• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jar Raduni i skoki na linach

Krzysztof Kochanowicz
12 czerwca 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Trasa wycieczki:

Gdańsk Wrzeszcz -(5)- poligon na Morenie -(3)- Kiełpino Górne -(8)- Jezioro Otomin -(2)- Sulmin -(2,5)- Niestępowo -(3,5)- Przyjaźń -(3,5)- Glińcz -(1)- żelazny most nad Radunią -(3)- Jar Raduni -(1)- Babi Dół -(3,5)- Skrzeszewo Żukowskie -(8)- Przyjaźń -(3,5)- Niestępowo -(2,5)- Sulmin -(2)- Jezioro Otomin -(3)- Kiełpino Górne -(3)- poligon na Morenie -(5)- Gdańsk (2)

Trasa opracowana wg map: Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego w skali 1 : 30 000 oraz Mapy turystycznej powiatu kartuskiego w skali 1 : 55 000

Jak zwykle spotkaliśmy się przed dworcem kolejowym w Gdańsku Wrzeszczu. Planowany start trochę się opóźnił z dwóch względów. Jeden to już chyba tradycja, co niektórzy bez dopingu 5% nie pojadą, lecz drugi to przypadek, który mam nadzieję, że się nie powtórzy. Otóż jeden z naszych kolegów przyjechał na ...niekompletnym rowerze. Według niektórych kolarzy nie nadający się do jazdy, ale jeśli właściciel się upiera, nie ma na to już rady. Dlatego, z małym opóźnieniem ruszyliśmy przed siebie. Naszym pierwszym celem był poligon na Morenie. Żeby nie jechać dość ruchliwą ul.Słowackiego wjechaliśmy wpierw na ul.Partyzantów, a później wskoczyliśmy na polną drogę, która doprowadziła nas do Dolnego Migowa. Przejechaliśmy na drugą stronę ul.Rokaczego po czym prosto polną niekiedy uciążliwą ze względu na podmokły teren drogą dojechaliśmy do poligonu. Tu zrobiliśmy sobie małą przerwę i kilka fotek. Poligon bardziej przypominał jakiś park, gdyż cały teren pokryty był żółtymi, pięknie kwitnącymi krzewami, a w oddali błyszczało małe jeziorko. Z poligonu, polną drogą dotarliśmy do dzielnicy Jasień. Tam przejechaliśmy na drugą stronę ul.Kartuskiej i wjechaliśmy w asfaltową drogę wiodącą przez liczne działki do Kiełpina Górnego.




Jadąc tą właśnie drogą zaczęły się pierwsze problemy z rowerem naszego kolegi Marudy ;). Wprawdzie mówiąc one już trwały od samego początku wyprawy, lecz zbytnio nie mogliśmy mu pomóc. Po pierwsze, przypominaliśmy wcześniej, przed wycieczką, by każdy uczestnik wziął ze sobą klucze do swojego roweru, gdyż organizator nie jest w stanie zabrać na plecy całego garażu naprawczego... Po drugie, jeżeli widzimy, że nasz sprzęt jest niesprawny, nie łudźmy się że podczas drogi nagle się poprawi. A modlitwa, ani żadna siła wyższa nie pomoże. My nie będziemy zatrzymywać się co 5 minut, by dokręcać jak nie koło, to kierownicę, a jak nie kierownicę to siodełko. I tak praktycznie bez końca, wiecznie panu Marudzie coś nie pasowało. Później to łańcuch skrzypiał, hamulec nie hamował... Sprzęt MUSI być sprawny!! My organizujemy takie wypady by odpocząć, by zapomnieć o codziennym stresie i o wiecznym narzekaniu. My chcemy dobrze się bawić !!! Ja rozumiem, że w czasie wycieczki może zdarzyć się jakaś awaria, tak jak ostatnio jeden z nas przebił dętkę, czy też hamulec mu się rozregulował, coś odkręciło, bo to jest normalne. Mam nadzieję, że co niektórzy wyciągną z tego wnioski na przyszłość.
No, więc po wyregulowaniu niektórych części tego bika, ruszyliśmy dalej. W Kiełpinie Górnym ok.100 metrów za mostem nad obwodnicą po lewej stronie jest droga, prowadząca w las. Jest ona zamknięta szlabanem dla pojazdów; 50 metrów za szlabanem zaczyna się leśna ścieżka rowerowa, prowadząca nad Jezioro Otomin. To właśnie był nasz drugi cel i miejsce spotkania kolejnych kolarzy, którzy z niecierpliwością oczekiwali nasz przyjazd. Nad jeziorem dołączyło do nas czterech miłośników rowerów, w tym trzech ze studenckiego klubu rowerowego Antymoto. Tu też zrobiliśmy sobie małą przerwę i przedyskutowaliśmy dalszą drogę. Niektórzy uczestnicy jak zwykle skoczyli do sklepu po napój Bogów. Nie ma to jak słoneczko, jeziorko i ... zimny browarek.




Nad Otominem, rozdzieliliśmy się na dwie grupy, jedni pognali do przodu inni zaś woleli lżejsze tempo. Niecały kilometr za Otominem, przed wsią Sulmin odezwała się znowu nasza maruda, tym razem, był to hamulec... a co najlepsze brakowało w nim śrubek :-) Więc były dwa rozwiązania. Albo jechać bez niego, albo przestać marudzić. Po dwudziestu metrach... znowu było coś nie tak, okazało się że nie do końca jest to wina hamulca, to wina koła, które jest krzywe i bije z każdej strony na prawie centymetr. Co najlepsze piasta prawie w ogóle nie jest dokręcona... ale mieliśmy zagadkę, że to "coś" jeszcze jedzie... Cóż, ręce nam opadły, a że nic nie mogliśmy wskórać, to pojechaliśmy dalej.

Dojechaliśmy do malowniczo położonej wsi Niestępowo, w której skręciliśmy w lewo na niebieski szlak pieszy, który doprowadził nas do kolejnej osady, o nazwie Przyjaźń. Stąd odbiliśmy na Nowy Glińcz k.Żukowa. Zanim jednak dojechaliśmy do naszego celu, zatrzymaliśmy się przy sklepiku, by kupić kiełbaski na ognisko oraz 5% doping. Inni dorwali jakąś kozę, lecz ta chytra mleka za darmo oddać nie chciała. Najpierw należało wrzucić monetę... ...a może był to kozioł ? ;)))

Żelazny most kolejowy nad Radunią był już w zasięgu ręki. Dziś kolej już tędy nie jeździ, jest to dobry punkt dla miłośników wspinaczki i skoków bungee, a także wymarzone miejsce na piknik. Z mostu rozciąga się przepiękny widok na rozlewisko rzeki Raduni i otaczającą to miejsce przyrodę. Zanim zjedliśmy kiełbaski z ogniska i wypiliśmy zimnego browarka, mieliśmy okazję kibicować naszemu koledze Zyziowi, któremu brakowało przygód. Kurde, fajnie tak sobie poszybować głową w dół...




Po odpoczynku, niektórzy bikerzy postanowili wrócić szybciej, my natomiast 7 osobową ekipą zjechaliśmy do Jaru Raduni, który mieści się jakieś 4 km od mostu w stronę wsi Babi Dół. Stamtąd ruszyliśmy w drogę powrotną. Muszę przyznać, że pomimo naszego lekkiego zmęczenia droga powrotna była przyjemniejsza. Przynajmniej nikt nie marudził i nie narzekał, że co chwile coś mu nie pasuje. Nawet, nasza jedyna koleżanka otoczona gronem mężczyzn czuła się dobrze i wytrwała aż do końca wyprawy. I tu muszę jeszcze podkreślić, iż był to pierwszy taki długi wypad Ani na rowerek, ...myślę że zasługuje ona na pochwałę.
Z Babiego Dołu odbiliśmy na Skrzeszewo Żukowskie a stamtąd na Przyjaźń i dalej jechaliśmy już tą samą drogą co wcześniej. Wiatry nam sprzyjały i było wesoło. Mam nadzieję, że Ci którzy byli na tej wyprawie, równie dobrze ją wspominają...

Na koniec chciałbym wszystkim podziękować za uczestnictwo i wspólna zabawę. Wielkie dzięki również dla Tomka W., który pomógł mi w zorganizowaniu tej wycieczki oraz Zyziowi i Szymonowi, za zdjęcia. Pozdrawiam wszystkich i zapraszam na kolejny wspólny wypad.

Tekst: Krzysztof Kochanowicz (Organizator)
Zdjęcia: Zyzio

Parametry trasy

  • Region Trójmiasto i okolice
  • Długość trasy 65 km
  • Poziom trudności łatwy

Znajdź trasę rowerową

Opinie (4)

  • roweroweNIETAMTO

    NO tak NIC dodać NIC ująć :-) bez wazeliny powiem ...BYŁO palce lizac ....zarąbiście.... -->JAK ZAWSZE :-) !!!
    SZKODA tylko ze nie pojechalo nas więcej (tak jak sobie liczylem ... ALE cóz niech inni załuja ... My nie mamy czego !!!
    Z dwunastki DWÓCH na DOPINGU to nie jest zle KTOŚ mósi robic tą Dobrą POCZĄTKOWĄ średnią .. Ja zrobiłem ZA ANIĘ ...bo całą drogę ją na duchu podtrzymywałem wołając "RAZEM RAZEM" ... !
    Pozdrawiam wszystkich uczestników A ZWŁASZCZA hmmm " kobiełki" :-) którato nie jednego była motywacją do krecenia .... MARUDA tylko wysiadl ... :-)p może nie w jego typie byla :-) !
    NO ale cóz ROWER miał JEDEN co DWAkołaMA :-) !
    ZDJATKA CI co MAJĄ wiedzieć - wiedzą jak złapać (edysk) jeżeli ktoś nie wie ... mail to me:-) !

    • 0 2

  • Podsumowanie

    Było jak zwykle bardzo fajnie, trasa niezwykle krajobrazowa – wspaniały aktywny wypoczynek. Były oczywiście niespodzianki takie jak stado wygłodzonych komarzyc na odcinku wzdłuż rzeki Raduni, które skutecznie podniosły naszą średnią prędkość jazdy. Jestem pełen uznania dla koleżanki Ani, która była akurat tego dnia jedyną przedstawicielką płci pięknej i dzielnie trzymała tempo przez całą trasę. Duże podziękowania dla ORGANIZATORA kol. Krzysztofa, który za każdym razem ze sporym zaangażowaniem czasowym przygotowuje kolejne trasy rowerowe i opisy do nich. Oczywiście opisy z rajdów nie byłyby tak atrakcyjne gdyby nie zdjęcia wykonane przez kol. Zyzia i Szymona. Jest to wspaniała pamiątka. Pozdrawiam wszystkich stałych uczestników i sympatyków oraz zachęcam niezdecydowane i niezdecydowanych rowerzystów do wzięcia udziału w kolejnych rajdach, bo warto. Już nie mogę się doczekać następnego !

    • 0 0

  • Podziękowanie

    Również się świetnie bawiłem. Żałuję, że wcześniej nie wybierałem się z Wami, ale już to nadrabiam. ;) Przecież wkrótce relacja z kolejnego rajdu do TPK. :)

    Dzięki za słowa uznania dla mnie jako Paparazzo rajdowego. ;-)

    Pozdrawiam wszystkich bikerów i zapraszam wszystkich do przyłączenia się do nas. Na prawdę warto!

    • 0 0

  • Spóźniona, lecz..

    ...troszkę mnie nie było, dlatego tak późno zwierzam się z wrażeń. Szczególnie wspominam tą wycieczkę. Jak na moją pierwszą, długodystansową trasę, ledwie dałam radę. Jednak przy takim wsparciu, jakby mogło być inaczej ? Do dzisiaj wszystkich super wspominam. Kaznodzieja Zyzio zawsze wspiera na duchu, a stanowczy Tomek nie pozwoli na zwątpienie. RAZEM… zawsze łatwiej :) . Dzięki wszystkim.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wycieczka rowerowa wśród kwitnących sadów Dolnej Wisły

40-60 zł
zajęcia rekreacyjne, rajd / wędrówka

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Znajdź trasę rowerową

Forum