• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Elblążanie z wizytą w Gdańsku

Krzysztof Kochanowicz
7 sierpnia 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Tak malowniczego wjazdu do grodu nad Motławą nikt się nie spodziewał. Było to dla nas miłą niespodzianką. Tak malowniczego wjazdu do grodu nad Motławą nikt się nie spodziewał. Było to dla nas miłą niespodzianką.

W tym roku przemierzyliśmy już sporo kilometrów, ale do trójmiasta nigdy nie było nam po drodze. Zwykle to rowerzyści z 3miasta przyjeżdżali do nas i wspólnie kręciliśmy się czy to po Żuławach, czy Wysoczyźnie Elbląskiej. Obiecaliśmy jednak, że w końcu zawitamy do grodu nad Motławą i zrealizujemy odwiecznie chodzący nam po głowie plan. Dzięki uprzejmości lokalnych rowerzystów zobaczyliśmy znacznie więcej niż chcieliśmy.



Wrażenia i trasa:

z Elbląga do Gdańska przez Żuławy:
Ulica Nowodworska wyprowadziła nas z Elbląga i w Kazimierzowie wjechaliśmy na drogę rowerową przy DK 7. By nie jechać wśród blachosmrodów i nie dławić się spalinami po 1 km skręciliśmy w prawo na Bielnik II i przez most na Nogacie dojechaliśmy do Kępek. W Marzęcinie nastąpił pierwszy tego dnia postój. Następnie przez Tujsk i Szkarpawę dotarliśmy do Żuławek, gdzie pokazałem ekipie najpiękniejszy na Żuławach dom podcieniowy. Po krótkiej kontemplacji ruszyliśmy dalej i przez ukośny most nad Szkarpawą wjechaliśmy do Drewnicy. Tutaj udaliśmy się pod wiatrak typu koźlak, który znajduje się w nienajlepszym stanie, ale dobrze, że chociaż stoi. Obecnie jest ogrodzony i chodzą plotki, że prywatny właściciel nie dopuści do jego całkowitej ruiny.

Drogą obok wiatraka pojechaliśmy na północ, zgodnie z opisanym na mapie rowerowym szlakiem czerwonym. Jak to często bywa, w terenie jest on nieoznakowany i po chwili wjechaliśmy na teren prywatnego gospodarstwa. Jedyną sensowną alternatywą była jazda po koronie wału wiślanego, który w porównaniu z majowymi przebojami na wale nogatowym przypomina dobrze utrzymaną autostradę. Szybko i sprawnie pokonaliśmy jedyny odcinek terenowy tego dnia i zameldowaliśmy się w Mikoszewie przy promie na Wiśle. Jako, że on właśnie odpłynął na drugi brzeg mieliśmy kilkanaście minut przerwy. W ruch poszły lody, słodycze i inne napoje energetyczne ;-)

Nasz trójmiejski przodownik zafundował nam mały skok w bok dzięki czemu choć przez chwilę ujrzeliśmy gdańską starówkę oraz marinę i zmiany jakie tu nastąpiły w ostatnich latach. Nasz trójmiejski przodownik zafundował nam mały skok w bok dzięki czemu choć przez chwilę ujrzeliśmy gdańską starówkę oraz marinę i zmiany jakie tu nastąpiły w ostatnich latach.


Przeprawa przez Wisłę to zaledwie kilka minut płynięcia, a po drugiej stronie już nas witała tablica z napisem Gdańsk, bo Wyspa Sobieszewska administracyjnie należy do stolicy województwa. Ostry skręt w lewo skierował nas w kierunku śluzy Przegalina, gdzie czekał już na nas nasz trójmiejski przodownik Krzysztof Kochanowicz wraz z kolegą. W Sobieszewie dołączył do nich jeszcze jeden gdańszczanin i w tak doborowym towarzystwie ruszyliśmy na podbój Gdańska.

Śluza Przegalina jest największą śluzą komorową na Żuławach i zapewnia bezproblemowe połączenie Wisły z Gdańskiem. Zwiększa także bezpieczeństwo wodne okolicznych terenów.

Krótka przerwa na ustalenie kierunku i szybkości jazdy oraz kilka zrobionych fotek i ruszamy kierując się południowym skrajem Wyspy Sobieszewskiej w kierunku mostu pontonowego. Malownicza droga, którędy wiedzie szlak rowerowy im. Wincentego Pola prowadzi cały czas przy Martwej Wiśle, aż do Sobieszewa. Także przejazd przez drewniany most dostarczył ciekawych wrażeń, bo wszystko pod kołami skrzypiało i trzeszczało.

Za Sobieszewem, kierowani przez lidera Grupy Rowerowej 3miasto, udaliśmy się przez Bogatkę w kierunku DK7, którą przejechaliśmy i kierując się dalej na południe zbliżyliśmy się do Motławy, wzdłuż której przez kilka kilometrów przyszło nam jechać w otoczeniu zieleni po płytach "jumbo". Za przejazdem kolejowym z torami prowadzącymi w kierunku rafinerii płyty się skończyły i wjechaliśmy na asfaltową ulicę Olszyńską. Potem skręt w prawo i malowniczy deptak wzdłuż Opływu Motławy. W ten sposób zgrabnie uniknęliśmy jazdy zakorkowaną DK 7.

Za mostem Siennickim odbijamy i na skróty, rzadko uczęszczaną drogą udajemy się na Westerplatte Za mostem Siennickim odbijamy i na skróty, rzadko uczęszczaną drogą udajemy się na Westerplatte


Krzysiek w ramach wjazdu tą stroną miasta postanowił pokazać nam jeszcze marinę jachtową przy Wyspie Spichrzów oraz degustatornię piwa, z której tym razem nie korzystaliśmy. Kilka zdjęć padło przy zabytkowym ręcznym żurawiu. Po części wstępnej, nadszedł czas na główne atrakcje dnia, czyli odwiedziny Portu Północnego, Westerplatte i twierdzy Wisłoujście.

Mostem Siennickim dostaliśmy się na Przeróbkę i klucząc sympatycznymi bocznymi drogami dotarliśmy nad morze. Ogrom Portu Północnego wywarł duże wrażenie na uczestnikach, Westerplatte także należy do obowiązkowych miejscówek w Gdańsku i nie wymaga szerszego opisu, no i twierdza Wisłoujście, gdzie co prawda dość drogie, po 8 zł, bilety początkowo nas niemile zaskoczyły. Jednak fakt, że zwiedzanie było z przewodnikiem, bilety mają atrakcyjną szatę graficzną, a i samo muzeum potrzebuje dużych pieniędzy na doprowadzenie twierdzy do stanu pełnej używalności uzasadnia tą cenę.

w drodze do powstającego stadionu Baltic Arena przejeżdżamy przez tereny stoczniowe;  na wyciągnięcie ręki cumują ogromne jednostki morskie w drodze do powstającego stadionu Baltic Arena przejeżdżamy przez tereny stoczniowe;  na wyciągnięcie ręki cumują ogromne jednostki morskie

Po opuszczeniu twierdzy ekipa postanowiła wracać do domu, obejrzenie budowy stadionu Baltic Arena pozostawiając na inny termin. W ten sposób zostałem tylko z Patrykiem i naszymi przewodnikami. Kontynuując założony plan pojechaliśmy do śródmieścia, gdyż prom z Wisłoujścia do Nowego Portu pływa tylko w dnia robocze. W ten sposób zamiast 1 km pokonaliśmy ich 22. Warto jednak było, bo mieliśmy okazję zobaczyć inwestycje rowerowe poczynione na gdańskiej starówce: kontrapasy, śluzy rowerowe i ulice jednokierunkowe dopuszczone do jazdy rowerem w obie strony. Do tego eleganckie drogi rowerowe na całej trasie przejazdu, brak wysokich krawężników, mnóstwo użytkowników i już obraz gdańskiej sielanki rowerowej mamy w całej krasie.

Krzysiek pokazał nam zabytkowy pałacyk królowej Marysieńki tuż przy gdańskiej elektrociepłowni, spojrzeliśmy też na stocznię remontową wraz z suchymi dokami i wkrótce potem wyłoniła się olbrzymia figura budowanego stadionu. W celu całościowego objęcia aparatami wjechaliśmy na okoliczny wiadukt, z którego roztaczała się lepsza perspektywa. Imponująca budowla robi wrażenie - zachęcam do obejrzenia. A wizyta na nim po otwarciu wydaje się obowiązkowa. Nawet na meczu polskiej reprezentacji.

Na zakończenie zwiedzania ciekawych miejsc Krzysiek wskazał nam drogę do latarni morskiej z kulą czasu w Nowym Porcie i znajdującego się tuż obok terminalu promowego do Nynashamn. Stojący właśnie gotowy do drogi prom "Scandinavia" robił wrażenie swoim ogromem i urodą, tym bardziej że stał dosłownie na wyciągnięcie ręki. Latarnia morska była jeszcze czynna i za jedyne 4 zł wdrapaliśmy się na jej szczyt. Rozciąga się z niej ładny widok na Westerplatte, port gdański, kanał portowy, wyjście z portu i Zatokę Gdańską.

To był ostatni punkt tego jakże udanego dnia. Na zakończenie wycieczki odwiedziliśmy jeszcze sklep by zaopatrzyć się w prowiant na drogę powrotną do Elbląga. Oczywiście na rowerach, bo o dwugodzinnej męczarni z PKP za 20zł nawet nikt nie myślał!

Pożegnaliśmy się z Krzyśkiem, a jego kolega odprowadził nas do centrum i tutaj przy starówce wskoczyliśmy na DK 7, która po 2 godzinach szybkiej jazdy doprowadziła nas do Elbląga. Jechało się bardzo dobrze, TIR-ów w zasadzie nie było, a osobówki jechały bardzo sympatycznie dla rowerzystów.

Dziękuję wszystkim za wspólne, choć nie do końca, pedałowanie. Dziękuję Krzyśkowi z ekipą za pokazanie nam Gdańska z nieco innej perspektywy i zagłębienie się w niektóre miejsca, których zwykły turysta z pewnością by nie zobaczył. Gratulacje dla Patryka za ustanowienie rekordu kilometrów przejechanych jednorazowo. Wspaniale, że nikt nie zdecydował się na powrót PKP !

Do zobaczenia na kolejnej wycieczce. PozdRower!

Na zakończenie naszej wizyty w Gdańsku Krzysiek pokazuje nam latarnię morską w Nowym Porcie Na zakończenie naszej wizyty w Gdańsku Krzysiek pokazuje nam latarnię morską w Nowym Porcie


Autor: Marek Kamm



Opracował:

Parametry trasy

  • Region Polska
  • Długość trasy 215 km
  • Poziom trudności średni

Znajdź trasę rowerową

Opinie (6) 2 zablokowane

  • Opinia została zablokowana przez moderatora

  • Hel-Gdańsk

    Polecam świetną trase połączoną z kompielą na otwartym morzu i pyszną rybką w Kuźnicy.
    Tramwajem wodnym do Helu i na kołach do Gdańska . Podróż dosyć długa i wyczerpujaca (100 km) ale warto bo widoki przepiękne, stosunkowo nieduży koszt 19 zł. bilet normalny+ 3 zł. rower rybka 20zł :-)

    • 1 0

  • Szkoda że nie mogłem z wami być. Widzę że świetnie się bawiliście. Ja w ten weekend mam zamiar wybrać się do Elbląga i także po zwiedzać to miasto. Myślę że będzie to jakieś 150 -160 km w to i z powrotem

    • 1 0

  • a browary będą ? (1)

    Inaczej nie jadę.

    • 0 2

    • Chyba za dużo wypiłeś...

      ...to już po fakcie ;)

      • 1 0

  • 215 km ładnie!!!! Gratuluję, również ciekawego opisu.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum