• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trójmiejscy kolarze wysoko w wyścigu górskim

Joanna Skutkiewicz
26 sierpnia 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Zawodnicy ASE Trek Gdynia Zawodnicy ASE Trek Gdynia

Czy warunki trójmiejskie pozwalają na nawiązanie równej rywalizacji w zawodach typowo górskich? Okazuje się, że jak najbardziej. Udowodniło to aż sześcioro zawodników z Trojmiasta, którzy wzięli udział w zawodach XXX Uphill Race Śnieżka 2020, które odbyły się w zeszłą niedzielę, 23.08, w Karpaczu i zajęli miejsca w czołowych dziesiątkach kobiet i mężczyzn.



Zawody Uphill Race Śnieżka to znany i lubiany wyścig, który co roku przyciąga na linię startu setki kolarzy, zarówno amatorów, jak i zawodowców. Specyfika wydarzenia jest niecodzienna - rowerzyści ścigają się niemal cały czas pod górę, po kamienistych, trudnych technicznie, a przede wszystkim stromych ścieżkach. Wydawałoby się oczywiste, że już na starcie przewagę mają zawodnicy, którzy na co dzień mieszkają i trenują w górach. Kolarze z Trojmiasta pokazali jednak sobie i innym, że wcale nie musi tak być.

W rywalizacji kobiet na najniższym stopniu podium uplasowała się Ewelina Cywińska z MajBike Team. Jak relacjonuje, wyścig w Karpaczu był jednym z najważniejszych spośród zaplanowanych na ten sezon.

- W sezonie 2020 priorytetowymi zawodami były Uphill Race Śnieżka oraz wyścig etapowy w górach, więc plan zakładał treningi typowo nastawione na wypracowanie cech, które będą mi potrzebne, jeżeli zawody się odbędą - mówi zawodniczka. - Trójmiejski Park Krajobrazowy i okolice dają wiele możliwości: niezliczona liczba krótkich, sztywnych podjazdów, technicznych stromych zjazdów, korzeni, piachu i błota. Przewyższenia z jazdy często równe są tym zdobywanym podczas górskich etapówek. Wiele zadań wykonuję też w terenie płaskim: okolice Półwyspu Helskiego czy Żuławy są idealne, by trenować wytrzymałość niezbędną do pokonywania długich górskich podjazdów. Kaszubskie "hopki" uczą utrzymywania wysokiego tempa podczas zjazdów. Tu nie można się nudzić. Mało u nas jedynie wielkich kamieni, można za to znaleźć wybrukowany podjazd, który ma aż 12 kilometrów. Nie jest to Śnieżka, ale wystarczy, żeby nauczyć się jazdy po kamieniach na zablokowanym zawieszeniu - polecam każdemu! Tę różnorodność widać również podczas lokalnych wyścigów, trasy są coraz ciekawsze. Dodatkowo poziom wśród zawodniczek z regionu jest coraz wyższy, co sprawia, że rywalizacja nabiera tempa.
Ewelina Cywińska Ewelina Cywińska

Z żagli na rower



Lokatę niżej zajęła Małgorzata Białecka z klubu ASE Trek Gdynia, do niedawna wyczynowa żeglarka, mistrzyni świata w windsurfingu z 2016 roku w klasie RS:X. Małgorzata po zakończeniu kariery na wodzie zajęła się kolarstwem w jeszcze większym zakresie niż wtedy, gdy trenowała żeglarstwo. Warto jednak wspomnieć, że tak jak u innych żeglarzy, tak i u tej zawodniczki trening na rowerze był ważnym elementem planu treningowego.

- Wjazd na Śnieżkę jest sam w sobie dużym przeżyciem - mówi Małgosia. - Jest to jedyna okazja w ciągu roku, żeby legalnie wjechać rowerem na wysokość aż 1,6 tys. m n.p.m. Wyścig wykańcza, ale atmosfera jest niesamowita i kręci się pod tę górę trochę jak w transie. Początkowe dwa kilometry przez Karpacz to droga asfaltowa - można się więc dobrze rozgrzać. Później skręt w lewo na szlak, gdzie stroma, wybrukowana ściana przy Świątyni Wang uświadamia, że wycieczka się skończyła, nawet jeśli chcielibyśmy zdobyć Śnieżkę "bez pośpiechu". Kawałek dalej zaczynają się kocie łby i jest już tylko ciężej.

Zobacz, dziewczyna jedzie



Jak relacjonuje Gosia Białecka, na szlaku, poza adrenaliną, czuć także wakacyjną, turystyczną atmosferę.

- Są wakacje, niedziela, piękna pogoda i oczywiście gigantyczna liczba miłośników gór, którzy koniecznie również chcą zdobyć najwyższy szczyt Karkonoszy. Przed startem nawet trochę obawiałam się, że tłum ludzi będzie zakłócać i komplikować rywalizację, ale ostatecznie to właśnie ci wszyscy ludzie dookoła tworzyli ten niesamowity klimat! Nieraz słyszałam swoje imię i dopingujące okrzyki - to bardzo motywuje. Faktem jest też, pewnie z uwagi na to, że startujących pań jest nieporównywalnie mniej, że dziewczyny na trasie są niejaką atrakcją. Komentarze w stylu: "zobacz, zobacz, jedzie dziewczyna" padają dość często. Jadąc na bardzo wysokim tętnie i granicy wytrzymałości, kiedy pot leje się z czoła i okulary parują, trudno rozpoznać nawet znajomą twarz, ale wszystkie te hasła dodają mocy.
- Każde doświadczenie jest dla mnie cenne, tym bardziej że to mój pierwszy sezon w kolarstwie i pierwszy po zakończeniu kariery windsurfingowej - dodaje. - Wszystko jest nowe i ekscytujące. Wiem, że jeszcze muszę dużo popracować, ale zapału też nie brakuje. Czwarte miejsce jest chyba dobre, ale czuję mały niedosyt i mam nadzieję, że za rok będę mogła zmierzyć się że Śnieżką jeszcze raz.
Małgorzata Białecka Małgorzata Białecka

Aż cztery zawodniczki z Trójmiasta w TOP10



Dwa miejsca niżej uplasowała się kolejna zawodniczka klubu ASE Trek Gdynia, Natalia Śliwińska. 18-latka, startująca od tego roku w barwach gdyńskiej drużyny, już wielokrotnie w tym sezonie stawała na podium lokalnych wyścigów.

- W góry pojechałam prosto z Mrągowa, gdzie zajęłam dziewiąte miejsce na Mistrzostwach Polski MTB XCO - mówi Natalia. - Był to mój pierwszy start w Uphill Race Śnieżka, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać. W Trójmieście nie mamy aż takich podjazdów, co utrudniało przygotowania, ale odpowiednio dobrane ćwiczenia pozwoliły mi je zastąpić i zasymulować ten wyścig w warunkach treningowych. Szóste miejsce wśród kobiet i pierwsze w kategorii wiekowej to dobry wynik, aczkolwiek czuję niedosyt. Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję pojechać i poprawić ten rezultat.
Natalia Śliwińska Natalia Śliwińska

Czołową dziesiątkę zawodniczek w wyścigu w Karpaczu zamknęła Agnieszka Pieper z Klubu Kolarskiego Lew Lębork, znana z wysokich lokat w imprezach zarówno na rowerach górskich, jak i szosowych.

- Zeszły sezon rowerowy był dla mnie sezonem zapoznawczym, bo dopiero zaczynałam swoją przygodę z kolarstwem - relacjonuje zawodniczka. - W sezonie 2020 chciałam spróbować swoich sił w bardziej wymagających zawodach, jednak koronawirus wszystko obrócił do góry nogami. Wiele zawodów zostało odwołanych i nikt nie wiedział, co będzie dalej. Na zawody Uphill Race Śnieżka zapisałam się już w lutym, nie wiedząc chwilę później, czy w ogóle się odbędą. Nie zatrzymało mnie to jednak w przygotowaniach. "Bazę" na sezon pomógł mi przygotować wyjazd na zgrupowanie klubowe do hiszpańskiego Calpe. Resztę treningów wykonywałam już u siebie na Kaszubach, gdzie mamy piękne tereny do jazdy. Kaszuby to bardzo urozmaicony teren, co jest fantastyczne do planowania treningów różnego rodzaju. Są tu zarówno tereny płaskie, jak i o znacznych przewyższeniach. Jadąc na zawody zdawałam sobie sprawę, że będzie mocna konkurencja. Wiedziałam, że jadące dziewczyny z Pomorza są niesamowicie mocne i niełatwo będzie im dorównać. Cieszyłam się, że mogłam razem z nimi reprezentować Pomorze. Już na starcie dziewczyny ostro wyrwały do przodu, tak że nie byłam w stanie ich dogonić. Początek po asfalcie był w miarę łatwy. Prawdziwy uphill zaczął się od wjazdu na bruk: stałe nachylenie i niekończący się podjazd zaczęły weryfikować zawodników. Ważne było, żeby nie zsiąść z roweru, utrzymać równe tempo i się nie poddać. Jechałam swoje i stoczyłam własną walkę, nie tylko z ciałem, ale przede wszystkim z głową. Jestem dumna z siebie i z tego, że miałam okazję jechać wśród tak dobrych uczestniczek. To tylko mobilizuje do dalszych treningów.
Agnieszka Pieper Agnieszka Pieper

Derheld znowu na podium



Również w klasyfikacji mężczyzn nie zabrakło reprezentacji Trójmiasta. Drugie miejsce, za Andrzejem Poczopko z Olsztyna, zajął Łukasz Derheld. Zawody we wjeździe na Śnieżkę zdają się jednymi z najulubieńszych dla reprezentanta klubu ASE Trek Gdynia. Co roku możemy zobaczyć nie tylko jego zdjęcia z podium, lecz także relacje z przygotowań do wyścigu, regularnie publikowane w mediach społecznościowych. Podobnie jak w zeszłych latach, także w tym roku reprezentant gdyńskiego klubu zawstydził rywali przygotowaniem formy i sprzętu, a w szczególności wagą startową - razem ze swoim rowerem i pełnym ekwipunkiem startowym ważył 75 kilogramów.

- Na tegoroczny Uphill Race Śnieżka tradycyjnie, jak od kilku ostatnich lat, przyjechałem z jednym celem: wygrać - mówi. - Plany niestety zweryfikowała świetna dyspozycja ubiegłorocznego i tegorocznego zwycięzcy, Andrzeja Poczopko. Mój rywal po kilkunastu minutach wspinaczki narzucił zbyt wysokie dla mnie tempo. Postanowiłem szybko zweryfikować plany i skupiłem się na walce o srebro. Jestem zadowolony z zajętego miejsca i znów poprawionego czasu, bo chętnych i bardzo mocnych rywali do zajęcia drugiego stopnia podium naliczyłem co najmniej pięciu.
Łukasz Derheld Łukasz Derheld

Udany powrót Kowalskiego



Miejsce dziewiąte wśród niemalże 300 startujących mężczyzn zajął Adam Kowalski, 20-latek trenowany przez Michała Bogdziewicza.

- Uphill Race Śnieżka to wyścig, w którym nic nie jest takie, jakie by się mogło zdawać - relacjonuje zawodnik. Droga na szczyt Śnieżki nie jest z wolna wznoszącą się ścieżką, lecz kamienistą, czasem bardzo mocno nachyloną drogą. Dla wielu uczestników to także ściganie się z czasem i walka z samym sobą, a nie z innymi kolarzami. Góra, którą jest Śnieżka, pokazuje tak naprawdę, jak podchodzimy do założonych przez nas celów i jak olbrzymią mamy determinację, by ten cel osiągnąć. Na starcie moim celem było przekroczenie linii mety w czasie poniżej godziny. Nie zakładałem żadnej lokaty, lecz wiedziałem, że musi być to wyścig równy pod względem tempa i tak samo mocny pod względem siły. Oczywiście nie brakowało momentów, gdy czułem się mocno wykończony tym jednym długim podjazdem, jednak nie pozwalałem sobie na choćby chwilę odpoczynku. Ukończyłem z czasem brutto 57:02, na dziewiątym miejscu Open i trzecim w kategorii M2.

- Obecny sezon w moim wykonaniu to w gruncie rzeczy powrót po bardzo poważnej kontuzji z zeszłego roku - dodaje Adam Kowalski. - Po powrocie do formy wiem, że osiągnięty przeze mnie sukces to szczęście, które zawdzięczam swojej wytrwałości i obecnemu trenerowi, którym jest Michał Bogdziewicz. Tego typu zawody wymagają odpowiedniego przygotowania we właściwym terenie. Moim zdaniem nasze trójmiejskie lasy spełniają swoją rolę w stu procentach. Można w nich znaleźć wiele podjazdów o różnym nachyleniu i stopniu trudności, nie wspominając już o przeróżnych zjazdach, tych technicznych lub nieco łagodniejszych. Czymś, co uwielbiam w trójmiejskich lasach, jest przede wszystkim różnorodność. Choć nie jest to typowy górski teren, to po przyjeździe w górskie rejony okazuje się, że my, kolarze z Trójmiasta, nie ustępujemy miejsca tym, którzy mają góry w zasięgu ręki.
Adam Kowalski Adam Kowalski

Życzymy zawodnikom dalszych sukcesów i niesłabnącego zapału w tym specyficznym, trudnym sezonie startowym.

Opinie (22) 1 zablokowana

  • Gratki i podziw (3)

    tak na marginesie. Sponsor tytularny Trek chyba nie będzie zadowolony z tego, że na zdjęciach indywidualnych w art żadnego zdjęcia z jego rowerem... ale co tam ja też używam Scotta - Treki są przereklamowane.

    • 12 9

    • sprzęt sprzętem, ale to noga jest ważniejsza (2)

      przypomnieć Ci, że w tym roku Bałtyk-Bieszczady 1008km ukończył w limicie czasu zawodnik na Wigry3?

      • 5 1

      • glowa jest najwazniejsza... (1)

        co z tego ze kopyto ze stali ,jak glowa mowi stop...

        • 0 0

        • Mi noga jedzie, głowa chce dalej a płuca mówią stop.

          • 0 0

  • (3)

    Gdzie u nas jest ten wybrukowany podjazd 12 km?

    • 6 1

    • (2)

      Pewnie Szmelta - Kamień. Płasko, ale nawierzchnia rzeczywiście zapewnia najlepszy trening przed Drogą Jubileuszową na Śnieżkę.

      Choć ściankę pod Wangiem lepiej byłoby trenować na podjeździe z Rątów pod Sławki Górne: parędziesiąt metrów deniwelacji, a nachylenie bruku miejscami grubo przekracza 10%

      • 2 0

      • Dzieki za info!

        • 0 0

      • To było moje pytanie i to JA dziękuję za info ;-)

        • 1 0

  • brawo!

    Super! Brawo wy!

    • 5 0

  • A gdzie ten 12 km podjazd??? (1)

    • 1 1

    • wyżej jest odpowiedź

      • 0 0

  • (1)

    Fajny podjazd na Morenie,ul Mysliwska.

    • 2 0

    • no ale ultrakrótki...

      • 2 0

  • Ale... (4)

    rozjeżdżają stoki w TPK nie zważając na ptactwo, zwierzynę, ściółkę, spacerowiczów. Nie daj Boże znaleźć się na kursie kolizyjnym z takim gnającym.

    • 1 22

    • rzeczywiście

      gnają pod tą górę, trzeba kłody w poprzek ścieżki porozkładać, najlepiej tuż za zakrętem, żeby nie zdążył wyhamować. A że mu/jej się coś stanie, co mnie to... po co tak pędził. Przecież TPK jest tylko dla piechurów.

      • 9 0

    • (2)

      Największy problem jak jadę szybko rowerem to mam z kundlami puszczonymi luzem, co jest w TPK zakazane. Z ludźmi/pieszymi/dziećmi itp. sobie poradzę, bo nawet jak jadę b. szybko to używam wcześniej z wyprzedzeniem dzwonka. Niestety kundle sa głupiei często nie słuchają się właścicieli, co powoduje niebezpieczne sytuacje (nie byłoby sytuacji gdyby były na smyczy, jak przepisy mówią).

      • 4 1

      • (1)

        niejeden "kundel" jest mądrzejszy od ciebie

        • 0 4

        • i od tych 3 też ahhahaa, żal mi was

          • 0 2

  • tylko elektryki (1)

    • 0 2

    • Tobiasz?

      • 0 0

  • Brawo Gosia

    !!!

    • 4 0

  • MKMD

    super relacja. brawo dla autora i zawodników

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk

zawody / wyścigi

Cross Duathlon Gdańsk

89 zł
bieg, zawody / wyścigi

Znajdź trasę rowerową

Forum