• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Finał Family Cup, Bartoszyce (31.08-01.09.2002)

4 września 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Takie były założenia, lecz po serii upadków i wypadków na jednym z fragmentów trasy podobno zrezygnowano z jednego z odcinków (podobno, gdyż jako zawodnik nie mogłem być wszędzie, poza tym zdaje się, że seniorzy jechali całą trasę bez "odpuszczania" trochę trudniejszych zjazdów).

Trasa
Start i meta wszystkich wyścigów miejsce miały na Stadionie Miejskim, podczas gdy zasadnicza trasa wiodła w jego okolicach (lasek, liczne podjazdy i zjazdy, brak było możliwości przejechania całej trasy).



Najwięcej mogę powiedzieć o najdłuższej i najtrudniejszej trasie którą pokonywali juniorzy młodsi i starsi, orlicy, seniorzy oraz weterani. Sześć okrążeń dawało łącznie trasę 23,4 km (seniorzy, kategoria G do której zostałem zakwalifikowany ze względu na wiek ;) ).

Start na stadionie oraz dość płaski teren ze sporą ilością zakrętów rozbijały stawkę, następnie przejazd przez mostek, krótki płaski kawałek, lekki zjeździk z prostopadłą rynną, zakręt 90 stopni w prawo i króciutki zjeździk. Switchback 180 st. w prawo i podbieg po czym jeszcze jeden zjeździk w lewo - kawałek po łące - ostry krótki podjeździk, znów zjeździk na łączkę (miejsce gdzie znowu można było wyprzedzać) po czym podjazd, który (w moim przypadku) trzeba było podjechać na przełożeniu początkowo 2-1 żeby chwilkę potem wrzucić 2-3 lub 2-4 i pociągnąć pod górkę. Tam dwa króciusieńkie zjeździki i podjeździki po czym kawałek po prostym, zakręt w prawo, przejazd przez kopę piachu (którą ochrzciłem "spowalniaczem") i przejazd pod mostkiem. Następnie najostrzejszy zjeździk na trasie po lewej stronie schodów, gdzie dość strome nachylenie terenu wraz z trasą poprowadzoną pod kątem do stromizny i suchą, pylistą nawierzchnią utrudniały części zawodników zjechanie tego fragmentu. Liczne wywrotki zawodników skupiły tu spora liczbę gapiów wyraźnie czekających na czyjeś niedociągnięcia techniczne lub pecha. Na szczęście fragment ten był zabezpieczony siatką ochronną a drzewa przy trasie obłożone matami oraz ten fragment był wyłączony dla zawodniczek. Szczególnie dlatego, iż na wcześniejszych krótszych zjeździkach podczas startu kobiet były wypadki (raczej nic poważnego, ale na tym i kolejnym zjeździe mogło być gorzej).




Następnie krótki podbieg w lewo, zjeździk w prawo i podbieg w lewo do góry, przejazd fragment płasko do kolejnego zjazdu pod kątem do płaszczyzny zbocza. Tu wyryte "koryta" przez ćwiczących i piasek zgromadzony poniżej skutecznie utrudniał wielu osobom zjazd, przy okazji podczas wyścigu okazało się że najlepszym rozwiązaniem podczas tego wyścigu była dużo wcześniejsza redukcja biegów (przed tym zjazdem), dzięki czemu po zjechaniu tego fragmentu można było płynnie rozpocząć podjeżdżanie ostrego krótkiego podjazdu (przełożenia 1-1 1-2), zakręt w prawo, lekka dolinka (zjazd) i ponownie podjeździk (2-5 a przy podjeździe 2-3 2-2). Znów lekko w dół i kolejny podjeździk na iglastym podłożu tego odcinka trasy. Po podjeździku, ponownie płasko i lekko w dół i do góry (2-1 2-3 2-4 i na górze 2-6) Następnie fragment po płaskim, gdzie można było odpocząć lub wyprzedzać !! (tu mijałem się na każdym okrążeniu z jednym z zawodników - wyprzedzałem). Ten odcinek po trawie po lekkim zakręcie w lewo zaczynał piąć się pod górę, kawałek płasko i znowu pod górę, potem zjazd ze wzniesienia nieopodal stadionu na jego murawę i rozpoczęcie kolejnego kółka. Tu znów można było odpocząć, napić się wody i próbować zdystansować rywali.

Organizacja
Do organizatorów podczas trwania wyścigów w sumie nie mogę się przyczepić. Jedyne faux-pas popełnili organizatorzy pomorskiej edycji, nie zapewniając należytej informacji podczas eliminacji. Dzięki temu gdy dojechaliśmy do Bartoszyc i wylądowaliśmy na stadionie, rozpakowanie i przygotowani na stasrt w imprezie dowiedzieliśmy się ze należało zgłosić swój udział WCZEŚNIEJ i nie MA NAS NA LISTACH STARTOWYCH. Co niektórzy, z osób do których się zwracaliśmy, odsyłali nas do Kapitana reprezentacji regionalnej - o której to osobie nie słyszałem ani słowa. Na szczęście po interwencji u organizatorów znalazły się dla nas numery startowe i zostaliśmy wpisani na listę osób startujących ! Jedyny więc żal jak się okazało powinniśmy mieć do Organizatora FC w woj. Pomorskim. Niektórzy z osób które z naszego woj. przyjechały na finały w zeszłym roku były powiadamiane wcześniej przez regionalnego oranizatora i automatycznie wpisywane na listę, w tym roku jednak do tego nie doszło. Dlaczego ? - ja nie wiem i dociekać mi się nie chce. W końcu wystartowaliśmy, więc wszystko już jest ok.

Start
Pierwsza z naszej grupy startować miała Aga w sobotę o 12:00, która wywalczony numerek otrzymała punktualnie o 11:20 (!) Po chwili perswazji dała się przekonać, że nie powinna rezygnować ze startu mimo nerwów oraz tego, że przez przesunięcie czasowe wywołane brakiem NAS na listach startowych nie pozwoliło jej zapoznać się z trasą. Niestety wkrótce po starcie jakaś zawodniczka przewróciła się przed nią, co spowodowało jej upadek. Po jej rowerze z kolei przejechała kolejna z zawodniczek niszcząc 4 szprychy i ósemkując nowiutkie koło (zaplecione 2 dni wcześniej !) co spowodowało automatycznie koniec marzeń kontynuacji trasy i szansy na trofeum...




Kolejną osobą z naszej niedużej 3 osobowej ekipy był Silver, który startował o godzinie 16. Ta kategoria obsadzona była przez dużą liczbę mocnych zawodników i bardzo dynamiczny start pozwolił zauważyć sporą różnicę pomiędzy poszczególnymi zawodnikami. Widać było osoby, które chyba albo startowały mając licencję albo trenowały zawodowo wcześniej. Po 4,5 okrążeniach Silver, którego pozycja kształtowała się w okolicach 18 pozycji, w nieszczęśliwy sposób urwał przerzutkę (tylną, SRAM 9.0), zaś nieuczciwi widzowie lub niezorientowani mówili mu że ma jeszcze 2 okrążenia. Zrezygnowany, w szoku poszedł więc na skróty i oddał numerek mogąc skończyć wyścig i być zakwalifikowanym (oraz zapewne nie ostatnim).

Moja skromna osoba, jako najstarsza z grupy, start przewidziany miała na następny dzień o 9:30. Przesunięty został początkowo na 9:50, następnie na 10:00. Troszkę wydawałoby się małe śniadanie, nas które składały się 3 banany i kawałek czekolady, wydaje się że były dla mnie wystarczające. Pełen energii i adrenaliny przyjechałem na teren zawodów o 9:15 i wstępnie przejechałem fragmenty trasy, które w dniu poprzednim wydawały się najtrudniejsze - czyli zjazdy. Poszło jak z płatka. Pogoda była chłodniejsza niż w dniu poprzednim a w nocy trochę popadało, więc teren był lekko zmoczony i pył który dawał się we znaki dnia poprzedniego nie występował. Gdy przyszedł czas startu udało mi się zająć chyba 4 pozycję od końca. Stopniowo wyprzedzałem kolejnych zawodników, głównie na zjazdach i podjazdach podczas gdy na łagodniejszych odcinkach odpoczywałem. Jednym z dobrych miejsc dla mnie do wyprzedzania była łączka, na której i zaraz za którą podczas 3 okrążeń wyprzedziłem chyba 4 zawodników. Zjazd "przy schodach" zjeżdżałem lewą stroną wypinając lewą nogę i balansując ciałem. Kilka razy było blisko zupełnej straty równowagi, lecz widownia nie doczekała się mojego upadku. Niestety 2 razy miałem bliski kontakt z ziemią - na podbiegach, gdzie źle postawiona stopa potrafi człowieka zbliżyć do matki ziemi. Podczas tych zdarzeń 2 zawodników mnie wyprzedziło. W najlepszym momencie moja pozycja kształtowała się w okolicach 11 poz. i szło mi nieźle, miałem też spory zapas sił lecz na którymś z podbiegów usłyszałem syk dochodzący z tylnego koła. Niestety po przejechaniu jeszcze pół okrążenia powietrze uszło na tyle, że nie dało się już jechać dalej. Zapomniałem zapasowej dętki co było dużym błedem, gdyż po zdjęciu opony i próbie napompowania dętki celem znalezienia dziury i załatania uszkodziłem wentyl (cholerna Presta!) i pozbawiłem się możliwości kontynuacji wyścigu. Po drodze do pkt. sędziowskiego osoby zgromadzone przy trasie nie posiadały jednak dętki, a pożyczone koło nie leżało w ramie na tyle dobrze, a regulacja hamulców zabrałaby zbyt wiele czasu. W międzyczasie około 11 -13 osób wyprzedziło mnie, więc dałem sobie spokój z wyścigiem i wraz z moim rowerem ruszyłem oznajmić sędziom, że numer 485 nie skończy wyścigu (nie chciało mi się biec z rowerem na plecach całego kółka).

W ten sposób cała nasza 3 osobowa ekipa odniosła porażkę. Jednak jestem zadowolony z wyjazdu - jak również moi towarzysze - ponieważ dostarczył nam niezapomnianych wrażeń, nowych doświadczeń i znajomości. Pokazał nam również nasze możliwości i słabości więc... do przyszłego roku ... spotkamy się na zawodach FC.
Nasi przeciwnicy ! Next time skopiemy wam tyłki ! ;-P

Nagrody, wieczór i sobotnia impreza
W sobotę po części pierwszej tej 2 dniowej imprezy odbył się festyn, losowanie nagród wśród wszystkich uczestników oraz nagradzanie dotychczasowych zwycięzców. Przygrywała muzyczka, śpiewały dzieci ogólnie było miło i sympatycznie. Losowanie zacząć się miało około godziny 18:00 i mniej wiecej o tym czasie pojawiło się na Placu Bohaterów Westerplatte sporo osób. Między innymi nasza trójka. Czas umilaliśmy sobie zjazdami po schodkach lub skakaniem z murków i schodków, potem stanęliśmy przy scenie. Udało się wielu osobom zgromadzonym na Placu wygrać nagrody - ponieważ obowiązywała zasada, że osoby które zostały wylosowane a nie były fizycznie na miejscu nie dostawały nagród - i losowano kolejne osoby. W ten to sposób, wraz z kolegą Silverem staliśmy się posiadaczami kasków Abus. Innymi nagrodami były jakieś urządzenia firmy Karcher i plecaczki chyba Salomona. Wydaje się że wygrane dla nas były właściwe :)

Podumowanie finału FC 2002 przez nas może być jedno. Było fajnie i zamierzamy w przyszłym roku zakwalifikować się i po pierwsze ukończyć wyścigi a po drugie zająć dobre lokaty. Wszystkim życzę dobrej zabawy podczas wyścigów, w Bartoszycach można było się dobrze bawić !

A muzyka z placu dobiegała do naszych pokoi do późna w nocy ....

tekst: Piotr "Peter" Leczycki
zdjęcia: P.L. i Silver

Opinie (7)

  • wyniki

    fajna relacja, ale szkoda ze nie podaliscie wynikow tych zawodow :-/

    • 0 0

  • wyniki

    Zajrzyj na stronę familycup.com.pl
    Powinne być już tam aktualne wyniki.

    • 0 0

  • kłamczuch

    Panie Leczycki, bardzo nieładnie tak klamac!. Może to mało istotne, ale nigdy nie był Pan 11 w bartoszyckim wyścigu. Lepiej przegrać z dumą niż udawać że było się lepszym niż warunki Pana na to pozwalały. Taka postawa jest bardzo antysportowa. Na drugi raz prosze trzymać się faktów a nie ulegać pokusom bujnej wyobraźni.

    • 0 0

  • re

    Prosze przeczytać uważnie tekst, podczas wyścigu w pewnym momencie byłem na 11 pozycji (wg tego co słyszałem od ludzi jadąc na trasie) To że potem byłem wyprzedzony przez pozostałych zawodników nie ulega wątpliwości i nie ukończyłem zawodów. Poza tym zarzucanie kłamstwa to mocna sprawa - ja podałem tą informacje wg tego co usłyszałem, jeśli ktoś mnie zmylił to trudno, ale szło mi dobrze i uważam że jak w następnym roku będę startować to będę miał szansę na dobrą pozycję (może w pierwszej 10-tce). BTW jak się rzuca takie zarzuty wypada się podpisać lub zostawić e-mail do korespondencji.

    • 0 0

  • Do karema

    Z ciebie karem to jakiś niezły dekiel - czy ty potrafisz w ogóle czytać? Jak wół jest w artykule napisane, że gość był w pewnym momencie na 11 pozycji, ale nie skończył wyscigu!!! Do podstawówki, a nie do komputera !!!

    • 0 0

  • ....

    SILVER naucz się jeździć na rowerze !

    • 0 0

  • ...

    Mógłbyś przynajmniej się podpisać, a jak coś ci nie pasuje to powiedz mi to prosto w oczy a nie się ukrywasz, wpadnij na jakiś wyścig to pogadamy a nie siedzisz w domu i obrzerasz się pączkami

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum