• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Harpagan 41, czyli przez pustynię z echem w bidonie

Krzysztof Kochanowicz
25 kwietnia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Przez cały dzień pogoda nam dopisuje,a widoki jak w bajce Przez cały dzień pogoda nam dopisuje,a widoki jak w bajce

W weekend, w dniach 16-17 kwietnia w miejscowości Lipnica pod Bytowem odbyła się czterdziesta pierwsza edycja słynnego ekstremalnego rajdu na orientację pt. "Harpagan", w którym niejednokrotnie braliśmy udział. Tym razem jednak w naszym szeregu zabrakło Grzegorza, nad czym bardzo ubolewamy. Dotychczas towarzyszył nam w różnych RnO, niejednokrotnie reprezentując naszą grupę. Chcąc wesprzeć jednak kolegę, nasz udział w tegorocznym Harpaganie zadedykowaliśmy jego mamie, która zmaga się z ciężką chorobą. Ponieważ dzień wcześniej była poddana poważnej operacji, trzymamy kciuki za tą najważniejszą w życiu walkę. W ten oto sposób chcieliśmy wyrazić swoja solidarność i nadzieję na zwycięstwo w walce z chorobą.



Prolog:

Pomimo osłabionego składu grupy, jak również dalszych perypetii związanych ze złym samopoczuciem Piotra, zostałem sam... i prawdopodobnie gdybyśmy zakończyli nasz udział po zdobyciu 5 punktów kontrolnych, z pewnością wyszlibyśmy na tym lepiej niż zdobycie przeze mnie 3 kolejnych i ponad 40 minutowe spóźnienie na metę, które ostatecznie wpłynęło na ujemny wynik mojej klasyfikacji ;-/

Wcześniejsze starty w RnO przyczyniły się do poprawy moich umiejętności: czytania mapy, jak i radzenia sobie w terenie. Na kondycję, też nie mogę narzekać. Jednak w drodze do mety, popełniłem ogromny błąd, który ostatecznie wpłynął na beznadziejny wynik. Jednym słowem była to dobra lekcja na przyszłość. Już wiem, że warto zostawić sobie więcej czasu, co by błędy nie musiały tak słono kosztować...

Przez pustynię, z echem w bidonie...

Niewątpliwie, jak zapowiadał organizator imprezy, tereny gminy Lipnice w powiecie bytowskim to bardzo urokliwe, godne odwiedzenia miejsca. Mnóstwo tu przepięknych jezior oraz wzniesień morenowych, z których rozciągają się cudowne widoki. Malownicze wioski, drewniane kaszubskie chaty przyciągają oko, dlatego też już dziś postanowiłem, że wrócę w te rejony w celach bardziej turystycznych.

18 PK zdobyty, można powoli kierować się na metę... 18 PK zdobyty, można powoli kierować się na metę...


Przeczesywanie tych pięknych terenów pod kątem odnalezienia PK, nie zawsze było łatwe i tak piękne jak zdjęcia, które zachęcały do startu w tej imprezie. Jednak co to byłaby za jazda, gdyby przyszłoby mi jechać tylko i wyłącznie szosą? Osobiście stronię od ruchliwych dróg asfaltowych, dlatego większość trasy pokonywałem drogami gruntowymi lub leśnymi przecinkami. Najbardziej jednak do "szewskiej pasji" doprowadzały mnie grząskie piachy, przez które ledwo co kręciłem, niejednokrotnie musiałem zsiadać z roweru i iść kilkaset metrów na piechotę. W momentach tych czułem się niczym wędrowiec chcący przebrnąć przez pustynię, bez wody, z kołkiem w gębie...

Na jednym z odcinków byłem tak wypompowany, że gdyby nie w ostatniej chwili zauważony sklep, pewnie napełniłbym bidon wodą z jeziora. Często właśnie w takich chwilach popełnia się głupie błędy. Tym razem to nie nawigacja mnie zawiodła, a spadek energii w bardzo ciężkich do pokonania warunkach terenowych. Gdyby nie ten cholerny piach, z pewnością wyrobiłbym się na czas! Z ostatniego punktu, który zaliczyłem pozostało mi do mety niespełna 18 km. Gdyby tak udałoby mi się wskoczyć chociaż na jakąś leśną przecinkę, to przy dobrych wiatrach na mecie znalazłbym się na ostatnią chwilę i cieszyłbym się z łącznie zdobytymi 8PK, a w przeliczeniu wagowym: 23/60. Ale niestety, próbując wszystkich możliwych wariantów, biegnąc z rowerem na plecach w pewnym momencie, przewróciłem się, a że i psychika trochę mi siadła, zaległem na piachu niczym na plaży i postanowiłem "trochę się poopalać". Wiedziałem, że mam zbyt mało energii by pokonać tą pustynię, a czas tykał na moją niekorzyść. Chęć dotarcia do mety, po prostu mnie przerosła...

Podsumowanie:

Porażka ta jednak nie zniechęciła mnie do dalszych startów w InO, wręcz przeciwnie traktuję to jako dobrą lekcję, by w kolejnych edycjach podobnego błędu nie popełnić. Poza tym w Harpaganie startuję głównie po to by wzmocnić umiejętności czytania mapy, poznać drogi, którymi w przyszłości mógłbym poprowadzić jakieś ciekawe wycieczki turystyczne. Sama rywalizacja i gnanie "na łeb, na szyję" za bardzo mnie nie kręci. Zawsze staram się jechać tempem do jakiego przyzwyczajony jestem podczas naszych nieco żwawszych rajdów naszej grupy.

Kliknij i wejdź na stronę organizatora Kliknij i wejdź na stronę organizatora

Opinie (6) 8 zablokowanych

  • Nie jest łatwo napisać o swoich (1)

    niepowodzeniach. Brawo! A co do Harpa rowerowego - jest po prostu trudny.

    • 29 0

    • Dokładnie!

      Ale dobra szkoła czyni mistrza! Najważniejsze ze Wy sami zauważacie drobne postępy, a porażki bierzecie za kolejna dobra lekcje i tak trzymać! Nie ma co patrzeć na innych! Głowy do góry!
      Ps. Widzimy sie na Kaszubskiej Włóczędze!
      PozdRower

      • 13 0

  • BRAWO

    Brawo za odwagę i poświęcenie, powinno się brać z Pana przykład!!!:-)

    • 8 0

  • Każda porażka w jakimś sensie jest dobrą lekcją...

    Nie ma co się zrażać, trzeba iść dalej !
    Jak się złapie bakcyla, to nawet rzucone kłody pod nogi nic nie znaczą
    Powodzenia na kolejnych InO !

    • 6 0

  • (1)

    Cos mało komentów!!! Ostaly się tylko te "krzepiące" ?!

    :)

    • 0 2

    • Wcześniej była relacja organizatorów...

      ...teraz uczestnika,
      A czytelnicy, jak już widzą coś bardziej PRO, to nos w sos i za wiele nie mają co do powiedzenia. Jak się spuści z łańcucha, potrafią jedynie szczekać ;)

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum