• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Słupia w zimowej scenerii. Weekend kajakowo-rowerowy, ed. 2

Krzysztof Kochanowicz
6 marca 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Oto nasza czwórka: Krzysiek, Weronika, Krzysiek i Michał - gotowi na wielką zimową przygodę Oto nasza czwórka: Krzysiek, Weronika, Krzysiek i Michał - gotowi na wielką zimową przygodę

Pomimo, że w tym roku zima zaskoczyła nas obfitymi opadami śniegu i srogimi mrozami nic nie stanęło na przeszkodzie by powtórzyć zeszłoroczny aktywny weekend rowerowo-kajakowy. Tyle, że rok temu, aura zbliżona była raczej do późnej jesieni. Teraz przyszło nam przedzierać się przez Kaszuby w prawdziwych zimowych warunkach.



W skrócie:

Jeszcze rok temu mięliśmy spore opory przed połączeniem zimowego wypadu rowerowego ze spływem kajakowym w temperaturach poniżej zera. Lody zostały jednak przełamane, a tegoroczny wypad zależał tylko i wyłącznie od warunków pogodowych i możliwości przede wszystkim dostania się do rzeki. Drugim, równie ważnym elementem były warunki drogowe. W końcu na miejsce zaplanowaliśmy dostać się na rowerach, a nie samochodami! Dlatego też trasę musieliśmy ułożyć tak, by nie poruszać się głównymi drogami wśród największego ruchu. Wybór odpowiednich dróg o tej porze roku w cale nie jest taki łatwy jakby się wydawało. Oczywiście można by trasę rozciągnąć, jednak trzeba spojrzeć na to realnie. Zimowe wypady rowerowe przekraczające 100 km to już spore wyzwanie, a tu dochodzi jeszcze przewóz bagaży. Zatem spakowanie roweru tak jak na niemałą wakacyjną wyprawę! Na szczęście kilometraż z Trójmiasta do miejsca docelowego udało się zamknąć w ciut ponad 90 km w jedną stronę.

Ekstremalne warunki nie przeszkadzają, by dobrze bawić się na rowerze i kajaku.



Wszystko, co tyczyło się kajaków oddaliśmy w ręce profesjonalistów, czyli zaprzyjaźnionej grupie instruktorów z  eKajaki . Wiedzieliśmy, że kaszubskie rzeki nie są im obce, podobnie jak nam szlaki rowerowe. Jednak, jako że do niedawna trzymały jeszcze spore mrozy i nie wszystkie rzeki były dostępne, wybrano dla nas odcinek rzeki Słupi, której nurt o tej porze roku jest dość zróżnicowany. Miejscami dość wartki, ze sporą ilością różnych przeszkód, a miejscami spokojny, powiedziałbym wręcz sielankowy. Jednak to co dla nas sielankowe, dla innego człowieka wręcz nieosiągalne, czy nawet egzotyczne, jak to powiedział jeden z naszych znajomych. Mało kto w końcu zimą pływa na kajaku czy też jeździ na rowerze, albo co lepsze łączy jedno z drugim. Nam to jednak nie przeszkadza! W końcu każdy robi to, co lubi.

Jako, że i nasi koledzy kajakarze nie zamykają specjalnie sezonu z racji nadejścia zimy, postanowiliśmy kontynuować tą dobrą passę łącząc ze sobą nasze zainteresowania. Oczywiście chcąc wybrać się zimą na kajak nie mając większego doświadczenia w tej dziedzinie, nie można lekceważyć podstawowych zasad bezpieczeństwa. Najlepiej, tak jak i my podeszliśmy do tematu, skorzystać z pomocy profesjonalistów. Pamiętajcie, zimowe spływy to nie to samo co letnie. Tu nawet najmniejszy błąd i brak odpowiedzialności może skończyć się tragicznie. Zimą, woda jest bardzo zimna, dlatego należy zadbać również o odpowiedni ubiór!

od lewej: Andrzej (instruktor eKajaki.pl) oraz nasza czwórka tuż po instruktażu dt. bezpieczeństwa na wodzie od lewej: Andrzej (instruktor eKajaki.pl) oraz nasza czwórka tuż po instruktażu dt. bezpieczeństwa na wodzie


Zacznijmy jednak od początku...

Nadszedł kolejny zimowy wieczór, a na moim komunikatorze ciekawa propozycja o zimowym spływie kajakowym. Pomyślałem, że na dobrą sprawę niedługo mam urlop i dlaczego by z tego nie skorzystać? Podłapując szybko temat, podzieliłem się nim z przyjaciółmi. Jednak nie wszyscy z takim entuzjazmem do tego podeszli. Trudno, najważniejsze, że nie zostałem sam! Temat zainteresował również Weronikę, Krzyśka i Michała, dlatego też tu i teraz serdecznie im dziękuję za świetnie spędzony wypad i współpracę! To bardzo ważne w zespole.

Przygotowania:

Kilka dni przed weekendem spotkaliśmy się by omówić szczegóły wyjazdu. Początkowo miał dojechać do nas jeszcze jeden kolega, który wszystkie ciężkie skafandry i garderobę na kajaki miał zabrać samochodem. W ostatniej chwili jednak zrezygnował. Zmuszeni byliśmy zatem tak spakować sakwy na rowery i plecaki, by po pedałowaniu mieć jeszcze siłę na atrakcje dnia następnego, czyli kajaki, a w niedzielę na powrót na kołach do domu. Nie było to łatwe zadanie. Na dobrą sprawę, to tylko dwa dni, a nie można zapomnieć o odzieży na przebranie w razie wywrotki, czy podstawowych środków higieny osobistej. Chcąc, nie chcąc po spakowaniu wszystkiego, rowery były niemalże nie do udźwignięcia.

Weronika po kilkunastu minutach pływa już jak ryba, a to tylko dzieki Tadeuszowi, który ma prawdziwy dar instruktorski. Weronika po kilkunastu minutach pływa już jak ryba, a to tylko dzieki Tadeuszowi, który ma prawdziwy dar instruktorski.


Rowerem na spływ:

Kajaki zaplanowane były na sobotę, jednak jako, że co po niektórzy w piątek skończyli pracę w późnych godzinach popołudniowych, tak czy siak przyszło nam całą trasę pokonać w nocy. W końcu była okazja wrócić do organizowanych przez nas cyklów rajdów nocnych. Żeby było mało, tego dnia zrobiło się nieco cieplej, a topniejący śnieg utworzył miejscami breję, przez którą ciężko było się przebić. Najgorzej jednak było około godziny dwudziestej kiedy w drodze do Kartuz zaczęło wszystko znowu przymarzać. Miejscami było bardzo ślisko, a opanowanie obciążonego roweru z sakwami, czy ciężkim plecakiem na barkach miejscami graniczyło z cudem. Kilka godzin później w okolicy jezior Raduńskich zaczął padać deszcz ze śniegiem, który dawał nam ostro do wiwatu. Zrobiło się paskudnie zimno, a my byliśmy totalnie przemoczeni. Na odcinku między Sulęczynem a Bytowem osobiście byłem już wykończony i złapał mnie mały kryzys. Na miejsce dotarliśmy lekko po północy. Ale zanim Weronika i Michał rozstawili swój "płócienny wakacyjny domek" na śniegu minęło jeszcze trochę czasu. Poszliśmy spać jakoś przed godziną drugą w nocy.

Spływ kajakowy:

Następnego dnia na szczęście mogliśmy trochę poleniuchować. Rano, spokojnie był czas na rozprostowanie kości jak i przygotowanie sprzętu. Zanim się wszyscy zebrali była godzina jedenasta. Na miejsce zjechała się cała ekipa instruktorów, z którymi nie widzieliśmy się niemalże od lata. Po spakowaniu kajaków na przyczepę, w końcu ruszyliśmy. Wodowanie kajaków miało miejsce tuż za elektrownią wodną w Soszycy. Zanim jednak ruszyliśmy z prądem rzeki, na brzegu zostaliśmy odpowiednio poinstruowani o zasadach bezpieczeństwa. Następnie każdy włożył kapok oraz przystąpił do podczepienia fartucha. Po tych podstawowych czynnościach, każdy wziął kajak i pierwsze co próbował, to osunąć się z brzegu do wody.

na zdjęciu górnym: Michał spływający kaskadą; na zdjęciu dolnym Krzysiek przedostający się przez powalony konar drzewa na zdjęciu górnym: Michał spływający kaskadą; na zdjęciu dolnym Krzysiek przedostający się przez powalony konar drzewa


Nasza czwórka szybko pojęła, o co chodzi, podobnie jak i  kolejne elementy związane z umiejętnościami sterowania i zasadami trzymania się w grupie. Podczas całego spływu, pomimo wielu różnych przeszkód w postaci zwalonych drzew, wystających konarów, zwisających gałęzi, płycizn, czy zalodzonych brzegów, udało nam się dopłynąć do celu bez większych problemów. Odcinek 12 kilometrów niestety nie pokonaliśmy tak szybko, jakbyśmy chcieli, jednak na tym właśnie polega praca w zespole, by pomagać tym, którzy nie widzą możliwości pokonania trudnych odcinków bez wysiadania z kajaka.

Zapytacie: czy była wywrotka? Odpowiem: niejedna. Osobiście jednak nie miałem tej przyjemności ;)

Na zakończenie spływu, w okolicy Gołębiej Góry rozpaliliśmy ognisko i podsumowaliśmy naszą kajakową przygodę.

Wieczorny spacer i regeneracja:

Po kajakowym wysiłku przed położeniem się spać udaliśmy się na wieczorny spacer do centrum Bytowa. Szliśmy, szliśmy i szliśmy, w końcu jednak udało nam dotrzeć do celu. Trochę okrężną drogą, ale co tam, co to dla nas!

Rowerem z powrotem do Trójmiasta:

W niedzielę planowaliśmy przede wszystkim porządnie się wyspać. Jednak ja i Krzysiek wstaliśmy już niemalże jak tylko słońce zapukało nam do okna. Powoli zaczęliśmy się pakować i na dobrą sprawę gdy byliśmy już gotowi zauważyliśmy, że Weronika i Michał nadal wygrzewają się ... w namiocie. Okazało się, że spanie pod chmurką nieopodal lasu może wzbudzić zainteresowanie okolicznych sąsiadów. Powiadacie mały lisek próbował się u Was ogrzać? W każdym razie z wyjazdem musieliśmy poczekać do południa aż nasi przyjaciele się wyśpią.

Krzysiek przedzierający się przez kolejną przeszkodę radzi sobie znakomicie Krzysiek przedzierający się przez kolejną przeszkodę radzi sobie znakomicie


Jak już wstali, omówiliśmy trasę powrotną, pożegnaliśmy się z przyjaciółmi z eKajaki.pl i uderzyliśmy w kierunku Trójmiasta. Tym razem jechało nam się o wiele lepiej chociażby ze względu na wspomagający nas wiatr. Jedyna trudność to miejscami występujący lód, w końcu 2 dni temu wszystko puściło, a następnego dnia ponownie zamarzło. Podobnie jak podczas drogi do Bytowa ruch samochodowy był sporadyczny, co nam bardzo odpowiadało. Jedyną przeszkodą był sypiący śnieg, który pod wpływem niekiedy wiejącego z boku wiatru był nie do zniesienia, ale takie już uroki zimy. Najlepszą na to metodą jest nie przejmowanie się szczegółami, zaciśnięcie zębów i jazda dalej.

Po drodze zatrzymaliśmy się jedynie 3 razy. Pierwszy postój na drugie śniadanie i zaopatrzenie się w prowiant na dalszą drogę. Druga przerwa przeznaczona była na popodziwianie pięknych kaszubskich krajobrazów z platformy widokowej ze Złotej Góry, z której widać było w głębokiej dolinie jez. Wielkie Brodno i leżące dalej jezioro Ostrzyckie. Na horyzoncie zaś Wzgórza Szymbarskie ze szczytem Wieżyca na czele. Ostatni odpoczynek i regenerację sił poświęciliśmy na wspinaczce na zamarzniętą fontannę w Przodkowie.

Trasa w jedną i w drugą stronę wiodła przez:
Chwaszczyno - Kielno - Kłosowo - Czeczewo - Przodkowo - Kobysewo - Kartuzy - Ręboszewo - Brodnica Górna - Borucino - Klukowa Huta - Węsiory - Sulęczyno - Parchowo - Bytów

Podsumowanie:

Wyjazd był jednym z najbardziej udanych weekendów zaczynających nowy rok rowerowy naszej grupy. Połączenie wycieczki rowerowej ze spływem kajakowym po raz kolejny dowiodło, że niezależnie od pory roku można wspaniale się bawić. Z pewnością tradycję tą będziemy kontynuować, jednak mamy nadzieję, że i Wy do tego się przekonacie!

w drodze powrotnej przez Kaszuby w drodze powrotnej przez Kaszuby




Aktywny wypoczynek?
Chcąc spędzić aktywnie weekend dobrze się bawiąc nie tylko na rowerach czy kajakach już latem chcemy skorzystać z dodatkowych atrakcji, które zaproponowali nam nasi znajomi spod Bytowa. W agroturystyce i jednocześnie bazie klubu, w której zatrzymaliśmy się na nocleg już latem rozbuduje swą ofertę o dodatkowe atrakcje tj.: paintball, zabawy linowe, tyrolska, przejażdżki konne w terenie. Z resztą zabierzcie się z nami, albo sprawdźcie sami !

Będąc przy temacie zimowych spływów warto poruszyć temat ubiorów:

Jak się ubrać na zimowy spływ kajakowy?

Nie jesteśmy w prawdzie ekspertami w tej dziedzinie, jednak podobnie jak podczas jazdy rowerem w zimowych wyprawach kajakowych trzeba zabezpieczyć ciało przed wychłodzeniem oraz kontaktem z wodą. Należy unikać używania odzieży bawełnianej, zwłaszcza w pobliżu ciała. Mokra bawełna bardzo szybko wychładza organizm, dlatego warto zainwestować w bieliznę z polipropylenu i polaru. Kurtka oraz spodnie nie powinny przepuszczać wiatru, ale powinny być z materiału oddychającego, m.in. coś z serii *texów. Można również używać typowych kombinezonów piankowych, które z pewnością zabezpieczą odpowiednio ciało przed wychłodzeniem w razie wpadnięcia do lodowatej wody. Jeśli ktoś takiej odzieży nie posiada, alternatywnie można opatulić się wzmocnionymi workami, tzw. budowlanymi, które również skutecznie chronią przed wodą. Jedynie co, to "nie oddychają" i ograniczają ruchy. Na głowie oczywiście czapka: najlepiej neoprenowa, zakrywająca uszy, zapewniająca właściwą temperaturę głowie, która, według wszelkich danych, oddaje najwięcej ciepła i jednocześnie najbardziej go potrzebuje. Ta rowerowa, tzw. "pod kask", też sprawdza się idealnie. Jednym z najważniejszych elementów są rękawice. Nieprzewiewne i w miarę możności nieprzemakalne zapobiegają stracie energii przez ręce. Nie mogą w żadnym razie ograniczać sprawności dłoni czy osłabiać chwytu na wiośle. Osobiście zaopatrzyłem się w rękawice z grubej pianki, przeznaczone do górskich spływów kajakowych. Rękawice te mają zagięte końcówki palców, a same opuszki są wzmocnione delikatnie wyściełaną gumą, która zwiększa przyczepność do wiosła. Alternatywnie można używać zwykłych rękawic gumowanych, wyściełanych w środku ciepłym polarkiem (specjalne rękawice do pracy na mrozie). Na nogi warto założyć ciepłe buty piankowe, lub tzw. gumiaki żeglarskich przystosowane do szczególnie ciężkich warunków morskich. Alternatywnie można użyć kaloszy, ale ocieplanych.

Po całej przygodzie rowerowo-kajakowej Michał i Weronika specjalnie nie okazują zmęczenia Po całej przygodzie rowerowo-kajakowej Michał i Weronika specjalnie nie okazują zmęczenia


Organizatorzy aktywnego weekendu kajakowo-rowerowego:
1) Grupa eKajaki.pl
2) Grupa Rowerowa 3miasto

Dołącz do ludzi pozytywnie zakręconych!

Info: O naszych wyjazdach, rajdach i wycieczkach dowiesz się regularnie odwiedzając naszą stronę internetową lub wpisując się na naszą listę sympatyków. Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co organizujemy napisz do na maila gr3miasto@gmail.com

Opinie (47) ponad 10 zablokowanych

  • Widzę, że zabawa była przednia! (1)

    Macie zawzięcie i tak trzymać!
    Brrr, osobiście do kajaka o tej porze roku bym nie wsiadł. Pierwszy raz przełamalem lody by wybrać się zima na rower, zatem pierwszy sukces już osiągnąlem;)
    ps. A kiedy jakiś normalny wypad rowerowy zamierzacie zrobić?
    Pozdrawiam

    • 13 8

    • Karol, rajdy "bardziej sielankowe", czyli turystyczne ...

      ... z pewnością zaczniemy robić jak zrobi się cieplej, jak zginie śnieg, a drogi gruntowe i szlaki będą przejezdne. Teraz gdy temperatura oscylije w granicach zera nie ma żadnej przyjemności z dłuższych odpoczynków. Treba "kręcić" żeby było ciepło.
      ps. Mam nadzieję, że pod koniec marca będą już ku temu warunki, nie znaczy to jednak, że zrezygnujemy z innych wyjazdów. Będzie wszystkiego po trochu ;)

      • 2 2

  • Barany, samobójcy i tacy owacy! (4)

    Nagroda Darwina się wam chyba marzy, kto o zdrowych zmysłach jeździ na mrozie i jeszcze kajaki !! Przecież mogliście wpaść do wody i zamarznąć, albo mógł spaść na was meteoryt!! a potem się leczy takich wariatów z naszych, uczciwych Polaków, pieniędzy! Nie do wiary - już dawno temu wiedziałem, że wszystkiemu winni masoni i cykliści ! SKANDAL!

    PS - Pozdrowienia z Krakowa, wpadnijcie tu kiedy :)

    • 38 42

    • Wpadniemy, wpadniemy ...

      Tylko przyszykuj dla nas jakieś fajne trasy, bo przecież nie będziemy jeździć ścieżkami miejskimi ;)

      • 6 1

    • ..ależ Carlos... (2)

      ..nie przesadzaj z tym meteorytem - przecież mieliśmy kaski ;)
      Ostatnio byłem rowerem w Krakowie 2 lata temu, przy okazji "robienia" szlaku Jury od Częstochowy do Krakowa właśnie. Jak by się zdarzyło jeszcze raz z pewnością się do Ciebie się odezwę celem umówienia się na jakis dobry napój na rynku :)

      • 7 1

      • Szlak Orlich Gniazd możemy powtórzyć...

        ...ale wariant pieszy, bo jest trudniejszy i trochę ciekawszy.
        No i oczywiście jak dotrzemy do Krakowa, to prosto do Carlosa na browarka, co by nerki trochę podleczyc;)

        • 2 0

      • no ja w Krakowie . . .

        . . . byłem tylko raz !!! Ale za to rowerkiem :)

        • 0 0

  • brawo:)

    Świetny pomysł;)

    • 13 9

  • że im się chce (4)

    ja czekam do wiosny

    • 15 4

    • i jeszcze wciagać w to kobietę, wstyd!!! (3)

      • 1 1

      • No tak, Ty to swoją pewnie trzymasz na smyczy przy garach...

        ... biedactwo ;-/

        • 1 1

      • i jeszcze wciagać w to kobietę

        to Ta Kobieta ich wciągnęła !!!!

        takie czasy nastały mocium panie, mocium panie

        oj wstyd, wstyd !!!!

        • 0 0

      • Ale to nie jest zwykła kobieta

        Weronice dość blisko do bycia Terminatrix ;-)
        (kto ogladał Terminator 3 bedzie wiedział o co chodzi)

        • 2 0

  • super pomysł

    połączenie trochę ekstremalne - sam kąpie się w morzu zimą i jeżdżę rowerem zimą, także rozumiem takie podejście - człowiek po prostu czuje że żyje! :))

    • 11 7

  • Na Brdzie killka tygodni temu wpadł kajakarz pod lód... (2)

    Reanimacja nie pomogła. Kajaki tak, ale nie zimową porą!

    • 13 7

    • A czytałeś ten artykuł o wypadku na Brdzie?

      koleś który utonął, w ogóle nie zastosował się do próśb instruktorów. Kapok zamiast na sobie miał pod tyłkiem. Nie panował nad kajakiem, brawurowo podejmując jakiekolwiek manewry. Jak ktoś nie ma doświadczenia, to wcale mnie nie dziwi ten wypadek.
      Ale są kajakarze i Kajakarze, są rowerzyści i Rowerzyści, są kierowcy i Kierowcy, możnaby tak wymieniać i wymieniać, każdy jednak ma swój zdrowy rozsądek.
      To co dla jednego jest ekstremalne, dla mnie nie koniecznie, stąd nie boję się podobnych wyzwań.

      PS. Za tydzień wybieramy się na Radunię. Mamy zamiar powtórzyć wypad rowerowy z kajakami, jeśli ktoś ma ochotę dołączyć, zapraszam. Informuję jednak, że zabieramy tylko osoby doświadczone w tych klockach ! Zainteresowanych proszę o maila.

      • 7 4

    • Bez przesady, latem tez można wpaść...

      wprawdzie nie pod lód, ale np: konar drzewa. Wszystko zależy od umiejętności. Każdy sport czy rekreacja ma jakieś swoje zagrożenia, niezależnie od tego czy się to uprawia latem czy zima.

      • 2 1

  • zazdroszczę

    Jako kajakarz typowo wakacyjny (co nie znaczy, że nie doświadczony) zazdroszczę frajdy, ale także podziwiam. Pełna profeska.
    Też bym tak chciał. I moja żona (mój niezawodny towarzysz kajakowego "we dwoje") też.

    • 7 6

  • Szacuenk!

    Kajak-to rozumiem, ale ten dojazd i powrót rowerami w taką aurę?! szacun!
    No i wybór rzeki! Słupia przecież do łatwych nie należy, tym bardziej zimą. Może i owszem, od Soszycy jest łagodniejsza niż wyżej, tym nie mniej zakola i chaszcze płatją figle!
    Szacunek dla osób, ktore po wywrotkach mialy ochote plynąć dalej!
    Pozdrawoam całą ekipke wyprawy i do zaobaczenia na szlaku!
    PS. Wstawki o profesjonalistach z eKajaków i te namietne teksty o przeszkoleniach i bezpieczeństwie trochę przesadzone!

    • 6 5

  • Moje gratulacje naprawdę
    Apropos odcinka rowerowego. Pokrył się on z trasą pierwszego etapu mojej wyprawy do rodzinki w Stargardzie Szczecińskim. Pokrył się on na odcinku Kartuzy - Bytów. Dokładna trasa pierwszego etapu to Gdańsk - Otomin - Sulmin - Niestępowo - Lniska - Żukowo - Kartuzy - Borucino - Sulęczyno - Bytów - Tuchomie - Miastko - Biały Bór - Szczecinek 194 km. Relacja dokładna na www.wojttwardy.blog.onet.pl Nie wiem jak się pisze blog przez dwa czy jedno o pozdrawiam

    • 2 7

  • W połowie marca 2000 roku spływałem canoe z Chmielna do Somonina. Upał był

    iście wakacyjny, plażowanie, piwko w Goręczynie, piękna opalenizna. Dzisiaj piszą w wyborczej, że klimat nam się ocieplił i Polska wpłaci hochsztaplerom z Brukseli ileś tam miliardów euro kary. Ku przestrodze wyborcom PO, PIS, SLD, PSL tudzież innych złodziei.

    • 3 3

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wycieczka rowerowa wśród kwitnących sadów Dolnej Wisły

40-60 zł
zajęcia rekreacyjne, rajd / wędrówka

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Znajdź trasę rowerową

Forum