• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie potrzebujemy kultury rowerowej. Rozmowa z Mikaelem Colville-Andersenem

Kamil Gołębiowski
8 października 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Kultura rowerowa nie jest potrzebna do poruszania się rowerem po mieście. Rower to nie ideologia, tylko realizacja potrzeby przemieszczania się - uważa Mikael Colville-Andersen. Kultura rowerowa nie jest potrzebna do poruszania się rowerem po mieście. Rower to nie ideologia, tylko realizacja potrzeby przemieszczania się - uważa Mikael Colville-Andersen.

O arogancji przestrzeni we współczesnym mieście i o tym, dlaczego miasto powinno być zbudowane jak gąbka opowiada pochodzący z Kopenhagi Mikael Colville-Andersen, jeden z gości niedawnego Kongresu Mobilności Aktywnej.



Mówią, że jesteś papieżem rowerzystów...

Mikael Colville-Andersen: - Ależ ja w ogóle nie jestem rowerzystą! Nie ubieram się w spandex i nie identyfikuję z rowerem. Jestem zwykłym człowiekiem, który po prostu używa roweru.

Podczas wykładu opowiadałeś o historii rozwoju miejskich ulic.

- Każde miasto jest miejscem, w którym ludzie mieszkają gęsto i potrzebują się przemieszczać. Przez 7000 lat ulice były najbardziej demokratycznym miejscem w historii homo sapiens. Robiliśmy tam wszystko: handlowaliśmy, spotykaliśmy się, bawiliśmy się, a ulica była poszerzeniem domu. Dwie rzeczy się zmieniły: intensywna urbanizacja pod koniec XIX w. i samochód. Wraz z nim zmieniła się też percepcja ulic z miejsc demokracji w użytki.

Samochody mocno zmieniły nasz sposób myślenia o mieście?

- Między 1910 a 1940 r. samochody były znienawidzone, bo mnóstwo ludzi ginęło pod ich kołami. Nie mieliśmy na to rozwiązania. Przemysł miał swoje błyszczące produkty, które chciał sprzedać, więc zaczął ich marketing. I nagle wszystko się zmieniło. Zwykli, niezmotoryzowani ludzie, zaczęli być nazywani takimi określeniami jak "jay" i "jaywalker", to coś jak dzisiejszy "burak". Teraz to ludzie mieli czekać na światłach na pozwolenie na przekroczenie ulicy! Dla wygody kierowców wyrzuciliśmy z ulic pieszych i przegoniliśmy z niej dzieci. Od teraz ulice miały być już nie dla wszystkich, a dla automobilistów. Wciąż panuje przekonanie, że ulice należą do samochodów, a każdy inny jest tam intruzem.

Czy to się zmienia?

- Musi, bo nie ma już więcej miejsca na samochody w naszych miastach.

Przez 7000 lat ulice były najbardziej demokratycznym miejscem w historii homo sapiens. Robiliśmy tam wszystko: handlowaliśmy, spotykaliśmy się, bawiliśmy się, a ulica była poszerzeniem domu. Dwie rzeczy się zmieniły:  masywna urbanizacja pod koniec XIX w. i samochód. Wraz z nim zmieniła się też percepcja ulic z miejsc demokracji w użytki. Przez 7000 lat ulice były najbardziej demokratycznym miejscem w historii homo sapiens. Robiliśmy tam wszystko: handlowaliśmy, spotykaliśmy się, bawiliśmy się, a ulica była poszerzeniem domu. Dwie rzeczy się zmieniły:  masywna urbanizacja pod koniec XIX w. i samochód. Wraz z nim zmieniła się też percepcja ulic z miejsc demokracji w użytki.
Jaki właściwie problem potrzebujemy rozwiązać?

- Zamiast pytać, jak zmieścić najwięcej aut na jednej ulicy, zastanówmy się, co zrobić, by jak najwięcej osób było w stanie nią przejechać. Ulica piesza ma 10 razy większą przepustowość osób na godzinę niż samochodowa, wymyślona w amerykańskich latach 50.! Typowa ulica może przepuścić 1300 samochodów na godzinę lub 5900 rowerów.

A może odetkamy ulice stawiając na samochody autonomiczne?

Nie sądzę, ponieważ ich zużycie przestrzeni jest wciąż takie samo, jak samochodów osobowych, czyli wyjątkowo nieefektywne.

To może rowery elektryczne?

- Nie jestem ich fanem. Powiedzmy, że do 5 - 10 proc. rowerów może być elektryczne. Poza tym nie uważam, że to dla miast dobry pomysł. Zbyt duża jest w stosunku do konwencjonalnych różnica prędkości. Zamiast średnio 16 km/h typowych dla zwykłego roweru, elektryczne poruszają się z prędkością ok. 25 km/h. Norweskie Oslo ma 500 m różnic poziomów, a rowery konwencjonalne nadal dają tam radę. Poza tym "elektryki" są zbyt drogie. Powinny jeździć bardziej po ulicy, niż po drogach dla rowerów. Inaczej trzeba byłoby budować osobne drogi dla rowerów elektrycznych, a to znów dzieli miasto i ulice na różne kategorie i nie jest najlepszym pomysłem. Natomiast priorytetowe drogi dla rowerów jako takie mają sens. W Kopenhadze budujemy teraz sieć rowerostrad, które będą dawały rowerzystom spore ułatwienia, na przykład takie, że jeśli czujnik wykryje minimum pięć rowerów, to światło zmieni się na zielone dla rowerów wcześniej, niż zwykle, by dać im pierwszeństwo.

Rower publiczny, miejski, może być na to receptą?

Myślę, że tak. Na świecie jest w tej chwili ok. 1500 takich systemów i większość z nich dobrze się sprawdza, a reszta to stosunkowo nieliczne wyjątki. Były sytuacje, gdy nowy burmistrz miał inne poglądy polityczne od poprzednika i zlikwidował rower publiczny przez niego zrobiony lub gdy wybudowano zbyt małą sieć stacji rowerowych i rowerów i ta wersja się nie sprawdziła. Również, gdy postawiono taki system bez infrastruktury rowerowej, to bywało, że okazywał się niewypałem. Bywało, że przeszkodą okazywały się przepisy nakazujące użycia kasku.

Powinniśmy znów zacząć używać rzek i kanałów do transportu towarów. Mamy pomysł, żeby stworzyć hub przeładunkowy barka-rower na rzece. Dostarczać towar barką i potem rozwozić go po mieście już rowerami towarowymi. Powinniśmy znów zacząć używać rzek i kanałów do transportu towarów. Mamy pomysł, żeby stworzyć hub przeładunkowy barka-rower na rzece. Dostarczać towar barką i potem rozwozić go po mieście już rowerami towarowymi.
Rower miejski pierwotnie wymyślono dla turystów. Czy istnieje coś takiego, jak nadmiar turystów? A jeśli tak, to jak to rozpoznać?

Barcelona walczy z nadmiarem odwiedzających i to jest spory problem. Również Islandia przeżywa spory boom i zastanawia się powoli nad wyhamowaniem dynamiki odwiedzin, czując, że górna granica możliwości jest już blisko. A kiedy jest zbyt wielu turystów? Wtedy, kiedy nie stać cię na mieszkanie we własnym mieście. Jeśli ceny poszybowały w górę przez popyt turystyczny, to znaczy, że sprawy zaszły zdecydowanie za daleko.

Często mówisz o arogancji przestrzeni. Co to jest?

W zimie widać, ile przestrzeni się marnuje, bo nikt jej nie wykorzystuje. W latach 50. autom przyporządkowano najwięcej miejsca. Gdy spadnie śnieg widać, ile naprawdę potrzebują samochody.

Czy miasto powinno być pełne znaków i sygnalizacji świetlnej?

Nie, powinno sobie poradzić z niewielką ilością znaków i świateł drogowych. Jeśli jest ich dużo, to znaczy, że coś zostało źle zaprojektowane. Robiono nawet takie eksperymenty z przestrzenią uwspólnioną (ang. "shared space"), że wyłączano całkowicie sygnalizację świetlną. Efekt był taki, że ruch odbywał się bardziej chaotycznie, ale płynnie. Ludzie byli w takiej sytuacji znacznie bardziej uważni, obserwujący otoczenie, jakby bardziej przebudzeni. Gdy natomiast mają światła, to trochę jakby przysypiają. Jednocześnie wielu ludzi twierdziło, że przez brak sygnalizacji czują się zdenerwowani.

Przez 7000 lat ulice były najbardziej demokratycznym miejscem w historii homo sapiens. Robiliśmy tam wszystko: handlowaliśmy, spotykaliśmy się, bawiliśmy się, a ulica była poszerzeniem domu. Dwie rzeczy się zmieniły:  masywna urbanizacja pod koniec XIX w. i samochód. Wraz z nim zmieniła się też percepcja ulic z miejsc demokracji w użytki. Przez 7000 lat ulice były najbardziej demokratycznym miejscem w historii homo sapiens. Robiliśmy tam wszystko: handlowaliśmy, spotykaliśmy się, bawiliśmy się, a ulica była poszerzeniem domu. Dwie rzeczy się zmieniły:  masywna urbanizacja pod koniec XIX w. i samochód. Wraz z nim zmieniła się też percepcja ulic z miejsc demokracji w użytki.
Miewamy w Gdańsku powodzie, ostatnio praktycznie co roku. Co zrobić, by miasto było na nie odporne?

Miasta powinny być budowane  jak gąbka. Zielone dachy powinny być obowiązkowe dla większości budynków. Miasta muszą byś wodochłonne, bo przychodzi taki moment, że kanały burzowe nie są w stanie przyjąć całej wody. Trzeba budować tak, żeby woda spływała z ulic do parków i tam się gromadziła. Dobrym pomysłem jest również to, żeby każdy budynek miał swój własny system pochłaniania i magazynowania nadmiaru wody. Poza tym starożytni Rzymianie mieli dobry pomysł na ulice. Oni robili je w przekroju o kształcie litery U, czyli lekko wklęsłe w środku. Takie ulice były w stanie prowadzić nadmiar wody ze sporą przepustowością. Teraz budujemy ulice o przekroju w kształcie odwróconego"U" i taka ulica nie jest w stanie prowadzić wody po powierzchni, taka ulica musi polegać na kanalizacji.

Jak stworzyć rowerową kulturę?

A po co to robić? Rower powinien być narzędziem, a nie elementem kultury. Mobilność jest naturalną potrzebą, a rower jest po prostu efektywny. Jazda rowerem nie ma być manifestem lecz realizacją najprostszych potrzeb.

Wprowadzanie rozwiązań ograniczających łatwość poruszania się po mieście autem budzi opór. Czy trzeba bać się oporu przed zmianą?

Wbrew pozorom taki opór przed zmianami nie jest aż tak istotny. Potrzeba polityków, którzy będą mieli odwagę zrobić to, co jest potrzebne. Przykładowo: gdy chciano ograniczyć prawa osób palących papierosy, to nie pytano się ich o przyzwolenie. Po prostu powiedziano im: "To, co robicie, jest szkodliwe i narusza potrzeby innych, dlatego w tych i takich sytuacjach po prostu zabronimy wam palić." I tyle.

Mikael Colville-Andersen

Jeden z wiodących ekspertów projektowania miast przyjaznych komunikacji rowerowej - uznaje rower za najważniejszy element systemu transportowego. Założyciel i dyrektor zarządzający firmy Copenhagenize Design Company, od ponad dekady pracuje z miastami i rządami na świecie, pomagając im stać się bardziej przyjaznymi komunikacji rowerowej.

Zasłynął pionierskim podejściem upraszającymi planistykę miejską oraz miejską komunikację rowerową. Przekonuje, że miasta należy planować, a nie budować. W swojej pracy wykorzystuje podejście antropologiczne i socjologiczne, aby rozwijać miasta w ludzkiej skali. Jest sceptyczny wobec wagi, jaką powszechnie przywiązuje się do zarządzania ruchem.

Brytyjski Guardian mianował go "Richardem Dawkinsem komunikacji rowerowej", a kanadyjska La Presse - "papieżem miejskiej komunikacji rowerowej". Podróżuje po świecie, pokazując, jak kraje i miasta mogłyby stać się lepszymi, jeśli "cofną się do przyszłości", zainspirują rozwiązaniami, które sprawdzały się przez stulecia i zastosują je współcześnie. Premierę jego cyklu programów telewizyjnych zatytułowaną "The Life-Sized City" zaplanowano na 2017 rok.

Wydarzenia

Opinie (521) ponad 20 zablokowanych

  • (1)

    A może by tak skasować wszystkie drogi rowerowe, poszerzyć jezdnie i zrobić na nich pasy dla rowerzystów a rowerzystów wysłać na kurs prawa ruchu drogowego, do tego przeglądy, OC, światła, kierunkowskazy i tablice rejestracyjne? To by wówczas dało jedno: pieszy w 100% byłby oddzielony od ruchu samochodów, rowerów i motorów. Taki pas byłby jak buspas (motopas) - tylko rowery i motory. Do tego również rower byłby w końcu prawowitym uczestnikiem ruchu drogowego a nie to co dziś - trochę po ulicy, trochę ścieżką rowerową albo chodnikiem jak tak bardziej pasuje albo nikt akuratnie nie idzie.

    • 13 9

    • Pieszy tez musi mieć kierunkowskazy by być prawowitym uczestnikiem ruchu drogowego ?

      Tobie się coś pod czaszką pokręciło to dlatego kierowcy samochodów by uczestniczyć w ruchu muszą spełniać te wszystkie wymogi gdyż to, auta stanowią zagrożenie dla innych uczestników!

      • 3 1

  • Zrównoważony rozwój (11)

    Idea nader światła, by oddać ulice pieszym, jednak z uwagi na koncentrację zakładów pracy, ludzie muszą pokonywać duże odległości do pracy. Człowiek musi mieć czas na życie. Pracując 8 godzin poza swoim życiem, zgadzamy się na oddanie 1-2 godzin dziennie na dotarcie do pracy i powrót. Więcej się nie da, bo trzeba spać, być matką i ojcem, znaleźć czas na kulturę, znajomych zakupy, naukę itp. Żeby człowiek bez samochodu pokonał w pół godziny 20km z domu do pracy, trzeba naprawdę sprawnej komunikacji miejskiej. Tak, jak w biurowcach są windy tak w dużym mieście muszą być tramwaje, koleje miejskie, autobusy i usługi położone blisko miejsca zamieszkania. Ostatecznie i to rozwiązanie ma swoje granice, więc trzeba tak zorganizować życie, żeby miasta nie przekraczały określonej wielkości i żeby mniejsze ośrodki miały szanse rozwoju. Gdyby ludzie z Żukowa, Kartuz, Pruszcza itp. mieli dobrą pracę na miejscu, nie jeździliby do Gdańska.

    Kiedyś istniał drobny przemysł w małych miejscowościach, ale przegrał ze skoncentrowanym wielkim kapitałem. Może zakazać działalności podmiotom zatrudniającym powyżej np. 1000 osób w jednym mieście i operującym kapitałem powyżej X miliardów zł? Nie można w jednej klatce trzymać słonia i stada owiec, bo w końcu którąś zgniecie.

    • 17 4

    • -1 (2)

      Z czym się nie zgadzasz Pierwszy Minusie?
      :)

      • 2 3

      • Nikt nic nie musi! (1)

        • 3 1

        • Musisz oddychać ;)

          tak na początek .

          • 1 2

    • (3)

      20km w pół godziny przez miasto?

      • 1 1

      • SKM (2)

        Pociągiem zwanym SKM-ką da radę.

        • 2 1

        • skm jest super

          Ale czy w Kolbudach, czy nawet w Kowalach ktoś to doceni?

          • 0 2

        • Najpierw czekasz na niego 20 minut teoretycznie w szczycie komunikacyjnym

          A potem przyjeżdża napakowany jak Sonderzug do Auschwitz. To ja dziękuję, wolę pomęczyć się w klimatyzowanym samochodzie.

          • 0 2

    • próbujesz udawać człowieka zdolnego do refleksji i nieźle ci to idzie. (3)

      zauważ, że nadal w środowisku gospodarczym dominują małe firmy, znaczenia nabierają usługi, a większość firm usługowych to właśnie małe firmy.

      W mieście odległość praca- dom rzadko przekracza 5 km, a na taką odległość rower ma przewagę nad samochodem prywatnym. Wystarczy rozwinąć system powiązań przejazdów rowerem z przejazdami SKM i w Trójmieście większość mieszkańców będzie się mogła obejść bez samochodu.

      Zakazami próbowano zarządzać gospodarką w okresie realnego socjalizmu - inaczej mówiąc słusznie minionego ustroju.

      Skup uwagę na realnych alternatywach: polecam libertariański paternalizm - za to dostaje się Nobla z ekonomii.

      • 1 1

      • 5 km... (1)

        Marzenie. Przeważająca część moich znajomych pokonuje do
        dystans powyżej 10 km, a są i tacy, co jeżdżą po 40km w jedną stronę. Zazwyczaj wiąże się to z chęcią posiadania domu, który w Gdańsku kosztuje 1,5 mln zł, a odpowiednio dalej 3-krotnie mniej.

        • 0 1

        • współczuję jedynie ograniczonej zdolności do refleksji

          pars pro toto nie jest dobrą podstawą wyciągania wniosków.

          (dla niekumatych: branie cech widzianej części za cechy dominujące świadczy o ograniczonej zdolności do refleksji).

          Jazda rowerem znakomicie ją poprawia.

          • 0 0

      • wielkość firmy i ruch

        Małe firmy to pestka, jeśli chodzi o zatrudnienie, w porównaniu z korporacjami i budżetówką. Małe firmy mają teraz bardzo trudno a ich znaczenie spada. Jak ktoś prowadzi firmę, to zazwyczaj jeździ do klientów i generuje jeszcze większy ruch samochodowy niż standardowy pracownik.

        • 0 1

  • No i ma rację facet (3)

    W rowerze chodzi o jeżdżenie a nie o brodę i rurki albo koszyk i holendra (wersja damska)

    • 10 2

    • będziesz musiał

      zmienić stylówę

      • 1 3

    • Zaskoczenie (1)

      W samochodzie też chodzi o jeżdżenie

      • 1 3

      • To sobie jeździj kto ci broni ?

        • 3 0

  • rowery towarowe (5)

    Ten obrazek z rowerami towarowymi i barką to ciekawa koncepcja. Będąc szefem firmy transportowej, ile zapłacilibyście człowiekowi pociągowemu, za dzienny przewóz 1000 kg towaru, w ciągu 8 godz, na łączną odległość np. 50 km? Alternatywa to dostawczak (paliwo, opłaty) + kierowca, którzy załatwiają całość w godzinę.

    • 10 5

    • (4)

      Jeżeli teren ma ograniczenia w ruchu aut (ścisłe centra niektórych miast) to transport rowerowy broni się ekonomicznie już dawno.
      Deutsche Post DHL Group ma obecnie w swojej flocie ponad 10 tysięcy rowerów cargo

      • 4 6

      • Do kogo ta mowa u nas dostawca musi wjechać pod same drzwi a włodarze miasta spełnia te dzikie kaprysy robiąc opuszczane słupki (1)

        Kto z ZDiZ wydał zgodę tej wielgaśnej ciężarówce co dowozi zaopatrzenie (niechybnie niszcząc przy okazji nawierzchnie) do sklepu francuskiej sieci znajdującego się na rogu ulic Długa i Lektykarska ???

        • 1 3

        • Zawsze możesz się zatrudnić na tragarza

          Poziom intelektualny cyklistów i tak pozwala na wykonywanie przez nich tylko prac niezbyt skomplikowanych.

          • 1 2

      • sprzeczność (1)

        Piękna idea zakłada, że miasto będzie dla swoich mieszkańców przyjaźniejsze. Jak dasz zakazy spowodujesz wzrost cen usług, lub ich wyginięcie. Zapłacisz dodatkowe 3 zł za każdy bochen chleba, tylko dlatego, że przywiózł go rower a nie samochód?

        • 2 2

        • mam wrażenie, MIkuś, że nie potrafisz odróżniać myślenia od racjonalizowania

          dla ułatwienia: to drugie to szukanie argumentów za z góry przyjętą tezą

          • 1 1

  • Haha buaahahhaaa he hle hle hle

    • 3 8

  • No dobra mikael ja prowadze barke a ty zapindalasz z towarem na rowerze (6)

    Hahahahahh . jedno pytanie mikaelu piekny czy ty jestes normalny????

    • 13 7

    • (4)

      żuuuczku, ten facet zupełnie zmienił ostatnio uklad urbanistyczny nowego jorku
      za co jankesi dali jego firmie gruuubą forsę

      czego ostatnio dokonaleś ty? :->

      • 6 7

      • Eeeee to on wypierdzielil WTC???

        • 5 4

      • I co wszysscy juz w NY jezdza rowerkami misiu? (1)

        • 6 5

        • nie muszą wszyscy. wystarczy jak by jezdzili ci co mogą

          • 5 4

      • I rzekal " a jezioro damy tutaj "

        I stalo sie

        • 3 2

    • a jakie kryteria normalności proponujesz?

      dla mnie normalne jest wtedy, gdy cieszę się z odmiennego zachowania innych, które mi osobiście ułatwia życie.

      Dlatego jadąc samochodem cieszę się widząc rowerzystę jadącego przede mną, obok lub za mną, wiem, że nie zajmie mi miejsca do parkowania.

      • 1 0

  • Biedaki cebulaki z biednego południa (2)

    Przykro mi że nie stać was na mieszkanie w dzielnicy na pasie nadmorskim tylko codziennie jak te mągoły stoicie w korku w jedną i drugą stronę by dojechać do swego urwidołka. Zjada was zazdrość bo możemy jeździć rowerem do pracy, na zakupy nad morze czy inne wydarzenia, które nigdy nie będą miały miejsca na biednym południu bo zwyczajnie nie ma tam infrastruktury do zorganizowania czegokolwiek poza wąchania smrodu z Szadółek.

    • 11 10

    • Mieszkaniec falowca z kompleksami się odezwał... (1)

      • 5 3

      • Pudło :-)

        • 4 0

  • (2)

    To znaczy że samochód do lamusa?
    Zabawne a konie i wozy i takie tam inne to bezwypadkowe były?
    A taka na przyklad przeprowadzka? Z kanapą na rowerze!? Zabawne teksty

    • 10 7

    • Strachy na Lachy (1)

      Spokojnie, chodzi tylko o ograniczenie ruchu aut do minimum, a nie o ich całkowitą eliminację. To się nie uda bez dotacji wspierających rezygnację z transportu samochodowego.

      • 0 2

      • raczej chodzi o wprowadzenie działań internalizujących koszty generowane przez ruch samochodów

        samochód zabiera przestrzeń, którą można w mieście wykorzystać w dużo bardziej produktywny sposób niż przeznaczając ją na darmowe parkingi, na utrzymanie których składają się wszyscy mieszkańcy.

        • 1 1

  • Gdańsk Budynia i POPIS-u oczywiście idzie pod prąd (1)

    Wiadukt i parking gigant Biskupia Górka, ekrany i nowe przejście podziemne (tak wiem, Grzelak, obiecał, pan Grzelak, przejścia...) Forum Galeria Mordor itd., itd.,

    • 5 4

    • Gdańsk trzeba odbudować po rządach upadających pełowców

      • 2 3

  • Wigry lux (1)

    Wskaźniki przepustowość zacytowane w artykule to Bąkowa lipa. Popatrzmy ile samochodów przejeżdza jednym pasem Al. Zwycięstwa, a ile rowerów przez ścieżkę tylko dla rowerów(!) obok.

    • 8 4

    • to że ileś rowerów przejeżdża nie oznacza, że nie może tam przejeżdżać więcej.

      Mam wrażenie, że ze zdolnością do refleksji masz generalnie problemy

      • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum