• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wycieczka nasypem historycznej linii kolejowej z Gdańska)

Krzysztof Kochanowicz
30 kwietnia 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 14:00 (30 kwietnia 2008)

Wielokrotnie rozpoczynając nasze wycieczki wydostawaliśmy się z Gdańska nasypem dawnej linii kolejowej, zwanym często "szlakiem zwiniętych torów". Tym razem jednak, postanowiliśmy odcinek ten pokonać "od a do z". Pomimo krótkiego dystansu, trasa wcale nie była łatwa.



Kilka faktów: jeszcze kilkadziesiąt lat temu trasę, którą nie spiesząc się przemierzyliśmy w kilka godzin, pokonalibyśmy w 90 minut, siedząc wygodnie w wagonie ciągniętym przez sapiącą i dymiącą lokomotywę. Dzieje linii kolejowej, która niegdyś wiodła z Gdańska do Starej Piły rozpoczynają się 8 lipca 1909 roku, gdy władze pruskie uruchomiły połączenie z Gdańska do Kartuz. Dziś wał ziemny, po którym biegły niegdyś tory wykorzystywany jest turystycznie i często nazywany: "szlakiem zwiniętych torów". Trasa miała niegdyś charakter kolejki górskiej. Różnica wzniesień sięgała na niej łącznie 100 metrów. Pociąg zaczynał swój bieg na dworcu we Wrzeszczu, jednak po dawnym budynku dworca nie ma już śladu. Niegdyś stał między dzisiejszym przejściem podziemnym a ciągiem sklepów przy nowym dworcu. Zawiadowca stacji dawał znak do odjazdu pociągu punktualnie na minutę przed godziną dziewiątą. O 9.09 maszynista zatrzymywał skład na przystanku w Brętowie. Na stacji w Kiełpinie Małym podróżni byli o 9.17, a w Kokoszkach o 9.21. Dalej zmierzał w kierunku Leźna, Niestopowa noStarej Piły, skąd następnie udawał się do Kartuz. Łącznie po całej trasie poruszały się cztery składy osobowe i kilka pociągów towarowych, które przeładowywano w Kiełpinie. Czy jeszcze kiedyś przejadą tędy pociągi? Pomysł, by reaktywować przedwojenną linię kolejową, powraca, co jakiś czas, jednak zawsze ma planach się kończyło.



Jadąc śladem dawnych torów, raz po samej koronie nasypu raz wzdłuż niego, zobaczyliśmy zrujnowane ceglane wiadukty, a gdzie niegdzie doszukaliśmy się również resztek kolejowej infrastruktury.
Wycieczkę naszą rozpoczęliśmy spod Klubu Żak skąd wzdłuż ul.Grunwaldzkiej udaliśmy się w kierunku dzielnicy Przymorze. Po niespełna kilometrze dotarliśmy do nasypu, którym linia odbijała z głównej arterii trójmiasta w kierunku ul.Wita Stwosza. Na dobry wstęp, wjechaliśmy na koronę nasypu, a tam pokrótce uczestnicy tejże wycieczki "liznęli nieco historii". Dalej przedostawszy się na drugą stronę al. Grunwaldzkiej udaliśmy się w stronę pętli tramwajowej przy ul. Abrahama. Tu pojechać można zarówno koroną wału jak i wzdłuż niego. My poszliśmy na łatwiznę...

Niegdyś nad ul. Wita Stwosza rozpinał się wiadukt kolejowy, dziś zaobserwować można jedynie filary podporowe po obu stronach drogi. Przed laty, w 1945 roku wsadzili go Niemcy, ustawiając przedtem na nim dwie lokomotywy. Barykada miała być punktem obrony przed nacierającymi wojskami Armii Czerwonej. Żeby wspiąć się na wał, mieliśmy do pokonania krótki ale dość stromy podjazd; nielicznym udało się pod niego podjechać.

Niespełna kilkadziesiąt metrów dalej zjazd i kolejny zburzony wiadukt nad ulicą Żeglarską. Jego resztki (podobnie jak przy ul. Wita Stwosza) zachowały się do dzisiaj. Pamiątką po eksplozji jest także oryginalna powyginana barierka na wiadukcie. Od ul.Żeglarskiej zaczął się dość spory kawałek wału i sporo różnych ciekawostek: m.in. niewiadomego nam pochodzenia tunel na wysokości ul.J.Kiepury (niedaleko kościoła) czy nieco dalej jadąc w kierunku Niedźwiednika świetnie zachowany dość wysoki wiadukt.



Dojechawszy do ul.Słowackiego, nad którą do niedawna jeszcze stały zniszczone filary wiaduktu czyhał na nas dość stromy zjazd, na który odważyli się nieliczni. Tu chcąc przedostać się na drugą stronę najlepiej udać się do pobliskiego Ronda Jana da La Salle korzystając z sygnalizacji świetlnej. Nasypy po obu stronach ul.Słowackiego łączył niegdyś jeden z najdłuższych wiaduktów. Dziś niestety podobnie jak po innych zostały tylko ruiny. Przedostając się na drugą stronę ulicy nie warto specjalnie wspinać się pod stromy wał, gdyż kilkadziesiąt metrów dalej droga urywa się. Warto za to udać się wzdłuż niego wąską ścieżką, która doprowadza do pierwszego z trzech wiaduktów w Brętowie. Ścieżka co po niektórym dała ostro w kość, ale warto było. Pierwszy z wiaduktów jest zniszczony, dwa kolejne na szczęście przetrwały wojnę i można podziwiać je także dzisiaj. Wprawdzie zarosły nieco trawą i drzewami, jednak pod kopułami ceglanych konstrukcji wciąż można odnaleźć ślady wiodących pod nimi dróg.

Zmierzając dalej wałem ku ul.Potokowej miałem nadzieję, że uda mi się odnaleźć dawny przystanek Brętowo, jednak nigdzie nie dopatrzyłem się kawałka płaskiej, betonowej płyty, która była ostatnim fragmentem przystanku. Zapewne ten ostatni ślad po linii kolejowej powoli pogrąża się w zieloności, podobnie jak zarastająca niewielka ścieżka wiodąca dawną trasą, którą przemierzały niegdyś wagoniki.
Minąwszy Brętowo udaliśmy się w kierunku niegdyś istniejącego poligonu, który dziś najczęściej służy maniakom motocrossu, quadów czy samochodów terenowych. Odcinek od ul.Potokowej jest też dobrze znany trójmiejskim turystom, gdyż przebiega tędy pieszy szlak Trójmiejski (oznaczony kolorem żółtym). Po drodze nie raz mieliśmy okazję zobaczyć kolejowe wiadukty, jedne w całkiem niezłym stanie inne w gorszym. To co jest charakterystyczne dla tego odcinka, to zawsze, niezależnie od pory roku stojąca tu woda. Tego dnia również błoto nas nie ominęło. Jednak nie było tak strasznie. Bywało gorzej! Jadąc raz w dolinie raz po koronie nasypu jeszcze przed Kiełpinkiem natrafiliśmy na małą przeszkodę w postaci małego potoku. Jednak przedostanie się na drugą stronę nikomu nie sprawiło kłopotu.



Powoli wydostając się z Gdańska w końcu dotarliśmy do Kiełpinka, niegdyś noszącego nazwę "Klein Kielpin". Tutejsza stacja, była stacją graniczną Wolnego Miasta Gdańska. Zarząd nad całą linią kolejową, po pruskich władzach w czasach WMG przejęli Polacy. Kolejowy budynek stoi do dziś. Peron stał się przydomowym ogródkiem, a sam budynek stacji, przerobiono na prywatne mieszkania. Obok stoi drugi zdewastowany budyneczek, niegdyś spełniający rolę dworcowej toalety. Mimo, iż dawno zlikwidowano tu tory kolejowe, miejsce zachowało charakter małej, wiejskiej zagubionej stacyjki.
Tropiąc dalej "szlak zwiniętych torów" zmuszeni byliśmy pojechać brukiem znajdującym się tuż obok. Jeszcze przed obwodnicą trójmiejską, gdzie niegdzie napotkać można na zarośnięte tory, jednak droga nasypem raczej nie nadaje się dla rowerzystów. Nieco dalej za obwodnicą, szlak skierował nas na kolejny nasyp, którym wiodła początkowo łatwa do przebycia polna ścieżka. Jednak czym bliżej Kokoszek tym bardziej wyboista. Ten odcinek trasy zostanie zapamiętany chyba najbardziej, nie jeden uczestnik porządnie "wymasował tu swoje 4-litery" ;) Oczywiście można było to ominąć odbijając pod obwodnicą na pieszy szlak Kartuski (oznaczony kolorem niebieskim), ale po co?

Odcinek z Kokoszek do Leźna musieliśmy sobie podarować, gdyż nie byłoby sensu przez 3,5 km rower targać po torach, dlatego też powróciliśmy na szlak Kartuski, którym przez Smęgorzyno po części dotarliśmy do Sulmina i dalej do Niestępowa. W okolicach Niestępowa zaś odbiliśmy w kierunku rzeki Raduni by zobaczyć spory do dziś dobrze zachowany wiadukt, bardzo podobny z resztą do tego w Rutkach koło Żukowa. Tu korzystając z pogody zrobiliśmy sobie "mały popas". A ci, którzy nadal tryskali energia wspięli się na sama górę, by podziwiać piękne kaszubskie widoki.
We wsi Stara Piła, gdzie linia kolejowa łączy się z odcinkiem z Pruszcza Gdańskiego i dalej "razem" wiodą do Kartuz, na zakończenie "szlaku" zobaczyliśmy jeszcze jeden kolejowy wiadukt tym samym podsumowując naszą wycieczkę. "Szlak zwiniętych torów" z pewnością łatwiejszy byłby do pokonania na piechotę, jednak na pewno nie w tak krótkim czasie. 16 kilometrowy odcinek z Gdańska do Starej Piły udało nam się pokonać w 3,5 godziny oczywiście wliczając w to postoje. Miejscami rowery, trzeba było przenieść, jednak fakt ten nie był przeszkodą! Jak zawsze powtarzam: co to za rowerzysta, który choć raz nie niósł swego rumaka na plecach, czy nie obił tyłka na siodełku. Mam nadzieję, że pomimo wysiłku na niektórych odcinkach, trasa Wam się podobała.
Droga powrotna była już znaczniej łatwiejsza. Ze Starej Piły udaliśmy się przez Lniskę, Czaple, Rebiechowo, Banino do Barniewic, a stamtąd do gdańskiej Osowy gdzie zakończyliśmy naszą wycieczkę.



Cała wycieka zajęła nam nieco ponad 5 godzin;
Zaś łączny dystans wyniósł: 42 km (nie licząc dojazdów)

Trasa przeznaczona: wyłącznie na rower górski

Autor relacji: Krzysztof Kochanowicz "Frans" (Grupa Rowerowa Trójmiasto)

Na prośbę autora relacji redakcja Portalu Rowerowego Trójmiasta będzie usuwać wszystkie opinie nie związane z tematem. Zatem jeśli byliście uczestnikami tego rajdu, macie jakieś uwagi pozytywne czy też negatywne podzielcie się z nami. Jeśli nie byliście na naszym wypadzie, a znacie przebytą przez nas trasę, odwiedzone miejsca i chcielibyście coś dodać czego nie ujął autor relacji, podzielcie się również własnymi doświadczeniami. Będą one z pewnością bardzo przydatne tym, którzy będą chcieli powtórzyć tą trasę lub ułożyć własną na jej podstawie.

Parametry trasy

  • Region Trójmiasto i okolice
  • Długość trasy 42 km
  • Poziom trudności średni

Znajdź trasę rowerową

Opinie (23) 4 zablokowane

  • Dawną linią kolejową z Gdańska do Starej Piły

    Wypad bardzo mi sie podobal i wbrew pozorom przynajmniej dla mnie nie byl taki "lajtowy" jak mi sie wydawalo na poczatku:) ale dojechalem do konca:) bylo naprawde fajnie.

    • 0 0

  • propozycja (1)

    Jeżeli Grupa zawita w okolice Starogardu Gdańskiego, to proponuję kolejny "szlak zwiniętych torów". Jest rozebrana linia kolejowa Starogard -Skarszewy , ok 19 km. Póki co nikt jej jeszcze rowerowo nie "eksplorował" więc bylibyście pierwsi:). Mnie udało się "przejechać" tylko na dwóch odcinkach: Krąg-Bączek i Skarszewy -Bolesławowo-most nad Wierzycą w okolicach Czarnocińskich Pieców.Powodzenia:)

    • 0 0

    • Na odcinku Skarszewy -Bolesławowo jest teraz droga rowerowa. Zaczyna się w Rynku biegnie wzdłuż szosy na Starogard i skręca do ośrodka w Borównie by później wzbić się na dawny nasyp kolejowy i nim prowadzi do Bolesławowa. Jeszcze na w okolicach Ostródy jest szlak zwiniętych torów. Trasa prowadzi nasypem do Miłomłyna. Piękna szutrówka przejezdna nawet z sakwami

      • 0 0

  • a może mapy googla?

    Słuchajcie czy zamiast mało czytelnego skanu nie lepiej było by dać mapę googla z zanaczona trasą?

    • 0 0

  • Apropo map...

    Wiele jest ciekawych rozwiązań co do oznaczenia przejechanej trasy. Portal Google - fakt udostępnia swe mapy, jednak tylko w internecie, zatem za każdym razem trzeba by było taką trasę sobie drukować, jeśli chciałoby się przejechać proponowany przez nas odcinek czy całą trasę. Wydawnictwa: Eko-Kapio, czy Region udostępniają nam swoje mapy, dlatego też i my dzielimy się na łamach portalu nimi z czytelnikiem. Mapy te są dostępne prawie w każdej księgarni trójmiasta, dlatego też za każdym razem prócz skrawka mapy publikujemy okładkę mapy z której korzystaliśmy.

    • 0 0

  • Apropos map

    Tak się składa, że w ostatnią sobotę również odbyłem wycieczkę wzdłuż nieczynnej linii kolejowej Stara Piła - Gdańsk Wrzeszcz. Z tą tylko różnicą, że w drugą stronę, dokładnie po torowisku i tempem bardzo spacerowym. Dla wszystkich zainteresowanych dokładnym przebiegiem tego szlaku zapraszam do odwiedzenia strony, na której zamieściłem ślad z GPS z mojej wyprawy. Przy okazji jest to odpowiedź na kilka postów w sprawie możliwości podania dokładnego przebiegu trasy na mapie. Zamieszczona moja trasa obejmuje dokładny przebieg od Starej Piły aż do rozjazdu w okolicy Gdańska Zaspa i połączeniami z torami SKM. Na stronie dodatkowo kilka fotografii z miejsc charakterystycznych na szlaku.

    http://www.buddyway.pl/moja-trasa/maciejm/szlakiem-zwinietych-torow

    Pozdrawiam

    • 2 0

  • szlakiem zwiniętych torów (1)

    udałem się w zeszłym roku i podobnie jak Wy nie raz musiałem z rowera zejść. Wy jednak dojechaliście nieco dalej, osobiscie nie dałem rady z tym ostatnim odcinkiem przed Kokoszkami. Po kilkunastu minutach "trzęsiawki" dałem sobie spokój. Szlak ten do momentu Kokoszek jest w miarę przejezdny i z pewnościa do celów edukacyjnych się nada. Na tym odcinku zostało sporo "historii" dawnej linii kolejowej, jednak za Kokoszkami dalsza droga do pokonania tylko "z buta". Wcale się nie dziwię, że tylko miejscami zahaczaliście o najciekawsze miejsca przebiegu tej linii. Z Kokoszek do Starej Piły jast parę ciekawych miejsc, a wśród nich właśnie most o konstrukcji zblizonej do tego w Rutkach.
    ps. Proponuję przejechać się kiedyś wzdłuż nieczynnej już linii koleji wąskotorowej na Żuławach, począwszy od Lisewa Malborskiego. Na niektórych odcinkach pozostały godne uwagi stacje kolejowe. W prawdzie nieco zniszczone i rozkradzione, ale tak to już bywa na Żuławach ;-/

    • 0 0

    • Na Żuławach na nasypie dawnej wąskotorówki zbudowano piękną drogę rowerową od Lichnowych do Nowego Stawu

      • 0 0

  • szlakiem .... rodzinnie ( 2 2) (1)

    Wycieczkę zaczęliśmy od nasypu przy Grunwaldzkiej. Troche drapania się z rowerem pod górkę ( kilka razy - Abrahama, Polanki .. ) ale świetna jada od Polanek aż do Słowackiego wiele wynagrodzi. Zgodnie z waszą sugestią zrezygnowalismy z podjadu na nasyp od wschodniej strony Słowackiego. Dalej jazda przez poligon aż do Obwodnicy. Po torach do Kokoszek to koszmar. Nie dalismy rady. W Kokoszkach smutek i pustka, rozkradzine nastawnie i tory donikąd. Dla wielbicieli kolejnictwa to koszmar. Polecam przy okazji "Demona ruchu" Stefana Grabińskiego - klimat podobny .... . W Kokoszkach ekipa zarządziła odwrót przez Rebiechowo-Osowę do Sopotu. Z trasy do Starej Piły musieliśmy zrezygnować. Może innym razem.
    Generalnie kawał histori za nami.
    Trasa nie taka straszna, dał radę ją przejechać mój 8-mio letni synek to znaczy było OK. Polecam wszystkim na weekendowe wyjady.
    Sopot-Wrzeszcz-Jasień-Kokoszki-Rebiechowo-Osowa-Owczarnia-Sopot razem ok 42 km, 5,5 godziny i tylko dla "górali".

    Pozdrawiam

    • 0 0

    • Hmmm, torami aż do obwodnicy?

      ...jak to możliwe? Przecież tory pojawiają się dopiero za dawnym dworcem, obecnie budynkiem mieszkalnym w Kiełpinku. Tam faktycznie, gdzieś w gęstwinie można je odnaleźć. Ale po co? Od początku poligonu,jedziemy głównym nasypem, później niego drogą gruntową, niekiedy podmokłą, zaś przy końcu poligonu znowu wskaqkujemy na wysoki nasyp kolejowy, którym docieramy do okolic obwodnicy. Tam na mostku z którego widać zarośnięte tory drogę kintynuujemy pod obwodnicą. Faktyczna "rzeźnia" i jazda po torach zaczyna się dopiero za obwodnicą.
      Najczęściej "szlak zwiniętych torów" jako trakt turystyczny wykorzystywany jest właśnie na odcinku z Gdańska do obwodnicy.

      • 0 0

  • Mostek Weisera (1)

    Ta kladka,która zrobila na was wrazenie przed bretowem to mostek Weisera.Znajduje sie także na okladce powiesci Pawła Huelle pod tytułem "Weiser Dawidek".Pozdrawiam

    • 0 0

    • tzw. Most Weisera..

      Nazwa wzięła się właśnie od tej okładki powieści.. Formalnie jest to więc tylko kładka dla pieszych, bez żadnej nazwy

      • 0 0

  • Niestetety , ta trasa już tylko nie długo

    Bowiem zabierze ją kolej metropolitarna. Ale są szanse by wzdłuż niej powstała droga rowerowa na pasie technicznym. Była by to świetna trasa po lesie.
    Teraz mamy piękniutki szlak zwiniętych torów ze Swarzewa do Krokowej. Coś pięknego polecam

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum