• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Skandia Maraton MTB; Gdańsk 2008

Qazimodo (Gdańska Ekipa Rowerowa)
17 października 2008 (artykuł sprzed 15 lat) 
za moment start za moment start

Końcówka sezonu i mój ostatni start w tym roku w maratonie. Fajne zakończenie zwarzywszy na fakt, iż rozpocząłem jak większość naszej ekipy również na Skandi z tym że w Chodzieży. Tamten maraton z powodu utraty przedniej przerzutki i awarii napędu ukończyłem dobiegając na metę. Zaś Skandia w Bielawie zakończyła się wypadkiem, interwencją GOPRu i wizytą w szpitalu.



Tym razem chciałem dotrzeć do mety bez takich przygód. Dużym ułatwieniem był fakt, iż prawie wszystkie dziury w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym znam na pamięć. Co ciekawe odkryłem też pewną zależność, która miała ustrzec mnie przed awarią sprzętu. Podzielę się nią z Wami: "im mniej pieścisz i dłubiesz przy swoim rowerze, tym bardziej jest on niezawodny".

Na starcie okazało się, że przyjechało bardzo dużo wielbicieli MTB. Miałem spore obawy co do początku trasy. Podobnie jak w Chodzieży długi odcinek asfaltowej nawierzchni nie sprzyjał rozciągnięciu stawki. Jak zwykle w takich okolicznościach późniejsze bardziej techniczne odcinki a zwłaszcza zjazdy powodują przymusowe hamowanie.

Irytujące jest to zwarzywszy na fakt, iż taki grubasek jak ja tylko tam ma szanse nadrobić starty jakie powstały na podjazdach. Niemniej jednak pomimo tłoku udało mi się na asfalcie wyprzedzić dość sporą liczbę kolarzy. Zawsze twierdzę, że podjazd był udany jeśli wyprzedzę ich więcej niż oni mnie. Tym razem tak było. Znajomość trasy ułatwiała mi to w bardzo dużym stopniu. Tam gdzie ludzie hamowali bojąc się niewiadomej za zakrętem - ja dokręcałem.

wystartowali i poszli ostro wystartowali i poszli ostro


Dalej były już tylko leśne dukty. Duża ilość interwałowych podjazdów szybko sprawiła, że na każdym kolejnym było mi ciężej. Przewidując to przed startem, zaopatrzyłem się w dużą ilość dopalaczy. Co przyznam bardzo pomogło.

Fajne, szybkie zjazdy obfitujące w dużą ilość ostrych zakrętów pokonywałem z dużą prędkością. Zazwyczaj przytulając się do prawej strony niechętnie zajmowanej przez innych z powodu błota. Wiedziałem, że tylko tak uda mi się wyprzedzać. Zgodzicie się ze mną, że wiele zjazdów w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym jest stosunkowo wąskich. I tylko agresywny atak bokiem może przynieść efekt.

Niestety jak to na maratonach: było wiele momentów gdy ludzie sprowadzali rowery lub zsuwali się bocznym ślizgiem - bo jazdą bym tego nie nazwał. Hamując lub zmuszając do całkowitego zatrzymania zawodników będących za nimi. Cóż takie już uroki maratonów.

Po około 10 kilometrach dopadł mnie Batik. Oczywiście na podjeździe. Zdopingowałem go kilkoma słowami, ale nim skończyłem zniknął mi za kolejnym zakrętem.
Jadąc dalej poczułem na swoich plecach oddech kolejnego kolegi Wza. Postanowiłem, że tym razem powalczę z Nim. Trzymałem się jego ogona przez kilka ładnych kilometrów. Ostatnią próbą jaką podjąłem było złapanie go za sztycę na jednym z podjazdów. Nie wiedział że to ja i stwierdził: "o kurcze mam kapcia". Jak go puściłem to wystrzelił jak z procy. Więcej go nie widziałem a na mecie miał 6 minut przewagi.

Gdzieś między zawodnikami był też Sla, ale pędził tak szybko że mijając mnie ani On ani ja tego nie zarejestrowaliśmy.

Fajnie było słyszeć na trasie od innych zawodników skąd tu te górki, ja pier..., miało być płasko. Myślałem w takich momentach - witamy w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym! Dodawało mi to paliwa.

Quazi i Wza atakują podjazd Quazi i Wza atakują podjazd


Końcówka trasy to szybki zjazd. Widziałem, że wiele osób odpoczywa sądząc, że przed metą organizator wymyślił im jeszcze niespodziankę w postaci krótkiego stromego podjazdu. Znajomość trasy i licznik uświadomiła mi, że nic takiego nie będzie. Teraz max!

Mam wrażenie, że w tym miejscu wyprzedziłem ze 30 osób. Sam finisz to jazda koło w koło z dwoma innymi zawodnikami. Ale znów miałem ułatwienie - wiedziałem, że muszę złapać skrajnie lewy tor jazdy. Zakręt w lewo i wpadamy z asfaltu na trawę na ostatnią prostą przed metą. Zakręt w lewo sprawił, że chcąc czy nie moi konkurenci do "złota" zatoczyli szeroki łuk. Zbyt szeroki aby mogli mi zagrozić.

Beeeeep i meta. Sekundę lub dwie po mnie wpadło jeszcze z pięciu zawodników. Dobrze, że nie zdawałem sobie sprawy z faktu, że za moimi plecami trwa taka pogoń.

Uścisk dłoni z kolegą z finiszowego dojazdu i "banan" na gębie sprawiły że poczułem się bardzo zadowolony.

Mam nadzieję, że inni bawili się równie dobrze jak ja.

Relacja pochodzi ze strony Gdańskiej Ekipy Rowerowej
Qazimodo (Gdańska Ekipa Rowerowa)

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (12)

  • Świetna impraza, ale na koniec się nie popisałem (2)

    Najpierw kapeć, po niespełna kilometrze jazdy, później drugi, a na koniec złamana przerzutka i skręcony łańcuch, ot wynik, jak do mety musiałem biec z rowerem na plecach. Może w przyszłym roku będzie lepiej.

    • 0 0

    • Widziałem, widziałem (1)

      Wpierw spbie mówię, ale pecha trzeba mieć...
      Później sam nie byłem lepszy. Wygiąłem hak i przerzutkę, do miety jednak dojechałem na kilku biegach. Ale najwięksy szok przeżyłem w domu, po umyciu roweru okazało się, że mam pękniętą ramę ;(

      Dobrze, że sezon maratonów się już skończył, bedzie czas by przez zimę nazbierać na nowy sprzęt.

      • 0 0

      • Każdemu się może zdażyć

        Ja kiedyś na ostatnim okrążeniu jechałem już z "bananem: na gębiei myślą, że stanę na pudle... i tak się rozmarzyłem, że jak wyliczyłem glebę, to nie wiedziałem co, gdzie i kiedy, a jak sie pozbierałem to pudło pozostało już dalekim marzeniem ;)
        Nawet najlepszym "łamią się rowery" ;)

        • 0 0

  • Waleczny w boju (2)

    Niczym rycerz pod Grunwaldem. Zawodnik z konca stawki walczacy ze swymi slabosciami. Pamietam opis waszych popisow na jedny z pierwszych maratonow jakie w tym roku spowalnialiscie. Impreza 3 dniowa a po pierwszym juz zrezygnowaliście. lol. Opisy mrozace krew w zylach niejakiego Skota, ktory na dodatek zabladzil na otaśmowanej trasie. Gdzie wy do sportu? Wracajcie do swoich wycieczek a maratony zostawcie dla prawdziwych kolazy ...

    • 0 0

    • Maratony są dla wszystkich...

      ...nie tylko dla tych którzy uważają się za sportowców w tej dziedzinie, ale i dla rowerzystów, którzy chcą sprawdzić swoje możliwości. Wiadomo, że nasze osiągi nie będą tak imponujące, jak tych, którzy startują "na co dzień", jednak osobiście uważam, że to dobra lekcja by nauczyć się "trochę techniki". Z pewnością, nikt Wam "pudła" nie odbierze, ale przy odrobinie szczęścia dojedzie do mety na godnej pozycji. Dzięki temu "ścigacze" mogą czuć sie dumnie, że wyprzedzili 50 czy 100 uczestników ;)

      • 0 0

    • ktosiu z pierwszej 30stki

      Jeśli wg ciebie trasa na MTB Trophy była otaśmowana to wniosek że wcale na niej nie byłeś. Swoje żale i frustracje zostaw dla mamy. My jeździmy na maratony dla zabawy. A ty po co? Skoro jesteś takim mistrzem to może powinieneś być profesjonalistą.
      No i więcej odwagi jeśli wygłaszasz takie opinie - anonimowy gogusiu

      • 0 0

  • do anonima ktosia

    Takich anonimowych tchórzy i krzykaczy to u nas nie brakuje. Jest silny w gębie a nie w nogach.

    • 0 0

  • no ktosiu

    ............wypłakałeś się już mamusi w mankiet ?

    • 0 0

  • Fajna impreza

    i fajna relacja:) To jest własnie urok imprez masowych, każdy może się sprawdzić, bez względu na wynik walka na trasie się liczy. A prawdziwych mistrzów widać na podium a nie na forach, gdzie anonimowo robi się z siebie bohatera. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy dojechali do mety (lub próbowali;)!
    ps. Zapraszam na moją krótką relację z fotkami http://www.pomaska.pl/blog/mtb-skandia-maraton-w-gdansku-zdjecia.html

    • 0 0

  • opinia nieszczęśnika z pierwszej 30 świadczy o jego całkowitym braku mózgu. wypowiedz jego swiadczy o masie kompleksow. osoba taka zapewne maniakalnie trenuje i nie czerpie żadnej przyjemnosci z jazdy.
    to tyle na temat idoty nie kumajacego istoty sportu.

    • 0 0

  • *idioty

    Polska nigdy nic nie osiagnie w kolarstwie jesli reprezentowac ja beda kolaŻe pokroju powyzszego nieszczesnika.

    • 0 0

  • tak

    było fajnie

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wycieczka rowerowa wśród kwitnących sadów Dolnej Wisły

40-60 zł
zajęcia rekreacyjne, rajd / wędrówka

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Znajdź trasę rowerową

Forum