• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kaszuby w pigułce; edycja 1

Krzysztof Kochanowicz
2 lipca 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
Aby jak najdłużej móc cieszyć się tymi wszystkimi dobrami Kaszub, postanowiliśmy wyruszyć dość wcześnie. Na godz.7.00, na start przybyło 17 chłopa, ale i również nasza nieustraszona Basia, która udowodniła, że dziewczyny wcale nie należą do płci słabszej ! Start nieco się opóźnił, gdyż nie wszyscy czyt. Kuba i Darek wyturlali się z wyrek na czas ;-) Tu dzięki reszcie uczestników stwierdziliśmy, że jednak poczekamy na naszych śpiochów, dlatego też ruszyliśmy z półgodzinnym opóźnieniem.

Pierwszym etapem rajdu było wydostanie się z Gdańska znanym nam wszystkim szlakiem zwiniętych torów przez poligon, a następnie Jasień. W Kiełpinie, chcąc ominąć drogi piaszczyste przy Otomanie napotkała nas niemiła niespodzianka, bo i tamte, którymi zamierzaliśmy się przedostać do Niestopowa okazały się zapiaszczone i rozmyte przez padający w nocy deszcz. Stąd też jednak wybraliśmy tą pierwszą opcję zjeżdżając ku Otomanie, a następnie przez Sulmin dotarliśmy do Niestępowa. Tu na chwilę zrobiliśmy mały postój, bo okazało się, że ogon peletonu nieco zabłądził. Ale po chwili ruszyliśmy dalej jadąc drogami szutrowymi przez Widlino i Łapino do Czapelska. Za Czapelskiem na chwilę wskoczyliśmy na drogę w kierunku Przywidza, lecz dosłownie na chwilę bo w Jodłowie dzięki koncepcji Cezarego odbiliśmy na piękną drogę wijącą się wśród malowniczych kaszubskich wzniesień. Droga, którą zaproponował nam kolega miejscami była dość wymagająca, co chwilę pokonywaliśmy 11/12% zjazdy i podjazdy, mijając po drodze wsie tj.: Marszewską Górę, Zarąbsko Górne, Majdany, Klonowo Dolne nad prześlicznie położonym Jez.Klonowskim, aż wreszcie dojechaliśmy do Przywidza.



W Przywidzu zrobiliśmy maleńki postój, dosłownie na "pisiu" i rzucenia okiem na mapę. Tu również dołączył do nas nasz stały bywalec rajdów Zdzisiek, który w dalszej części rajdu pomógł nam odnaleźć się na swych rodzimych terenach. Dzięki Ździchu !

Za Przywidzem, w Piekle Dolnym odbiliśmy na Grabowo Kościerskie. Tu mijając Częstocin i Szpon obcowaliśmy wśród pięknych, wysianych kolorowymi kwiatami pół, które mieniły się niczym tęcza w naszych oczach. Osobiście tereny te uroczyły mnie do tego stopnia, że zachciało mi się walnąć na trawkę brzuchem do góry i poleniuchować. Lecz założeniem rajdu nie była sielanka, tak jak to bywa na "Totalnych Lightach", lecz poważny dystans do pokonania, dlatego marzenia odsunąłem na bok dalej bacznie prowadząc peleton. Lekki wiatr powiewał w plecy dzięki czemu mogliśmy nieco bardziej "rozwinąć skrzydła" i popędzić nawet 40 km/h na prostej ;-)



Za Grabowem, by dostać się na skróty do celu pierwszego etapu naszej drogi, czyli do Będomina wskoczyliśmy na wiejską drogę wśród łąk i pastwisk, na których wylegiwały się łaciate krówki, jak również hasały urodne koniki ;-) Te niecodzienne widoki, pomimo niekiedy ciężkich do pokonania dróg (jeśli to drogami nazwać można, hihihi) mobilizowały do dalszej jazdy.



W Będominie zrobiliśmy sobie nieco dłuższą przerwę, jedni na śniadanie inni na pogaduszki, czy wymianie gumy w przypadku Basi. Mieszczące się w Będominie Muzeum hymnu Narodowego specjalnie nikogo nie zainteresowało, dlatego też daliśmy sobie spokój ze zwiedzaniem tego obiektu. Osobiście byłem już tam dwukrotnie, raz w szkole podstawowej na wycieczce z klasą, drugi raz w roli opiekuna z młodzieżą. Dwa razy w życiu starczy ;-) Z Będomina ruszyliśmy ku Kościerzynie. Drugi etap naszego rajdu wyjątkowo był lightowy. Do Kościerzyny dojechaliśmy równoległą drogą szutrową do szosy z Przywidza. Ciągnęła się ona począwszy od Nowego Klinczu wśród pięknych willi i małych gospodarstw rolnych.



W Kościerzynie najpierw zatrzymaliśmy się w Muzeum Polskiego Kolejnictwa, gdzie zainteresowanie zwiedzających było znacznie większe niż w Będominie, ale to chyba normalne. Wśród 19 panów chyba nie było żadnego, w którym nie odrodziłyby się dziecięce instynkty. Osobiście jak wskoczyłem "za stery" ogromnej ciuchci, do długo koledzy nie mogli mnie od niej odciągnąć ;-) Te wszystkie korbki, przełączniki, wajchy, kurcze o mały włoś a bym odjechał, zabrakło tylko węgla ;-) Wśród całej masy różnych lokomotyw od tych najstarszych po nowe elektryczne można było zobaczyć również różne wagony. Ach można by tu opowiadać i opowiadać. Jak chcecie sobie poczytać na ten temat to zajrzyjcie na stronę: http://www.infokoscierzyna.pl/skansen.htm
Dalej w celu uzupełnienia wszelkich zapasów spożywczych zatrzymaliśmy się na chwilę na Rynku Głównym. 20 rowerów stojących pod sklepem, z których niektóre mocno tuningowane, wzbudzały duże zainteresowanie wśród spacerowiczów, którzy nie tylko zadawali pytania co do sprzętu, ale również co do formy spędzania wolnego czasu.



Z Kościerzyny ruszyliśmy w kierunku Wdzydz Kiszewskich. Żeby uniknąć kontaktu z "blachosmrodami" odbiliśmy w drogi boczne przejeżdżając przez Rotembark, Juszki i Gołuń, które co po niektórym przypomniały czasy Harpagana 28 ;-) Wprawdzie przeprawa o tak "suchej porze roku" była znacznie utrudniona, lecz lepsze to niż jazda po szosie o natężonym ruchu samochodowym. Nie powiem, że niektóre ścieżki były mocno zapiaszczone, nie powiem również, że i tu dobiłem nieco moją tylnią przerzutkę, której żywot zakończył się po tym rajdzie ;-) Ale w końcu w pocie czoła udało nam się przebrnąć przez te piaski i dotarliśmy do wymarzonego celu, czyli do Wdzydz Kiszewskich !



No i w końcu naszym oczom ukazał się blask tafli Jeziora Wdzydze, hura, hura ! Na chwilę zatrzymaliśmy się przy Kaszubskim Muzeum Etnograficznym, gdzie każdy z uczestników mógł sobie odpocząć wedle woli. Na odpoczynek przeznaczyliśmy godzinę. Osobiście ruszyłem na spacer po skansenie, odświeżając sobie pamięć o sztuce i architekturze kaszubskiej. Wśród licznych drewnianych chałup, najbardziej podobały mi się: Zagroda Drobnoszlachecka pochodząca z Trzebunia. W jej skład wchodziły dworek, chlew, stodoła i torfownik. Inne ciekawe obiekty to: szkoła, ta przedstawiona w skansenie pochodzi z lat 20, XIXw., kościółek, który niegdyś stał w Swornychgaciach, tartak, no i oczywiście piękny wiatrak typu Holender. Oprócz wymienionych przeze mnie budynków w skansenie zwiedzić można całą masę innych, ale to nie czas i miejsce na ich opisywanie. Jak chcecie na ten temat poczytać więcej zapraszam na stronę: http://www.muzeum-wdzydze.gda.pl/



Zwiedziwszy piękny skansen ruszyłem nad przystań, gdzie wylegiwała się i "plumkała" reszta uczestników rajdu ;-) Po ponad godzinnej przerwie ruszyliśmy w drogę powrotną. Wcześniej, opuścił nas jeden z uczestników, który przyjechał na rowerze trekkingowym i jak się okazało pękł mu widelec, dlatego też nie mógł z nami wracać drogami gruntowymi, które zaplanowaliśmy na drogę powrotną, gdyż groziłoby to rozsypaniem się zupełnie roweru, a tak mamy nadzieję, że drogami asfaltowymi szczęśliwie dotarł do domu?



Z Wdzydz, pomimo iż słonko pięknie świeciło i nikomu zbytnio nie chciało się wracać, musieliśmy powoli się zbierać by przed zachodem słońca dotrzeć do domu. By nie jechać drogami "ruchliwymi" uderzyliśmy początkowo na Wąglikowice, a tam odbiliśmy na czerwony szlak, wijący się wzdłuż Rzeki Trzebiocha i licznych jezior. W Łubianie odbiliśmy na Garczyn, a dalej na Skorzewo. Przed Skorzewem nieco się zamieszaliśmy, a mapy, które posiadaliśmy nie pomagały nam w odnalezieniu odpowiedniej drogi ;-( Dlatego też decyzję o obranym kierunku podjąłem nieco pochopnie i dzięki temu do Skórzewa dotarliśmy bez większych problemów. Jeśli się to komuś nie podobało, mówi się trudno !



W Skorzewie zrobiliśmy ostatni postój w celu uzupełnienia naszych brzuchów oraz bidonów, po czym również na przełaj ruszyliśmy w stronę jezior raduńskich. Drogi szutrowe, którymi jechaliśmy niektórym dały mocno w kość. Ja również na tym odcinku drogi nieco osłabłem i przeżywałem mały kryzys. "Kocie łby" odczuły na skórze też inne osoby, dlatego też zdecydowałem zmniejszyć tempo. Niestety nie wszyscy uczestnicy rajdu dopasowali się do wymagań organizatora i popędzili ku Wieżycy niczym "Struś Pędziwiatr" nie dając o sobie żadnego znaku ;-( Skoro postanowili się odłączyć od nas, nie miałem nawet zamiaru ich zatrzymywać ani też gonić, w końcu każdy przyjeżdża na nasze rajdy z dobrej woli, ale i na własną odpowiedzialność.

Od Szymbarku do Wieżycy podążaliśmy już tylko w 11-tkę, swoim tempem, ok.22 km/h. Na zakończenie tego rajdu, pomimo zmęczenia wdrapaliśmy się jeszcze na 328 metrową górę, by z wieży widokowej, która się tam znajduje podziwiać przepiękne widoki rozpościerające się na jeziora raduńskie jak również pobliskie zalesione wzgórza. Słońce było już nisko, ale nie przejmowaliśmy się tym, gdyż podobno "szczęśliwi czasu nie liczą" ;-) Niech żałują ci, którym tak śpieszno było do domu.



Z Wieżycy, ze względu na zapadający zmrok, musieliśmy zrezygnować z zaplanowanej wcześniej trasy powrotu przez Ostrzyce, Goręczyno, Somonino i Jar Raduni. Nie wszyscy posiadali ze sobą lampki, dlatego też ruszyliśmy początkowo niestety ruchliwą szosą w kierunku Żukowa. Za Babim Dołem ze względu na pędzących "blachosmrodów", którzy mijali nas w odległości 2/3 cm od lusterka, odbiliśmy na nieco spokojniejsze drogi kierując się przez Przyjaźń, Niestopowo, Sulmin i Otomin do Gdańska.

Wszyscy szczęśliwie dojechaliśmy do celu ! Trasa nie powiem, była miejscami dość wymagająca, ale te piękne krajobrazy wszystko rekompensowały ! Kaszuby to jednak piękny region, który z pewnością jeszcze nie raz odwiedzimy !

Trasa rajdu: 184 km, lecz niektórzy (w tym również ja) stuknęli tego dnia ponad 200 km ;-)

Dziękuję wszystkim tym, którzy przyczynili się do sprawnego poprowadzenia tego rajdu. Basi, chylę czoła i gratuluję, iż wytrwała do końca !
Ci, którzy chcieli rajd przejąć we własne ręce, raczej nie dziękuję i skomentuję to tylko tak: jeśli przyjeżdżacie na rajd turystyczny, by kogoś poganiać lub się gdzieś spieszyć, bo jak to mówicie "stygniecie", to proponuję umówić się we własnym gronie, a nam dać spokój! Jest tyle dookoła wspaniałych imprez, gdzie możecie się wyszaleć !

Organizator główny rajdu: Krzysztof Kochanowicz
Grupa Rowerowa Trójmiasto (gr3miasto@gmail.com)

Przeczytaj o nas na podstronie www.rowery.trojmiasto.pl/grt/

Do zobaczenia na trasie !

UWAGA: Każdy podejmowany temat nie związany z powyższym rajdem będzie usuwany z forum, na życzenie Grupy Rowerowej Trójmiasto. Więc jeśli szukacie jakiejś dziury, proponujemy znaleźć inne forum!

Parametry trasy

  • Region woj. pomorskie
  • Długość trasy 184 km
  • Poziom trudności średni

Znajdź trasę rowerową

Opinie (17) 4 zablokowane

  • wycieczki rowerowe

    mieszkam na kaszubach dokładnie w koscierzynie i często robie wypady w teren bo mimo ze mieszkam gdzie mieszkam to kaszuby bardzo mnie urzekają swoim pięknem i swoimi urokami jezdze sam nietwierdze ze nie chciałbym jezdzićw większej grupie ale mało kto decyduje się na tak zwany spontaniczny wypad poprostu nachodzi mnie mysl wskakuje w ciuchy pakuje plecak i w drogę według mnie organizator jest potrzebny z tym ze kazdy z nas ma swoje sposoby na jazde w terenie wiem natomiast ze współpraca wszystkich razem to duzy plus zdarza sie ze przesiedze w siodle 14 godzin ale po takim wysiłku jestem całkowicie wykonczony wiem co to znaczy przedzierać się w trudnym terenie nie mówię takze ze nie jestem otwarty na propozycje wypadów po kaszubach jestem otwarty na propozycje pozdrawiam wszystkich rowerzystów z tej wycieczki i zyczę szerokich szlaków i oczywiscie słonca

    • 0 0

  • Dziwnie się zachowujecie, chłopaki! Niby taka super i fajna impreza a tu takie kwasy na koniec...

    • 0 0

  • 200 km wg mnie to nie jest wielki wyczyn...

    Na swoim koncie mam już większe wyprawy, a 200 km w tak piękny dzień w sam raz pasowało pod rajd turystyczny. To, że dystans niektórym kojaży się z ogromnym wysiłkiem czy też rajdem extremalnym, to podejście każdego z nas indywidualne. Tak to nazwałem ze względu na miejsca które mieliśmy w końcu zwiedzić , a nie tylko "zaliczyć". Mi turystyka kojarzy się ze zwiedzaniem i podziwianiem. Ale każdy z nas tłumaczy to sobie jak chce. Nie uważam, że był to rajd extremalny!
    Jak zrobimy rajd na 300 km, to wtedy może zaliczę to do wypadów extremalnych. Rajdy w nocy jak organizowane przez naszą grupę Najt Bajki, w deszczu czy śniegu, to ewentualnie mogę podpiąć pod extremum ;-) A dwusetka którą zrobiliśmy była jak najbardziej turystyczna, tyle że trochę tempo nam się popsuło pod koniec. No cóż, było, minęło, więcej do tego nie dopuszczę !
    Ps. Miłych wakacji, ja muszę trochę odpocząć od pedałów ;-)

    • 0 0

  • hmm

    chłopaki, kurde no, przestancie już publicznie prezentować swoje skrajnie odmienne obserwacje, dajcie se buzi, bo normalnie no .... przestane z wami jeździć :)) :P

    • 0 0

  • Kochani

    Czytam te wasze posty na forum i dziwnie mi sie jakos robi ze zaczynam byc tez troche wspolodpowiedzialny za to cale zamieszanie bo nalezalem do grupy ktora w koncowce "rwala do przodu" i do tych co byli "bez lampek i chcieli dojechac przed zmrokiem" (moze pamietacie mnie po czerwonej koszulce). Poniewaz nie jestem tzw "organizatorem" to opisze Wam jak to widzi zwykly "uczestnik" czyli z boku. Po pierwsze nie uwazam jednodniowego rajdu na odleglosc 200 km za rajd "turystyczny". Mysle ze dla niektorych jadacych mogl on podpadac raczej pod ekstremalny- w tym dla mnie (w koncu Harp tez sie nazywa Ekstremalnym Rajdem na Orientacje a kilometrowka jest podobna). W trakcie takiego wyrypu wiele roznych niespodzianek moze sie wydarzyc z awaria sprzetu i oslabnieciem uczestnikow wlacznie. Dlatego tez ktos kto nazywa siebie organizatorem powinien jak najwiecej takich przypadkow przewidziec i zawczasu miec gotowe rozwiazanie. Prowadzilem szereg ekstremalnych imprez grupowych i wiem ze pod wplywem zmeczenia ludzie robia wiele glupich rzeczy na wlasna reke jezeli nie maja jasno okreslonego planu dzialania przez jednego wyznaczonego lidera grupy (lub zmieniajacych sie liderow). Co do szczegolow to takiego planu szczegolnie w koncowce zabraklo. Byly za to niczym nieuzasadnione dlugie postoje przy sklepach np w Skorzewie lub ponad 2 h popas na Wdzydzach, oraz brak pewnosci co do wyboru drogi a przede wszystkim brak kogos kto by powiedzial- sluchajcie jestesmy tu i tu do przejechania mamy jeszcze tyle a tyle ,czy wszyscy czujecie sie na silach, czy moze ktos chce wracac szybciej? - czyli nastapil brak informacji i decyzji. Na to nalozyla sie zblizajaca sie noc, zmeczenie i grupa sie rozleciala w sposob naturalny. Ja np chcac dojechac do domu przed godz. 22. - bo takie mialem plany i wiedzac dokladnie ile drogi mnie czeka (bo znam te tereny jak wlasna kieszen) i widzac brak kogos kto wie jak to ma sie skonczyc sam podjalem decyzje w swoim imieniu aby najkrotsza trasa (i nie asfaltem- ze wzgledu na duze niebezpieczenstwo wypadku(podziwiam odwage tych ktorzy tego dnia wracali asfaltem przez Zukowo)) dotrzec do domu. Dlatego nie miejcie do siebie pretensji - po prostu przy tylu kilometrach i takiej liczbie uczestnikow o roznym zakresie umiejetnosci i braku wyraznego lidera grupy i planu - to poprostu musialo sie tak skonczyc. A pozatym impreza bardzo mi sie podobala bo byl piekny dzien, cudowne tereny do przejechania i super mile towarzystwo za co wszystkim uczestnikom serdecznie dziekuje.
    p.s. prosilem jednego z kolegow o skan mapy Harpa z Sierakowic. Jesli czytasz to to odpowiedz czy wciaz moge liczyc na Twoja uprzejmosc?

    • 0 0

  • Boże Żywy...

    Zakończ już ten temat ! Rozumiem Was i rónież to, że nie mieliscie osprzętu by wracać po ciemku ! Fakt, może jak na taki dystans nie dopasowałem prędkości, moze też błąd zrobiłem w długości postoi, lecz nie ja jestem winny za przerwy techniczne. Sam wiesz, że takie przykre sprawy się zdarzają. Tak jak wcześniej dwie osoby złapały gumę, tak ja na zakończenie, wykrzywiłem przerzutkę i do Wieżycy jechałem tylko na 3 biegach. Stąd tyle poślizgu w czasie. Rozumiem, że co po niektórym się spieszyło. Wyszło, jak wyszło. Zrobiło się wielkie zamieszanie, a tak na prawdę było małe nieporozumienie !

    Ps. Wiesz co Żywy ! Zaproś mnie na jakiś swój idealny rajd, z chęcią bym się na coś Twojego wybrał i trochę pomarudził i pozrzędził ;-)

    • 0 0

  • Frans

    Nie wiem o jakie wielkie halo Ci chodzi z tym zamykaniem peletonu, bo ja po prostu podałem Ci przykład że Ci co "rwali do przodu" nie byli egositami i również myśleli o pozostałych uczestnikach. Nie chodziło mi przy tym o to że ktoś tam się jakoś strasznie zasłużył.
    Odnośnie tego że nie mogłeś pozostawić ogona albo narzucić im dużego tempa to jak najbardziej rozumiem, ale nie miej do nas żalu za to że nie chcieliśmy wracać do domu po zmroku, bo nei każdy jeździ zawsze z cały zestawem lampek, a w informacji o powrocie po zmroku nic nie było napisane.

    pozdROWER :-)

    • 0 0

  • Od organizatora...

    Nie wiem czy jest Wam wiadome kim jest organizator i jakie funkcje pełni ? Po pierwsze, Zywy jeśli chcesz czegoś sie nauczyć, to: Skoro Bolek jest w kadrze GRT, to raczej nie powinien stawiać oporu, że akurat tego dnia przez pewien czas dostał funkckję zamykającego rajd. Każdy z nas pełni jakieś funkcje będąc na moim czy na rajdzie innego kolegi z kadry. Wcześniej funkcję zamykającego peleton pełnili: Kuba i Darek i jakoś nic nie mówili. Po to m.in. jest się w takiej grupie, by sobie nawzajem pomagać. A Wy robicie z tego jakieś wielkie halo! Satan a jeśli najbardziej podstawowych rzeczy się nie kuma, to już nie moja wina! Ostatnio, nie raz poruszaliśmy temat prowadzenia rajdów i wspominaliśmy coś na temat rozbijania rajdów. Sam wiesz, że "wolna amerykanka" do niczego dobrego na rajdzie nie prowadzi. Pierwszy etap rajdu jechaliśmy popwyżej normy, bo nieraz nawet do 35 km/h. Fakt było dużo postoi i dość długich, ale po to w końcu był to rajd turystyczny by pozwolic sobie na jakieś zwiedzanie, a nie byle jak, byle by tylko zdążyć ! A co do ostatniego odcinka rajdu akurat prowadziłem go wg. wcześniejszych ustaleń, czyli 22 km/h. I pomimo zblizającej się nocy nie miałem zamiaru zostawić ogona na pastwę losu! Może Ty byś tak zrobił, ale nie ja ! Tak bynajmniej się nie robi w GRT! Nie powiem kto wywalił do przodu pędząc ponad 30 km/h po szutrze ! Tego nawet nie będę komentować! Rozumiem, że nie mieliście lampek i spieszyło się Wam do domu. Po wczorajszej rozmowie z Bolkiem, wszystko się wyjaśniło, apropo powiadomienia nas o Waszym oddzieleniu się.

    ps do Satana: Chyba mnie źle zrozumiałeś. To co napisałeś albo było napisane po ciężkiej pracy, albo "przez sen".

    Pozdrawiam wszystkich !

    • 0 0

  • Rwanie do przodu?

    Troche się z tym wszystkim zrobiło zamieszanie, bo każdy ma po trochu rację i wydaje mi się że dobrze się stało tak jak się stało. Rozumiem Cię Krzysiek że nie mogłeś narzucić większego tempa abyśmy zdążyli wrócić do domu "przed zachodem słońca" gdyż kondycja wśród uczestników jest różna, a i dystans nie mały, ale zrozum też takie osoby jak ja i ekipa ode mnie z Obłuża(a nie tylko oni), gdyż nie byliśmy przygotowani na powrót do domu po ciemku i posiadaliśmy jeden komplet lampek na 4 osoby. Gdy dojechaliśmy na szczyt Wieżyca i poczekaliśmy na Was 15 minut i nie było ani widu ani słychu to z tego co pamiętam ktoś tam zadzwonił do Waszej ekipy by powiedzieć o tym że się odłączamy, gdyż chcemy pojechać jak najkrótszą drogą do domu, by zdążyć przed zmrokiem. Była wtedy już późna godzina jak wyruszaliśmy z Wieżycy, a do domu mieliśmy jeszcze 65km po ruchliwych drogach, gdzie jadąc co chwila są po drodze krzyże przy szosie i nie mieliśmy zamiaru dołączyć tam kilku naszych, dlatego już wtedy musieliśmy mocno przycisnąć by zdążyć, gdyż niektórzy następnego dnia mieli na rano do pracy(ja akurat nie, ale wiem że takich osób było więcej). Tylko dzięki takiej decyzji zdążyliśmy zajechać do nas na czas gdzie niedługo potem robiło się już ciemno.
    Także myślę że nie ma tu się co denerwować, gdyż tak jak się stało było jedyną drogą wyjścia. Jednak jadąc na 200km trzeba albo robić krótsze postoje albo ograniczyć ich ilość albo zwiększyć tempo peletonu.

    Pozdrawiam i mam nadzięję że moja opinia wyjaśniła trochę niedomówień

    P.S. A odnośnie tego że "Ci którzy uciekli" próbowali przejąć albo zepsuć rajd to już jest naprawdę przegięcie, bo wiele z tych osób bardzo aktywnie pomagało na rajdzie, np. ja z Bolkiem przez długi czas byliśmy zamykającymi peleton i nikt się wtedy nam nie zgubił, a jak ktoś musiał z jakiś powodów się zatrzymać to czekaliśmy z nim i potem dojeżdżaliśmy z nim do głównego peletonu. Również inni "ucieczkowicze" bardzo aktywnie włączali się w prowadzenie rajdu.

    • 0 0

  • O nie nie!

    Trochę przeginasz Frans - ustalenia organizatora?
    Ja coś słyszałem, że wracamy przed zachodem!
    Hm! Ja byłem w Szymbraku o 20:15, wiec o powrocie o zachodzie słońca mowy być nie mogło!
    Nie każdy moze sobie pozwolić aby pedałwać cały dzień tylko dlatego,że Frans robi rajd i ma w dupie,że inni nie mają tyle czasu. I jeżeli wracają wcześniej, to są gorsi i już się ich wypieprza z rajdów. Dlaczego? Bo zrobili cos innego niż było ustalone. Jak pisałeś każdy jedzie na rajdach na własną odpowiedzialnośc i nie bęziesz mi Frans wyznaczał pory kiedy mam wracać do domu. Dla mnie była to pora za późna i dlatego chciałem wrócić wcześniej. Czekaliśmy na Was dobre 15min. Poza tym pozegnaliśmy telefonicznie. I jeszcze jedno - podobno to nie my tak zapeprzaliśmy tylko co niektórzy z GRT tak osłabli,ze tempo siadło poniżej zapalnowanego.I jeszcze jedno - nie strasz nikogo( a przynajmniej nie mnie),że komuś podziękujesz - ja sam prędzej zrezygnuję niż Ty mnie wywalisz!! I uważaj abyś w swoich rajdach nie został pewniego dnia sam ze soba i robił wypady tylko dla siebie...jeżeli tak będziesz postepował uczestnikami

    PS - mimo wszystko pozdrawiam...tych którzy "uciekli" i tych co trzymali tempo peletonu gównego!!

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rajd Climate Classic Gdańsk 2024 (1 opinia)

(1 opinia)
220 - 350 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Rajd AZS

1149 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum