• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przesieka, Bikemaraton G&G Promotion (26.07.2003)

30 lipca 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Sobota 3:00 ZAJAZD PODZAMCZE pozostaje 6 godzin snu. Nazwa "Podzamcze" brzmi tajemniczo; wyobrażałam sobie domek w starym stylu z przytulnymi pokoikami... Mimo zmęczenia nie mogłam usnąć. W powietrzu unosił się grobowy zapach pomieszany z kurzem i tym czymś co pewnie zatkało brodzik...

Przed startem 10.30 Stoję w biurze zawodów i zgłaszam chłopaków. Trochę późnawo jest, pewnie czekają i się denerwują. 10.50 i już biegnę do nich a tu... zastaję "Świra" klnącego na czym świat stoi na trawie przy samochodzie, a obok mój rower bez kółek. Zatkało mnie. UWAGA - Wszystkie trzy dętki, które kupiłam w sklepie "x" w piątek będę dzisiaj reklamować. (lub jutro):-) Perspektywa: Jadę bez zapasowej dętki.

Start 11:00 Startujemy z samego końca . Pętla honorowa jak rok temu zaczyna się od Kalińca serpentyną w dół do Podgórzyna. Ludzie jadą trochę spięci - jest chyba niebezpiecznie. Słychać piski hamulców aż głowa boli, ktoś już na poboczu łata koło... a kto się nie boi przeciskać w tym tłumie wyprzedza jak się da, ci "co im zależy" jadą na skróty po trawie. Koło mnie dość odważnie jedzie mały chłopiec: gdy hamuje jego rower wydaje ryk od którego wszystkim puchną uszy. Muszę jakoś wyprzedzić tych blokujących z przodu inaczej chyba zwariuję. Niestety chłopiec z ryczącym hamulcem najwidoczniej wybrał sobie za cel pastwienie się nade mną i dobre 5 min. trzymał się gdzieś blisko. W końcu dość ryzykując glebę wyprzedziłam maruderów i udało się :-) Peleton zawraca rozpoczyna się podjazd. Dość dobra rozgrzewka ten podjazd pomyślałam. Mijam metę raz jeszcze. Wjazd do lasu koło wodospadu - jest dość wąsko , kamyczki, korzonki- na drugim okrążeniu gdy nie ma tłoku pruje się tutaj już 50 km/h. Na następnym leśnym podjeździe wszyscy schodzą z roweru. Zeskakuję i biegiem staram się wyprzedzać , jest tu dość wąsko, drzewa, korzenie "na oko" 300 osób przede mną.



Szosa... Rok temu jechałam na niezbyt fortunnie dobranych oponach - mam na myśli Hot-sy...dużo asfaltu w tej Przesiece... Namęczyłam się okropnie, pamiętam, że ukończyłam ten maraton ledwo żywa. Podjazd asfaltem miał chyba z 11 km. Teraz jechałam tam sobie za niczego nieświadomym Diabłem, jest dość duszno i nie mam siły przyśpieszać. Mijam Silvera w rowie zmieniającego dętkę - pewnie dużo stracił... A Diablo jedzie i jedzie... myślałam, że mu się trochę dłużej podczepię pod koło, ale zatrzymał się przy pierwszym bufecie ( pewnie były fajne laski :-) ). Jadę dalej sama, aż w końcu dogania mnie Świru, którego chyba musieli ci z końca trochę przyblokować. Dalej jedziemy już razem. Z asfaltu jest zjazd w prawo, pamiętam jak we wrześniu rozpędziłam się tam do 50 km/h, żeby się zaraz przekonać o zakręcie w lewo. Tym razem zjeżdżam spokojnie i "normalnie" wchodzę w zakręt:-) Rok temu taki jeden połamał tam kierownicę, a i teraz podobno były tam teraz jakieś "ekstra" gleby. Wigor tam właśnie dał się nabrać, ale nic mu się nie stało :-))) (Zaraz... czy słyszeliście historię o gościu, który na straszliwym, starym, stalowego koloru krokodylo-ciemnozielonym rowerze z ogromnym bagażnikiem startuje we wszystkich rajdach i maratonach ?) Otóż Wigor (prawdziwe dziecko natury) pruje na rowerze bez amortyzatora 60 dyszek bez mrugnięcia okiem. Na zjazdach rozjeżdża wszystkie kamienie, siejąc popłoch naokoło:-) Kto go widział pytał tylko "kto to był ", a po maratonie wiele osób opowiadało sobie jak widziało jak jakiś koleś rzucił swoją maszyną o glebę, gdy rozwaliło się jedno kółko:-)))) Najlepsze są zjazdy! Zjazdy były super. Chwilowo padało i na szosie zrobiło się ślisko. Raz prawie się nie zabiłam próbując wyprzedzić gościa. Nie wzięłam pod uwagę faktu, że może zajechać mi drogę. Przyhamowałam i wpadłam w poślizg , ocknęłam się odwrócona o 180 stopni na poboczu. Niestety zepsuł mi się licznik i nie wiem jakie prędkości rozwijałam podejrzewam, że cuś około 50. Na niektórych korzeniach można było super sobie wyskoczyć, a że dawno nic już sobie nie zrobiłam odwaga mnie nie opuszczała. Był tam m.in. taki zjazd gdzie były wielkie kamienie i po środku ogromy głaz , z narysowanymi wykrzyknikami. Rok temu z ekipą skakaliśmy sobie z niego, w tym roku grzecznie go ominęłam. Po konsultacji z kolegami po maratonie stwierdzamy , że konieczności hamowania na całej trasie zbyt wiele nie było. A najfajniejsze miejsce dla mnie to podjazd za mostkiem w prawo między kamieniami i korzeniami.



OTB :-) Na leśnym podjeździe po kamieniach słyszę za sobą "Brat Stachu pozdrawia!!!!". Ależ - pomyślałam - znowu mnie wyprzedzi - i zaczęłam szybko dokręcać na samą górę. Potem chyba był zjazd i już nie wiem gdzie Stachu się podział. Przyznaj się co robiłeś !!!! Fajny był podjazd po korzeniach koło jakiś skałek. Podjeżdżało się po kamieniach i korzeniach, ale nie było zbyt stromo. Jakiś chłopiec siedział tam z rowerem może czekał na kogoś... Pod koniec pętli znowu wyjeżdżało się na szosę... tam znowu głupie szosowe podjazdy, na których wlokłam się jak ślimak. Potem był przejazd po trawie. Były tam takie dwa dołki, przejeżdżając przez jeden śmiało wpakowałam się w następny. Nie wiem jak to zrobiłam, ale musiało chyba śmiesznie wyglądać. Śmiejąc się w duchu z siebie samej pchałam rower a Świru co chwila się oglądał strasznie zgorszony faktem, że musi tyle na mnie czekać ;-) Jakiś facet mówi do mnie "Nie ma lekko, to nie jest Bydgoszcz". Na następnym podejdzie wypiął mi się pedał i wylądowałam w pokrzywach - to nie Puck - tam lądowało się w mięciutkim błotku :-)



Druga pętla. Ten długi podjazd szosą chyba wszyscy zapamiętali. Strasznie mnie to wymęczyło. Dalej było już z górki. Trasa była idealnie oznaczona i co mi się straszliwie spodobało i już kiedyś tam gdzieś pisałam ,że fajnie by było gdyby na drzewach pisali ile km do mety. No więc GENIALNIE w końcu !!!! ujrzałam wymarzone TABLICZKI z przejechanymi kilometrami. Od razu lepiej sie człowiek czuje gdy widzi 40 km z tych 44 co ma pętla :-)))) Ostatni podjazd asfaltowy był bardzo ostry wjechałam go pełną parą. Jakiś chłopiec zapiszczał "Mogę prosić o autograf?" Nieprzyzwyczajona od razu odmówiłam, ale Świr powiedział "No daj mu, nie bądź taka..." Zsiadłam z roweru i położyłam kartkę na siodełku i najstaranniej jak mogłam trzęsącą się ręką napisałam , "A g a b i k e r k a GDAŃSK" Podniosłam głowę patrzę, a tutaj (podjazd serio był stromy) jak słońce spod horyzontu wynurza się głowa Diabolca :-))) Wymieniliśmy uwagi , że trasa taka sobie po asfalciku za dużo i nagle.... coś Diabla opętało, wyrwał do przodu i był sekundę szybciej na mecie :-) Potem się wszyscy nas pytali jak to zrobiliśmy, że wszyscy byliśmy razem.



Podsumowanie : Wigor 15 min przed nami , Silver 10 min przed nami. Ja poprawiłam swój zeszłoroczny wynik chociaż nie wiem jak to traktować, bo wtedy się ciut zgubiłam ... Pocieszam się jak mogę, bo teraz mam czas jak Silver rok temu więc chyba to nie jest najgorzej ;-) Jak zawsze dobrze pojechał Jaromir - czołówka na dużym. Reszta gdańskich wycinaków na Danielkach - czekam na relacje!!!! Po maratonie zrobiliśmy sobie super imprezę nad Wodospadem. To zamiast wypadu na Danielki... Diablo wybacz :-) Droga powrotna bardzo nas wymęczyła. Upał, korki i ulewa. Aby jakoś poprawiać chłopakom humor opowiadałam najbardziej obrzydliwe kawały jakie mogą być. Jeśli będzie zainteresowanie to może gdzieś je opublikuję - są dość niespotykane :-))) Przejeżdżając Bolkowo chcieliśmy wpaść na zamek. Wjeżdżamy do miasta, a po ulicach sami ludzie w czarnych ciuchach, glanach z wymalowanymi twarzami... A co to ogólnopolski zlot satanistów:-)? Nikogo normalnego w tym mieście nie było- chyba sie pochowali hehehe. I jeszcze jedno.... Jeden z naszych znajomych Marek następnego dnia miał wypadek w górach. To był jego ostatni maraton w tym roku. Przy prędkości 83 km/h upadek skończył się dość poważnymi złamaniami. Konieczna była interwencja GOPRu, pogotowia - wielkie zamieszanie. W imieniu własnym i znajomych życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.

przejechała i opisała: Aga Bikerka
więcej foto na stronie Diabla: http://racing.liro.com.pl/racing/260703/index.htm

Opinie (10)

  • przesieczkarnia

    No jak co robiłem ? Postanowiłem trochę polatać przez kierownicę :) a i browarka trzeba było wypić po drodze ;)
    A tak poważnie to w swój tygodniowy plan treningowy między chlaniem a piciem piwa muszę wstawić jazdę na rowerze bo dłużej się tak nie da :) W Przesiece momentami myslałem że umrę...
    Ale piwerko z wodospadu było pyszne i nawet dwa kawały zapamiętałem - ten z seplenieniem i ten z pasztetem z kibla :)))
    Do zobaczyska ! Pozdrowienia dla reszty !

    • 0 0

  • połamaniec

    Własnie rozmawiałem z Markiem-Gipsowym Cyborgiem :) Twoją relację dostanie na papiórze do łóżka. Kazał bardzo podziękować za życzenia.
    Będzie żył !
    Postaramy się mu zrobić jakąś fajną fotę za nim zdejmą mu ten garniturek :)))

    • 0 0

  • dawać te kawały

    • 0 0

  • do Perski dziadzio

    Dawaj majla , bo tu matki z dziecmi czytaja a za ich jakos nie odpowiadam :-)))))))

    • 0 0

  • hahaha

    super dowcipy, dawno tak się nie uśmiałem

    • 0 0

  • no dobra

    jeden dostałem - żaden hartkor
    proszę o jeszcze

    • 0 0

  • Danielki

    siemanko :-) Napewno było u was fajnie:-), ale na Danielkach było jeeeeszcze fajniej !! :-)) Tu był czaaad!!! Nie ma to jak góry... Na preclu PeterMTB już napisał relacje, są także zdjęcia z zawodów, linki i inne gadgety :-) Zapraszam, pozdrawiam, i do zobaczenia na kolejnych zawodach

    • 0 0

  • Wielkie dzieki, Agnieszko

    Dzieki Agnieszce dojechalem w przesiece na w miare (przynajmniej dla mnie) dobrej pozycji. Nie ma lepszej motywacji, niz widok wysportowanej dziewczyny wciskajacej pod gore na srebrnym CUBE. Jeszcze raz dziekuje.

    W Swieradowie nie bylo juz ze mna tak slodko. Upal mnie skatowal, Agnieszka minela mnie gdzies na 30 km i tyl e ja widzialem. NIe mialem juz sil wsias jej na kolo.

    Serdeczne pozdrownienia.

    • 0 0

  • Przesieka?

    gdzie w Przesiece jest zajazd podzamcze?

    • 0 0

  • Wyjasnienie

    W samej Przesiece nie ma , jest rzut beretem w miejscowosci na litere Z.... Zachelmnie???

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk

zawody / wyścigi

Cross Duathlon Gdańsk

89 zł
bieg, zawody / wyścigi

Znajdź trasę rowerową

Forum