• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kaszuby w pigułce; edycja 2

Krzysztof 'Frans' Kochanowicz
15 kwietnia 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 08:57 (15 kwietnia 2008)

Wraz z przyjaciółmi z Elbląga zorganizowaliśmy kolejny wypad na Kaszuby. Spotkaliśmy się w Tczewie o 7 rano. Pobudka zatem o 5-ej. Ajajaj, jak ciężko było wstać.



Jednak takiej przyjemności tym razem nie mogłem sobie odpuścić, przynajmniej nie w tak świetnym towarzystwie! W kolejce która zmierza do Tczewa wita mnie już spora grupa. Z Trójmiasta jedzie nas razem 11 osób, wśród przyjaciół: Andrzej Guż oraz Remigiusz Kitliński. W Tczewie lądujemy pół godziny wcześniej niż nasi znajomi z Elbląga, jednak czas oczekiwania mija nam bardzo szybko. O godzinie siódmej, przyjeżdżają Elblążanie. Po przywitaniu się ze wszystkimi i analizie mapy ruszamy przed siebie. Planowo mamy do zrobienia 135 km i kilka ciekawych miejsc do odwiedzenia.

Początkowo jedziemy spokojnie mniej więcej 22 km/h kierując się na Skarszewy; droga nr: 224. O tej godzinie szosa jest puściutka. Nasz 25 osobowy peleton żwawo mija wsie: Stanisławie i Rukosin. Za miejscowością Turze co po niektórym wiatr nieco bardziej "dmuchnął w żagiel" i przyspieszają tempa. Nie podłapują go jednak jednak organizatorzy. Peleton dzieli się na kilka pod grupek, jednak przed wsiąGodziszewo udaje się wszystkich znowu skompletować. Tu planowo miał dołączyć do nas kolega Wojtek. Nie ma go jednak w umówionym miejscu. Jedziemy więc dalej, wiatr wieje nam w plecy, a tempo rośnie, miejscami nawet do 28 km/h. Peleton znowu dzieli się na małe grupki. Trudno dotrzymać tempa tym, którzy rano najedli się "szpinaku" i czują się niczym na maratonie. Następnym razem, już bez żartu, będziemy wlepiać "czerwone kartki" a wiecie z czym się to wiąże? Albo w ramach pokuty: "kilka cegieł" do plecaka ;) Za Skarszewami znowu udaje nam się zgrupować, tu mamy też przerwę techniczną podczas, której ni stąd ni zowąd Darecki "łapie gumę".

Po krótkiej przerwie ruszamy ku miejscowości Więckowy zbliżając się do Powiatu Kościerskiego. Dalej trasa biegnie tak jak wcześniej, wiodącą wśród malowniczych lekko pagórkowatych terenów drogą nr 224. Po lewej stronie mijamy maleńkie, ale przepięknie położone Jezioro Lonka. Za wsiami Iłównica i Płachty droga zmierza ku Nowej Karczmie. My jednak odbijamy w lewo w kierunku Liniewa. Kierując się na południe w planach mieliśmy ominąć ruchliwą szosę z Nowej Karczmy do Kościerzyny, zahaczając po drodze o Będomin i Muzeum Hymnu Narodowego, jednak przez nieuwagę przegapiliśmy krzyżówkę. Daltego zamiast pojechać drogą nad Jeziorem Sobackim podążyliśmy ku Starej Kiszewie ;( Zorientowaliśmy się dopiero w okolicy Rezerwatu Orle nad Jeziorem Dużym jednak wtedy było już za późno byśmy zawrócić. Wprawdzie do Będomina mogliśmy odbić jeszcze w miejscowości Stare Polaszki jadąc drogą gruntową wśród malowniczych jezior tych okolic jednak ponieważ kilku uczestników jechało na rowerach szosowych, odpuściliśmy sobie ten wariant. Zjechaliśmy do Starej Kiszewy a stamtąd odbiliśmy na Kościerzynę. Wypad do Będomina odłożyliśmy na inne czasy, gdyż o tak wczesnej porze muzeum pewnie byłoby jeszcze zamknięte.

W Kościerzynie zgodnie z planem zatrzymaliśmy się w Muzeum Polskiego Kolejnictwa. Nie ma się co dziwić, że zainteresowanie zwiedzających było ogromne. 25 osób obudziło w sobie dziecko. Osobiście jak wskoczyłem "za stery" ogromnej ciuchci, to długo koledzy nie mogli mnie od niej odciągnąć ;) Te wszystkie korbki, przełączniki, wajchy... Kurcze o mały włos a bym odjechał, zabrakło tylko węgla. Wśród starych lokomotyw i tych nowych - elektrycznych, zobaczyć można było również rozmaite wagony. Ach można by tu opowiadać i opowiadać. Jeśli chcecie poczytać na ten temat, zajrzyjcie na stronę http://www.infokoscierzyna.pl/skansen.htm Na zwiedzanie załapał się również Wojtek, który gonił nas od samego Godziszewa ;)

Z Kościerzyny udaliśmy się w kierunku Jezior Raduńskich i znanej miejscowości Szymbark. Początkowo planowaliśmy pojechać drogą gruntową przez Sikorzyno jednak ze względu na stosunkowo niewielki ruch na krajowej dwudziestce ruszyliśmy nieco na skróty. Kierując się drogowskazami do "najdłuższej deski na świecie" odbiliśmy zwiedzić Skansen budownictwa drewnianego niedaleko Szymbarka. Na zwiedzanie skansenu zdecydowała się większość grupy. Jednak niektórzy już go widzieli i podobnie jak ja "byczyli" się na zielonej trawce.

W skansenie prócz najdłuższej na świecie deski, która 12 czerwca 2002 roku została wpisana do Księgi Rekordów Guinnesa, znajduje się sporo ciekawych obiektów, m.in.: od niedawna stojący dom "do góry nogami". Symbol naszych czasów - świata pełnego sprzeczności i zagrożeń, których twórcami są ludzie. Krótki pobyt w domu do góry nogami powoduje zaburzenie zmysłu równowagi i z trudnością stawiamy kolejne kroki. Zobaczyć tu można również rekonstrukcję Bunkra tajnej organizacji wojskowej Gryfa Pomorskiego. Wewnątrz przedostajemy się wąziutkimi korytarzami do sali dydaktycznej, w której po zgaszeniu świateł możemy usłyszeć i poczuć odgłosy wojny. Dwuminutowy podziemny seans robi niesamowite wrażenie. Warto też zwiedzić Dom Sybiraka, który by tutaj dotrzeć, przebył 8100 km z jednej z najstarszych miejscowości na Syberii. Pierwsze zsyłki na Syberię miały miejsce w czasie konfederacji barskiej 1768-1772. Potem w czasie zaborów 1772-1795, po powstaniu listopadowym w 1830 roku i powstaniu styczniowym 1863 roku. W okresie stalinizmu obszar zesłań poszerzono o Kazachstan i Uzbekistan. W XVIII wieku carat rosyjski zezwalał na powroty zesłańców z Syberii. Pobyt na Syberii miał być miejscem kary, gdzie Polacy mieli zapomnieć o patriotyzmie. Zaś Pociąg Donikąd to pociąg jakim transportowano polskich zesłańców na Syberię. Podróż trwała od 1 do 3 miesięcy. W jednym wagonie znajdowało się minimum 50 osób, miejsce na piec i otwór w podłodze na załatwianie potrzeb fizjologicznych.

W skansenie można także zobaczyć:
-Kaplicę Jedności Narodowej;
-Muzeum Ciesielnictwa - z 2300 historycznymi eksponatami do obróbki drzewa;
-Dom Harcerza - przedstawiający historię organizacji młodzieżowych YMCA, ZHP;
-Kuźnię oraz piec chlebowy (samemu można również wcielić się w rolę piekarza)
-piękny Dwór Salino, czyli replikę 300-letniego dworka położonego w okolicy Wejherowa
-Stół noblisty im. Lecha Wałęsy na około 200 osób (o wadze - 6 ton!)

Po wizycie w Szymbarku udaliśmy się na Wieżycę. zwaną często Kaszubskim Olimpem. Korzystając z wolnej chwili co po niektórzy weszli na Kaszubską Wieżę Widokową im.Jana Pawła II, z której rozpościerają się przepiękne widoki m.in. na Jeziora Raduńskie. Właśnie na tę okazję Marecki zabrał ze sobą lornetkę. Miał szczęście gdyż pogoda w dopisała. Szczyt Wieżyca - 329 m.n.p.m, jest najwyższym wzniesieniem pasma morenowych Wzgórz Szymbarskich i jednocześnie najwyższym punktem całego Niżu Polskiego.

Następnie zjechaliśmy do szosy szlakiem Wzgórz Szymbarskich, skąd dotarliśmy nad Jezioro Ostrzyckie. W drodze do Chmielna towarzyszyły nam przecudne widoki, z jednaj strony jeziora Wielkie i Małe Brodno oraz Kłodno, a z drugiej lasy i wzgórza. Na chwilę przystanęliśmy również przy Złotej Górze przy Drodze Kaszubskiej. Tam również znajduje się platforma widokowa, z której podziwiać można Jezioro Małe Brodno. W Chmielnie planowaliśmy zwiedzić Kaszubskie muzeum ceramiki Neclów jednak ze względu na brak czasu, ten punkt programu musieliśmy sobie odpuścić. Z pewnością dużo radości mielibyśmy nie tylko z samego zwiedzania warsztatu pracy, ale możliwości i samodzielnego sprawdzenia się na kole garncarskim. Trudno nie tym razem, to następnym.

Z Chmielna udaliśmy się do Łapalic, gdzie w okolicznych lasach stoi chyba wszystkim już znane niedokończone zamczysko. Dojazd tam to "bułka z masłem". Wystarczyło tuż za wsią odbić w prawo zmierzając ku Górze Chochowatka. No i jak to bywa z górkami, czyhał na nas spory podjazd, na który nie wszyscy dali się namówić. Sam podjechałem, by po raz kolejny odwiedzić zamek. Reszta tłumaczyła, że nie mamy już czasu. Fakt, później musiałem gonić grupę, ale warto było. Korzystając z okazji, podobnie jak tabuny innych zwiedzających, ruszyłem wzdłuż wysokiego muru na "dziedziniec". Nie chcąc zostawiać "rumaka" na pastwę losu, zabrałem go ze sobą. Wdrapałem się po krętych schodach na wieżę, by zobaczyć widok na bagienko i las naokoło. Wzdłuż korytarzy kolejne wejścia do różnych pomieszczeń, pewnie by były przytulne... Ogólnie jeden wielki labirynt. Dotarłem również do sali balowej, sufity chyba drewniane, jakieś rzeźbione na płaszczyźnie wielokąty z zostawionymi otworami pewnie na kasetony. Coś wspaniałego! Najsmutniejsze jest jednak to, że zamek z roku na rok popada w coraz większą ruinę i pewnie niedługo zupełnie się zawali. Szkoda! Cały czas próbuję sobie wyobrazić jakby to wyglądało, gdyby zostało ukończone! Facet miał marzenie i w dodatku podobno budował to bez planu - jak to się mówi: "Polak potrafi!".

Jako, że grupa już była w drodze do Kartuz, uznałem, że czas najwyższy ich dogonić. Dlatego też uderzyłem przez lasy, nieco na skróty, jednak udało mi się ich dogonić akurat, gdy kończyli zwiedzanie gotyckiego zespołu klasztornego Kartuzów. Znajdujący się tuż obok poklasztorny kościół ma bardzo charakterystyczny dach przypominający formą wieko "trumny". W Kartuzach, jako, że czasu było już niewiele, a nasi przyjaciele z Elbląga musieli zdążyć na pociąg, zapadła decyzja, że do Gdańska jedziemy nigdzie się nie zatrzymując. Zatem plan zobaczenia Jaru Rzeki Raduni również uległ w gruzach. Jednak nie ma co "płakać". Z pewnością będą jeszcze okazje, by wybrać się na Kaszuby. Wtedy na pewno postaramy się zaaranżować warsztaty u Neclów, by każdy mógł ulepić własny garnuszek ;)

Rajd zakończyliśmy w Gdańsku przed godz. 19-tą, gdzie pożegnaliśmy się z naszymi przyjaciółmi z Elbląga. Trasa wraz ze zwiedzaniem pochłonęła nam prawie 12 godzin, zaś dystans wyniósł łącznie 162 km.

Trasa:
Tczew - Skarszewy - Godziszewo - Stara Kiszewa - Kościerzyna - Szymbark - Wieżyca - Ostrzyce - Chmielno - Łapalice - Kartuzy - Żukowo - Gdańsk

Na prośbę autora relacji redakcja Portalu Rowerowego Trójmiasta będzie usuwać wszystkie opinie nie związane z tematem. Zatem jeśli byliście uczestnikami tego rajdu, macie jakieś uwagi pozytywne czy też negatywne podzielcie się z nami. Jeśli nie byliście na naszym wypadzie, a znacie przebytą przez nas trasę, odwiedzone miejsca i chcielibyście dodać coś, czego nie ujął autor relacji, wasze doświadczenia z pewnością przydadzą się tym, którzy będą chcieli powtórzyć tą trasę lub ułożyć własną na jej podstawie.
Krzysztof 'Frans' Kochanowicz

Parametry trasy

  • Region woj. pomorskie
  • Długość trasy 162 km
  • Poziom trudności średni

Znajdź trasę rowerową

Opinie (25)

  • mapka

    Fjana mpaka, tlyko czemy "wydwanictwo" ? :)

    • 0 1

  • Nboo atk i jżu.

    • 0 0

  • super sprawa !!

    • 0 0

  • :)

    było bardzo fpożo. nawet biorąc pod uwagę to że 'ominęliśmy' Będomin ;)
    oczywiście piszę się na następny wypad. dajcie jakoś znać.
    pozdrower

    • 0 0

  • Pozdrawiam

    Minęliśmy się na trasie. Akurat wyjeżdżałem z Kartuz, kiedy wy do nich wjeżdżaliście Ale wasze tempo to już nie dla mnie. Ja sobie polami, lasami , przez Jar Raduni właśnie spokojniutko wróciłem do domu.
    Do następnych spotkań na trasie !

    • 1 0

  • Trzeba potrenować

    Pogoń do Kościerzyny kosztowała mnie sporo sił i w efekcie byłem na końcu grupy , dobrze że miałem towarzysza Jurka z Elblaga ale od Kartuz i on gdzieś zniknąl. Z grupą spotkałem się jeszcze w Zukowie. Tuż za miastem odłączyłem się i podążyłem na Chełm przez NIestępowo , Sulmin ,Otomin ,Szadółki i Ujeścisko. Mocno zmęczony położyłem się spać a na drugi dzień powrót do Trzcińska i co najważniejsze swoim tempem

    • 0 1

  • gdzie można zobaczyć wiecej fotek

    • 0 0

  • za....

    Za jakis czas nie wielki pojawia sie i rowniez na naszej galerii
    Wojt wiecej zainteresowania to napewno gdzies je znajdziesz :P
    pozdr.

    http://www.bikerelblag.hg.pl/index1.htm

    • 0 0

  • Fotki...

    tu leży kilka (27MB)
    http://rapidshare.com/files/105685106/GRT_Kaszuby.tar.bz2.html

    Wyjazd bardzo udany. Z atrakcji po powrocie czekało mnie lutowanie PCB na lampce która źle zniosła ostra spotkanie z matką ziemią i prostowanie młotkiem haka przerzutki- już teraz rozumiem czemu mi przestały działać niskie przełożenia po zjeździe z Wieżycy, chociaż do tej pory nie mam pojęcia w co się tą przerzutką wbiłem :)

    • 0 0

  • Trasy i wyprawy

    Bardzo ciekawa trasa. na drugi raz chetnie bym dolaczyla. Narazie moje wycieczki rowerowe(codziennie)to szkola i praca-z Wislinki do Gdanska:).

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum