nie masz kosmatych myśli

    Pozdrawiam :)

    • 0 0

  • Skoro tak reagujecie, to chyba coś w tym jest; )

    Toalbo mocno się kochacie albo nienawidzicie...

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum