• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Słupia w zimowej scenerii. Weekend kajakowo-rowerowy, ed. 2

Krzysztof Kochanowicz
6 marca 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Oto nasza czwórka: Krzysiek, Weronika, Krzysiek i Michał - gotowi na wielką zimową przygodę Oto nasza czwórka: Krzysiek, Weronika, Krzysiek i Michał - gotowi na wielką zimową przygodę

Pomimo, że w tym roku zima zaskoczyła nas obfitymi opadami śniegu i srogimi mrozami nic nie stanęło na przeszkodzie by powtórzyć zeszłoroczny aktywny weekend rowerowo-kajakowy. Tyle, że rok temu, aura zbliżona była raczej do późnej jesieni. Teraz przyszło nam przedzierać się przez Kaszuby w prawdziwych zimowych warunkach.



W skrócie:

Jeszcze rok temu mięliśmy spore opory przed połączeniem zimowego wypadu rowerowego ze spływem kajakowym w temperaturach poniżej zera. Lody zostały jednak przełamane, a tegoroczny wypad zależał tylko i wyłącznie od warunków pogodowych i możliwości przede wszystkim dostania się do rzeki. Drugim, równie ważnym elementem były warunki drogowe. W końcu na miejsce zaplanowaliśmy dostać się na rowerach, a nie samochodami! Dlatego też trasę musieliśmy ułożyć tak, by nie poruszać się głównymi drogami wśród największego ruchu. Wybór odpowiednich dróg o tej porze roku w cale nie jest taki łatwy jakby się wydawało. Oczywiście można by trasę rozciągnąć, jednak trzeba spojrzeć na to realnie. Zimowe wypady rowerowe przekraczające 100 km to już spore wyzwanie, a tu dochodzi jeszcze przewóz bagaży. Zatem spakowanie roweru tak jak na niemałą wakacyjną wyprawę! Na szczęście kilometraż z Trójmiasta do miejsca docelowego udało się zamknąć w ciut ponad 90 km w jedną stronę.

Ekstremalne warunki nie przeszkadzają, by dobrze bawić się na rowerze i kajaku.



Wszystko, co tyczyło się kajaków oddaliśmy w ręce profesjonalistów, czyli zaprzyjaźnionej grupie instruktorów z  eKajaki . Wiedzieliśmy, że kaszubskie rzeki nie są im obce, podobnie jak nam szlaki rowerowe. Jednak, jako że do niedawna trzymały jeszcze spore mrozy i nie wszystkie rzeki były dostępne, wybrano dla nas odcinek rzeki Słupi, której nurt o tej porze roku jest dość zróżnicowany. Miejscami dość wartki, ze sporą ilością różnych przeszkód, a miejscami spokojny, powiedziałbym wręcz sielankowy. Jednak to co dla nas sielankowe, dla innego człowieka wręcz nieosiągalne, czy nawet egzotyczne, jak to powiedział jeden z naszych znajomych. Mało kto w końcu zimą pływa na kajaku czy też jeździ na rowerze, albo co lepsze łączy jedno z drugim. Nam to jednak nie przeszkadza! W końcu każdy robi to, co lubi.

Jako, że i nasi koledzy kajakarze nie zamykają specjalnie sezonu z racji nadejścia zimy, postanowiliśmy kontynuować tą dobrą passę łącząc ze sobą nasze zainteresowania. Oczywiście chcąc wybrać się zimą na kajak nie mając większego doświadczenia w tej dziedzinie, nie można lekceważyć podstawowych zasad bezpieczeństwa. Najlepiej, tak jak i my podeszliśmy do tematu, skorzystać z pomocy profesjonalistów. Pamiętajcie, zimowe spływy to nie to samo co letnie. Tu nawet najmniejszy błąd i brak odpowiedzialności może skończyć się tragicznie. Zimą, woda jest bardzo zimna, dlatego należy zadbać również o odpowiedni ubiór!

od lewej: Andrzej (instruktor eKajaki.pl) oraz nasza czwórka tuż po instruktażu dt. bezpieczeństwa na wodzie od lewej: Andrzej (instruktor eKajaki.pl) oraz nasza czwórka tuż po instruktażu dt. bezpieczeństwa na wodzie


Zacznijmy jednak od początku...

Nadszedł kolejny zimowy wieczór, a na moim komunikatorze ciekawa propozycja o zimowym spływie kajakowym. Pomyślałem, że na dobrą sprawę niedługo mam urlop i dlaczego by z tego nie skorzystać? Podłapując szybko temat, podzieliłem się nim z przyjaciółmi. Jednak nie wszyscy z takim entuzjazmem do tego podeszli. Trudno, najważniejsze, że nie zostałem sam! Temat zainteresował również Weronikę, Krzyśka i Michała, dlatego też tu i teraz serdecznie im dziękuję za świetnie spędzony wypad i współpracę! To bardzo ważne w zespole.

Przygotowania:

Kilka dni przed weekendem spotkaliśmy się by omówić szczegóły wyjazdu. Początkowo miał dojechać do nas jeszcze jeden kolega, który wszystkie ciężkie skafandry i garderobę na kajaki miał zabrać samochodem. W ostatniej chwili jednak zrezygnował. Zmuszeni byliśmy zatem tak spakować sakwy na rowery i plecaki, by po pedałowaniu mieć jeszcze siłę na atrakcje dnia następnego, czyli kajaki, a w niedzielę na powrót na kołach do domu. Nie było to łatwe zadanie. Na dobrą sprawę, to tylko dwa dni, a nie można zapomnieć o odzieży na przebranie w razie wywrotki, czy podstawowych środków higieny osobistej. Chcąc, nie chcąc po spakowaniu wszystkiego, rowery były niemalże nie do udźwignięcia.

Weronika po kilkunastu minutach pływa już jak ryba, a to tylko dzieki Tadeuszowi, który ma prawdziwy dar instruktorski. Weronika po kilkunastu minutach pływa już jak ryba, a to tylko dzieki Tadeuszowi, który ma prawdziwy dar instruktorski.


Rowerem na spływ:

Kajaki zaplanowane były na sobotę, jednak jako, że co po niektórzy w piątek skończyli pracę w późnych godzinach popołudniowych, tak czy siak przyszło nam całą trasę pokonać w nocy. W końcu była okazja wrócić do organizowanych przez nas cyklów rajdów nocnych. Żeby było mało, tego dnia zrobiło się nieco cieplej, a topniejący śnieg utworzył miejscami breję, przez którą ciężko było się przebić. Najgorzej jednak było około godziny dwudziestej kiedy w drodze do Kartuz zaczęło wszystko znowu przymarzać. Miejscami było bardzo ślisko, a opanowanie obciążonego roweru z sakwami, czy ciężkim plecakiem na barkach miejscami graniczyło z cudem. Kilka godzin później w okolicy jezior Raduńskich zaczął padać deszcz ze śniegiem, który dawał nam ostro do wiwatu. Zrobiło się paskudnie zimno, a my byliśmy totalnie przemoczeni. Na odcinku między Sulęczynem a Bytowem osobiście byłem już wykończony i złapał mnie mały kryzys. Na miejsce dotarliśmy lekko po północy. Ale zanim Weronika i Michał rozstawili swój "płócienny wakacyjny domek" na śniegu minęło jeszcze trochę czasu. Poszliśmy spać jakoś przed godziną drugą w nocy.

Spływ kajakowy:

Następnego dnia na szczęście mogliśmy trochę poleniuchować. Rano, spokojnie był czas na rozprostowanie kości jak i przygotowanie sprzętu. Zanim się wszyscy zebrali była godzina jedenasta. Na miejsce zjechała się cała ekipa instruktorów, z którymi nie widzieliśmy się niemalże od lata. Po spakowaniu kajaków na przyczepę, w końcu ruszyliśmy. Wodowanie kajaków miało miejsce tuż za elektrownią wodną w Soszycy. Zanim jednak ruszyliśmy z prądem rzeki, na brzegu zostaliśmy odpowiednio poinstruowani o zasadach bezpieczeństwa. Następnie każdy włożył kapok oraz przystąpił do podczepienia fartucha. Po tych podstawowych czynnościach, każdy wziął kajak i pierwsze co próbował, to osunąć się z brzegu do wody.

na zdjęciu górnym: Michał spływający kaskadą; na zdjęciu dolnym Krzysiek przedostający się przez powalony konar drzewa na zdjęciu górnym: Michał spływający kaskadą; na zdjęciu dolnym Krzysiek przedostający się przez powalony konar drzewa


Nasza czwórka szybko pojęła, o co chodzi, podobnie jak i  kolejne elementy związane z umiejętnościami sterowania i zasadami trzymania się w grupie. Podczas całego spływu, pomimo wielu różnych przeszkód w postaci zwalonych drzew, wystających konarów, zwisających gałęzi, płycizn, czy zalodzonych brzegów, udało nam się dopłynąć do celu bez większych problemów. Odcinek 12 kilometrów niestety nie pokonaliśmy tak szybko, jakbyśmy chcieli, jednak na tym właśnie polega praca w zespole, by pomagać tym, którzy nie widzą możliwości pokonania trudnych odcinków bez wysiadania z kajaka.

Zapytacie: czy była wywrotka? Odpowiem: niejedna. Osobiście jednak nie miałem tej przyjemności ;)

Na zakończenie spływu, w okolicy Gołębiej Góry rozpaliliśmy ognisko i podsumowaliśmy naszą kajakową przygodę.

Wieczorny spacer i regeneracja:

Po kajakowym wysiłku przed położeniem się spać udaliśmy się na wieczorny spacer do centrum Bytowa. Szliśmy, szliśmy i szliśmy, w końcu jednak udało nam dotrzeć do celu. Trochę okrężną drogą, ale co tam, co to dla nas!

Rowerem z powrotem do Trójmiasta:

W niedzielę planowaliśmy przede wszystkim porządnie się wyspać. Jednak ja i Krzysiek wstaliśmy już niemalże jak tylko słońce zapukało nam do okna. Powoli zaczęliśmy się pakować i na dobrą sprawę gdy byliśmy już gotowi zauważyliśmy, że Weronika i Michał nadal wygrzewają się ... w namiocie. Okazało się, że spanie pod chmurką nieopodal lasu może wzbudzić zainteresowanie okolicznych sąsiadów. Powiadacie mały lisek próbował się u Was ogrzać? W każdym razie z wyjazdem musieliśmy poczekać do południa aż nasi przyjaciele się wyśpią.

Krzysiek przedzierający się przez kolejną przeszkodę radzi sobie znakomicie Krzysiek przedzierający się przez kolejną przeszkodę radzi sobie znakomicie


Jak już wstali, omówiliśmy trasę powrotną, pożegnaliśmy się z przyjaciółmi z eKajaki.pl i uderzyliśmy w kierunku Trójmiasta. Tym razem jechało nam się o wiele lepiej chociażby ze względu na wspomagający nas wiatr. Jedyna trudność to miejscami występujący lód, w końcu 2 dni temu wszystko puściło, a następnego dnia ponownie zamarzło. Podobnie jak podczas drogi do Bytowa ruch samochodowy był sporadyczny, co nam bardzo odpowiadało. Jedyną przeszkodą był sypiący śnieg, który pod wpływem niekiedy wiejącego z boku wiatru był nie do zniesienia, ale takie już uroki zimy. Najlepszą na to metodą jest nie przejmowanie się szczegółami, zaciśnięcie zębów i jazda dalej.

Po drodze zatrzymaliśmy się jedynie 3 razy. Pierwszy postój na drugie śniadanie i zaopatrzenie się w prowiant na dalszą drogę. Druga przerwa przeznaczona była na popodziwianie pięknych kaszubskich krajobrazów z platformy widokowej ze Złotej Góry, z której widać było w głębokiej dolinie jez. Wielkie Brodno i leżące dalej jezioro Ostrzyckie. Na horyzoncie zaś Wzgórza Szymbarskie ze szczytem Wieżyca na czele. Ostatni odpoczynek i regenerację sił poświęciliśmy na wspinaczce na zamarzniętą fontannę w Przodkowie.

Trasa w jedną i w drugą stronę wiodła przez:
Chwaszczyno - Kielno - Kłosowo - Czeczewo - Przodkowo - Kobysewo - Kartuzy - Ręboszewo - Brodnica Górna - Borucino - Klukowa Huta - Węsiory - Sulęczyno - Parchowo - Bytów

Podsumowanie:

Wyjazd był jednym z najbardziej udanych weekendów zaczynających nowy rok rowerowy naszej grupy. Połączenie wycieczki rowerowej ze spływem kajakowym po raz kolejny dowiodło, że niezależnie od pory roku można wspaniale się bawić. Z pewnością tradycję tą będziemy kontynuować, jednak mamy nadzieję, że i Wy do tego się przekonacie!

w drodze powrotnej przez Kaszuby w drodze powrotnej przez Kaszuby




Aktywny wypoczynek?
Chcąc spędzić aktywnie weekend dobrze się bawiąc nie tylko na rowerach czy kajakach już latem chcemy skorzystać z dodatkowych atrakcji, które zaproponowali nam nasi znajomi spod Bytowa. W agroturystyce i jednocześnie bazie klubu, w której zatrzymaliśmy się na nocleg już latem rozbuduje swą ofertę o dodatkowe atrakcje tj.: paintball, zabawy linowe, tyrolska, przejażdżki konne w terenie. Z resztą zabierzcie się z nami, albo sprawdźcie sami !

Będąc przy temacie zimowych spływów warto poruszyć temat ubiorów:

Jak się ubrać na zimowy spływ kajakowy?

Nie jesteśmy w prawdzie ekspertami w tej dziedzinie, jednak podobnie jak podczas jazdy rowerem w zimowych wyprawach kajakowych trzeba zabezpieczyć ciało przed wychłodzeniem oraz kontaktem z wodą. Należy unikać używania odzieży bawełnianej, zwłaszcza w pobliżu ciała. Mokra bawełna bardzo szybko wychładza organizm, dlatego warto zainwestować w bieliznę z polipropylenu i polaru. Kurtka oraz spodnie nie powinny przepuszczać wiatru, ale powinny być z materiału oddychającego, m.in. coś z serii *texów. Można również używać typowych kombinezonów piankowych, które z pewnością zabezpieczą odpowiednio ciało przed wychłodzeniem w razie wpadnięcia do lodowatej wody. Jeśli ktoś takiej odzieży nie posiada, alternatywnie można opatulić się wzmocnionymi workami, tzw. budowlanymi, które również skutecznie chronią przed wodą. Jedynie co, to "nie oddychają" i ograniczają ruchy. Na głowie oczywiście czapka: najlepiej neoprenowa, zakrywająca uszy, zapewniająca właściwą temperaturę głowie, która, według wszelkich danych, oddaje najwięcej ciepła i jednocześnie najbardziej go potrzebuje. Ta rowerowa, tzw. "pod kask", też sprawdza się idealnie. Jednym z najważniejszych elementów są rękawice. Nieprzewiewne i w miarę możności nieprzemakalne zapobiegają stracie energii przez ręce. Nie mogą w żadnym razie ograniczać sprawności dłoni czy osłabiać chwytu na wiośle. Osobiście zaopatrzyłem się w rękawice z grubej pianki, przeznaczone do górskich spływów kajakowych. Rękawice te mają zagięte końcówki palców, a same opuszki są wzmocnione delikatnie wyściełaną gumą, która zwiększa przyczepność do wiosła. Alternatywnie można używać zwykłych rękawic gumowanych, wyściełanych w środku ciepłym polarkiem (specjalne rękawice do pracy na mrozie). Na nogi warto założyć ciepłe buty piankowe, lub tzw. gumiaki żeglarskich przystosowane do szczególnie ciężkich warunków morskich. Alternatywnie można użyć kaloszy, ale ocieplanych.

Po całej przygodzie rowerowo-kajakowej Michał i Weronika specjalnie nie okazują zmęczenia Po całej przygodzie rowerowo-kajakowej Michał i Weronika specjalnie nie okazują zmęczenia


Organizatorzy aktywnego weekendu kajakowo-rowerowego:
1) Grupa eKajaki.pl
2) Grupa Rowerowa 3miasto

Dołącz do ludzi pozytywnie zakręconych!

Info: O naszych wyjazdach, rajdach i wycieczkach dowiesz się regularnie odwiedzając naszą stronę internetową lub wpisując się na naszą listę sympatyków. Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co organizujemy napisz do na maila gr3miasto@gmail.com

Opinie (47) ponad 10 zablokowanych

  • Kozaków kajakarzy zapraszam na spływ Radunią z Somonina do Żukowa. (2)

    Opiszcie jak było.

    • 0 0

    • Wybieramy się właśnie za tydzień... (1)

      Dynamis, dołącz do nas!
      Czekam na maila potwierdzającego Twój udział, masz czas do środy by z rezerwacją!

      • 1 1

      • Kusząca propozycja z tą Radunią

        Sęk w tym, że nigdy nie plywałem kajakiem zimą. Latem rzekę te mam już zaliczoną, ale łatwo nie było!
        Powodzenia!

        • 0 1

  • niezła zabawa ale jak sie czyta to wychodzi ze jest bardzo kosztowna cały sprzet to raczej jazda dla bogatych (3)

    bardzo drrogi sprzet.
    chyba ze wyporzyczony to troche taniej.

    • 2 4

    • Wszystko zależy od... (2)

      ... ilości dni na ile wypożycza się kajak, i czy jest to jedynka czy dwójka. Dwójka jest tańsza, gdyż wiadomo koszt dzieli się przez 2 uczestników. Dowozu kajaków do wybranej rzeki itp. Dlateko najlepiej wstrzelić sie w jakiś zaproponowany spływ, albo zorganizować go samemu dla kilku osób. Nas ta impreza wyniosła niewiele, łącznie z noclegami zamknęliśmy się w stówce. Alegdyby było nas jeszcze więcej ceny na poszczególnego uczestnika pewnie też uległyby zmianie.

      Zapraszam do zapoznanie się z ich cennikiem i negocjacji ;)
      http://www.ekajaki.pl/cennik_2010.html
      PozdRower

      • 2 1

      • no tak ale to same kajaki choc 100zł tylko to mało musieliscie miec wielki upust :) (1)

        a reszta sprzetu pianki itp to tez troche kosztuje choc wyporzyczenie napewno juz nie tak drogo.

        • 0 1

        • Fakt, w tym roku w odzież trochę się zainwestowało...

          ... ale w moim przynajmniej przypadku, to co jakiś czas coś. Jak z rowerem; póki co nie sać mnie by ulepszać sprzęt za jednym zamachem.

          ... W roku poprzednim ubrałem się normalnie, tak by nie było mi zimno! Czyli cebulkę tradycyjnie. Koszulka, cienki polarek, na to grubszy nieco. Na nogi dresowe spodnie polarowe, narciarskie skarpety pod kolano,cienkie rękawiczki polarowe, i na stopy ocieplane gumiaki. Kolejną warstwą izolującą były worki budowlane z twardej folii, którymi opasałem się dookoła, wycinając jedynie dziury na kończyny i głowę. Wszystkie łączenia solidnie zaciągnąłem taśmą klejącą. Na rękawiczki zaś nałożyłem gumowe rękawice budowlane aż po łokieć.

          By nie było widać mej tajnej broni ostatnią warstwą była cieniutka wiatrówka i spodnie ortalionowe. W takim oto stroju płynąłem w zeszłym roku i pomimo, iż woda nalała nam się przy jednym czy drugim manewrze do kajaka ciało nie przemokło. Jedynie z zewnątrz odzież była mokra. Jedyny mankamen tego wszystkiego to dyskomfort. Ograniczone ruchy, noi przy bardziej aktywnym spływie, gdzie trzeba trochę popracować, można nieźle się zagrzać; folia w końcu nie odprowadza powietrza na zewnątrz.
          ... To, że się nie ma profesjonalnego sprzętu nie przeszkadza w niczym ! Trzeba tylko trochę pogłówkować. W sklepach z "odzieżą roboczą" można tanio kupić np: gumowane rękawice do pracy na budowie w ciężkich warunkach atmosferycznych, wyściełane polarem w wewnątrz (cana ok.25 zł), ocieplane gumiaki (30 zł), gumowaną pelerynę, itp.

          Trzeba tylko chcieć !

          • 1 1

  • Bardzo fajnie Panie Krzysztofie ale (6)

    lepiej poruszmy temat dróg dla rowerów, które przez całą zimę są nieodśnieżone! Ja jeżdżę przez cały rok zima nie zima śnieg i tak dalej -owszem takich jak ja jest mało ale nie po to są DROGI dla rowerów aby robić z nich pobocza dla magazynowania starego śniegu ...

    • 11 2

    • bo to była i jest zima zła

      Oj, nie tylko skrajny margines zimowych rowerzystów miał tej zimy ciężko. Iluż to pieszych przemieszczało się jednopasmowymi korytarzami szerokości 50cm, które bez śniegu były mocno uczęszczanymi chodnikami? Fakt, pas dla rowerów robił tak jak połowa chodnika dla pieszych za zaspę. Nie ma fizycznej możliwości, żeby odśnieżyć drogi dla wszystkich użytkowników w takich warunkach, jakie widzieliśmy. Pretensje proszę kierować do Bozi/złego klimatu. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma - śnieżne ochraniacze + szczelne obuwie i większy zapas czasu na dotarcie do celu lub, cóż, komuna miejska.

      • 3 1

    • do dzisiaj drogi rowerowe sa zawalone juz nie śniegem ale górami lodu snieżnego

      Cwaniaczki z firm odsnierzajacych za które miasto zaplaciło usypywali górki ze sniegu na drogach rowerowych teraz te górki zamieniły sie w góry lodu i tego nikt nie posprzatał do dzisiaj nadal tam sa bo sie nieroztopiły!! Poniewaz drogi były nieodsniezone trzeba było ryzykowac ulicami albo pchac sie na chodniki .apotem jak zawsze wszyscy maja pretensje do rowerzystów ze jedza chodnikami albo ulicami .

      • 4 1

    • Owszem jest to problem, który nie raz próbowałem już poruszać... (2)

      ... jednak odpowiedź dostawałem zawsze taką samą, "kto normalny jeździ rowerem zimą?!" ot odpowiedź urzędnika. Następnym razem pofatyguję sie do nich z ukrytąm kamerą, co by wszyscy mieli dowód.

      • 3 2

      • kto normalny jeździ rowerem zimą? Rowerzyści i to normalni. (1)

        nastepnym razem chyba bende robił zdjecia mijajacych mnie i zbierał podpisy by zobaczyli ilu nas jest a co roku wiecej!!Jak by były drogi odśnierzane to było by 10 razy wiecej ja tez dopiero jak zmieniłem rower na treking z kolarzówki troche zaczełem jeździc zimą inaczej za waskie opony sie po 10 metrach stałem w miejscu zakopany w sniegu teraz bardziejs terenowe opony i juz juz łatwiej .

        • 2 1

        • To wymaga regularnej pracy i przyzwyczajania ludzi, że rowerem jeżdżą wszyscy...

          ... w Holandii np: i dzieci do szkoły, i studenci na uczelnię i sami urzędnicy do pracy, a nawet nieraz i biznesmeni do swych firm.Tylko u nas jest takie głupie miemanie, że jak się słyszy "dojeżdżam do pracy rowerem", to zaraz każdy myśli, że człowieka nie stać na samochód. Osobiście stać mnie na wiele więcej i nie uważam, że zewzględów finansowych poruszam się na rowerze. To trzeba po prostu lubić. Zatem z jazdą na rowerze trzeba ludzi przyzwyczajać tak jak w innych państwach Europy Zachodniej.

          Temat ten jak rzeka...
          Spróbuję poruszyć go jeszcze raz na Wasze życzenie, a następnie wysłać link artykułu do Zarządu Dróg, który to w końcu odpowiedzialny jest za odśnieżanie w naszej aglomeracji, jak również do urzędników by umożliwili nam ROWERZYSTOM normalne funkcjonowanie o każdej porze roku.

          ps. Proszę jednak wszystkich którzy kursują rowerami po mieście, zróbcie parę fotek tych zaśnieżonych ścieżek rowerowych, gdyż osobiście rano jak pędzę do pracy to nie mam na to czasu, a jak wracam jest już ciemno. Proszę o maila.

          • 4 1

    • Taa-pamietam jak wracałem z Amsterdamu i po nocy ranek w polskich miasteczkach na trasie

      dzieciaki wlokły się do szkoły per pedes kilometrami tak jakby wygrały życie i czas na loterii.A czym skorupka za młodu nasiąknie tym wiadomo na starość trąci.
      I jak sobie wyobraziłem że w tej samej chwili ich rówieśnicy w Holandii lepiej wypoczęci i wyspani nie łojąc z kapcia godzinami tylko po kilku minutach pedałowania zasiadają elegancko w swoich ławkach to zrobiło mi się bardzo ponuro na duchu bo zrozumiałem że tu jeszcze przez dziesięciolecia nic się nie zmieni.A polscy 50-60 latkowie to w porównaniu ze swoimi rówieśnikami from Holland zwyczajne wraki...

      • 2 1

  • kolejni pozytywnie zakreceni

    • 4 3

  • Pseudo ekstremalne wycieczki amatorów z przerośniętym ego. (1)

    A teraz zagrajcie w salonowca i zróbcie o tym reportaż. :)

    • 4 10

    • Jeżeli tak piszesz, to na bank jesteś kanapowcem

      albo po prostu nie masz jaj. Ja tam chłopakom zazdroszczę fajnej przygody.

      • 3 4

  • Trzymam kciuki

    Super!!!
    Podziwiam i trzymam kciuki by nigdy się nie znudziło.
    Uprawiam trochę inne sporty ale uwielbiam wezwania.
    Pomimo mojego wieku jestem na TAK;)
    Pozdrawiam i życzę powodzenia!

    • 2 1

  • Kajaki zimą tak, ale nie w piankach !!!! (4)

    Jedna mała uwaga odnośnie ubioru. Kajaki zimą w piankach to samobójstwo. No chyba że suche pianki, ale na zdjęciach to raczej zwykłe mokre. Fajnie jak taka pianka na człowieku zamarznie - ani zając ani się ogrzać ...
    A zimą na kajaki to co zwykle w chłodne dni tylko że cieplej czyli żadnej bawełny, ale polary. Ma być sucho (!!!!) i ciepło i nieprzewiewnie i nie krępować ruchów. A na nogi najlepiej kalosze (walonki).

    • 2 1

    • (2)

      Ja tam nie widzę pianek tylko spodnie rowerowe;]

      • 0 2

      • Spodnie rowerowe wyglądają bardzo podobnie...

        ... podobnie jak pianki, są obcisłe i wzmocnione na kolanach.
        Jeśli nie wiesz jak wygląda pianka udaj siędo jakiegokolwiek sklepu z taką odzieżą, pooglądaj, pomacaj, a się porzekonasz, że zbliżone są wyglądem nieco do odzieży termoaktywnej w takiej jakiej jeżdżą rowerzyści czy ci którzy chociażby biegają.

        • 0 1

      • Jak sie przyjrzysz, to zobaczysz, że na zdjęciu jest cały przekrój garderoby - od spodni rowerowych, przez pianki, specjalistyczne ciuchy kajakowe aż po suchy skafander nurkowy.

        • 2 1

    • Na zdjęciach nic nie widać, ja piankę miałem suchą ;)

      • 0 1

  • Gratulacje !

    Super wyrypa i dość hardkorowa :)
    Spływałem Słupią latem i było ciężko. Zimą to nawet trudno mi sobie wyobrazić.
    Dla ścisłości: odcinek Soszyca Most (94,2) - Gołębia Góra Most (84,7) to 9,5 km. Ale to ciężki kawałek. Latem też zajął mi cały dzień. Tym większy szacun!

    • 2 0

  • super wyprawa i jest....... filmik!!!

    pozdrowienia

    • 0 0

  • podziwiam

    Mieszkam w okolicy Sulęczyna (100 m. od Słupi) i bardzo się zdziwiłam, kiedy zimą zobaczyłam kajakarzy płynących obok mojego domu. Następnym razem zapraszam na gorącą herbatkę. Latem płynęłam do Soszycy, momentami było ciężko.

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum