• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bike Tour Gdynia Chylonia (07.06.2003)

12 czerwca 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Dojazd z Sopotu zajął mi tylko 33 minuty, więc koło 11:45 siedziałem już na trawie z przypiętym do roweru numerkiem po przywitaniu się z połową znajomych rowerzystów jak zwykle obecnych na BT. Oczekiwanie na start umiliłem sobie jak zwykle rozmowami ze znajomymi, lecz mimo tego, że w miły sposób spędziłem ten czas to odczuwam stratę jakże cennego czasu.

Człowiek pracujący cały tydzień w sporym wymiarze godzinowym ma problem z odpowiednim zagospodarowaniem wolnego czasu, tym bardziej szkoda go na bezcelowe czekanie. Jeśli chodzi o organizację to zdecydowanie brakuje podania godzin startów poszczególnych kategorii i to jedna rzecz, na którą mogę narzekać. Trasa dobrze oznaczona, niezmieniona chyba od dwóch lat. Nie wiem czy to źle czy dobrze. Gdyby trasa zmieniała się wypadałoby objechać trasę i rozplanować start. Ponieważ trasę znam na pamięć i tak jak przypuszczałem nie uległa zmianie "mogłem" pobyczyć się i poleżeć na plecach przed startem.



Przypuszczałem, że tym razem pojawi się więcej dziewczyn na starcie, lecz te widocznie wolą robić makijaż na sobotni wieczór. Ich strata. Dobrze, że jest kilka kobiet, które jeżdżą oraz dziewczyn, z których kiedyś być może wyrosną zawodniczki. Kobiety startowały zdaje się z kategorią masters 2, ale tego nie jestem pewien. Mastersi też dali czadu. Ze znajomych kolega Wojtek łapie kapcia na ostatnim okrążeniu i traci pewną drugą pozycję. Zyskuje na tym zdaje się Wielki Zeb lądując chyba na 3 pozycji zaś Czesiek na 2. Wyników w sumie nie jestem pewien, bo zaczynałem się rozgrzewać a w międzyczasie rozglądałem się za Wojtkiem, który jak sądziłem będzie 1 lub drugi. Ponadto na stronie GOSIR-u wyników nadal brak (10.06).

W końcu nadchodzi czas na to, na co czekała największa ilość zgromadzonych startujących. Start elity w tym dniu oznacza zmagania około 30 uczestników. Tym razem brak zazwyczaj licznej grupy zawodowców. W końcu amatorzy pościgają się we własnym sosie.



Trasa dla elite to 5 kółek po ponad 4 km. Wreszcie trasa, na której można się ścigać a nie sprint jak zwykle. Ustawiam się w drugim rzędzie i spokojnie oczekuję na start. W końcu startujemy. Trasa wiedzie pod górę, lekki zakręt w prawo, potem w lewo prawo i wyjeżdżamy na kawałek prostego płaskiego odcinka. Następnie przejazd przez piasek, który za każdym razem nieuchronnie kończy się pchaniem roweru i podbiegiem. Następnie lekki zakręt w prawo i lekka pochyłość, z której rozpędem wjeżdża się w skręcającą w lewo trasę. Tutaj zaczyna się najcięższy fragment całej trasy, podjazd, który coraz wyżej robi się coraz to bardziej stromy, ścieżka prowadzi lewą stroną pomiędzy drzewami. Następnie zakręt pod kątem prostym już na płaskim i kawałek prosto. Lekka pochyłość prowadzi nas następnie lekko w dół i w górę, aby po kilkudziesięciu metrach doprowadzić do zakrętu w lewo.

Tutaj prawie płasko, lekko pofałdowany teren pozwala na rozpoczęcie rozpędzania się - kilka zakrętów i ostry skręt w lewo. Wypadamy na brukowaną drogę, lekkim łukiem prowadzącą w prawo. Koniec bruku, ostry zakręt w lewo i początek zjazdu. Kilka skrętów, trochę korzeni, piachu i możliwości dokręcania do około 50 km/h. Koniec zjazdu to zakręt w lewo pod kątem prawie 180 stopni w piachu. Dobre miejsce do zyskania lub straty czasu. Potem już po ubitym trakcie kilkadziesiąt metrów po płaskim, zakręt w prawo, następnie w lewo, znowu kawałek prosto i ostatni zakręt na trasie w lewo po sypkim piasku. Następnie lekkim łukiem zmierzamy do mety. I tak 5 razy.



Ok. Start poszedł lepiej niż myślałem, i od początku utrzymuję się w pierwszej dziesiątce. Kilka osób wyprzedziło mnie, lecz jadę swoim tempem. Myślę, 5 kółek, więc trzeba rozłożyć siły. Tempo dość szybkie, jest gorąco. Pierwszy podjazd i spokojnie ... pierwsze kółko kończę mniej więcej na 8 - 9 pozycji. Kosa jedzie za mną. Trzyma się równo na kółku. Drugie kółko kończymy podobnie, tempa nie zmieniam, jadę równo i staram się jechać dość miękko i nie stawać na pedały. Na trzecim kółku zaczynam trochę przyspieszać i Kosa chyba ma dosyć jazdy za mną. W międzyczasie trochę mijam się z Tomkiem, który nie chce uwierzyć, że znowu go wyprzedzam. Na trzecim Paweł jechał za mną przez chwilę, potem jednak chyba Tomek mocniej nacisnął na pedały i go wyprzedził. Na czwartym kółku zdecydowanie zbliżam się do Silvera i jadę za nim. Tomek depcze mi gdzieś po piętach próbując naciskać. Na stromym odcinku czwartego kółka podczas podjazdu słyszę jednak, że zostaje gdzieś z tyłu. Mnie z kolei lekko blokuje Silver, ale to tylko ze względu na brak miejsca. Ten podjazd mógłbym zdecydowanie szybciej podjechać, ale jechałem równo za Silverem.

To przecież tylko zabawa, a i tak jedziemy na czwartej i piątej pozycji. Jest dobrze! Na trasie mijamy się kilka razy, w końcu na zjeździe czwartego kółka zapominamy o wyścigu na chwilę i podczas gdy zrównujemy się na zjeździe i chwilę jedziemy obok siebie, patrzymy na siebie i krzyczymy jak opętani ALEEE CZAAAD !! Na zegarach pokładowych koło 42 km/h, amortyzatory wybierają korzenie i kamienie a my w tej chwili czujemy tylko to uniesienie związane z prędkością. Nie wiem, kto pierwszy krzyknął, może Silver, wiem jedno, że ta chwila zapadła mi głęboko w pamięć i na jej wspomnienie uśmiech będzie gościć na mojej twarzy.



Przed zakrętem zwalniam i jedziemy znów gęsiego. Metę przejeżdżamy bardzo szybko. To już piąte kółko, chyba objąłem prowadzenie a może i nie, Aga coś krzyczy. Za szybko jedziemy, nie usłyszałem co krzyczała. Znów podjazd, ale tym razem chyba jadę pierwszy, podjazd nie stanowi żadnego problemu, zasuwam, czuję na swoich plecach oddech Silvera. Zasuwamy mając Tomka za naszymi plecami. Pierwszy ja, potem Silver, Tomek i Paweł. Tak przebiega większość piątego kółka - również na zjazdach. W końcu jednak na odcinku piaszczystym zaraz po zjeździe Silver znów wraca na czwartą lokatę i utrzymuje ją do końca. Wpadamy ciągle się ścigając na metę. Jestem pół roweru za nim. Piąta pozycja. Najlepsza do tej pory w BikeTourach. Kolega Robert drugi, trzeciej osoby chyba nie znam, pierwszy podobno J. Krzyżak. Ten to jest amator ;-) Jeszcze trochę i zawodników zacznie objeżdżać albo sam zostanie zawodnikiem.

Reszta znajomych na dalszych pozycjach, których nie znam, bo niestety wyników jak wspomniałem brak.



Podsumowanie: udany start, dobra zabawa w doborowym towarzystwie. Trasa po wydłużeniu ilości kółek tez może być. Trochę za mało techniczna i ciągle ta sama, ale - coś zaczyna się zmieniać. Oby tak dalej. Popatrzcie jak to się robi w Elblągu! Może za jakiś czas trasy zaczną być porównywalne i bardziej nieprzewidywalne.

Po wyścigu ruszyliśmy spora ekipą w kierunku Sopotu. Plan był taki, aby skoczyć wspólnie ekipą na piwo. Niestety część zdecydowała się na picie piwa w Gdyni - osobno. W kilka osób zdecydowaliśmy się, że łatwiej będzie się po piwku wracać jednak trochę bliższy dystans, ja dodatkowo umówiony byłem na siatkówkę na plaży, więc ruszyliśmy trochę mniejszą grupą w kierunku Sopotu. Wszystkich atrakcji nie będę opisywał, ale tempo utrzymywało się pomiędzy 30-38 km/h, średnio oscylując koło 34. Była i jazda po chodnikach i po jezdni i wyprzedzanie Tira, który "wlókł" się 36 km/h. Prędkość 52 km/h sprawiła, że tir został z tyłu. Po niecałych 28 minutach dotarliśmy do Sopotu, gdzie grupka znów podzieliła się na pijących i niepijących. Nasza trójka dotarła na plażę i wysączyła spokojnie po browarku, po czym rozstaliśmy się zadowoleni ze spotkania.

Kilka danych z licznika (wyścig):
Dystans: 21,79
Czas: 1:01:14
Prędkość średnia: 21,5
Prędkość maksymalna: 44,5

Tekst: Piotr "Peter" Leczycki
Zdjęcia: Ania Świrkowicz i Paweł Kosmólski

Opinie (39)

  • Plaża

    Oj, słabi z was plażowicze ;-). Pozdro.

    • 0 0

  • trasa....

    poza podjazdem byla taka sobiei, za bardzo odpoczynkowa i nudna :)

    • 0 0

  • trasa

    Nudna? myślę że i tak o niebo lepsza od tej jaka była na Obłużu. Tam to była dopiero nuda. Poza tym wolę jak jest dłuższe okrążenie i mniejsza ilość okrążeń do zaliczenia, niż jak było na Obłużu - bardzo krótkie okrążenie i za duża ich ilość (to była dopiero monotoniczność).

    pozdROWER dla wszystkich trójmiejskich bikerek i bikerów!

    • 0 0

  • Zywy

    ...nie wiem czy startowales moze w Elblagu...wlasnie od chlopakow z Elblaga powinni nauczyc sie ukladac trasy...gdzie tetno akurat u mnie nie schodzi ponizej 185...a na Chyloni to byl po prostu relaks....pozdrawiam

    • 0 0

  • Krzyżak

    Rozumiem cię, bo widziałem ciebie w akcji. Nieźle wymiatasz, ja natomiast dopiero w tym roku zaczołem jeździć na zawodach i jak na razie tylko lokalnych, głównie ze względu na to iż nie mam jeszcze prawka (17 latek mam dopiero) i nie mogę dojechać np. do Elbląga czy na jakiś maraton. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów. A tak przy okazji to mam pytanko: czy tak dobry zawodnik jak ty nie myśli o przystąpieniu do jakiegoś klubu, przecież już teraz jeździsz jak profesjonalista?

    • 0 0

  • Zywy

    bez przesady, tak dobry jeszcze nie jestem...jak zrobie taki postęp jak Michał Bogdziewicz - to bede profesjonalista...a poki co jestem amator, ktory profesjonalnie podchodzi do sprawy. A nad wstapieniem do klubu musze sie zastanowic, bo wyboru wielkiego nie mam...

    • 0 0

  • do Zywego

    Cześć, trenuj zatem i walcz "o swoje". Co do dojazdów na zawody i maratony to się dowiaduj poprzez znajomych i strony rowerowego trójmiasta. Wrzuć np. zapytanie tu: http://www.trojmiasto.pl/ogloszenia/ogloszenia.phtml?id_kat=69 że chcesz gdzieś się zabrać z kimś.
    U mnie problem doazdów i startów w maratonach polega na ksie i urlopach - ale głównie to kasa i czas odgrywa problem. Powodzenia i do zobaczenia na maratonie w Gdyni!

    • 0 0

  • PeterMTB

    Dzięki za linka. Zgadzam się że kasa jest następnym problemem w startach. Jutro FamilyCup w Sopocie, kto będzie?
    P.S. Ja będę napewno, bo mam już zapłacone.

    PozdROWER!!!

    • 0 0

  • ja

    Zywy Ja bede :) licze ze bedzie ciekawy wyscig...

    • 0 0

  • Krzyżak

    Ja przed samym startem dętkę przebiłem i to przy samym wentylu :-((( W sumie to później razem gadaliśmy po wyścigu, tzn. ja, ty, mama Tobiasza i mój qmpel. PozdROWER dla wszytstkich bikerek i bikerów z3city. Gratulacje dla zwycięsców!!!

    P.S. Nie wiem co dokładanie się ci na trasie przytrafiło ale po pierwszym okrążeniu jechałeś na 2.miejscu z minimalną stratą, a później to już cię nie było widać. Co się tam stało? Później mówiłeś że coś z kolanem.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum