• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Najt Bajk 05: zimą przez Piekło

26 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Początkowa koncepcja trasy
Początkowo założyliśmy, że do Białej Góry, wsi leżącej niedaleko Piekła dotrzemy Szlakiem Kopernikowskim wiodącym wzdłuż Nogatu, po części przez pola, po części przez lasy. Z Piekła do Tczewa, kierując się na północny-zachód chcieliśmy uderzyć 2-rzędowymi drogami asfaltowymi. Zaś z Tczewa do Gdańska przez Żuławy. Niestety bardzo ciężkie warunki terenowe i kilka niefartów po drodze nieco pokrzyżowały nam plany. Szczegóły w dalszej części relacji.

Tak więc zacznijmy od początku
Jako, że zamierzaliśmy przedzierać się przez lasy, każdy z nas był zobligowany do zaopatrzenia się przede wszystkim w dobre oświetlenie. Osobiście na przód założyłem dwie lampy diodowe, o możliwości zmiany bocznego kąta świecenia co zapewniało mi dość szeroki promień światła. Oprócz tego zabrałem czołówkę, dzięki której łatwiej było mi odnaleźć szlak znakowany na przydrożnych drzewach. Darek, zaś wyposażony był w dość dobrą lampę halogenową, jedynym jej minusem to, fakt iż pochłaniała baterie niczym małpa kit. Adam, jedyny uczestnik poza naszą dwójką organizatorów podobnie jak ja zaopatrzył się w przednią lampę diodową oraz czołówkę. Na tyłach klasycznie, każdy z nas miał pulsującą czerwoną diodówkę. Tak więc wyposażeni po zęby różnymi gadżetami potrzebnymi do przetrwania nocy spotkaliśmy się w pociągu. Ja z Adamem wsiedliśmy w Gdańsku Wrzeszczu, tu również był główny punkt startu, lecz oprócz Adama nikt inny się nie stawił, pomimo wielu wcześniejszych zgłoszeń ;-/



Na kilka minut przed przyjazdem pociągu Darek, jadący z Gdyni oznajmił mi, iż pociąg jest totalnie zapchany, ludźmi wracającymi przede wszystkim ze stoczni i zamiast dwóch składów jest tylko jeden. Trochę nas to zmartwiło, lecz na szczęście udało nam się gdzieś z tymi rowerami upchnąć. Droga do Malborka w prawdzie była ciężka, ze względu na totalny ścisk w przedziale bagażowym, który oprócz naszej trójki wiózł chlejących żurów. Przez prawie godzinę, jechaliśmy jak sardynki w zakopconym totalnie przedziale, ucząc się nowej stoczniowej łaciny. Oczywiście, jako że stanowiliśmy punkt zainteresowania, nie obeszło się bez kilku głupich uwag w naszą stronę. Na szczęście zakończyło się to bez większych ekscesów (w miarę spokojnie to odebraliśmy, cało dojechaliśmy do Malborka). Jedynie przesiąknięci byliśmy tymi, kręcącymi w głowie oparami ;-/



Z Malborka dokładnie o 19 ruszyliśmy w zamierzoną trasę i tu właśnie odkryłem, iż zapomniałem zabrać ze sobą mapy. Na szczęście w miarę dobrze ją zdążyłem przed wyjazdem przeanalizować, dzięki czemu do samego końca praktycznie nie zbłądziliśmy. Darek zaś nie zdążywszy dojechać do pierwszego naszego punktu programu złapał porządnego kapcia, już przed samym zamkiem. Niefart był podwójny, bo okazało się, że i opona bardzo na tym ucierpiała (przez dziurę w niej można było przełożyć mały palec) Dlatego też zmieniając gumę, do środka opony włożyliśmy kawałek starej dętki. Tak oto właśnie zaczęliśmy nasz nocny rajd.



Żeby było jeszcze bardziej kolorowo, to Szlak Kopernikowski, który odnaleźliśmy na tyłach zamku nad brzegiem Nogatu przypominał lodowisko. Troszkę miny nam zrzedły, ale tak tylko było w miejscu gdzie łączył się on z deptakiem spacerowym. Dalej, gdzie nie był już tak udeptany zaczęły się koleiny i wyboje. Miejscami wystawała zmrożona trawa. Jazda takimi "kocimi łbami" nie przekraczała 10 km/h. Za Malborkiem sytuacja się pogorszyła: przybyło śniegu i przejazd miejscami był naprawdę bardzo męczący. Na wysokości Wielbarku, troszkę zboczyliśmy ze szlaku, ale w miarę szybko z powrotem go odnaleźliśmy. Od wsi, gdzie ponownie wskoczyliśmy na szlak było już bardzo ślisko i wąsko. Jadąc bardzo ostrożnie, a zarazem żółwim tempem dotoczyliśmy się do Śluzy Szonowo. Od śluzy podążając cały czas Szlakiem Kopernikowskim zaczął się dość ciężki odcinek najpierw pod sporą górę, a później w dół. Szlak wiódł płytami, których nawierzchnia pokryta była lodem. Tu porządną glebę zaliczył Darek, a tuż po nim i ja ;-/ Myślałem, że jadąc ramię w ramię obok Darka dam radę jakoś go ominąć, niestety lekko go tylko otarłem i rower także zaczął mi tańczyć jak baletnica. Oba nasze upadki na szczęście skończyły się w miarę dobrze i nic poważnego się nie stało.



Dalej szlak coraz bardziej ginął w lesie, a warunki z metra na metr były coraz gorsze. Jednym słowem mieliśmy totalne piekło, nie zdążywszy do niego dojechać. Dlatego też na wysokości Gościszewa uznaliśmy, iż nie warto dalej przedzierać się w tak ciężkich warunkach. Nie chcąc zupełnie wyczerpać się na pierwszym odcinku drogi odbiliśmy na szosę prowadzącą z Malborka do Sztumu, gdzie mogliśmy nieco zregenerować siły. Jako, że ruch samochodowy był bardzo znikomy, a wiatr prawie nie odczuwalny nadrobiliśmy nieco czas i mogliśmy w końcu nieco zwiększyć prędkość, jadąc średnio ok.25 km/h.



W Sztumie chcąc odbić na Białą Górę, początkowo obraliśmy nie ten kierunek i omyłkowo skręciliśmy w drogę prowadzącą do osady Lipka nad Jeziorem Perlety. Na szczęście po dwóch kilometrach coś mnie olśniło, gdyż po pierwsze znana mi droga nic mi nie przypominała, po drugie te jezioro w dole? a do tego nie po tej stronie? Jako, iż mapa została w domu byliśmy zdani na siebie, a raczej na mojej orientacji w terenie. Dobrze, że w tym samym czasie na drodze pojawił się jakiś samochód, a kierowca na tyle uprzejmy, że wskazał nam, w którym momencie popełniliśmy błąd. Jak już dotarliśmy do odpowiedniej krzyżówki w końcu udało nam się odbić w dobrym kierunku. Tu również odnaleźliśmy drogowskaz wskazujący: "9 km do Białej Góry". Ufff. Odetchnęliśmy z ulgą.



Droga do Białej Góry początkowo wiła się wśród lasów, ale najgorszy był ostatni jej 7-kilemetrowy odcinek totalnej prostej ;-/ Prosta jak prosta, ale dziurawa jak ser szwajcarski. Pomimo dobrego oświetlenia, każdy manewr ominięcia dziury mógł się skończyć glebą. Czego sam prawie bym doświadczył. Lepiej było trzymać się faktycznie linii prostej, bo zarówno na środku drogi jak i poboczu czyhał lód ;-/ Wyjechawszy w końcu z lasu naszym oczom ukazała się wieś. Zjechaliśmy wiec na sam jej dół, po czym przeprawiliśmy się na drugą stronę śluzy oddzielającej Nogat od Wisły.



Od śluzy podążaliśmy już szlakiem niebieskim w kierunku naszego celu czyli Piekła. Droga którą jechaliśmy początkowo nie była taka zła, jedynie powietrze było coraz bardziej surowe i powoli zaczynały zamarzać nam palce u rąk i nóg. Tym samym ponownie wróciło zmęczenie i jak tylko dotarliśmy do celu, postanowiliśmy zrobić sobie krótki postój na małą kolację. Dzięki herbatce z prądem, nie było wcale tak zimno ;-)



Podążając dalej kierowaliśmy się przez Cypel Mątowski do wsi Miłoradz. Tu droga pogorszyła się do tego stopnia, że i prędkość spadła nam niemalże do 10 km/h. Dosłownie dziura na dziurze, określenie "ser szwajcarski" do tego się nie umywa. Taki masarz co po niektórych części ciała mieliśmy przez ponad 6 km. W Miłoradzu odbiliśmy na Mątowy Wielkie, a dalej na Bystrze. Przez te cholerne dziury, na 10 km od Tczewa Darek ponownie złapał kapcia i tu droga przestała już być tak zabawna jak wcześniej. Wpierw wymęczyły nas te dziury, później dołożył nieco zimny wiatr, temperatura już też nie była taka jak na początku w Malborku, a tuż przez Kończewicami jeszcze ta guma ;-/ Palce u rąk już dość ostro mieliśmy zmarznięte, organizm też już zaczął swoje odczuwać, w końcu na licznikach mieliśmy nieco więcej niż było to w planie.



Na szczęście, dętkę udało nam się wymienić w miarę sprawnie, a i droga do Tczewa się poprawiła. Tym samym przybyło nam energii i do słynnych Mostów Tczewskich grzaliśmy ile sił w nogach. Przed mostem na Wiśle zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę zrobić kilka fotek, po czym uderzyliśmy do centrum miasta w celu małych zakupów i rozgrzania się czymś ciepłym. W Tczewie niestety, jedynym miejscem, gdzie serwowali ciepłą herbatę był dworzec PKP i korzystając z okazji rzuciliśmy okiem na rozkłady jazdy pociągów w stronę Trójmiasta.

Jako, że byliśmy już mocno zmęczeni i zmarznięci, daliśmy sobie spokój z powrotem do Gdańska przez Żuławy o własnych siłach, skoro pociąg mieliśmy za pół godziny. W końcu jesteśmy tylko ludźmi, a nie maszynami i nie musimy nikomu niczego udowadniać.



Podsumowanie
Pomimo, iż nie udało nam się zrealizować pełnego planu, jesteśmy szczęśliwi, iż dotarliśmy do Tczewa cali i zdrowi. Zaplanowana trasa dała nam ostro w kość, ale i do myślenia! Natura po raz kolejny pokazała, że nie ma co z nią walczyć. Z resztą po co? Szlak Kopernikowski za pewne będzie o wiele przyjemniejszy i piękniejszy latem, dlatego wybierzemy się nim raz jeszcze jak tylko zrobi się cieplej. Nie mniej jednak, pomimo tych trudów całość wyprawy można nazwać kolejną świetną przygodą, którą z pewnością nie raz będziemy mile wspominać!

Przejechaliśmy łącznie 76 km (nie licząc dojazdu do i od kolejki)

Podziękowania
Dziękujemy Adamowi, który wybrał się z nami na ten rajd, pomimo 4 miesięcznej przerwy w "rowerowaniu". Szkoda, że nikt inny nie zdecydował się z nami pojechać, z pewnością byłoby nam raźniej. Ale we trójkę też było fantastycznie!

Autor relacji: Krzysztof Kochanowicz
Organizatorzy i zdjęcia: Krzysztof Kochanowicz i Dariusz Zieliński
(Grupa Rowerowa Trójmiasto)

Zdjęcia z rajdu są już w galerii na naszej stronie: www.gr3miasto.org

P.S. Jeżeli chcecie poznać fajne towarzystwo, a przy tym aktywnie spędzać wolny czas - dołączcie się do nas! Niebawem będzie już cieplej i z pewnością zajmiemy się rajdami bardziej turystycznymi. A Ci którzy nie wykorzystali szansy sprawdzenia własnych możliwości wybierając się z nami na rajdy hardcorowe niech żałują, bo następne raczej będą już na jesień ;-)

Jeśli chcecie dowiedzieć się o przyszłych naszych planach, czy też wybrać się z nami na któryś z naszych rajdów, piszcie na adres e-mailowy: info@gr3miasto.org. Gwarantujemy, że odpowiemy na każdy Wasz mail.

Do zobaczenia na trasie!

Parametry trasy

  • Region woj. pomorskie
  • Długość trasy 76 km
  • Poziom trudności trudny

Znajdź trasę rowerową

Opinie (8)

  • Piekło

    No to widzę, że trasa była adekwatna do celu podróży :)
    Gratuluję determinacji!

    • 1 0

  • Szaleni... :-)

    Przemknął mi przez głowę szalony pomysł, żeby z Wami jechać....ale w końcu rozsądek wziął górę nad zapałem...na całe szczęście :-)
    Gratuluję wytrwałości i determinacji zważywszy jak wiele "niespodzianek" Wam się przytrafiło....

    Pozdrawiam

    • 0 0

  • Hardcore saute

    Panowie, gratuluję kondycji! Brawo

    • 1 0

  • BRAWO ! !

    Widzę,że fajny wypad był Waszym udziałem.
    Żałuję podwójnie,że mnie na nim nie było, ale sprawy prywatne trochę mnie wstrzymują.
    Primo - strasznie brakuje mi już wypadu na rajd, a secundo - "Piekło" i mnie tam nie było. Lucyfer długo mi nie przebaczy...
    Życzę aby zawsze było trochę hardcoru na wyprawach GRT...czyli niech "trzy szóstki" będą z Wami!

    • 0 0

  • Szlak Kopernikowski...

    Gdy przeczytałem wzmiankę o tej wyprawie trochę podskoczyła mi adrenalinka i miałem wielka chcicę wybrac się na tego typu eskapadę. Mając jednak w pamięci pokonanie swego czasu rowerem Szlaku Kopernikowskiego na odcinku Elbąg-Gardeja i fakt, że chyba właśnie odcinek Malbork-Biała Góra miał w sobie najwięcej leśnych fragmentów po mało uczeszczanych traktach, byłem przekonany, że tak łatwo to kolegom nie pójdzie... zwłaszcza nocą i po pedały w sniegu :-) Ale jestem pod wrażeniem... Gratuluję konsekwencji i wytrwałosci! Myslę, że kiedys się przyłączę na jakis wypadzik...

    • 0 0

  • najgorsze było ponowne wejście na siodełko zaraz jak wysiadłem z pociągu w gdańsku:) po tym serze szwajcarskim 4 litery dosłownie mi odpadła :)) dzięki za niezły czad, fizycznie sie nieźle zamachałem, a po tak długim leniuchowaniu sie w końcu należało. Pozdrówka. Adam

    • 0 0

  • Piekielna smoła

    Frans bardzo ciekawa konwencja graficzna :)
    Brakuje tylko rozgrzanej smoły i łańcuchów !!
    Pozdrawiam

    • 0 0

  • Rajd

    Super sprawa!
    Sztum, Malbork - trasa wspaniała, chwilami pewnie męcząca, ale czego nie robi się dla rowerów i dla Siebie samego...
    Zazdroszczę, mój rowerek w częściach, drugi na chodzie ale już jest ciut przymały
    :)

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum