• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kobiety jak landrynki. Recenzja książki "Mój ukochany wróg"

Magdalena Raczek
15 kwietnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
W książce "Mój ukochany wróg" odbija się jak w lustrze nasz świat, w którym trudno nie tylko o prawdziwą miłość, ale trudno w ogóle o jakąkolwiek relację. W książce "Mój ukochany wróg" odbija się jak w lustrze nasz świat, w którym trudno nie tylko o prawdziwą miłość, ale trudno w ogóle o jakąkolwiek relację.

"Kobieta zawsze musi się tłumaczyć, dlaczego zdecydowała się na seks, zwłaszcza z niewłaściwą osobą. Musimy nadać sens swojemu zachowaniu. Uzasadnić, jak to się stało, że udostępniłyśmy komuś swoje ciało. Bo ono nie należy do nas, ale do mądrzejszego i wyższego gremium, które zezwala nam na kontakty cielesne w uświęconych specjalnymi regulacjami przypadkach". Takie słowa padają w powieści Karoliny Głogowskiej pt. "Mój ukochany wróg" (wydawnictwo W.A.B). I choćby tylko dla tych paru zdań warto sięgnąć po tę książkę, żeby raz jeszcze przypomnieć światu, że ciało kobiety należy tylko do niej samej.



Recenzje książek z Trójmiasta



Ale oczywiście nie tylko z racji tego fragmentu. Powieść Głogowskiej jest ważnym głosem co najmniej z kilku powodów. To rzecz o kobietach, związkach, manipulacjach, toksycznych relacjach, ale przede wszystkim o społecznej znieczulicy. W tej książce, opartej na prawdziwych wydarzeniach, odbija się jak w lustrze nasz świat, w którym trudno nie tylko o prawdziwą miłość, ale trudno w ogóle o jakąkolwiek relację. Być może to dlatego po lekturze "Mojego ukochanego wroga" pozostaje w czytelniku gorzki smak goryczy.

Autorka książki - Karolina Głogowska to trójmiejska dziennikarka, redaktorka, a także współautorka (razem z Katarzyną Troszczyńską) powieści obyczajowych: "Dwanaście życzeń", "Inna kobieta" i "Zanim cię zapomnę". "Mój ukochany wróg" to jej pierwsza samodzielna publikacja. Zarówno w swoich reportażach, jak i książkach podejmuje tematy trudne i niewygodne. Historia, którą opowiada w "Moim ukochanym wrogu", została oparta na prawdziwych wydarzeniach. Zresztą akcja powieści rozgrywa się w środowisku dziennikarskim, doskonale znanym autorce, a dokładnie w redakcji telewizyjnej.

Księgarnie w Trójmieście


Fabularnie książka opowiada historię trzech młodych kobiet: Niki, Ady i Wioli. Poznajemy je oraz przedstawione wydarzenia właśnie z ich punktów widzenia, z trzech różnych perspektyw - każda z bohaterek dostaje odautorskie prawo głosu. Jest to zabieg narracyjnie bardzo udany, bowiem pozwala spojrzeć na opisywane zdarzenia szerzej i wczuć się w położenie każdej postaci. Ponadto niektóre sceny ukazywane są kilka razy kolejno oczami poszczególnych bohaterek, zatem możemy analizować konkretne sytuacje, znając szczegóły i układając sobie swoją prawdę o tym, co zaszło.

Przeczytaj także: Przemoc domowa i uzależnienia w powieści "Mam na imię Ania"

Bardzo lubię ten zabieg literacki, gdy autor pokazuje to samo zdarzenie z perspektywy wielu osób. Daje to możliwość wnikliwszej refleksji nad przedstawionym problemem. A w przypadku "Mojego ukochanego wroga" jest nad czym pomyśleć, bo książka momentami ociera się o thriller, w którym pierwsze skrzypce gra psychopatyczny kochanek imieniem Jonasz. W pewnym momencie tracimy pewność, czy jest on tylko mitomanem, seksoholikiem, mizoginem i perfidnym manipulatorem, czy jednak kimś więcej, kto posunie się dalej. Zakończenie książki pozostaje otwarte, choć jednak sugeruje jednoznaczną odpowiedź.

Autorka zarówno w wywiadach, jak i w podziękowaniach na końcu powieści podkreśla, że zna tę historię osobiście, a pierwowzory opisanych postaci - Jonasza oraz jego ofiar - istnieją naprawdę. Odnoszę wrażenie, że w ostatnim czasie przewinęło się przez moje czytelnicze ręce sporo lektur w podobnej tematyce, oscylującej wokół przemocy wobec kobiet. I to przemocy w różnym rozumieniu, nie chodzi tylko o agresję w sensie dosłownym, lecz właśnie wyrachowaną, zawoalowaną i niejednoznaczną. Tak się dzieje choćby w książce Anity Scharmach "Mam na imię Ania", w "Wilczycy" Sylwii Koperskiej czy w "Czasie grzechu" Anny Sakowicz.

Wydawnictwa w Trójmieście


Wszystkie one - mimo że tak różne - są w jakimś sensie głosem w jednej sprawie i na ten sam temat. To polskie echa akcji znanej pod hasłem "Me too" (#MeToo, #JaTeż), związanej z ujawnianiem i rozpowszechnianiem problemu, jakim jest molestowanie kobiet. Jest to również zabranie ważnego głosu w sprawie tego, że molestowanie i wykorzystywanie kobiet najczęściej odbywa się w miejscu pracy - czyli tam, gdzie wciąż rządzą faceci. Nawet jeśli liczebnie nie mają przewagi, to wciąż zajmują kierownicze stanowiska o wiele częściej i zarabiają więcej niż panie (mimo takich samych kwalifikacji, wykształcenia itd.).

"Mój ukochany wróg" to pierwsza samodzielna książka Karoliny Głogowskiej. "Mój ukochany wróg" to pierwsza samodzielna książka Karoliny Głogowskiej.
U Głogowskiej początek wygląda jak typowa powieść obyczajowa, wręcz można by rzec - romansowa. Książkę czyta się łatwo i dobrze, napisana jest sprawnie, choć oczywiście tempo akcji zwalnia za każdym razem, gdy zmienia się perspektywa i z punktu widzenia innej postaci zaczyna być snuta opowieść. W narrację włączone są także e-maile i SMS-y niektórych bohaterów, co również urozmaica tok fabularny. Im jednak bliżej końca, tym większy ciężar gatunkowy obiera ta powieść i zbliża się ona do thrillera i powieści psychologicznej, a może nawet do kryminału. Ta nierównowaga gatunkowa odczuwalna jest jednak przez czytelnika na niekorzyść całości.

Nieco nienaturalnie są także wprowadzone prolog i epilog, które nagle oddają głos Jonaszowi, co - zważywszy na treść i ilość miejsca oddanego postaciom kobiecym - wydaje się zabiegiem sztucznym. Oczywiście mogłoby to być ciekawe, co psychopata ma do powiedzenia (choć osobiście niekoniecznie chciałabym wchodzić w taką matnię), jednak należałoby to robić w całości fabuły, a nie jedynie używać jako atrakcyjnej klamry. Być może jednak zabieg ten wymyślił wydawca dla "podkręcenia" całokształtu.

To, co mnie najbardziej w tej powieści uderzyło, to opis reakcji osób postronnych, które widziały i były świadkami wydarzeń. Znajomych, kolegów, koleżanek z pracy, przyjaciół, i innych osób. Wszyscy oni mieli świadomość mniejszą lub większą tego, co robi Jonasz, jak wykorzystuje swoją pozycję, jak manipuluje tymi kobietami. Jednak nikt im nie pomógł. Nawet one same nie potrafiły do końca sobie nawzajem pomóc. Mówią o sobie w pewnym momencie, że były dla niego "jak kurki w kurniku", które się maca i sprawdza, czy wciąż tam są i czekają. Ta przedmiotowość w traktowaniu kobiet jest przerażająca, zważywszy na to, że mówimy o jak najbardziej współczesnym świecie. To dzieje się każdego dnia, tuż obok.

Powraca tu także ważny temat obwiniania ofiar za to, co się stało, czyli słynne "sama chciała", "na pewno sama sprowokowała", "może to lubi", "pchała mu się do łóżka" itp. Padają w powieści gorzkie słowa: "Wszyscy doskonale wiedzą, że Jonasz jest gnojem, ale nie mają pojęcia, jak się go pozbyć, więc udają, że słonia nie ma. Mam wrażenie, że całe nasze społeczeństwo tak działa. (...) Mamy kilka pokoleń mężczyzn, którzy zachowują się, jakby weszli w relacje damsko-męskie jak do sklepu z cukierkami. Wydaje im się, że mogą sobie nas wziąć jak landrynki. Że po to jesteśmy".

Psychopaci są wśród nas i trudno ich rozpoznać. Wyglądają zwyczajnie, niepozornie, nie rzucają się w oczy. Kobiety, którym udaje się wyjść ze związków z takimi typami, cierpią na te same objawy, co osoby z syndromem sztokholmskim albo ludzie po praniu mózgu w sektach religijnych. W książce na koniec pojawia się notabene postać psycholożki i motyw psychoterapii, choć niestety też nieco sztucznie wypadają te sceny. Jakby autorka na koniec chciała koniecznie wyjaśnić, na czym polega syndrom ofiary i jak rozpoznać psychopatę. Wydaje mi się, że wystarczyłoby posłowie.

Podsumowując, Karolina Głogowska może nie napisała powieści wybitnej, ale podjęła w niej problemy niezwykle ważne, o których wciąż trzeba głośno mówić, bo wciąż istnieją.

Karolina Głogowska - trójmiejska felietonistka, dziennikarka, redaktorka, wydawczyni serwisów internetowych dzieci.pl, abczdrowie.pl. Z Katarzyną Troszczyńską napisała trzy powieści: "Dwanaście życzeń", "Inna kobieta" i "Zanim cię zapomnę". Oparta na prawdziwych wydarzeniach powieść "Mój ukochany wróg" to jej solowy debiut. Współpracowała z WP, Onetem, PAP oraz telewizją Asta. Pracowała z Dorotą Wellman przy książce pt. "Jak być przyzwoitym człowiekiem?" - zbiorze wywiadów z wybitnymi osobistościami ze świata polityki i kultury. Jej opowiadanie znalazło się w tomie opowiadań "Wigilijne opowieści" wydanym przez W.A.B. Zarówno w swoich reportażach, jak i książkach opowiada tym, co niewygodne, trudne i zamiecione pod dywan.

Opinie (73) 3 zablokowane

  • te wszystkie opowieści tłoczone na siłe kobietom o ich niezależności, wyjatkowości, traktowaniu meżczyzn itd.

    to trochę jak męskie opowieści o budowie Schwarzenegera i libido Julio Iglesiasa. W zderzeniu z rzeczywistością rzadko który ma budowę Arniego i libido Julio tak jak kobiety próbujące wdrażać w życie te nowoczesne mądrości życiowe, zostają opuszczone, bez więzi, czasami bez rodziny, bez dzieci, bez niczego poza złudnym poczuciem robienia kariery ( większość ich nie robi, tylko zwyczajnie pracuje ), z kotem na kolanach przy netflixie. Następnie w akcie rozpaczy pogrążąją się jeszcze bardziej miotając się przy tym na swej nowej drodze życia. Jednak nawet na tym etapie upadku takiej kobiety i tam znajdują się wyjaśnienia i rady. Jest źle, bo faceci są......

    • 8 3

  • Pieniądze drodzy państwo, wszystko przez chciwość i pieniądze, no bo kto by tkwił w toksyznym układz za darmo, no kto ?

    Szkoda słów. Książki nie czytałem bo mam własne zycie i problemy a problemy innych średnio mnie obchodzą.

    • 3 4

  • Każdy w każdym momencie mając zaplecze finansowe może powiedzieć nie.

    Kobiety takie zaplecze dzisiaj mają, najwyższe w historii, a i tak dają sobą pomiatać na własne życzenie. No bo jak nazwać pozwolenie na to by być tą drugą lub nawet tą trzecią byle tylko być w haremie psychopatycznego gościa mając tylu innych gości wkoło siebie?

    • 10 4

  • Nie znalem dobrze polskich kobiet az do momentu jak

    wyjechałem na pewien czas za granice. Samotne troche ładniejsze i te zamężne które zostawiły mężów w Polsce oraz te które po przyjeździe szybko rozwodzily się absolutnie do utrzymywania jakichkolwiek kontaktów nie nadaja sie. Napewno żadnej na zone bym nie wybrał. Kobiety sie skarżą ze oddaja swoje ciało mężczyźnie a przecież także mężczyzna oddaje sie kobiecie bo oboje tego chcą. Kobiety stale kombinują i trudno im ufać. Niech nie robią z siebie aniołków. Potrafią bezczelnie kłamać i sa zlosliwe. Nie zal mi ich jak czasem chłop walnie je w pape.

    • 12 6

  • straszny gniot

    Czytałem tę książkę. Co więcej, znam tę historię - od razu dodam, że nie o mnie - niemniej zaznaczę, że jeśli jest oparta na prawdziwych wydarzeniach, to tylko naprawdę delikatnie. Mniej więcej jak Rambo III to film o wojnie w Afganistanie. Co nie Karolina? :)) Wiesz najlepiej. Koniec to istny odlot. Pozdrów kumpele przy okazji :) Uważam, że powyższa recenzja naprawdę niezwykle delikatna, bo książka to straszny gniot, który mógłby być wydany w ramach serii jakichś romansideł. Mam nadzieję, że autorka przynajmniej zarobiła na tym, bo to nada jakiś sens tej książce

    • 11 4

  • pierdzielenie o szopenie

    za robotę byśta się wzięli, a nie głupoty wypisywać

    • 8 4

  • (4)

    JA facet powiem że kobiety są bardzo toksyczne, życie z nimi to koszmar z którego trzeba się wyzwolić dla własnego zdrowia psychicznego, takie książki to instruktarz jak mają się zachowywać i tłumaczy im dlaczego faceci zawsze są źli. A w pracy to ja miałem dziwne propozycje od kobiety na które nie miałem ochoty. Kobieta szef to koszmar tylko uciekać.

    • 30 14

    • chyba jednak instruktaż

      • 1 0

    • A ja facet ... (2)

      ... powiem, że życie z odpowiednią kobietą to super przygoda - a już ponad 20 lat razem, od ogólniaka. I co chwila jest coraz lepiej! :)))
      Moi najlepsi przyjaciele to kobiety, a w pracy to topowi współpracownicy. Zawsze mega profesjonalni, życzliwi i pracowici.

      Może po prostu szukasz nieodpowiednich osób, bo złamasów (męskich i żeńskich) jest po prostu dużo, a wartościowych ludzi niewiele - i to cały problem...

      A zastanawiałeś się kim jesteś i ile innym dajesz? Czy po prostu nie masz wad, a mają je inni? :);)

      • 12 15

      • Jak od ogólniaka

        To życia nie poznałeś za bardzo.

        • 11 5

      • Taaa... ;)

        • 10 4

  • Psychopaci są wśród nas i trudno ich rozpoznać. Wyglądają zwyczajnie, niepozornie, nie rzucają się w oczy...

    Piękne zdanie ... Prawdziwe, tylko oszołom by się z nim nie zgodził ...
    ale dlaczego czuję absmak ? Może dlatego, że brakuje mi drugiej części tego zdania, że większość zwyczajnych taka jest, czyli zwyczajna, a nie psychopatyczna ?
    Może dlatego, że ja jestem zwyczajny i nie rzucam się w oczy, ale po przeczytaniu tego zdania będę myślał, że w oczach kobiet to mnie takim nie czyni, bo zawsze - facet to twój wróg -

    • 5 1

  • 3 kobiety to nienowoczesne podejście POwinna być jakaś osoba niebinarna (5)

    • 25 13

    • (4)

      Właśnie taka się staramy żeby POlskę unowocześnić o wiele płci jak to wielka Europa robi a tu ciągle staroświeckość.

      • 4 5

      • (3)

        Jakieś aluzje do Jarka ? A fe.....

        • 3 9

        • Jarek Wałęsa jest prominentnym politykiem PO i proszę z niego nie szydzić

          • 4 4

        • POmyliłeś się (1)

          • 6 4

          • Jarek POkochał kobietę?

            • 4 5

  • Kryzys męskości u komentujących (1)

    nagle jak nie jest jej Panem to nie czuje się panem-mężczyzną.
    Ach te kompleksy

    • 21 17

    • Każdy jest Panem - Siebie !!! I każdy decyduje - za Siebie

      • 7 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Rajd AZS

1149 zł
rajd / wędrówka

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Gniew

80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Luta Cup Bike Polo Tournament

turniej

Znajdź trasę rowerową

Forum