W Sobieszewie powstanie duży kompleks wypoczynkowy

Wyspę Sobieszewską odwiedzaliśmy już wielokrotnie, i to o każdej porze roku. Zwiedzaliśmy tamtejsze rezerwaty, zarówno znajdujący się po stronie zachodniej Ptasi Raj, jak również Mewią Łachę na wschodzie. "Bursztynową Wyspę" przemierzyliśmy i wzdłuż, i wszerz, pokonując tutejszy szlak rowerowy im. Wincentego Pola, jak również szlak pieszy. To co jednak uwielbiamy oglądać o tej porze roku, to ujście Wisły z przepięknie oblodzoną roślinnością i ogromnymi krami zmierzającymi ku Zatoce Gdańskiej.
Pomimo powoli nadchodzącej wiosny, ogólnych roztopów i wracających szaroburych, ponurych krajobrazów wiedzieliśmy, że wschodni rejon Wyspy Sobieszewskiej tak szybko lodów nie puści; i nie przeliczyliśmy się. Tam faktycznie klimat był o wiele bardziej surowy niż w innych partiach naszej niedzielnej wycieczki rowerowej.
Pomimo dość zdradliwej, pełnej niespodzianek pogody, na miejscu zbiórki pojawiła się całkiem spora liczba entuzjastów "dwóch kółek" i o dziwo nie byli to tylko panowie! Dziękujemy więc płci pięknej za towarzystwo, jak również wsparciu ze strony Cyklo Team.
Wyrusz naszym śladem...
Statystyki naszej wycieczki:
Dystans: 61 km.
Czas jazdy z postojami: 6h13min
Najwyższa prędkość: 24,8 km/h
Prędkość optymalna: 18-24 km/h
Ślad GPS
Bezpieczeństwo i dojazd
Niestety pomimo tak pięknego miejsca jakim jest Wyspa Sobieszewska, rowerzyści nie mają łatwej drogi do przebycia. Nawet jeśli ograniczymy się do minimum jazdy w towarzystwie "blachosmrodów", to i tak pokonanie tego odcinka trasy nie należy do najprostszych, a przede wszystkim nie do najbezpieczniejszych. Temat bezpieczeństwa i najdogodniejszej drogi z centrum Gdańska na Bursztynową Wyspę poruszany był już wielokrotnie i tyle samo ile było planów, tyle też "pogrzebanych tematów". Na wielu mapach nadal piękna droga rowerowa

Wróćmy jednak do rzeczywistości! Żeby z centrum Gdańska wybrać się rowerem na Wyspę Sobieszewską zbyt wiele wariantów tras nie mamy. Najszybciej będzie udać się do rogatek miasta, a następnie ul. Turystyczną skierować na Sobieszewo. Najszybciej jednak nie oznacza najbezpieczniej. Niestety, wybierając nawet najbardziej bezpieczny wariant, nie obejdzie się bez jazdy w ruchu drogowym, ale to wymaga już trochę więcej orientacji w terenie i "alpejskich kombinacji". Zimą jednak nie wszystkie drogi są przejezdne, dlatego najlepiej nie pchać się tam, gdzie śniegu będzie po kolana, bo skończyć się to może kilkunastokilometrowym odcinkiem, który zamiast na siodełku pokonać możemy z buta.

Nasza trasa i wrażenia z wycieczki:
Część 1: historyczna:
Znając dobrze Gdańsk i jego zakamarki, z centrum ruszyliśmy w kierunku Olszynki, przemierzając pięknie położoną ścieżkę rowerową wzdłuż fortyfikacji nad Opływem Motławy.
Cześć 2: "Nic dla ciała, nic dla ducha":
Mniej więcej na wysokości Stadionu GKS Wybrzeże



Część 3: "Z klamerką na nosie":
Po pokonaniu wiaduktu oraz kolejnych dwóch kilometrów wylatujemy na rogatkach miasta, na wprost bramy głównej do Rafinerii Gdańskiej. Krzyżówka jest dość niebezpieczna, dlatego zanim włączymy się do ruchu należy zachować szczególną ostrożność. Na szczęście jezdnia ma dość szerokie pobocze, którym podążamy do kolejnej krzyżówki świetlnej. Naprzeciwko Sklepu Makro odbijamy w lewo, w ul.Benzynową

Ulicą Benzynową docieramy do ul. Płońskiej, na której powoli zaczynamy oddychać nadmorskim powietrzem. Zanim jednak dolecą do nas cząsteczki jodu, musimy uzbroić się jeszcze w nieco cierpliwości.

Część 4: Wreszcie trochę nadmorskiego powietrza:
Podążając ul. Płońską na horyzoncie pojawiają nam się małe nadwiślańskie stocznie oraz przystanie. Z oddali dostrzec można mniejsze dźwigi oraz kutry rybackie. Chcąc przyglądnąć się im nieco bliżej, jak również starym chatom rybaków, warto zjechać z głównej ulicy na drogę płytową

Część 5: "Bursztynowa Wyspa", czyli coś dla ciała i ducha:
W końcu wspomnianą drogą kaflową docieramy do mostu pontonowego, którym przedostajemy się z lądu na Wyspę Sobieszewską. W końcu raj! Raj na ziemi, na którym można odetchnąć nieco od cywilizacji. Zagłębiamy się więc w lesie, udając się za wskazówkami oznakowanego na niebiesko szlaku rowerowego im. Wincentego Pola.
Po opuszczeniu jednak głównych ulic, o tej porze roku szlak tonie w głębokim śniegu, przez co jazda jest wręcz niemożliwa. Kierujemy się więc na leśną drogę asfaltową, która pokrywa rurociąg, ta jednak wcale nie jest lepsza. Jazda w kopnym, roztapiającym się śniegu ostro daje nam do wiwatu, dlatego też zdesperowani uciekamy na plażę. Temperatura powietrza sięga może zera, co najwyżej kilku kresek poniżej, dlatego też jazda plażą do najmilszych nie należy. To nie to samo, gdy mamy do czynienia ze zmrożonym piaskiem, twardym niczym droga asfaltowa. Na pierwszych kilometrach najdogodniej jedzie nam się tuż przy samym brzegu, dalej gdy piasek zaczyna być coraz bardziej grząski, jedziemy wśród zmrożonych brył lodu i piachu. Ostatecznie jednak rowery musimy pchać lub wziąć na plecy, bo jazda w okolicy rezerwatu jest wręcz niemożliwa.
Po kilkudziesięciu minutach piaskowej mordęgi docieramy w końcu do celu. Nastaje błogi spokój. Tylko my, ujście "królowej polskich rzek" i wokół piękna przyroda. Blask mocno świecącego słońca promieniuje pozytywną energią. Wracają więc siły do zmierzenia się z drogą powrotną. Zanim jednak to nastąpi poświęcamy kilka chwil na nacieszenia oka tymi cudownymi widokami. O dziwo Wisła jest dość spokojna, a kry skupiają się już tylko przy brzegu, co oznacza, że wielkie lody już za nami. Nic tylko z cierpliwością oczekiwać nadejścia wiosny. W mieście widać już to w pełni, po śniegu już praktycznie ani śladu.
Część 6: Koniec sielanki, powrót do domu:
...dziura na dziurze, tak wygląda w skrócie opis trasy rowerowej im. Wincentego Pola, która wiedzie południową częścią Wyspy Sobieszewskiej. Odcinek od Świbna


Migawki z zimowej wycieczki rowerowej nad ujście Wisły.
fot. GR3miasto
GALERIA ZDJĘĆ
Podsumowanie:
Dystans naszego zimowego wypadu nie był za duży, ale zważywszy na panujące warunki atmosferyczne oraz terenowe, szczególnie mówiąc o zaśnieżonych leśnych duktach, czy jeździe po plaży, nie ma co porównywać do wycieczki w środku lata, drogami gruntowymi, czy innymi twardymi nawierzchniami. Jazda na rowerze zimą wymaga przede wszystkim więcej siły oraz kontroli jazdy. Dlatego też pokonanie kilkudziesięciu kilometrów tą samą trasą zimą a latem, diametralnie się od siebie różni. Osobiście po pokonaniu powyższej trasy, odczuwałem podobne zmęczenie, jakbym pokonał około stu kilometrów w nieco łagodniejszych warunkach atmosferycznych. Z tego powodu nie można oceniać trasy jedynie po samych kilometrach!
Pomimo różnych upadków i wzlotów, wycieczka była bardzo udana. Miejscami przyszło nam rowery trochę ponieść lub pchać, ale co to byłaby za zimowa wycieczka bez przygód.
Wycieczkę prowadziła: Iza Walczak
Mając co chwilę nowe pomysły, które realizujemy w wolnym czasie - czy to po pracy, czy w wolny weekend, nie sposób się z nami nudzić. Jeśli więc masz ochotę bawić się razem z nami, nie zastanawiaj się dłużej. Dołącz do nas, to nic nie kosztuje!
Relacja pochodzi ze strony Grupy Rowerowej 3miasto.
O naszych inicjatywach, rajdach i wycieczkach dowiesz się regularnie odwiedzając naszą stronę internetową. Możesz też napisać maila z prośbą o przyłączenie się do listy sympatyków GR3. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco ze wszelkimi newsami. Kontakt e-mail: gr3miasto
A może przeżyłe(a)ś ciekawą przygodę, odkryłe(a)ś nową trasę? Napisz do nas: rowery@trojmiasto.pl.