• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trenuj z trójmiejskimi błotniakami, Robertem i Bartoszem Banachami!

Krzysztof Kochanowicz
24 listopada 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Imprezy kolarstwa szosowego w 2018 r.
Na zdjęciu: Andrzej Kaiser podczas zawodów w kolarstwie przełajowym Na zdjęciu: Andrzej Kaiser podczas zawodów w kolarstwie przełajowym

Już od najbliższej soboty 26 listopada rusza cykl otwartych treningów kolarskich, które poprowadzą Robert i Bartosz Banach, jedni z najbardziej utalentowanych kolarzy w Polsce. Tym razem jednak treningi będą nieco różnić się od tych, które prowadzone były w okresie letnim. W grę wejdzie nie tylko pedałowanie, ale również i bieg z rowerem, czyli tzw. kolarstwo przełajowe. W imieniu organizatorów zapraszamy wszystkich zainteresowanych na pierwszą zbiórkę, która odbędzie się na końcu ul. Abrahama w Gdańsku, o godz. 11. Rower przełajowy nie jest obowiązkowy !



O swojej historii w kolarstwie przełajowym opowiada Robert Banach:

"Błotniacy" to potoczna nazwa kolarzy specjalizujących się w kolarstwie przełajowym. Ta odmiana kolarstwa ma długą historię i tradycje. Najbardziej popularna jest w krajach Beneluksu. Tam co roku na zawody przyjeżdżają tłumy kibiców. Często miejsca wyścigów to miasteczka liczące niespełna trzy góra cztery tysiące osób a w dzień zawodów zjeżdża się po 10 tys. kibiców i więcej. Niejednokrotnie za wejście na tor cycol-crossu trzeba płacić. 10 Euro to nie mało, ale dla kibiców to żaden pieniądz. Całymi rodzinami, całymi fanklubami zmierzają dopingować swoich ulubieńców. Atmosfera jest niesamowita a szał dopingu równy temu na stadionach piłkarskich.


Popularność "błotniaków" rośnie! W Stanach Zjednoczonych jest prawdziwy boom na rowery CX. To widać również w innych krajach, choćby patrząc na ofertę różnych firm rowerowych. Każda szanująca się firma ma CX w swojej ofercie!

Nasza przygoda z kolarstwem przełajowym rozpoczęła się w 1993 roku. Wtedy trafiłem pod opiekę znakomitego szkoleniowca i wychowanka Pana Lucjana Stefanka. To on pokazał mi jak trenować jak się ścigać, pokazał mi przełaje!
Klub nie był bogaty a moja wiedza techniczna na temat roweru przełajowego była zerowa.

Początkowo myślałem, że przełajówka to taki zimowy rower poskładany z byle jakich części, ważne tylko żeby się toczył. Jak wielkie było moje zaskoczenie podczas pierwszych zawodów. Sprzęt mi zawsze nawalał i nie dojeżdżałem do mety. Żeby walczyć rower musi być doskonały. Technicznie sprawny w 100%, świeży łańcuch, świeże koronki. Linki i pancerze działające bez oporów. Idealnie wszystko zgrane. W innym przypadku bardzo ciężko walczyć o wysokie lokaty przy takich warunkach pogodowych jakie trafiają się nam późną jesienią i zimą.

A więc poskładaliśmy rower z tego co mieliśmy najlepsze. Z klubu dostałem koła na szytki. Były to szytki made in USSR, ale jak na tamte czasy jedne z najlepszych jakie były dostępne na rynku. W ogóle nie było opon do CX. Nie było też ram, widelców, nie było używanych w tych czasach manetek montowanych na końce kierownicy, ale jakoś z pomocą klubu sobie poradziliśmy.

Od 93' zawsze co roku startowaliśmy w przełajach z lepszym lub gorszym rezultatem. Mój najlepszy sezon to przełom roku 95/96. W owych czasach regulamin Polskiego Związku Przełajowego przewidywał udział dla kategorii junior trzech roczników. Ścigałem się z chłopakami, którzy według późniejszego i obecnego przepisu powinni startować w orlikach. I tak na Mistrzostwach Polski w Nowogardzie zdobyłem 9 miejsce (z defektem pod koniec wyścigu), z tym że większość zawodników była z najstarszego rocznika. Forma szła do góry i już tydzień później zwyciężyłem w edycji Pucharu Polski w Warszawie! Niestety trener kadry Jan Mela nie zabrał mnie na Mistrzostwa Świata bo starsi koledzy byli teoretycznie lepsi. Bardzo mnie to zesłościło.... ponieważ trener Mela jak i cały Związek nie wiedzieli o tym, że na świecie obowiązują nowe przepisy i wszyscy Polscy juniorzy musieli na MŚ startować w orlikach ;). Teraz z tego mogę się śmiać i opisać tę historię na łamach naszej strony, ale wtedy do śmiechu mi nie było.

W tym sezonie miałem specjalny rower przełajowy mojej własnej konstrukcji, który stał się inspiracją dla innych zawodników. Tak jak wcześniej pisałem ze sprzętem przełajowym było ciężko. Nie mając porządnej ramy przerobiłem mojego górala. Wstawiłem dobre koła przełajowe na szytkę. Zamontowałem szczękowe hamulce szosowe RX100 i podłączyłem je do zwykłej klamki MTB. Klamka była zamontowana na prostej kierownicy z rogami bo wtedy takie można było mieć. Oglądając ze smutkiem MŚ w EuroSporcie zauważyłem, że ten sam patent z prostą kierownicą zastosował Thomas Frischknecht i Miguel Martinez. W następnych sezonach coraz więcej osób startowało na prostej kierownicy- było wygodniej i łatwiej kierować rowerem. Przepis ewoluował. Na początku zabroniono używać rogów a obecnie kierownica musi mieć tradycyjny kształt barana.

Przełaje bardzo mi się spodobały i zawsze co roku startowałem w zimowych zawodach. Już tak mocno się nie przygotowywałem, ponieważ za główny cel obrałem sobie kolarstwo górskie. W zasadzie startowaliśmy z marszu. Cyclo-cross był i jest bardzo dobrym przygotowaniem do sezonu. Można nauczyć się techniki, można nauczyć się ścigania. To wszystko pomaga zawodnikom przygotowującym się do szosy jak i MTB szczególnie w najmłodszych kategoriach.

Mistrzostwa Świata Wojskowe, na których zawsze walczył klub kolarski LEGIA! Zostałem na tydzień czasu wcielony do wojska razem z moim przyjacielem Michałem Bogdziewiczem. Pojechaliśmy na MŚ do Belgii, które odbywały się obok słynnego toru Formuły 1 w miejscowości Zolder. Notabene 2 sezony później na tej samej trasie odbywały się już właściwe Mistrzostwa Świata. Najlepszej formy na wyścigach przełajowych od tamtej pory nie osiągnąłem, ale zawsze kręciłem się tuż za czołówką. Moja dość dobra forma została zauważona i pojechałem na Mistrzostwa Świata. Wyścig w Zolder uważam za udany, zająłem wtedy 15 miejsce. Piotr Wysmyk był piąty a Michał miejsce za mną. W tym samym sezonie pojechaliśmy jeszcze na Puchar Świata do Szwajcarii pod opieką trenera kadry przełajowców Pana Jana Antkowiaka. Jednak tamten start to niewypał. Jak zawsze coś kombinowałem ze sprzętem i wstawiłem hamulce V-breake. Te jednak były przyczyną mojej porażki. Szwajcarskie mega błoto szybko zblokowało mi koła. V-breaki dobrze hamowały i tak samo dobrze zbierały błoto. Na 4 okrążeniu dostałem dubla i musiałem zejść z trasy. Ten wyścig jechałem w Orlikach a po wyścigu szybko się przebrałem, żeby oglądnąć Elitę. Dopiero tam na własne oczy zobaczyłem jak to wszystko wygląda. Ciężko było się dopchać na trasę, żeby coś zobaczyć. Wrzawa i krzyk ogłuszały. Zawodnicy jechali ponad swoje siły. Było takie jedno miejsce - 30 metrowy przejazd po ośki w błocie. Ja tam przejeżdżałem może ze 2 metry po czym rower siadał mi jak ciasto za szybko wyciągnięte z piekarnika. Musiałem zejść i biec z rowerem na plecach. Czołówka przez to bagno przelatywała z prędkością 30km/h. Oczywiście tam główną rolę odgrywała moc/technika, ale i niskie ciśnienie w oponach i wysokie koła, które nie zapadały się tak jak moje w tym błocie. Trener Antkowiak się z nas śmiał. Mówił: "żebyśmy następnym razem zawiązali dobrze sznurówki w butach co by ich nie zgubić na trasie."

Bartosz zawsze był u mego boku. Tam gdzie ja startowałem zawsze startował Bartosz od najmłodszych lat. Malutki braciszek ledwo co wchodził z rowerem na plecach pod niewielkie podjazdy. Był ambitny i się nie poddawał. Jeździł coraz lepiej i  zdobył dwa medale na Mistrzostwach Polski. Jeden brązowy w kategorii junior młodszy i srebrny w młodzieżowcach. Po zdobyciu srebrnego medalu w orlikach Bartosz odstawił rower przełajowy na bok i poświęcił się w 100% szosie. Wyjechał do Francji a tam sezon szosowy trwa od lutego do listopada i na przełaje nie było już czasu.

Od 2008 postanowiłem ponownie pobawić się w kolarstwo przełajowe. To było moje hobby, które jak się okazało było po części przepustką do podpisania kontraktu z grupą "Mróz". Jako Mrozowiec zdobyłem 4 miejsce na Mistrzostwach Polski 2010 w Elicie. Ten sezon przełajowy nie jest jeszcze stracony, po za aktywnym uczestnictwem na zawodach z mojej strony. Jest czas, aby przekazać trochę wiedzy i umiejętności wszystkim zainteresowanym tą dyscypliną sportu.

Już w najbliższą sobotę zapraszamy na nasz trening !

Materiał pochodzi ze strony Roberta i Bartosza Banach

Wydarzenia

Otwarte treningi kolarstwa przełajowego z Braćmi Banach

zajęcia rekreacyjne

Opinie (11) 2 zablokowane

  • Z chęcią bym się wybrał, ale w sobotę pracuję ;(

    W niedzielę z kolei kusząca propozycja ze strony GR3, ale patrząc na prognozy ma padać. Kurna, przez cały tydzień świeciło piękne słonko, a jak przychodzi weekend i człowiek ma wolne, to jak na złość... nic tylko wybrać się gdzieś gdzie na głowę nie pada. ...Wiem, marudzę, ale miałem dziś zły dzień.

    • 8 2

  • Mam nadzieję, że pogoda się utrzyma (4)

    Bo uwalić błotem rower tak jak na zdjęciu równałoby się z jego czyszczeniem przez pół dnia, jeśli nie więcej ;(

    • 6 2

    • a po co masz myjki ciśnieniowe :) (1)

      jw

      • 3 7

      • Powodzenia z myjkami...

        ...a później połowa łozysk do wymiany ;(

        • 5 3

    • Mycie roweru - sama przyjemność :) (1)

      • 1 1

      • jak

        uwielbiasz sprzatac i myc okna to tak :D

        • 0 1

  • A może by tak (2)

    ktoś coś zorganizował dla tych co na quadach jeżdżą ? było by miło, zdaje sobie sprawę iż większość nie lubi ludzi na quadach(czy z zazdrości czy trawili na debila kiedyś) aczkolwiek jw. było by bardzo miło :)

    • 0 12

    • (1)

      zdecydowanie opcja druga, powodu do zazdrosci nie widze

      • 6 0

      • to akurat ważne nie jest i mnie osobiście nie interesuje powód, fakt jest taki że przydało by się to ucywilizować aby ci na quadach oraz miłośnicy leśnych wędrówek nie wchodzili sobie w drogę i mogli "odpocząć" na swój sposób

        • 3 3

  • trening dobra rzecz tylko ...

    jazda po błocie, gdzie rower trzeba pchać a nie jechać to raczej kiepski trening kolarski, co najwyżej można zębatki oszlifować na amen ..... poczekam aż błoto zima skuje

    • 0 0

  • Fajnie ze do 26 lutego, pojawie sie w nowym roku

    treningi w starym niestety juz musze odpuscic.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum