• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdańsk przy blasku księżyca, edycja 1

Maciek
22 sierpnia 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
Pierwszym celem tej nocy była gdańskie Stare Miasto, które mimo dość późnej pory pełne było ludzi, a to ze względu na trwający właśnie Jarmark św. Dominika. Podwalem Staromiejskim dotarliśmy nad Rybackie Pobrzeże i dalej na Długie pobrzeże. Powoli i spokojnie, rozglądając się na boki pokonywaliśmy kolejne metry Pobrzeża. Jak zwykle uwagę przykuwa jeden z symboli Gdańska - Żuraw. Nie sposób wyobrazić sobie Starego Miasta bez jego sylwetki. Od przeszło sześciuset lat jest symbolem miasta, jego morskich tradycji i dawnej świetności gospodarczej. Zatrzymaliśmy również u wylotu ulicy Mariackiej, uważanej za jedną z najpiękniejszych w Europie. W oddali widoczna była Brama Mariacka, następnie ciągi kamieniczek z charakterystycznymi przedprożami. Dalej, omijając tłum, ulicą Pończoszników dostaliśmy się do podnóża  Bramy Zielonej, spod której podjechaliśmy na Ołowiankę aby móc podziwiać piękną panoramę Starówki - nabrzeże z Motławą, Żurawia, a w głębi Bazylikę Mariacką i Ratusz.



Nie sposób wyobrazić sobie naszej Starówki bez boga morza Neptuna. Do jego stóp dostaliśmy się ulicami Ogarną i Ławniczą. Rzeźba przedstawiająca Neptuna została odlana w brązie w 1615 przez Piotra Hausenna. Czasza oraz trzon, na której stoi posąg jest dziełem rzeźbiarza Abrahama van den Blocke. Uruchomienie fontanny nastąpiło w roku 1633. Rok później powstała żelazna krata otaczająca basen.



Obok rzeźby znajdują się dwa inne, nie mniej sławne zabytki - Ratusz oraz Dwór Artusa. Pierwszy murowany ratusz w tym miejscu zbudowano w latach 1379-1382. Znalazły w nim swoje miejsce: waga miejska, sala Rady, sala Ławy, archiwum miejskie oraz loch więzienny. Był on także rezydencją przebywających w Gdańsku władców Polski. Budowla była nieprzerwanie rozbudowywana oraz przebudowywana. W 1556 ratusz gruntownie przebudowano, nadając mu cechy flamandzkiego renesansu. W 1561 szczyt wieży (o wysokości 82 m) ozdobiono złoconą statuą Zygmunta Augusta. Dwór Artusa był nie tylko miejscem spotkań kupców gdańskich, ale ośrodkiem życia towarzyskiego i atrakcją dla licznych przybyszów z zagranicy. Nazwa została zaczerpnięta z bardzo popularnej w średniowieczu legendy o królu Arturze, symbolu rycerskości i odwagi. Najpierw w Anglii, a potem również w innych krajach, nazywano jego imieniem domy spotkań rycerstwa i patrycjatu. Czasy rozkwitu Dworu przypadają na wiek XVI i XVII, ale jego historia sięga znacznie wcześniej. W źródłach pierwszą o nim wzmiankę spotykamy pod rokiem 1350. Ten pierwszy budynek gdańskiego Dworu spłonął w roku 1476. Odbudowano go w kilka lat później, a w 1552 roku otrzymał nową fasadę, raz jeszcze przekształconą w 1617roku Budynek ozdobiono wspaniałymi posągami greckich bóstw i starożytnych bohaterów.



Zmęczeni tłumem udaliśmy się w kierunku Dolnego Miasta, aby wspiąć się na Bastion św. Gertrudy. Podjazd na Bastion, kiedy oświetlenie stanowią tylko nasze lampki, to nie łatwe zadanie, ale wszystkim się udało! Wysiłek wynagrodziły piękne widoki. Tym razem Starówka z nieco innej, dalszej panoramy. Z drugiej strony natomiast światła Olszynki oraz w oddali żuławskich wiosek.



Podjechaliśmy... trzeba było więc i zjechać! Ci, którzy popędzili w dół najszybciej mogli podziwiać pochód biało - czerwonych światełek posuwających się serpentynami w dół po zboczu. Z Dolnego Miasta przez Śródmieście pojechaliśmy na osiedle Suchanino, które było kolejną górską premią, bo ulica Wyczółkowskiego do płaskich nie należy. Odpoczęliśmy chwilę na Cygańskiej Górze, z której mogliśmy podziwiać rozświetlone dzielnice stoczniowe.



Komu w drogę temu czas! Przed nami prawie trzykilometrowy zjazd do Wrzeszcza. Ulica puściuteńka, więc można było trochę rozwinąć skrzydła. Z Wrzeszcza ruszyliśmy ścieżką rowerową w kierunku Opery Bałtyckiej, a następnie wzdłuż Alei Gen. Hallera w kierunku morza. Płasko, pusto, po prostu przyjemnie. Po kilu minutach jesteśmy na molo. Tutaj już tak cicho i pusto nie było, a to za sprawą okolicznych knajp. Niektórzy balangowicze myśleli, że to peleton Tour de Pologne i zaczęli nas dopingować! ;) Spokój i ciszę znaleźliśmy na samym końcu mola. Szum fal, a na horyzoncie perełki świateł wchodzących w morze - to widoczne mola w Sopocie i Orłowie, jeszcze dalej rozświetlone dzielnice Gdyni. Chwila kontemplacji, pamiątkowa fotka i ruszamy dalej.



Naszym kolejnym celem jest Oliwa. Pustymi ulicami Zaspy i Wrzeszcza docieramy do ścieżki rowerowej wzdłuż ulicy Grunwaldzkiej. I tu było puściuteńko. I zapachy jakby inne niż te za dnia! W Oliwie nie sposób przejechać bez chwili postoju przed szczególnie piękną w nocy Katedrą Oliwską. Jest to trójnawowa a z transeptem i wielobocznie zamkniętym prezbiterium z obejściem. Fasadę flankują dwie smukłe, wysokie na 46 m wieże z ostro zakończonymi hełmami. Ożywia ją barokowy portal (1688), jak również trzy okna różnej wielkości i trzy kartusze. Nad przecięciem naw jest wieża dzwonów - typowy element budownictwa cysterskiego. Archikatedra ma długość 107 m (wewnątrz 97,6 m), szerokość 19 m, wysokość 17,7 m. Jest to najdłuższy kościół cysterski na świecie. We wnętrzu archikatedry są 23 ołtarze o dużej wartości historycznej, przeważnie barokowe i rokokowe, wykonane częściowo z marmuru.



Jako że przez cały czas troszkę siąpiło nasz przodownik pedałowania - Frans - nazbierał dla wszystkich ogromne liście łopianu, które robiły za kaptury na głowach. Dobrze wypoczęci ruszyliśmy na kolejną górską premię, czyli Górę Pachołek (100,8 m n.p.m.). Podjazd nocą ulicą Tatrzańską, gdy widzi się tylko łańcuszek świateł tych co przed nami i tych co za nami to naprawdę duża frajda. Po zdobyciu szczytu w nagrodę zaliczyliśmy wieżę widokową. Pod nami morze świateł, to Oliwa, Przymorze i Zaspa. Po tej uczcie dla oczu mieliśmy kolejną frajdę, zjazd z Pachołka tylko przy świetle własnej lampki to przeżycie niecodzienne.



Następnie udaliśmy się w kierunku Doliny Radości. Przed podjazdem zjechaliśmy na chwilkę do Dworku Oliwskego, a tam kolejna balanga bez nas, tym razem weselisko. Przy rytmach ABBY ruszyliśmy doliną w górę. Dopiero tu, w lasach TPK czuć prawdziwy klimat jazdy nocą. Wokół milczący las, przed nami kilka metrów snopu światła, a dalej już tylko ciemność. W takiej aurze dotarliśmy do ulicy Słowackiego. W międzyczasie kilka osób zrezygnowało z jazdy, więc dalszą część rajdu kontynuowaliśmy w 16-to osobowej ekipie. Z racji zupełnej pustki pozwoliliśmy sobie na zjazd ulicą Słowackiego jej całą szerokością.



Dalej już lasami dotarliśmy do Matemblewa, gdzie mieliśmy nadzieję obejrzeć kaplicę. Niestety w nocy nie jest ona oświetlona. Ostatnim celem naszego rajdu był Port Lotniczy. Ruszyliśmy więc w stronę Złotej Karczmy lasami i słynnym 12% podjazdem - jak lajt, to lajt! Ze Złotej Karczmy pustą szosą, bez problemów dotarliśmy do lotniska, które o tej porze nocy było trochę uśpione, a my wręcz odwrotnie. Szczególnie Basia, która zamieniła rower na wózek bagażowy i śmigała nim po całym parkingu. W tym miejscu rajd zbliżał się ku końcowi. Towarzystwo zaczęło się rozjeżdżać w swoje strony, grupa z organizatorem na deser zafundowała sobie nocny zjazd Doliną Radości. Oficjalne zakończenie rajdu, w kameralnym już gronie, nastąpiło w Oliwie.

Tej nocy przejechaliśmy 62km, ze średnią prędkością 20km/h



Dziękuję Uczestnikom za te kilka godzin wspólnej jazdy, za dobry humor i zgranie na trasie. Szczególne podziękowania dla niestrudzonych fotografów - Kryśka, Michała i Adama.
Do następnego rajdu!

Organizator główny rajdu: Maciek "Satan" Różycki
Zdjęcia: Krzysztof Kochanowicz & Michał Rozegnał
Grupa Rowerowa 3miasto
Maciek

Parametry trasy

  • Region Trójmiasto i okolice
  • Długość trasy 62 km
  • Poziom trudności łatwy

Znajdź trasę rowerową

Opinie (23) 2 zablokowane

  • Zawsze musi być ten Pierwszy raz...

    To mój pierwszy NightLight i jeszcze zapomniałęm naładować baterii ale jakoś z pomocą kolegów jechałem do przodu... Dzięki wielkie Kubie i Maćkowi za rywalizacje na podjazdach nawet tych 12%. Ogólnie rajd bardzo udany mimo tego kapuśniaczka czasem. Paulina, Maciek, Wojetk i ja jeszcze pojechaliśmy do Osowy później do Sopotu, gdzie molo stało otwarte zjedliśmy po herbatniczku i póżniej odstwailiśmy kolege Wojtaka na pociąg do Tczewa o 5 rano. Ogólnie poszedłem spać o 7 więc lepsze NightLight od dyskoteki. Znaczy się dłużej wytrzymałem i to bez dopalaczy :D Wilkie dzięki dla Satana za super rajdzik w oddmiennej aurze :) Pozdrawiam wszystkich, którzy dzielnie jechali!!!! Do zobaczenia na następnym rajdzie, myśle że już nie bawem...

    • 0 0

  • żuraw i inne ważne zabytki gdańska są na Głównym Mieście, Stare Miasto to od podwala w strone św. brygidy

    poza tym jak zwykle pozdrawiam, fajna wycieczka, już nie długo cały tydzień na rowerze!!!

    • 0 0

  • gdańsk nocą

    Godna podziwu odwaga- noca po naszych niebazpiecznych ulicach? No, no !!

    • 0 0

  • fajny rajd

    Nocą w mieście jest prawie jak w dzień, a raczej wieczorem, zaś niebezpiecznie byłoby jechać samotnie, ale nie w kupie ;)

    • 0 0

  • Pomimo, iż był to nasz najkrótszy nocny rajd...

    bawiłem się na prawdę świetnie! W prawdzie, samotnie to bałbym się wybrać na nocną przejażdżkę, gdyż nawet w kupie nie brakowało po drodze głupich tekstów "dresiarzy". Najgorzej miały osoby zamykające rajd. To do nich leciały różne wyzwiska, teksty typu: "dawaj rower", "o taki na rynku poszedłby za..." Prócz tego oberwałem od jakiegoś pijanego gościa pięścią w kask; chamówa totalna, ale niestety nasze społeczeństwo takie już jest. Na szczęście to były tylko momenty przejazdu przez starówkę i dolny Wrzeszcz. Dalej było spokojnie, głucho no i ciemno ;-)))

    Najbardziej zabawne momenty wg mnie: akcja z liśćmi pod Katedrą Oliwską oraz przejazd przez Dolinę Radości, gdzie niekiedy w ogóle nie było widać drogi ;-)))

    Dziękuję wszystkim za wspaniale spedzoną nockę !

    • 0 0

  • Liść

    Witam serdecznie

    Panowie to zdjęcie z liściem łopianu bomba!!
    Przypomina mi sie piosenka Elektrycznych Gitar"Wsiadł człowiek do autobusu z liściem na głowie".A tak poważnie całkiem fajnie wam to wyszło.Pozdrawiam całą ekipe GRT.
    Tacoo

    • 0 0

  • Pedalowanie to przyjemnosc :)

    Swietny klimat i swietna atmosfera, moj pierwszy rajd z GRT wypadl zdecydowanie pozytywnie,poznalem nowych ludzi ktorych laczy jedna i ta sama pasja :) zdecydowanie zaraziliscie mnie tymczym jest przyjemnosc pedalowanie :D poza tym wielkie pozdro dla Fransa ktory udzielil mi kilku rad technicznych w sprawie upgradu roweru, sciskam tez Pauline ktora mnie wciagnela w GRT i wielki szacunek dla ludzi z dream teamu czyli Rafala, Pauliny i Macka - Maciek mam nadzieje latanie przez kierownice bez redbula i zapietych pasow to niebezpieczny sport ;) mam nadzieje ze juz sie zagoiles, u mnie powoli znikaja potluczenia :) oby wiecej takich wypraw pozdro dla calej GRT ;)

    • 0 0

  • Szlabanom mówimy nie ;-)

    Jak zwykle swietnie się bawiłam...nie pierwszy raz wybrałam się na przejażdżkę nocą, ale tym razem było wyjątkowo interesująco..np. te szlabany wyrastające nagle spod ziemi :-)

    Pozdrowienia dla wszystkich uczestników :-)

    • 0 0

  • mieczaki

    prawda jest taka, że podniecacie sie zwykła wycieczką. Ja codziennie dojeżdzam do pracy i z powrotem okolo 30km i nic nie mówie. Tak wiec studenciaki kupujcie kolarzowki i pedałowac mi tutaj elegancko, zrzucic swoje tłuste dupska. narazicho!!!1

    • 0 0

  • 30km

    hehe no to z*y z Ciebie zawodowiec :)

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum