• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Arctos; Gdynia; 26.11.2005

1 grudnia 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
Nocna, niekoniecznie w nocy. Szybkozapadający, jesienno-zimowy zmierzch powoduje, że warunki nocne są już od 16-tej. Z tego skorzystał organizator imprezy - Jacek 'Szczurek' Szoka (jednocześnie sędzia głowny i budowniczy wszystkich tras), który wraz z kilkoma osobami do pomocy, równolegle z marszem w kilku kategoriach, skonstruował także trasę rowerową (TR).

Nieco po 17-tej odbyło się wręczenie zaległych dyplomów z poprzednich InO, a na 17.30 wyznaczono godzinę "0" wszystkich tras. Dojeżdżając na miejsce startu (polana na końcu ulicy Oficerskiej w Gdyni-Orłowie) spotkałem już Cieciera, a chwilę potem Mickeya, mignął także Adam z Gringo Travel. Pogoda dopisywała, temperatura w okolicach -2 do -4 st. C dobrze uzasadniała nazwę imprezy.

Na TR zobowiązano uczestników do posiadania kasku i oświetlenia (to oczywiste) oraz sprawne hamulce, co podkreślono paroma wykrzyknikami. Niby również oczywiste, ale tak naprawdę wykrzykniki wymusił OS (odcinek specjalny). Niezrozumiała dla mnie nazwa TR - "Pingwiny !! na start" kryła pod sobą około 6500 m trasy (sześć i pół kilometra, tak, tylko tyle ;) , a limit czasu: 100 + 30 min (czas i limit spóźnień). Na OS-ie i ZS (zadaniu specjalnym) obowiązywał stopczas (nie liczony do czasu przejazdu). Dla nawet przeciętnego rowerzysty 6,5 km w czasie prawie 2 godzin jest do przejechania, nieprawdaż? ;) No ale nie w lesie, w nocy, i nie na orientację. Mrozik gratis.

Jakoś nikt z piechurów ani rowerzystów nie miał ochoty na 1-wszą minutę startową, więc mapę wcisnąłem do mapnika, otrzymując przy okazji uspokajającą informację Szczurka, że nie ma odbić lustrzanych ;) Cała reszta, mimo niepełności mapy, wyglądała bardzo składnie i prosto. Uchem złowiłem jeszcze komentarz stojących obok małolat na temat podobieństwa do pokemona (na jaskrawozielonym kasku zamontowałem 2 halogeny 10 W każdy, co faktycznie wyglądało komicznie).



Przejazd pokazuje mapka powyżej. Kilka uwag do mapki:
  • Kolejność zaliczania była nieobowiązkowa, aczkolwiek organizator zasugerował zgodnie z numeracją
  • na dobry początek przy PK1 złapałem chyba stowarzysza (najprościej mówiąc, to taki punkt, ktory stoi obok właściwego, ale nie zgadza się z mapą)
  • przy PK 3 drogi się nijak nie zgadzały, o czym zresztą głosił napis na mapie (w miarę nowe osiedle w pobliżu)
  • w wielu miejscach błogosławiłem halogen Cateye'a, który bez ruszania się z miejsca oświetlał najbliższą okolicę i umożliwiał bezstresową jazdę dowolną prędkością ;)
  • PK5 zdecydowałem się namierzyć "od tyłu", napotykając przy okazji amatora nocnych przejażdżek na quadzie
  • po piątce pojechałem na PK7, najpierw go minąłem, a następnie cofając się odmierzyłem od skrzyżowania,
  • PK6 spotkałem Mickeya oświetlonego jak choinka, nawoływałem go do punktu, ale okazało się że już go "złapał" moment wcześniej (jechał 1-2-3-6 a ja w tym momencie miałem 1-2-3-4-5-7-6)
  • cofnąłem się do skrzyżowania i zameldowałem się na ZS umiejscowionym przy resztkach wojennych zapór betonowych. Było to strzelanie (paintball) do tarczy. Udało mi się uzyskać najlepszy wynik wśród rowerzystów, tracąc tylko 4 pkt karne. Długi czas pobytu był spowodowany koniecznością wypracowania sposobu wieszania tarczy, bo wiatr robił z niej cel ruchomy ;)
  • PK8 to tylna ścianka kolejnej takiej zapory betonowej,
  • do następnego punktu kontrolnego (10) spróbowałem "przebić się" na azymut. Pokonując ostry zjazd (dwa razy blisko OTB), następnie forsując dziurę w płocie jakiejś działki pojawiłem się... no właśnie. Nie byłem w stanie dobrze ocenić swojego miejsca. Wg mnie miałem być przy PK10 (obok nieźle oświetlonej budowy), ale albo punkt źle stał, albo ja źle wymierzyłem... Aby być pewnym wróciłem w okolice startu/mety (to była bardzo zła decyzja, bo przecież wystarczyło sprawdzić kilkaset metrów drogi do PK11 - gdyby tam był to znałbym dokładnie swoją pozycję)
  • zamiast PK 12 złapałem stowarzysza (punkt stał ponoć na garażu kilkadziesiąt metrów dalej) i wybrałem "prostszą" drogę do początku OSu, tzn. najpierw wąwozem o miękkim podłożu, a potem 200m ostro pod górę pchając rower
  • odcinek specjalny okazał się być... "Lodowcem" - trasą freeride/4cross ;) Stało się tym samym jasne, dlaczego w regulaminie były wykrzykniki przy "sprawnych hamulcach". Organizatorzy oświetlili trasę czerwonymi i białymi zniczami (hehe), w 2 bodajże miejscach omijając podwójne hopy. Jak ktoś jechał rozsądnie - przyhamowując, nic złego stać się nie mogło, a przyjemność wielka (widoki tez niezłe). Rezygnacja z przejechania - 350 punktów karnych po prostu nie opłacała się. Najszybciej pokonał go Mickey.
  • z odcinka specjalnego po długim podjeździe i wystraszeniu kilkunastu dzików, które przecięły drogę parę metrów przede mną (tzn. wystraszenie zadziałało w dwie strony ;) dotarłem do PK11, skąd spróbowałem raz jeszcze namierzyć PK10. Okazało się, że albo go nie ma albo stoi przesunięty, czyli właściwym zapisem było BPK (brak punktu kontrolnego). Potem już tylko szybko dojazd do mety, gdzie zaskoczony spotykam Jarka MTB ;), który dopiero teraz znalazł chwilę i pojawił się na starcie.

W sumie w trasie rowerowej wzięło udział 6 rowerzystów. Najszybszy był Damian "Drewniak" Gruszecki z 41 punktami karnymi. PK 10 i PK 12 zostały zerwane i prawidłowym wpisem był wpis BPK.

Bardzo udane zawody (świetny pomysł z zadaniem i odcinkiem specjalnym ), a jako, że to była I edycja Arctosa... może organizator zdecyduje się kolejną w ciągu tej zimy? Pewnie nie tylko ja będę "za".

tekst: Tomasz 'TJ' Szot (rowery.trojmiasto.pl)
foto główne (nocny widok z "Lodowca" z galerii hcfr.pl): Michał Zdybel

Wyniki trasy rowerowej:

(imię, nazwisko, miasto, czas, suma punktów karnych)
1. Gruszecki Damian Gdańsk - 92' - 41
2. Szot Tomasz Gdańsk - 115' - 184
3. Mydlarski Jarosław - 130' - 205
4. Nowaczyk Michał Gdańsk - 101' - 271
5. Ciecierski Wojciech Gdynia - 140' - 361
6. Szymczak Robert - 142' - 384

Opinie (13)

  • Choinka?

    Nie wiedziałem, że byłem oświetlony jak choinka :) To tak w klimacie mrozu i zbliżających się świąt ;)

    Komentarz do trasy:
    PK3 znalazłem, ale był wg. mnie nie w tym miejscu co trzeba, więc wpisałem BPK. Okazało się że chyba mieścił się w granicach błędu 2mm w skali mapy, czyli 20m (kiedyś zmierzę tą odległość ]:-> )

    Przy PK6 myślałem, że zbliża się samochód (sądząc po sile oświetlenia) a to był TJ :)

    Trasa na PK5 od przodu była lepsza ze względu na brak podjazdu :)

    Pierwszego stowarzysza złapałem na PK9. Ciężko było nie złapać ze względu na brak konktetnego punktu odniesienia.

    PK10 od razu zaznaczyłem jako BPK.

    PK12 też bym zaznaczył jako BPK, gdyby nie stał tak blisko mety. Ubzdurałem sobie że jak jest tak blisko to nie możliwe żeby był zerwany i wbrew sobie wpisałem kod z puktu obok, czyli kolejny stowarzysz.

    Punkty karne za brak wpisanych numerów punktów już komentowałem na forum więc dodam tylko "wrrrr!" ;)

    A tak przy okazji to czym różni się punkt stowarzyszony od mylnego?

    A na kolejnego Arctosa oczywiście czekam z niecierpliwością.

    • 0 0

  • Mylne i stowarzyszone

    Mickey, czy Ty przypadkiem nie masz odblasków? Świeciłeś przynajmniej w kilku punktach patrząc na bok roweru!

    A teraz kilka wypisów z http://ino.pttk.pl/

    Punkt stowarzyszony z określonym punktem kontrolnym lub obszarem (PS) jest to punkt ustawiony w terenie, który ze względu na co najmniej jeden z poniższych warunków, to jest:
    1. niewielką odległość od PK (nie mniejszą niż 2 mm w skali mapy),
    2. podobną formę terenu,
    3. specyfikę mapy,
    4. inne informacje podane przez organizatora,
    oddaje w przybliżeniu położenie punktu kontrolnego (PK).

    Punkt mylny (PM) nie jest punktem kontrolnym danej trasy lub punktem z nim stowarzyszonym i musi być oddalony od danego PK o co najmniej 5 mm w skali mapy.

    • 0 0

  • PS i PM

    do suchych zapisów regulaminu należy dodać wyjaśnienie jakie są konsekwencje podbicia PS i PM zamiast PK.
    Za pieerwsze wychodzi 25 pk, za drugie 120 - ponieważ nie masz PK (90) a masz PM(30).
    Proponuję zasady marszy na orientacje zglebiac na piechotę - jest duzo więcej okazji ku temu a i trochę wolniej się wszytsko odbywa i jest czas na przygladanie się szczegółom terenu których z roweru nie widac.

    PS Na mojej pierwszej imprezie marszowej organizowanej przez Neptuna też zarobiłem 120 za nie wpisywanie numerów PK w kratki .... więc pociesz sie Mickey, nie jesteś sam :-)
    Pozdr/Jankes

    • 0 0

  • Bądź widoczny!

    Racja TJ, zapomniałem o odblaskach na kołach i paskach taśmy odblaskowej, które ostatnio zamocowałem na plecaku. Cieszę się że mnie dobrze widać...większa szansa na przeżycie :)

    Szkoda że dopiero teraz się dowiaduję szczegółów odnośnie PM i PS. Prawie każda impreza InO odbywa się na innych zasadach a jak wiadomo nie zawsze jest czas coby się z regulaminem zapoznać. Dobrze że człowiek się uczy na błędach...doświadczenie rośnie.
    Dzięki Jankes za pocieszenie, ale to nie jest moja pierwsza impreza na takich zasadach...no dobra druga.

    Ps. Orientujecie się czy "Grudniowe podrygi" będą dla bardzo zaawansowanych czy tylko trochę? Waham się.

    • 0 0

  • Błąd?

    TJ, właśnie zauważyłem, że twoja trasa omija PK9 :)

    • 0 0

  • Mini relacja z Arctosa ;-)

    Impreza rzeczywiście bardzo udana.
    Ja niestety, jak wspomniał TJ spóźniłem się, więc nie miałem szansy zaliczyć Zadania Specjalnego, bo zdjęto z niego obsługę. Drugi efekt spóźnienia to nakaz ze strony organizatora - Szczurka, abym jechał "pod prąd", czyli zaczynałem od PK 12, a kończyłem na PK 1, bo w przeciwnym wypadku nie miał bym szansy zaliczenia jeszcze Odcinak Specjalnego (obsługa miała zaraz schodzić z OS), co kosztowałoby mnie słono, bo 350 punktów karnych (zgodnie z regulaminem). Jak przyznał sam Szczurek taka kolejność zaliczania punktów była trudniejsza.
    Pierwsze wątpliwości miałem już przy pierszym punkcie kontrolnym - PK12 - punkt był zerwany, ale ustalenie tego zajęło mi sporo czasu, bo nie byłem pewien, czy w dobrym miejscu go szukam, czy nie jest ukryty, itp. itd. (brak zaufania do własnych możliwości w InO kosztuje słono), potem ostry podjazd pod Lodowiec (z boku) i zaraz zjazd OS'em ze zwycięzcą - Damianem Gruszeckim - rzeczywiście niezły skok adrenaliny - najlepsze były momenty, gdy widać było tylko najazd na przeszkodę, a za nią ... czarna dziura ;-). Po OS'ie wróciłem raz jeszcze w okolice PK 12, bo nie byłem pewny czy nie ominąłem tego punktu - ale najechanie z przeciwnego kierunku upewniło mnie ostatecznie, że punktu brak.
    Następnie bezproblemowo zaliczyłem PK 11, ustaliłem, że PK 10 brak (TJ i Mickey na starcie mówili, że jest źle rozstawiony, ale mimo próby jego odnalezienia nie udało mi się go zobaczyć).
    W drodze na PK 9 padło mi 2/3 mojego oświetlenia. Na trasę wybrałem się z dwoma latarkami diodowymi na kierownicy oraz z jedną czołówką na diody. Baterie przed startem wymieniłem niestety tylko w czołówce. Efekt był taki, że jadąc z PK 10 na PK 9 w pewnym momencie zauważyłem, że bardzo mało widzę - czyżby wzrok mi się pogorszył? Jak spojrzałem na latarki okazało się, że zamiast dawać biało-niebieskie diodowe światło jedna latarka ledwo się żarzy na zielono, a druga tak samo słabo żarzy się na żółto. Wyłączyłem więc latarki (o dziwo jak je włączyłem po zawodach to działały całkiem dobrze - nie wiem, za zimno im było czy co ;-). Zostałem z czołówką na diody kupioną na rynku za 16 PLN, do której zaufania nie miałem wielkiego (była pożyczona i miałem ją pierwszy raz na głowie). W tym momencie zacząłem się mocno zastanawiać nad wycofaniem się z imprezy - czołówka dawała słabe światło - mIała dwa tryby świecenia - na 1 lub 7 diód. Jechałem dotychczas na 7 diód, ale pomyślałem sobie, że jeśli padnie mi czołówka, to wogóle mogę się z lasu nie wydostać (księżyca niestety nie było chociaż niebo bezchmurne). Jechałem więc oświetlając drogę 1 diodą i muszę przyznać - widzialem bardzo niewiele. Aby ustalić, czy w bok odbija jakaś mniejsza ścieżka musiałem zsiadać z roweru i biegać kawałek w stronę domniemanej ścieżki, żeby ustalić, czy tam jest, czy jej nie ma. Do tego ujadanie psów w slumsach pomiędzy PK 10 a PK 9 nie nastrajało pozytywnie. Ucieszyłem się jak dziecko jak znalazłem tym sposobem PK 9. Mimo, iż czułem że zaznaczam punkt stowarzyszony (przeczucie mnie nie myliło ;-), to byłem zadowolony, że zamiast 90 dostanę 30 punktów karnych ;-). Szukanie w tym momencie prawidłowego PK z jedną diodą przekraczało moje możliwości, znalezienie małej ścieżki z PK 9 na PK 8 zaznaczonej na mapie - niestety również. Postanowiłem więc dojechać na PK 8 głównymi drogami "na około" (cofając się i jadąc przy PK 10,11, zaliczając po drodze 6. Jadąc tak obraną drogą spotkałem obsługę Zadania Specjalnego schodzącą z punktu - nawet nie próbowałem ich namawiać na powrót, celem umożliwienia mi zaliczenia tego zadania - w końcu to ja się spóźniłem, a oni byli wymarznięci. PK 6 udało mi się bezbłędnie zlokalizować, mimo iż w świetle jednej diody było to dla mnie bardzo trudne - w świetle jednej diody ścieżki były mało widoczne - łatwo można było wyjechać "w las", szczególnie, że wszysko było przykryte liśćmi. Po dojechaniu w okolice PK 7 usłyszałem towarzystwo jakichś sporych zwierząt, więc bez zastanowienia skasowałem pierwszy lepszy punkt, zakładając możliwość złapania w ten sposób towarzysza (co oczywiście się stało ;-). Na PK 8 nie zdecydowałem się jechać - po pierwsze z tamtej strony nadchodziły odgłosy moich "towarzyszy", po drugie do PK 8 wiodły wąziutkie ścieżynki, których w świetle 1 diody mógłbym nie odnaleźć, po trzecie bałem sie, że w końcu i ta jedna dioda padnie, a co wtedy będzie bałem się nawet pomyśleć! PK 5 i 4 zaliczyłem bez problemu, chociaż przy 4 nie byłem pewny, czy nie łapię stowarzysza - nie zgadzało mi się jego ustawienie (i tak się cieszyłem, że cokolwiek znalazłem, a okazało się, że "trafiłem" w prawidłowy punkt :-). PK 3 zaliczyłem "od tyłu, żeby nie plątać się w gęstwinie ścieżek. Moim zdaniem punkt był rozstawiony dokładnie tam gdzie miał być i bez problemu go zlokalizowałem. Podobnie z PK 2. Na PK 1 znów stowarzysz, ale przyczyną znów słabe oświetlenie, mimo biegania po ścieżkach (żeby sprawdzić, czy w istocie są to ścieżki, czy tylko jakieś chwilowe prześwity między drzewami) nie udało mi się odnaleźć prawidłowego miejsca i wróciłem ze stowarzyszem na metę.
    Tak więc 3 stowarzysze, 1 brak punktu i brak Zadania Specjalnego.
    Mimo fatalnego przygotowania do jazdy nocą i braku możliwości zaliczenia Zadania Specjalnego (żałuję, że nie mogłem sobie postrzelać z karabinku ;-) udało mi się zająć 3 miejsce na 6 startujących, czyli nie było najgorzej.
    Mam nadzieję, podobnie jak TJ, że Szczurek będzie kontynuował organizowanie imprez nocnych. Następnym razem będę lepiej przygotowany do warunków nocnych i spróbuję powalczyć o jeszcze lepsze miejsce :-).
    Pozdrower,

    • 0 0

  • Nieprawda że wszystkie InO.

    Nieprawda jest że wszytskie InO odbywaja się na innych zasadach. Generalnie są dwa rodzaje BnO (biegi na orientacje) i RJnO (rowerowa jazda na orientacje) - te są dyscyplinami sportowymi i sa rozgrywane na pełnych mapach a lampiony na trasie maja znane numery/kody. Taką imprezą były Mistrzostwa Gdańska w RJnO i taka tez jest Harpagan (tylko skala jakby
    inna).

    Drugi typ to MnO (marsze na orientację) - te sa dyscypliną "turystyczną" gdzie na uczestnika czekają różne niespodzanki, typu przekształcona/pocięta
    mapa, pozamieniane fragmeny, odbicia lustrzane, cześciowa treść (np tylko poziomice lub tylko drogi). W lesie stoi/wisi mnóstwo punktów z czego tylko
    niewielka czesc jest prawidłowa. Z taka imprezą mieliście doczynienia na Arctosie i częściowo na Spirosie (słynna "korytarzówka" - mówię częsciowo bo
    poza tym że mapa była niepełna to nie było PS czy PM ).
    Z regulaminem Mno możesz zapoznac sie na stronie http://ino.pttk.pl czy
    http://www.neptun.gda.pl.
    Co do "Grudniowych podrygów" trasa łatwa nie będzie ale za to ma być krótka - bo popołudniu "Darżlub" ... myśle że warto sprobowac swoich sił na GP-
    choć na Twoim miejcu na zajęcie czołowego miejsca bym nie liczył.

    • 0 0

  • Mickey...

    nie, to nie pomyłka. Na 9 miałem jechać, gdybym był pewien miejsca stacjonowania 10-tki. Ale byłem pewien (braku) dopiero za drugim do niej podejściem i odpuściłem (z mapy zresztą wyglądała średnio). Gdybym wtedy z 8-ki nie skracał to trafiłbym dobrze w miejsce 10-tki i pojechał na 9. potem z górki 11-OS-12. A tak straciłem sporo czasu na własne życzenie - na dojazd do startu/mety, oraz podprowadzając do startu OS i podjeżdżając tę cholerną górę do 11.

    • 0 0

  • Jarek, fajne przygody miałeś. Z jedną diodą to naprawdę hardcore :)

    Dzięki Jankes za usystematyzowanie wiedzy :) Gdzie jest napisane, że za załapanie PM dostaje się 30 pkt. plus 90 za BPK. Czytam sobie regulamin i wychodzi mi tylko 30.
    Na podrygach się jednak nie zjawię bo chciałem wybrać się z żoną i psem, a to chyba nie będzie do tego celu najlepsza trasa :)

    • 0 0

  • PS i PM cd.

    Podbijając PS podbijasz "prawie dobry" PK i dostajesz kare 25 pk. Jeśli podbijasz PM to podbijasz punkt kompletnie z innej bajki. Więc jesli podbiles go zamiast PK to masz 30 za podbicie PM i 90 za brak podbicia PK - w obrocie 120.
    Prawda że jasne? ;-)
    Pozdr/J
    PS wpadnij na podrygi to Ci wytłumaczę.

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum