• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Rower-Mapa-Las", czyli lokalne zawody nawigacyjne już na nami

19 czerwca 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Migawki z lokalnych zawodów w rowerowej jeździe na orientację pt."Rower-Mapa-Las" Migawki z lokalnych zawodów w rowerowej jeździe na orientację pt."Rower-Mapa-Las"

W dniach 8-9 czerwca zakończyła się rywalizacja w drugiej tegorocznej serii zawodów "Rower-Mapa-Las" organizowanych przez Pomorski Klub Orientacji Harpagan. Jednocześnie rozegrano eliminacje Pucharu Województwa Pomorskiego. Impreza jak zwykle odbyła się na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego w sąsiedztwie naszej aglomeracji. Tym razem zawodnicy poszukiwali lampionów na wysokości Sopotu. Bazami zawodów stały się skrzyżowanie szlaków przy Wielkiej Gwiaździe oraz Leśniczówka Gołębiewo.



Organizacja i dominacja klubu Harpagan:

Trzonem startów w dwudniowym pucharze są dwa wyścigi. W sobotę rozegrano dystans sprinterski na dystansie około 7 km oraz sztafetę dwuzmianową, a w niedzielę dystans klasyczny na trasie około 18 km. Odległości są oczywiście przybliżone ponieważ każdy uczestnik może wybrać inny wariant trasy. Imprezą towarzyszącą są Otwarte Zawody w RJnO. Tutaj przygotowano krótsze trasy dla mniej wprawionych w boju zawodników. W sumie Klub Harpagan przygotował po 6 tras na każdy dzień. Widać wkład i profesjonalizm organizatora. Cieszą też symboliczne opłaty startowe, niestety martwi poziom promocji imprezy o czym świadczy liczba zawodników spoza klubu.

Mapy są bardzo szczegółowe. Zawierają informacji o typie, szerokości i jakości dróg. Nie brakuje oznaczeń wysokości, lasów, pól, budynków czy gospodarstw. Nawet niedoświadczony rowerzysta może sobie bez problemu poradzić z odnajdywaniem kolejnych Punktów Kontrolnych. Zwłaszcza, że limity czasowe są bardzo wysokie a lampiony jaskrawo pomarańczowe.

Największa rywalizacja odbywa się oczywiście w kategoriach sportowych POZOS. Niestety członkowie Klubu Harpagan całkowicie dominują i stanowią zdecydowaną większość uczestników imprezy, którą sami organizują. Z drugiej strony miło jest podziwiać młodzież, która świetnie radzi sobie w tak wyrafinowanej dyscyplinie sportu. Zawodnicy Klubu Harpagan stanowią część Reprezentacji Polski.

Migawki z lokalnych zawodów w rowerowej jeździe na orientację pt."Rower-Mapa-Las" Migawki z lokalnych zawodów w rowerowej jeździe na orientację pt."Rower-Mapa-Las"


Relacja z dystansu sprinterskiego w wykonaniu Adama Świecy [Cyklo Team]

Od początku myślałem tylko o tym by w końcu stanąć na podium indywidualnie. Trzy tygodnie temu w Oliwie nie dałem z siebie wszystkiego, jeździłem zbyt powolnie i defensywnie. Zająłem dopiero piąte miejsce.

Tym razem start odbywał się na Wielkiej Gwieździe w Sopocie. Obszar lasu niestety jeszcze mi nieznany, ale dlatego właśnie dostajemy mapę by się z niej orientować. Z racji szybkiego zapisu dostałem już trzecią minutę startową. Na początku ruszyłem do umownego punktu startu i od razu na szeroką drogę na wschód. Pierwsza w prawo i... kod z PK2. W tej okolicy ścieżki są tak nie wyraźne, że miałem kilkukrotnie problem z ich odnalezieniem. Po powrocie do jedynki slalom pomiędzy PK 1 do 4 wyszedł bezbłędnie. Teraz jak najszybciej nawrót na zachód i druga duża droga w prawo. Ale tam nie było widać żadnej drogi! Jadąc tak w końcu zdecydowałem się na jakąkolwiek ścieżkę w prawo. Wielokrotnie zatrzymywałem się patrząc na mapę aż na dole rynny dotarło do mnie że przestrzeliłem. Tułałem się kilka minut na dole by odnaleźć właściwą rynnę i ponownie wspinać się w górę. W sumie straciłem tu około dziesięciu minut. Dalej kontynuowałem swoją strategię jazdy szybkiej, ale bez zbędnego sprawdzania kodów i długiego zastanawiania się. Choć straciłem bardzo wiele to mogłem to nadrobić ofensywą. PK 6, 7 wziąłem jak burza, choć nie trzeba było zjeżdżać na dół przed szóstką by potem wspinać się z powrotem. Z siódemki zszedłem z rowerem na przełaj do głównej drogi co jednak trochę trwało, a potem jeszcze musiałem ponownie wspinać się pod górę. Piszę o tym ponieważ później nastąpi sztafeta powtarzająca PK 6, 7. Wtedy podejmę inną decyzję.
Kolejne problemy zaczęły się po PK 12. Drogi zaznaczone na mapie są prawie nierozpoznawalne. Trzeba było jechać na azymut. Powoli zobaczyłem pierwszy lampion, potem drugi więc go skasowałem - kod 50. Wracam zachodnią ścieżką i widzę kolejny lampion. Przebijam się przez chaszcze i widzę niewłaściwy kod 48. Biegnę z rowerem obok pomiędzy drzewami i dopadam swój PK 14 z kodem 49.

Zdecydowałem że nie ma innego sposobu na dotarcie do PK 15 jak jazda na przełaj. Tak samo zrobiłem z kolejnym. Tutaj poszło mi bardzo szybko. Do PK 19 szło bez problemowo. W drodze na dwudziestkę skręciłem za szybko w lewo. Nie było w tym nic dziwnego ponieważ kolejny raz trafiłem w obszar całkowicie zarośniętych ścieżek. Brnę i brnę i widzę zawodnika zatrzymującego się przy lampionie. Niestety to kod 58 - mój PK 21. Jadąc do lampionu 20 przez przypadek dotarłem do następnego. Jechałem powoli do wysokości PK 20 i skręciłem w prawo, choć rozpoznałem tylko zarys drogi. Po perforowaniu karty kontrolnej nie byłem w stanie szybko wrócić do ścieżki na północ. Wszystko zarośnięte. Dalej licząc na korzystny wynik wystrzeliłem na północną drogę i ognia na wschód. PK 22 ekspresem i do mety! Z daleka już było widać znajomą pomarańcz. Wyprzedziłem koleżankę i dopadam rzeczony lampion. Słyszę jednak za swoimi plecami ostre hamowanie, w pewnej odległości. Chyba coś poszło nie tak. Kod rzeczywiście się nie zgadza. Kilka metrów wcześniej był ostatni lampion z kodem 99. Dalej krótki, smutny dla mnie odcinek wzdłuż wstążek do mety.

Migawki z lokalnych zawodów w rowerowej jeździe na orientację pt."Rower-Mapa-Las" Migawki z lokalnych zawodów w rowerowej jeździe na orientację pt."Rower-Mapa-Las"


Byłem czwarty na trasie F, ale jedna osoba przede mną startowała w kat. M-20, co oznacza, że zdobyłem brąz w kat. sportowej M-21. Straciłem też niestety 5 minut do kolegi z Gdańskiej Ekipy Rowerowej. Wygląda na to, że będziemy rywalizować z Markiem Kwiatkowskim do końca w klasyfikacji generalnej. W sumie nie byłem zadowolony z mojego występu na dystansie sprinterskim. Ostateczne wyniki ogłoszono dopiero w niedzielę. Nie wiedziałem, że właśnie zdobyłem swój pierwszy medal za wynik indywidualny w krótkiej karierze rowerzysty. Prawdę powiedziawszy byłem przekonany o dyskwalifikacji.

Dwuosobowe sztafety:

Postanowiłem wziąć udział w sztafecie dwuzmianowej razem z Adamem Kotem, który przegrał ze mną poprzednią rywalizację o zaledwie 2 minuty, co stawia nas na równym poziomie. Suma kilometrów sztafety jest nieco większa niż dystansu sprinterskiego. Oznaczało to dla każdego z nas około 4 dodatkowych kilometrów.

Adam Kot wystartował jako pierwszy wśród jedenastu sztafet. Nie pobłądził i po niecałych 25 minutach dotarł do mnie jako piąty. Znakomity wynik, który musiałem utrzymać. Minutę przede mną wystartował inny zawodnik i miałem ochotę go wyprzedzić. Jeszcze odbierając mapę go widziałem, ale niestety skręciłem za wcześnie w prawo tracąc z minutę.
Ruszyłem jak wściekły i od PK 4 wykorzystałem wnioski z poprzedniego przejazdu. Gwałtownie wyprzedziłem ściganego przeciwnika co oznaczało miejsce czwarte. Ogromnym zaskoczeniem było minięcie zawodnika Harpagana - Jacka Mydlarskiego, pompującego koło. Dotychczasowy lider miał awarię a ja byłem już trzeci. Dalsza jazda była bezproblemowa, aż do stromego podjazdu do PK 17. Pomyliłem skrzyżowania i wdrapywałem się na wzniesienie od niewłaściwej strony. Pamiętając jednak zachowanie poprzednich zawodników z pierwszej sztafety zrozumiałem swój błąd i od razu skierowałem się na właściwą ścieżkę. Razem z Adamem Kotem zakończyliśmy rywalizację jako trzecia ekipa na trasie i druga w kategorii M.

Migawki z lokalnych zawodów w rowerowej jeździe na orientację pt."Rower-Mapa-Las" Migawki z lokalnych zawodów w rowerowej jeździe na orientację pt."Rower-Mapa-Las"


Awaria z happy endem na dystansie klasycznym:

Przyszedł czas na dłuższy dystans w niedzielę. Przed startem na parkingu leśnym w Gołębiewie planowałem jechać mniej ofensywnie. Zero pomyłek, więcej sprawdzania, ale nadal podejmując pewne ryzyko. Tym razem dystans klasyczny wyszedł nawet powyżej 17 km. Każdy błąd mógł oznaczać całe kilometry straty. Jednocześnie szybką jazdą można było nadrobić do lepiej zorientownych Harpaganów.

Od pierwszego odcinka asfaltowego jechałem bardzo szybko. Bezbłędnie docierałem do kolejnych lampionów. Do czwórki zajechałem od południa i dostałem się na strome wzniesienie bez schodzenia z roweru. Pomiędzy piątką i szóstką był bardzo zarośnięty i wyboisty zjazd. Przed lampionem 6 kolejne wertepy. Gdy zbierałem się do siódemki stwierdziłem, że nie mogę redukować biegów. Manetka chodziła bez oporu by po chwili się rozlecieć. Pozbierałem odkręcone elementy i zacząłem się śmiać. Wczoraj zbyt ambitnie i z błędami, a dzisiaj gdy jadę perfekcyjnie awaria.

Nie ma co się przejmować tylko nieco zmodyfikować strategię. Przerzutka tylna ustawiła się na najtwardszą, a z przodu miałem do dyspozycji tylko środkową i dużą tarczę. Trzeba było wyeliminować z trasy przejazdu strome podjazdy, które mogłem pokonać tylko z rozpędu lub biegiem. Ponieważ miałem ograniczoną mobilność zacząłem szczegółowo dbać o poziomice. Nadkładałem drogi by nie robić przewyższeń. Z dziesiątki postanowiłem pojechać na azymut do ul. Reja. Miałem pewność, że nie trafię na trudniejszy teren, który by mnie zatrzymał.

W okolicach PK11 spotkałem Jacka Mydlarskiego z kat. M-50. Tak chciałem szybko mu uciec, że pomyliłem PK 12 i 13. Był to jedyny błąd na trasie. Oczywiście poza lotem nad kierownicą w krzakach w pobliżu PK 14. Do PK 16 zajechałem od południa, zdając sobie sprawę, ze droga może być utrudniona. Krzaki wyrastały powyżej kół. Kryłem się za kierownicą przed gałęziami drzew. I to wszystko stale na twardej przerzutce. Dopiero na końcu poczułem zmęczenie nóg po około godzinnej jeździe z jednym biegiem.

Na końcu bo pomiędzy PK 17 i 18 prawdopodobnie rozegrały się losy naszej rywalizacji. Jako jedyny pojechałem na wprost pomiędzy lampionami. Adam i Marek zaliczyli asfalt. Przy czasie 86 minut pokonałem Marka Kwiatkowskiego o 25 sekund oraz Adama Kota o 32 sekundy. Jednak sukces nie jest pełny. Zająłem co prawda kolejne trzecie miejsce w kat. sportowej M-21 lecz do drugiego zawodnika Pawła Morawskiego straciłem ledwie 34 sekundy. Przy czym przez dwie trzecie dystansu jechałem na jednym biegu.

Migawki z lokalnych zawodów w rowerowej jeździe na orientację pt."Rower-Mapa-Las" Migawki z lokalnych zawodów w rowerowej jeździe na orientację pt."Rower-Mapa-Las"


Nie ma co narzekać. W ostatnią niedzielę stanąłem na podium trzy razy. Na kolejnych edycjach we wrześniu pojadę jeszcze lepiej. Orientacja sportowa jest bardzo wyrafinowaną dyscypliną sportu. Nic dziwnego, że na zawodach tego typu i formatu nie ma tłumów. Bez talentu można się od razu zgubić w lesie. Z drugiej strony tylko próba swoich sił może odkryć możliwości potencjalnego Harpagana. W Trójmieście nie ma lepszej imprezy na pierwsze kroki w orientacji niż zawody "Rower-Mapa-Las".

Zobacz mapy poszczegółnych tras

Zobacz WYNIKI


Autor relacji: Adam Świeca [Cyklo Team]

Opinie

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum