• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Enduro po trójmiejskich lasach; edycja 2

21 lutego 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 11:07 (21 lutego 2008)
Nadszedł czas, aby powtórzyć klimat i nieco inny charakter jazdy rowerem podczas kolejnego rajdu enduro. Podobnie jak rok temu postanowiliśmy przygotować trasę w urozmaiconym terenie z wieloma niespodziankami: długimi podjazdami, krótkimi i stromymi zjazdami tak, by popracować nieco nad techniką jazdy po korzeniach i urwiskach leśnych.

Z myślą o uczestnikach na rowerach XC na trasie nie było żadnych hop ani dużych dropów, do których my freeraidowcy jesteśmy przyzwyczajeni. Na dwa dni przed rajdem dla podniesienia trudności naszego wypadu spadł śnieg, w końcu co to za zima bez niego! Świeżutki biały puch to nie przeszkoda dla prawdziwych rowerzystów!

W sobotę 16 lutego spotkaliśmy się w Sopocie, niedaleko sklepu rowerowego MK Bike. O dziwo, pomimo chłodnego ranka, na starcie zjawiły się cztery osoby: JaCa, Frans, Dropas i Andrzej. Była niewielka odwilż, chlapa więc pierwsze odcinki naszej trasy przez miasto nie należały do przyjemności. Jednak po wjeździe do lasu od ul. Smolnej, gdzie rozpoczynają się sopockie szlaki spacerowe, nawierzchnia nieco się zmieniła i już chyba nikt nie mógł narzekać na warunki.

Jak to w życiu bywa, żeby zjechać wypadałoby najpierw podjechać. Na początek obraliśmy więc małą ścieżkę, której kulminacją była leśny trakt zwany Drogą Nadleśniczych. Na szczyt wszyscy dali radę podjechać, nawet ja na bujającym się fulu bez przedniej przerzutki oraz Andrzej próbujący skatować swój zjechany już napęd, który wydawał ostre trzaski pod wpływem ostrzejszego nacisku:)

Po krótkiej rozgrzewce ruszyliśmy dalej ścieżką zdrowia, co rusz mijając po drodze wielu biegaczy. Następnie po kilkusetmetrowym odcinku płaskiego zjechaliśmy z powrotem do Sopotu zielonym Szlakiem Skarszewskim, zaliczając na tym odcinku ciekawą krętą ścieżkę, po naszemu tzw. single tracka. Zjazd ten zjeżył czachy chłopakom z GRT, niemniej jednak, do ul. Reja dojechaliśmy w komplecie.

Z Doliny Świemirowskiej po krótkim odpoczynku i wymianie wrażeń ruszyliśmy dalej pod górę. Niektórzy wprowadzali rower, a ci z nadmiarem energii podjeżdżali pod dość niezłą stromiznę. Ten krótki odcinek po ośnieżonej ścieżce nieźle dał nam w kość. Na górze jednak wszystko zrekompensował piękny widoczek. Do tego wyszło słonko i "pałer" jak u nowo narodzonego. Zrobiliśmy sobie tu małą sesyjkę zdjęciową, po czym znowu ruszyliśmy w dół granicą rezerwatu przyrody "Zajęcze Wzgórze". Stromy techniczny zjazd, pod śniegiem liczne niespodzianki ...HC! Frans prawie wywinął orła, jednak umiejętność jazdy w trudnych warunkach pozwoliła mu tego uniknąć. Od połowy górki jednak cała trójka Dropi, Frans i Andrzej z wrażenia poszli na piechotę :) Koło stadionu lekkoatletycznego w Owczej Dolinie wyjechaliśmy w końcu na płaską drogę... Hehehe, oczywiście to był żart, bo za chwilę znowu ruszyliśmy w górę.

Od stadionu odbiliśmy w lewo i uderzyliśmy w kierunku Łysej Polany. Warunki dla narciarzy, snowboardzistów - wyśmienite, lecz na stoku pusto... jedynie ognia dają mali śmiałkowie na sankach:) Na szczycie Łysej Góry, pod który doczłapaliśmy się resztkami sił, dołączył do nas kolejny zawodnik reprezentujący naszą grupę Freestajnia - Zbyszek. Tym samym uzbierało się nas aż pięciu:) Na górze szybkie, pamiątkowe zdjęcie i kolejnym single trackiem w dół ruszamy dalej. W pewnej jednak chwili zniknęli nam Dropi i Frans z GRT. Moment później usłyszeliśmy jakieś piski, trzaski i wszystko się wyjaśniło- jeden z nich zaliczył orła cień;)

Przed kolejnym podjazdem padło pytanie: - Tak na dobrą sprawę, po co mamy się wspinać tak wysoko, by zaraz znowu zjechać w dół?. Przyznam szczerze, że nas to bardzo rozbawiło. Chyba zmęczyliśmy w końcu kolegów z XC. Wreszcie na podjazdach nie będą mieli już tyle energii;)

Myliliśmy się. Kolejny podjazd pod Brodwino, a oni nie do zdarcia. Potem minęliśmy kawałek miasta, parę uliczek z niespodzianką na końcu (czytaj "ze schodów ząbkami do przodu"). Ten długi pas schodów "wytelepał" chyba każdego. Był to dobry test hamulców, wytrzymałości oraz dla Andrzeja torebki pod siodłowej na narzędzia:) Po krótkiej przerwie udaliśmy się na Orłowskie Klify zaliczając po drodze klimatyczną ścieżkę niedaleko torów kolejowych na wysokości stacjiSopot Kamienny Potok wzdłuż potoczku Swelinii.

Na klifach jak zwykle było zajefajnie! Wichury sprzed paru tygodni oraz dni zostawiły po sobie parę niespodzianek w postaci przewróconych drzew na ścieżkach, jednak przeszkody te tylko nas rozkręciły. Klifami dojechaliśmy do Parku im. Królowej Marysieńki w Gdyni Orłowie i odwiedziliśmy molo by się nieco polansować i popstrykać kilka lans fotek. Po krótkim odpoczynku jednak ruszyliśmy dalej w stronę klifu. Każdemu chyba skoczyło ciśnienie i adrenalina podczas jazdy skrajem ścieżki mając po prawej stronie wielką przepaść skarpy :)

Trochę pedałowania...i ostatni stromy zjazd...z korzeniami i zakrętami. Na dole spotkaliśmy się wszyscy już zmęczeni, zadowoleni i pełni wrażeń. Rajd zakończyliśmy koło granicy lasu niedaleko ul. Powstania Styczniowego.

Tego dnia nie przejechaliśmy wiele, jednak nie o kilometry tu chodziło. A kto tego nie rozumie niech sobie przypomni trochę dzieciństwa i wybryków z dawnych lat. Podsumowując, mam nadzieję, że podobnie jak ja reszta bawiła się dobrze. Dziękuję wszystkim uczestnikom za przybycie i do zobaczenia na kolejnym nietypowym rajdzie Freestajnia i Grupy Rowerowej Trójmiasto.

Autor relacji: Jacek Piotrowicz (Freestajnia)
Zdjęcia: Krzysztof Kochanowicz (GR3miasto)

Organizatorzy rajdu: FreeStajnia Sopot i Grupa Rowerowa Trójmiasto

Do zobaczenia na kolejnym wypadzie Enduro!

Parametry trasy

  • Region Trójmiasto i okolice
  • Długość trasy 30 km
  • Poziom trudności trudny

Znajdź trasę rowerową

Opinie (12) 3 zablokowane

  • extra:)

    tak dalej

    • 0 0

  • Hmm

    Impreza piękna i godna pochwały. ALE do organizatorów mam prośbę aby dopilnowali uprzątnięcia trasy PO imprezie.
    Osobiście mieszkam niedaleko jednej z tras "używanych" do rajdów rowerowych i śmieci po nich walają się przy drodze do dziś :(

    • 0 0

  • Co złego, to nie My!

    My GRT staramy się promować Trójmiasto organizując różne rajdy m.in. terenowe; śmieci nigdy po sobie nie zostawiamy. Grupa Freestajnia, która ostatnio wzrosła do rangi stowarzyszenia z tego co wiem zainstalowała na swoim torze śmietniki, zatem proszę nam takich rzeczy nie wciskać i nie identyfikować naszych grup z chołotą, śmiecącą to tu to ówdzie.
    ps.Jaca, do dziś mam zakwasy po tej jeździe. Dla rewanżu zapraszam na nasz sobotni wypad "po premiach górskich" trójmiejskich lasów ;)

    • 0 0

  • brrr

    Tego dnia zamierzałem się wybrać z Wami, jednak jak otworzyłem slepia i zobaczyłem co się dzieje za oknem, odpuściłem sobie i dalej uderzyłem w kimono ;) Później trochę żałowałem gdyż wyszło piękne słonko, no cóż, może następnym, razem, jednak chyba szybko u nas śnieg nie zawita ;(
    Wielki respekt dla tych, którym pogoda niestraszna!

    • 0 0

  • Do takiej jazdy trzeba miec względnie dobry, mocny rower. Nie wszystkich na to stać....

    • 0 0

  • Ajjj tam odrazu dobry rower

    Zwykły góral starczy! Najważniejsze jednak to umieć jeździć i pokonywać różne przeszkody. Osobiście nie mam dobrego roweru a z Grupą Rowerową Trójmiasto byłem już na nie jednym rajdzie, czy to w lesie czy na szosie. Uważam, ze rower to nie wszystko. Jak sie nie ma dobrej kondycji, to nawet dobry sprzęt tu nic nie wskóra!
    Pozdrawiam

    • 0 0

  • ; )

    Pogoda byla super warunki jazdy takze dobre i kazdy nie wazne od umiejetnosci i ceny roweru poradzilby sobie tego owego dnia. Najwazniejsze To CHeci :):).......p.s. nawet zajechany naped dal radce :):)

    • 0 0

  • "Zając" ma rację....

    Rower to nie wszystko..., ambitny napis na ramie ma celu zaspokojenie róznych kompleksów..., (jak to przyjemnie spojrzeć, jadąc na jakims makrokeszowym "Kelysie" czy innej "Meridzie', bądzmy szczerzy, to są takie same makrokesze, napis na ramie to nie wszystko, wystarczy spojrzec na osprzęt...., nieraz gorszy niż w rowerze kupionym w markecie...), na innych co mają napisane na ramie jakieś "XXXXXXXXXX", wytrysk gotowy... Głownie licza sie umiętnosci, ale cóż, Polacy, tak samo jak nie dorośli do autostrad, tak samo nie dorośli do rowerów, wystarczy spojrzeć na czym jeżdzi się w Europie, tak nikt nie patrzy kto czym podjeżdza do kościoła czy po piwo, a do tego głownie służa rowery w naszym kraju..., popatrzcie na siebie....

    • 0 0

  • Dobrze napisane; )

    Osobiście mam co mam, ale nie dlatego żebym miał jakieś kompleksy. Ważne jest też, żeby wiedzieć czego można wymagać od swojego sprzętu. Owszem zgodzę się z opinią, iż KONDYCJA jest najważniejsza, jednak odpowiedni sprzęt to drugie.

    Nie uogólniajmy, że Polacy podchodzą do rowerów jak do autostrad, gdyż moim zdaniem to nie prawda! Każdy ma prawo kupić to, na co go stać w końcu. Fakt, w Europie zachodniej podchodzi się do rowerów z większą tolerancją, ale tu przede wszystkim mówić byśmy musieli o mentalności danych nacji. Inaczej w końcu zachowują się rowerzyści z Niemiec, inaczej z Holandii, czy Ci ze Skandynawii. Porównując też różne grupy rowerzystów: od tych typowo miejskich po DH, mamy doczynienia z bardzo szerokim gronem ludzi. Zatem porównanie tych płaszczyzn i ogólnianie, to głupota.

    Wiadomo, że z roweru miejskiego nie wykrzesamy tego co z roweru wyczynowego, zaś na rowerze do DH nie pojedziemy na szosie tak szybko jak na kolarce. A fakt, że ludzie lubią się lansować nie tyczy sie tylko Polaków; spójżmy chociażby na "francuskie pudelki" ;)))

    • 0 0

  • dobrze prawisz kolego...

    Wracając jednak do tematu Enduro, proponuję wybrać sie w stronę Wejherowa, tam też jest sporo ciekawych tras, które możnaby wykorzystać w tym temacie.
    Pozdrawiam

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum