• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Harpagan 40, w przepięknych jesiennych barwach

Krzysztof Kochanowicz
5 listopada 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 

W weekend, w dniach 16-17 października zmierzyliśmy się z czterdziestą już edycją słynnego ekstremalnego rajdu na orientację pt. "Harpagan". W jubileuszowej edycji poszukiwania punktów kontrolnych mieliśmy okazję przeczesać tereny wokół Kościerzyny oraz przypomnieć te piękne rejony Kaszub, w które niejednokrotnie wyruszaliśmy podczas naszych wycieczek rowerowych.



HARPAGAN, co to takiego?
"Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono" - to motto, które przyświeca każdej edycji Ekstremalnego Rajdu na Orientację łączącego w jednym miejscu i czasie elementy turystyki pieszej i rowerowej.

Generalną zasadą Rajdu w zależności od rodzaju trasy jest pokonanie:
-dystansu 100 km pieszo w czasie nie dłuższym niż 24 godziny na Trasie Pieszej,
-dystansu 200 km rowerem w czasie nie dłuższym niż 12 godzin na Trasie Rowerowej,
-dystansu 50 km pieszo i 100 km rowerem w czasie nie dłuższym niż 18 godzin na Trasie Mieszanej.

Prolog:
Na kultową imprezę na orientację nikt nie musiał nas namawiać. Od dłuższego czasu gości ona w naszym kalendarzu i jak tylko mamy możliwości startujemy. W 40-jubileuszowej edycji początkowo planowaliśmy wystartować w trzech dwuosobowych zespołach. Jednak na dwa tygodnie przed imprezą okazało się, że nie wszyscy dadzą radę. Ku naszemu zaskoczeniu nie wystartował również Dariusz Korsak [ESR] , zwany Dareckim, który od lat był czołowym zawodnikiem reprezentującym naszą grupę i tym samym mobilizującym innych do rywalizacji. Ostatecznie na starcie naszą grupę reprezentowaliśmy we dwójkę: Piotr Bartoszewicz (nr startowy 799) i Krzysztof Kochanowicz (nr startowy 800).



Kościerzyna, która była gospodarzem tej jubileuszowej edycji tym bardziej zachęciła nas do przybycia, gdyż to właśnie tu kilka lat temu zdecydowaliśmy się na nasz pierwszy start. I tak już od kilku lat do dnia dzisiejszego staramy się startować w najbardziej kultowym Ekstremalnym Rajdzie na Orientację, którym jest Harpagan.

Po zajechaniu na miejsce, odebraniu numerów startowych oraz chipa, który będzie zapisywał wszystkie zdobyte przez nas punkty kontrolne (PK), uderzamy w kierunku kościerskiego rynku, gdzie za chwilę wybije godzina "startu". Tak jak przed kilkoma laty, tak i teraz zastanawiamy się ilu z nich będziemy wstanie pokonać. Harpagan może nie jest trudnym rajdem pod kątem nawigacyjnym, ale z pewnością wymaga od zawodników dobrej kondycji i wytrwałości, a z tym u nas ostatnio różnie ;)

Na trzy minuty przed startem każdy podjeżdża do swojego sektora (w zależności od numeru startowego) by odebrać mapę. Chwilę później każdy poświęca chwilę na opracowanie własnej strategii zaliczania punktów kontrolnych po czym rusza do boju. Na zaliczenie wszystkich 20 PK mamy 12 godzin, wiemy jednak że nasze możliwości zarówno kondycyjne jak i nawigacyjne nie pozwalają nam na zdobycie "całego pakietu", dlatego też postanowiliśmy zdobyć przynajmniej pięciu najwyżej punktowanych i wrócić do mety przed czasem.

Jak się okazało później PK tej edycji nie były trudne pod kątem nawigacyjnym, jedynie rozproszone w dużej odległości od siebie, a teren który przyszło nam pokonywać szybko dał nam do zrozumienia, że nie zawsze najkrótsza trasa będzie najlepsza. Ostatecznie zdobyliśmy 7PK/20 co przeliczeniowo dało nam 26 punktów na 60. Przejechaliśmy łącznie 174 km, a do mety dotarliśmy na 3 minuty przez upływam limitu czasu.



Jak na nasze możliwości, jesteśmy w miarę zadowoleni z wyniku.
Choć mogło być lepiej:)


Szczegóły:
Tereny wokół Kościerzyny niejednokrotnie mieliśmy okazję przemierzać podczas naszych wycieczek rowerowych, jednak nigdy nie zagłębialiśmy się w miejsca, gdzie położone były PK. Wiedzieliśmy jednak jedno: tutejsze drogi gruntowe szczególnie w okolicach "Kaszubskiego Morza", czyli jezior Wdzydzkich oraz nieco wyżej położonego jeziora Mausz bywają zapiaszczone i jazda na skróty będzie uciążliwa. Dlatego też na pierwszy wybrany przez nas 15PK wybraliśmy się szosą. By się rozgrzać ruszyliśmy dość spokojnym tempem nie przekraczając 25km/h. Takie tempo utrzymywaliśmy aż do Skorzewa, jednak tuż przed miasteczkiem doścignął nas Mickey, czyli Michał Nowaczyk ciągnący cały "tramwaj" zapaleńców liczących na zdobycie punktu. Początkowo i my chcieliśmy pogonić za nimi, jednak nie przepadamy za szarpanym tempem. Byliśmy jeszcze nie rozgrzani, a taki manewr mógłby skończyć się dość szybkim spadkiem sił. Ze Skorzewa udaliśmy się na Stężycę, a stamtąd na Gołubie. Po drodze jednak wyliczając odpowiedni skręt odbiliśmy w kierunku jeziora Uniradze, gdzie na parkingu leśnym skrywała się 15-tka. Dotarcie do tego punktu było dziecinnie łatwe.

Po podbiciu chipa udaliśmy się z powrotem, jednak w Stężycy odbiliśmy na Gostomie. Drogę tą dobrze znaliśmy z kilku wycieczek w tej okolicy, a punkt 19-ty, którego szukaliśmy skrywał się w opuszczonej bazie wojskowej. Po drodze mijaliśmy sporo znajomych, z którymi wymieniliśmy się pozdrowieniami m.in. Remigiuszem Kitlińskim oraz Weroniką Hoffman, która po bardzo udanym sezonie maratonów MTB postanowiła wziąć się za rajdy na orientację. Miejmy nadzieję, że i tu zacznie niebawem odnosić sukcesy; trzymamy kciuki !



Na 19 PK uznaliśmy, że zanim łykniemy 16-tkę możemy pokusić się jeszcze 5-tkę, a co nam szkodzi! W końcu okolice miejscowości Korne też są nam dobrze znane. Dotarcie do tego punktu też nie sprawiło nam żadnego problemu, jedynie w drodze na punkt do bidonów zawitało nam echo i zanim dotarliśmy do celu musieliśmy zahaczyć o jakiś "punkt regeneracyjny". Przy sklepie spotkaliśmy kilku znajomych, którzy również zatrzymali się na mały popas. Na kilka kilometrów przed PK 5 napotkaliśmy na grząskie piachy, które trochę dały nam w kość, siły nieco opadły i zmuszeni byliśmy do zmniejszenia.

Na widok "piaskownicy" z 5 PK podjęliśmy decyzję opuszczenia czym prędzej tego terenu i nieco okrężną drogą udaliśmy się w kierunku Sulczyna. Zamiast kontynuować drogę przez piaski i szutry udaliśmy się na szosę by nadgonić nieco stracony wcześniej czas. Po kilku kilometrach dość mocnego tempa pod wiatr, nadszedł kolejny mały kryzys, dlatego zdecydowaliśmy się odbić w las co by ten wiatr nas nie wykończył. Wybierając gruntową drogę przez las udaliśmy się w kierunku jeziora Mausz. Punkt 16, znajdu-jący się na uroczym półwyspie jeziora zaatakowaliśmy od południowego wschodu. Po raz kolejny udało nam się zdobyć punkt bez szwanku, jednak ta piękna passa, w końcu kiedyś musiała się skończyć ;(

Po zaliczeniu 16-tki uderzyliśmy na kolejny wysoko notowany PK 18. Tu sporo osób zaliczających szesnastkę decydowało się na przejęcie przez przesmyk rozbierając się do gaci, przenosząc rower przez wodę. My jednak nie chcieliśmy specjalnie świecić gołymi tyłkami więc zawróciliśmy. Z pewnością kosztowało nas to nieco więcej czasu, ale zdejmowanie przepoconego ubrania, a następnie zakładanie go ponownie, chyba nie należałoby do najprzyjemniejszych. W drodze na 18-tkę popełniliśmy kilka drobnych błędów nawigacyjnych, które znacząco wpłynęły na późniejsze nasze "totalne zabłądzenie".



Zanim połapaliśmy się, że nie jesteśmy w miejscu, w którym myśleliśmy, że jesteśmy upłynęło sporo czasu. Jednak przeczesywanie lasu gdzie ukryty był punkt w jedną i w drugą stronę przez ponad dwie godziny wcale nas nie zniechęcił. Nie po to jechaliśmy tyle km, żeby po kilku porażkach zupełnie go sobie odpuścić! W końcu z lasu wyłonili się inni "harpaganowicze", którzy podobnie jak my zrobili gdzieś błąd. Wspólnymi siłami również krążyliśmy w tą i nazad. Byliśmy zdesperowani i bliscy zrezygnowania. Jednak stawiając na swoim postanowiliśmy wrócić do miejscowości, czyli do punktu wyjścia i zaatakować 18-tkę z zupełnie od innej strony, czyli od północy. Opłaciło się! Kosztowało nas to sporo czasu i wysiłku, ale w końcu odnieśliśmy sukces... w prawdzie po prawie 3 godzinach błądzenia, ale ważne, że się nie poddaliśmy!

Patrząc na zegarek nie wróżyło to dobrego wyniku. Pozostało nam zaledwie trzy godziny do końca rajdu, a my byliśmy prawie w najbardziej odległym od mety punkcie - jakieś 45 km! Na zakończenie jednak postanowiliśmy łyknąć jeszcze 10-tkę, która znajdowała się niedaleko od 18-tki. Tym razem zaliczenie 10 PK poszło nam bardzo dobrze, w kilkanaście minut osiągnęliśmy ostatni zamierzony cel. Jednak czy oby na pewno ostatni?

No właśnie w drodze do Bytowa spoglądając na szybko upływający czas oraz mapę uznaliśmy, że może wystarczy nam jeszcze czasu by zaliczyć po drodze PK 12. Krzysiek pomimo "totalnego zmęczenia materiału" podyktował dość mocne tempo, jednak po zdobyciu punktu mocno osłabł i pozostał z tyłu. Po wyjechaniu na długą prostą w kierunku Kościerzyny wpadliśmy na niesprzyjający nam wiatr, który po kilku kilometrach doprowadził do serii kryzysów. Pomimo długiego odcinka szosowego tempo spadło poniżej 20 km/h. Nasze szanse dotarcia przed czasem były niewielkie. Pokonanie 28 km w ciągu nieco ponad godziny, stanęło pod wielkim znakiem zapytania ;( Nagle na końcu peletonu zaiskrzyło, obudził się "lew", który poprowadził peleton do samej mety, cisnąc od 25 do 27 km/h.



Udało się! Do mety zajechaliśmy na kilka minut przed upływam czasu!
... i jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi. Po raz kolejny pokonaliśmy własne słabości i udowodniliśmy sobie, że nie ma rzeczy niemożliwych. Z pewnością weźmiemy udział w kolejnych edycjach!


Dowiedz się więcej o Harpaganie Wystartuj w kolejnej edycji!


Uczestnicy: Piotr Bartoszewicz & Krzysztof Kochanowicz [GR3miasto]

Opracował:

Opinie (6) 1 zablokowana

  • Jak miło zacząć zabawę wraz z jubileuszową edycją!

    Ehhh, w tych klockach jestem nowicjuszem, ale to kwestia czasu...
    Kondycyjnie narazie odstaję, ale to też kwestia czasu i wyjeźdżenia, jak to niektórzy mówią. Mój pierwszy start pod kątem nawigacyjnym był niezły, gorzej było z kondycją. Zaliczyłem tylko 3 punkty robiąc prawie 60 km, ale jak na pierwszy raz to dla mnie i tak wiele. Z pewnością wybiorę się na kolejne rajdy, gdyż panuje na nich świetna atmosfera.
    Pozdrawiam

    • 5 0

  • Ot Kaszuby, są piękne.

    Łoj piękne i to bez względu na porę roku. Więcej ścieżek i naród zdrowszy i piękno,obaczy.

    • 3 0

  • Z roku na rok coraz wieksza KOMERCJA ! (1)

    ... a pan budowniczy tras, to juz chyba na emeryturę odchodzi?
    PK, niedługo bedą stać na środku skrzyżowań asfaltowych, czy jak?
    Z roku na rok faktycznie uczestników jest coraz więcej, ale impreza moim zdaniem spada na psy. Tak jak kiedys punkty faktycznie się szukało jak igły w stogu siana, tak teraz są tak banalne do odnalezienia, że szkoda w ogóle startować.
    Jak dla mnie Harpagan to PORAŻKA !

    • 1 7

    • Teraz PK stały na asfalcie a na TR harpaganów było tylko dwóch!

      Raczej nie było cię wśród nich, więc nie biadol tylko trenuj może kiedyś zrobisz 200km w 12h! Na dziś wygląda to tak że się nie kwalifikujesz na tytuł harpagana.

      • 3 0

  • Nie wystartowałeś bo tchórz z Ciebie

    Pewnie nigdy nawet nie otarles się o miano Harpagana i kozaka zgrywasz
    I tyle w temacie
    PozdRower

    • 3 0

  • Piekne fotki !

    Brawo za wytrwałość chłopaki !

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum