• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pasja łączy ludzi - rowerowe historie zakochanych

Magdalena Belof
13 lutego 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Ona, on i rower - dla sportowych pasjonatów to sprawa oczywista! Ona, on i rower - dla sportowych pasjonatów to sprawa oczywista!

Cykloza - tak w środowisku sportowym pół żartem, pół serio nazywa się uzależnienie od roweru. Podobno choroba jest zaraźliwa i nieuleczalna, o czym zapewniają wszyscy zarażeni oraz ich rodziny i znajomi. Objawia się nadmiernym zainteresowaniem rowerami, przez co reszta świata jest często zaniedbywana, a domowe obowiązki schodzą na dalszy plan. Każdy, kto ma zapalonego kolarza w swoim domu wie, że szanse na wygranie z tym hobby są równe zeru i to już prawdopodobnie nigdy się nie zmieni.


Czy twoja druga połówka dzieli twoją pasję?


Na szczęście kolarstwo to sport bardzo towarzyski i może ze sobą połączyć dwoje ludzi, a dowodem na to są historie trzech par, które zaraziły się cyklozą od siebie lub poznały właśnie dzięki niej.

Amortyzator zamiast kwiatów



Basia przyjechała do Trójmiasta na studia. Po pierwszym spotkaniu z Romkiem okazało się, że mają wspólny temat - MTB. Druga randka została zaplanowana na dzień 9 lutego w parku Oliwskim, oczywiście już na rowerach. Okoliczności i forma randki z miejsca dyskwalifikowały sukienki czy szpilki, a Basia nie była wówczas w posiadaniu żadnych innych długich spodni niż dżinsy, więc wybrała tradycyjne krótkie kolarskie spodenki. Tak, krótkie spodenki w lutym. "Pamiętam, że miałam wtedy sztywne MTB na ramie Marina. Miesiąc później z okazji Dnia Kobiet dostałam od Romka zapakowany jak bukiet kwiatów... przedni amortyzator Rock Shox Judy XC w czerwonym kolorze". Dziś są już 16 lat po ślubie, a każdy swój urlop planują z rowerami w górach.

Walentynki 2020 - wszystkie oferty z Trójmiasta i okolic


Wspólna pasja



Początek znajomości Magdy i Maćka był bardzo aktywny. Poznali się grając razem w squasha. Na kolejne spotkania zaplanowali morsowanie, następnie wspólne starty w biegach na 10 km, aż nagle do głowy przyszedł im pomysł, żeby wziąć udział w triathlonie. Wszystko nabrało rozpędu. "Po trzech miesiącach od pierwszej randki na urodziny dostałam od niego rower szosowy Felt. Potraktowałam to trochę jak oświadczyny i okazało się, że faktycznie tak miało to wyglądać". Dystans 120 km podczas rajdu Kaszebe Runda Magda pokonała z zaciśniętym hamulcem (i zębami), bo ukochany nie sprawdził dokładnie jej sprzętu. Razem zakochali się w sporcie. Maćka wciągnął triathlon, w którym zajmuje bardzo wysokie lokaty. Pilnują, żeby choć raz w roku wyjechać razem na rowerowe "wakacje" za granicę, na przykład do Włoch czy Hiszpanii. Swojego synka Aarona wychowują na kolejnego pasjonata. Mimo wymagających treningów potrafią znaleźć czas dla siebie i dziecka. "W całej rodzinie tylko ja mam jeden rower, Maciej dobił już do czterech, a Roni do dwóch" - relacjonuje Magda. Aaron już połknął bakcyla od rodziców i drogę do przedszkola pokonuje wyłącznie na dwóch kółkach.

Przeczytaj także:


Ich dwoje i rowery



Robert, rodowity sopocianin, od dziecka chciał zostać mechanikiem. Warsztat szlifował już od małego w dziecięcym, zabawkowym serwisie. Dziś pracuje w gdańskim sklepie rowerowym, robiąc to, co kocha najbardziej. Z Natalią połączyło ich wspólne hobby. "Rowery to nasza miłość, pasja i z nimi łączy się nasze życie. Całe życie to my i rowery". Nikogo nie zaskoczyło więc, że do ślubu postanowili pojechać wraz z gośćmi właśnie na jednośladach. W lutym minie pięć lat od kiedy założyli stowarzyszenie Rowerowe Kaszuby, za pośrednictwem którego propagują aktywne spędzanie czasu z rodziną. W sezonie prowadzą bezpłatną szkółkę MTB dla dzieci, organizują wyprawy rowerowe dla rodzin, przygotowują się do wyścigów i zawodów, a zimą morsują.


Natalia i Robert zaraz po ślubie Natalia i Robert zaraz po ślubie

Propozycje na walentynki



Jeśli ty i twoja druga połówka również jesteście pasjonatami sportu i szukacie aktywnej alternatywy na walentynkowy wieczór, do wyboru jest co najmniej kilka propozycji. Calypso Fitness w gdańskim Madisonie w czwartek 14 lutego o 17 rozpocznie wyjątkowy, 3-godzinny maraton rowerowy. Zajęcia poprowadzi dwoje instruktorów - Agata i Dawid, a w repertuarze ma nie zabraknąć kilku tematycznych piosenek dla zakochanych. Obowiązują zapisy, których dokonać można w recepcji klubu.

Na torze kartingowym PitStop zostanie zorganizowany turniej dla par, obejmujący nie tylko gokarty, lecz także paintball, trampoliny i ściankę. Z kolei na sobotę 23 lutego Gdyńskie Centrum Sportu przygotowało walentynkowy bieg i marsz nordic walking, które zamkną cykl Grand Prix 2018/2019.

Miejsca

Opinie (56) 1 zablokowana

  • cykloza nie musi być utożsamiana z kolarstwem i sportem (3)

    Korzyści z jazdy rowerem potrafią docenić osoby traktujące jazdę rowerem jako po prostu transport a nie tylko i nie głównie sport.
    Przedstawione zdjęcia pokazują jazdę osób na zwykłych rowerach a nie tzw. kolarzówkach (rowerach szosowych). Szosy nie są tylko dla szosowców, a drogi dla rowerów dla kolarzy, tylko głównie dla rowerzystów i rowerzystek. W dobrze zarządzanych miastach liczba rowerzystek jest zresztą zwykle nieco wyższa niż liczba rowerzystów.

    • 0 0

    • cykloza to nie korzystanie z roweru (2)

      To pasja na granicy obłędu ( przynajmniej tak jest postrzegana przez otoczenie). To hobby, które pochłania myśli, czas i pieniądze. Jak masz wolny czas, to idziesz na rower. jak masz złamaną nogę to szejkujesz łańcuch. Jak masz wolne fundusze to kupyjesz nowe opony, lampki, lemondkę, torebki, koszulki. Kolejne i kolejne. Twój rower stoi w centralnym punkcie mieszkania. W YT oglądasz tylko GCN, szajbajka i gustava. Przeglądasz dokumentację serwisową shimano (chyba, że akurat jesteś wrogiem sh*tmano, to sr.m, albo campę. W necie wyklócasz się o wyższości selle italia nad san marco, albo pro nad bontragerem. W domu opowiadasz o diecie, wycieczkach, treningach, sprzęcie.
      To jest cykloza, a nie jakieś tam dojeżdżanie. Dojeżdżanie jest oczywiste dla dotkniętego cyklozą, o tym nie warto wspominać, może poza kolejnymi PR czy KOMami na trasie, bo jednak dojeżdżając robisz to codziennie i w końcu trafisz na koniungcję wiatru, formy, pogody, ruchu ulicznego i KOM jest i wszyscy dadzą ci kudosy.
      A nie tam jakieś " funkcje transpotrowe", przejażdżki, czy weekendowe spacerki.
      Lekarstwa nie ma. Po utracie nóg przesiadasz się na hanbike'a, albo jak Martyn Ashton...

      • 0 0

      • a mi się wydawało , że cykloza ma ludzi zbliżać, a nie wykluczać (1)

        wiem że samochodoza często wyklucza. Być może się mylę. Pozdrawiam wszystkich cyklotyków i umiarkowane rowerzystki i rowerzystów.

        • 0 0

        • cykloza może ludzi zbliżać

          ale głównie współuzależnionych. Wśród niepodzielających twojej pasji lepiej ograniczać się w opowiadaniu wszystkim tylko na jeden temat, nawet gdy wydaje ci się, że poruszasz tak odległe tematy jak serwis, trening, stroje, dietę, stravę i kontuzje, sprzęt, nawierzchnie dróg, spotkanych ludzi, odwiedzone wioski itd.
          Cyklozą zwykle się nazywa skrajną formę roweromanii.
          Swoją drogą funkcja "flyby" na desktopowej stravie zbliża. Wystarczy się minąć i potem możesz takiego rowerzystę namierzyć. Jak z kimś przypadkowym jedziesz kawałek to nie musisz prosić o namiary, pytasz, czy jest na stravie i już w domu piszesz "dzięki za koło" lub coś w tym stylu.

          • 0 0

  • HA!Ha! Panie cyklistki uważajcie (8)

    jazda na rowerze po pewnym czasie u płci przeciwnej skutkuje impotencją .

    • 15 23

    • U mnie już za póżno

      jeżdziłem na rowerze , i już nie mogę ! Żona uciekła i związała sie z gościem który ma Mercedesa

      • 0 0

    • Ojej, po jakim czasie? (3)

      Bo jeśli jest to około 50 lat, to muszę szybko porzucić rower. Po prawdzie jestem w tym wieku, że trzeba już siodełko z dużą dziurą pośrodku używać, ale nadal tylko modele narrow.

      • 3 7

      • Ciekaw jestem za co dostałem 7 minusów.
        Za wiek? Za sprawność w tym wieku? Za fakt, że siodełka open zmniejszają ucisk na prostatę? Za 46 lat rowerowego hobby? Czy za ironię dotyczącą negatywnych skutków długotrwałego siedzenia na rowerze?

        Swoją drogą naukowcy dowiedli, że problemy mogą (nie muszą) się pojawić przy regularnym przekraczaniu 8.5 godziny tygodniowo, co daje jakieś 1100 km miesiąc w miesiąc. Wtedy warto zadbać o siodło open.
        I dla starszych panów: 3-4 dni przed badaniem PSA (nie o czworonogi chodzi) trzeba odpuścić rower, bo zawyża wynik.

        • 0 0

      • (1)

        W twoim wieku do impotencji nie trzeba roweru, wiec się nie martw. Możesz jeździć, i tak ci już staje do połowy.

        • 8 1

        • Ja nie mam problemów, ale widzę, że ty masz stracha i zauważasz pierwsze symptomy. Może nie będzie tak źle jak się zapowiada, nadzieja umiera ostatnia

          • 4 4

    • Niektórzy to nawet zamieniają

      partnerki na partnerów, albo wręcz zdejmują siodełka !

      • 3 2

    • Może się trochę poruszaj i Ci imptencja odpuści.Rower to fajna forma rekreacji. Pozdrawiam

      • 6 8

    • Nie ruszasz d*pska z fotela a mózg juz straciłes dla tego głupoty wypisujesz .

      Zaden z zawodników co są juz na emeryturze co cąłe zycie na rowerze spędzili nie mieli najmniejszych kłopotów.

      • 2 10

  • Rowerek (3)

    Też kocham rowerek bardzo fajny artykuł szkoda że nie mam 2 połowy do jazdy , ale może kiedyś pozdrowienia dla zakochanych!

    • 6 4

    • ucieczka (1)

      W 1981 ucieklam z domu by przejechac z moim mezem w 3tygodnie 800km na rowerach z Gdanska przez Elblag.... Puszcza Bialowieska z namiotem i kartkami na zywnosc... maszyny mialy po pare przezutek i tak pedalujemy przez zycie do dzis. Na szczescie rowery pozwalaja 50+ tez jeszcze smigac! Kocham cie moj szalony rowerowy "dziadku"

      • 10 3

      • maszyny miały jak dzisiaj, góra 2 przerzutki

        W większości jedną. W 1981 powoli standard zmieniał się z 4 na 5 zębatek z tyłu, w każdym razie kupienie wolnobiegu 5-rzędowego było możliwe od lat 70.
        Jak weszły "górale", to od razu pojawiĺo się shimano sis, indeksacja i 6-rzędowe wolnobiegi.
        Podobną trasę, Gdańsk-Mazury-Suwalskie--Frombork-Krynica zrobiłem w 1976. 1000 km leniwej wycieczki. Ktoś pomięta książeczki KOT?

        • 0 0

    • spoko. moge pojezdzic z Toba jak stopnieja sniegi

      predzej niz przebisniegi

      • 0 0

  • Rowerowa pasją... (5)

    To jest jedna z najcudowniejszych rzeczy na świecie gdy Twoja połówka dzieli tę samą pasję co Ty. Przekozacka sytuacja, że tak powiem.

    Swego czasu wpadłam na stronkę RowerowaRodzinka.pl , tam widać taką pasję.

    • 7 1

    • A ja pozwolę sobie się jednak nie zgodzić (4)

      Przebywanie ze sobą zawsze i wszędzie jest może fajne w wieku 18 lat. Ja mówię z perspektywy mężczyzny i na rower jadę zawsze sam, ewentualnie z kumplem. Mam odskocznię i nabieram dystansu, od domu, żony, dzieciaków i wszystkich pogmatwanych spraw. Mózg się dotlenia, hormony wracają do równowagi i jak przyjeżdżam do domu, to zawsze kocham żonę bardziej niż przed wyjazdem. Nie wyobrażam sobie inaczej. Rodzinne przejażdżki od czasu do czasu - jak najbardziej. Wspólne treningi bardziej na poważnie - nigdy w życiu!

      • 9 1

      • nie każdy ma pogmatwany związek... (2)

        • 1 1

        • No raczej

          pogmatwany związek, to obawa przed puszczeniem spódnicy chociaż na chwilkę. W niepogmatwanym każdy z partnerów ma trochę oddechu, bo jest zaufanie i nie ma strachu, że jak wyjedziesz na 3h na rower to...

          • 2 0

        • Ja tam lubię z rodzinką na wyprawy najlepiej kilkudniowe jeździć

          • 1 0

      • tylko osiemnastki na rowerach mnie kreca

        popieram przedmowce

        • 0 0

  • Smutna prawda (5)

    Wśród Panów na rowerach jest w czym wybierać, ale Pań wciąż za mało...

    • 11 9

    • Przeczytaj dokładnie

      Musisz kobiecie kupić amortyzator albo cały rower, żeby była Toba zainteresowana :D

      • 0 0

    • może i fajnie jeździć z drugą połówką (3)

      ale ja zawsze uważałem rowery za męską przygodę, a wyprawy z dziewczynami zawsze kończyły się katastrofą. Pewnie, że miło, że na szosie spotyka się coraz więcej pań, ale te kolarki należą zwykle do jednej z dwóch grup:
      a) para mieszana, takie same rowery i stroje, on zadowolony, ona się wyraźnie męczy - dla niego.
      b) dwie - trzy dziewczyny jadą razem i cieszą się zwycieczki/treningu
      Nie powiem, że nie spotykam innych, ale 90% to te przypadki

      • 7 4

      • (1)

        Ja na to mówię "rowerowy szowinizm". A potem takiemu głupio, że na podjeździe w tyle zostaje. Oj, chłopcy :)

        • 2 1

        • o Ela Ela.. :)

          • 1 0

      • podzielam twe zdanie. wjechalem mojej partnerce w tyl

        i tak sie skonczylo.

        • 0 0

  • stop hejt (1)

    stophejt

    • 2 1

    • hejtować hejt to juz przesada.

      • 3 0

  • Aaron (4)

    Co im ich własny syn zawinił, że tak go skrzywdzili?
    Roni? Jeszcze gorzej...

    • 10 3

    • Czym dalej w komentarze (3)

      tym dno coraz głębiej...

      • 1 6

      • Dlaczego? (2)

        Nie można wyrazić krytycznej opinii? Imię dziecka to nie "frajda" dla rodziców ani ich kaprys, tylko naznaczenie na całe życie. Ciekawe czy chłopak będzie szczęśliwy, zwłaszcza że to imię żydowskie (a żyje w Polsce, z całą jej specyfiką) i nietypowe. Kto wie w jakie środowisko trafi i na ile będą mu dokuczać? Uważam to za pretensjonalne, niepraktyczne i krzywdzące dla chłopaka. A Roni może zwać się wąsaty alfons. Poza tym "Roni" to zdrobnienie od Ronald, a nie Aaron.
        I bez przesady z tym "dnem". Tolerancja pełna, rodzice niech sobie nazywają swoje dzieci jak chcą, ale tolerancja dla krytyki też jest wskazana. Moim prywatnym zdaniem nazwali syna do bani. Co więcej, jeśli ktoś tak nazywa dziecko, to pozwalam sobie na własną ocenę takich osób co do ich mentalności, postaw, innych cech - poprzez projekcję. Wolno mi. Można mieć jeszcze własną opinię?

        • 8 0

        • Pasja łączy ludzi (1)

          Taki jest temat tego artykułu. Prywatne wycieczki dotyczące imienia nadanego dziecku są nie bardzo na temat.
          Btw. Czy byłby szczęśliwszy gdyby nadali mu na imię Leopold? Abo Bonifacy? Wtedy by było "po polsku"? Znam jednego pana co ma na imię Alfons i mówiliśmy na niego Ali. Super gość pracownik PG.
          Oby w swoim życiu nie trafił na środowisko w którym imię jest piętnem

          • 2 2

          • Leopold - nocuje po rowach, złota rączka, przyjmuje zapłatę w naturze.

            Bonifacy - dobre imię dla kota, straszny z niego ciułacz i sknerus.
            Alfons - imię instytucja, niedomyty, ulizany krętacz.

            • 0 0

  • Udany debiut na stronie (3)

    Widzę, że na stronie pojawiła się nowa autorka tekstów. Przyjemnie czyta się artykuł. Powodzenia i oby tak dalej!

    • 16 6

    • (1)

      Czy przypadkiem Pani autorka tekstu sama nie jeździ na szosie? Wydaje mi się, że mignęło mi nazwisko na Stravie. Powodzenia!

      • 4 3

      • nie podlizuj sie. tylko szukaj nowej pracy.

        • 0 0

    • chaialbym wiedziec jak wyglada. gdzie zdjecie autorki?

      • 0 0

  • tylko ona, ja i nasze dwa pedały...

    • 3 2

  • Cudnie. (3)

    Jestem teściową takiej pary. Są małżeństwem, kocham Ich oboje.

    • 9 12

    • teściową pary? to tak można? (1)

      choć zawsze lepiej, niż matką pary

      • 8 0

      • Można, jak się dużo czyta.

        • 2 0

    • Zięć odwzajemnia uczucie i mówi mamusia??

      • 4 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum