• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Harpagan 25; Elbląg

8 maja 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
7.00 START!!! Obieram mapę. Okey, wszystko fajnie - mapa formatu A3, jednostronna, nie będzie więc problemów takich jak w Pucku, gdzie mapy były dwustronne i 2 razy większe. Chwila studiowania papieru i zakładamy wariant "dolny" trasy. Wychodzimy z założenia, ze na północy, przy linii brzegowej Zalewu Wiślanego, będzie mocniej wiało, więc warunki będą trudniejsze. Wsiadamy na rowery i 5 osobową(?) grupką zaczynamy kierować się na jedynkę. Do Gronowa asfalty, potem Nowina, Czechowo i polną drogą już bezpośrednio do punktu "Skrzyżowanie cieku z ścieżką". Do cieku dojeżdżamy, ale punktu nie widać. No tak, przedobrzyliśmy o paręset metrów. Jako, że czad musi być to przez świeżo(!) zaorane pole przedzieramy się w górę "cieku". Dojeżdżamy do punktu. Jesteśmy pierwsi!!!!! Godzina 7.40, czy jakoś tak.

Czas na kolejny punkt, tym razem siódemka. Jedziemy na Pomorską Wieś, Rogowo. Z Rogowa trochę polem, trochę lasem, trochę polną drogą dojeżdżamy do punktu 7. ZNOWU PIERWSI!!!!.

Teraz na 11. Jedziemy do Zalesia, potem do Warszewa "betonówką" przez las. Ta "betonówka" to los na loterii - na mapie zaznaczona jak jakaś przecinka, w rzeczywistości okazuje się drogą wyłożoną płytami betonowymi, na których można i 30kmph utrzymać. Z Warszewa na wschód (tam musi być jakaś cywilizacja :) ). W okolicach punktu pada, tragiczne jak się później okazuje w skutkach, hasło, że jedziemy najpierw do sklepu w Sąpach. W porządku, jedziemy najpierw uzupełnić zapasy wody, na jedenastkę zaraz cofniemy się jakieś 800m i poszukamy. Powiem tak. Punkt 11 na mapie zaznaczony był po środku rozwidlenia drogi asfaltowej i drogi, którą przyjechaliśmy z Warszewa. Na mapie wyglądało to tak, że nie ma różnicy, z której drogi będzie się do punktu dojeżdżać. Jako, że byliśmy już w Sąpach w sklepie, to stwierdziliśmy, że się nie cofniemy po tej samej trasie, a wskoczymy na asfalt i poszukamy z drugiej strony. I to była ta właściwa, tragiczna decyzja. Przez około 45 minut sześć osób(dołączył do nas jeszcze jeden rowerzysta) szukało punktu w terenie gęstym od zarośli, bagiennym i ogólnie rzecz biorąc trudno dostępnym. Jakieś jeziora, rzeczki, górki... Cieków wodnych pełno, skrzyżowań z przecinkami też, a opis punktu to "skrzyżowanie cieku z ścieżką". W końcu, po wielu trudach, podtopieniu butów w bagnie, pociętych przez gałęzie nosach, docieramy do 11. Okazuje się, że najwłaściwszą droga było odbicie z trasy z Warszewa na słabo widoczną polną ścieżkę. Z mapa się to niby zgadza, ale w praktyce... Trudny punkt, wiele osób go nie znalazło.

Na jedenastce humory po dluuuugim poszukiwaniu i straceniu prowadzenia w zaliczaniu kolejnych punktów poprawia widok uroczej obsługi punktu :) Pozdrawiam dziewczyny!!

Na 11 zaczęły się problemy, dojazd do 17 okazał się w naszym wydaniu czystą komedią. Zjeżdżamy ponownie do Sąp. Niby jest widoczna szlak do Mikołajek, potem Słobit i na punkt 17, ale wpadam na pomysł, ze nie będziemy ryzykować długiej, nierównej polnej drogi jak można nadrobić 4 km i piękną, szeroką, czarną szosą i przez Bady i Dębień dojechać do celu. Toteż tak robimy. O głupoto ludzka, o umyśle ograniczony!! Bije się w piersi współtowarzysze niedoli, gdyż to ja ujrzałem piękna szosę asfaltowa na mapie, szosę, która w rzeczywistości była TORAMI KOLEJOWYMI!!!! Oczywiście cofać się nie będziemy :) Wzdłuż torów do Bad, potem konsultacja z autochtonami i jej rezultat - jedziemy wskazaną polną drogą do Slobit. No... wreszcie asfalt, teraz kilka km i jesteśmy na 17. Suma sumarum nadrobiliśmy ładnych parę km. Tak odnośnie "asfaltu" do punktu 17. Tak złej drogi to ja w życiu nie widziałem. Nie było pół metra kwadratowego jednolitej i równej nawierzchni. Wyrwa na dziurze i koleiną pogania. Najfajniejsze jest to, że jak się dowiedzieliśmy od obsługi punktu, po tej drodze jeżdżą TIRY!!



Z siedemnastki na szesnastkę... I cyrku ciąg dalszy. Opuszczamy 17, mocno na pedały i jedziemy, jedziemy, jedziemy.... Zaraz, dlaczego mam słonce w oczy? Czyżbyśmy jechali prosto na południe??? Miejscowość Osiek??!! Tego nie ma na mapie. WYJECHALIŚMY ZA MAPĘ!!!! Rany :( Po drodze zgubiliśmy jeszcze Huberta i Tomka, jeden z nich miął wątpliwą przyjemność pogiąć widelec w rowerze. Zostało nas trzech - Piotr, Balon i ja. Dajemy na wsteczny i wracamy w okolice 17ki. Skręcamy w prawo i mamy przed sobą kilka kilometrów bruku. Nie, zła nazwa, MORDERCZEGO BRUKU. Nie dosyć, ze kocie łby, to jeszcze nierówne jak diabli, z błotem po bokach... Po prostu czysta porażka. Po 4 km takiej jazdy miąłem potworny kryzys. Zatrzymujemy się w sklepie w Gladyszach i robimy dluuuga przerwę. Trzeba zjeść 3 kanapki, 2 banany, zapić litrem płynów i generalnie ODPOCZĄĆ. Podczas postoju znajdują się Tomek i Hubert.

Teraz na 16 to już pięknie idzie. Tym razem żadnych objazdów, prosto skrótami do punktu. Skróty okazują się pięknie utwardzonymi glinianymi drogami, wiec prędkość nie schodzi poniżej 20 kmph. Zaliczamy 16 i od razu pędzimy na 19, po chwili już tam będąc. Teraz na 20.

Na 20 jedziemy jeszcze równym tempem, choć niektórzy zaczynają już lekko słabnąc. Praktycznie przed samym punktem Piotr łapie gumę. Wyciągam zapas.... dziurawy :) Trzeba załatać 2 dętki. Na punkcie dowiaduję się, że do 12 nie warto jechać przez las, lepiej objechać asfaltem na około. Tak tez robimy. Na drodze do 12 Piotrek łapie kryzys. Jeszcze zaliczamy ten punkt i dojeżdżamy do Starego Siedliska. Tutaj podejmujemy decyzję o rozłączeniu. Ja zostaję z Piotrem, będziemy po trochu wracać, Balon, Hubert i Tomek odskakują i jadą na własną rękę zaliczać co się jeszcze da.

Ze Starego Siedliska wyjeżdżamy z Piotrkiem po dłuższym odpoczynku. Dość szybko osiągamy 15 punkt. Był to chyba najciekawiej położony punkt zaliczony podczas rajdu - wyspa na środku małego stawu połączona z lądem ciekawym drewnianym mostkiem :) Dalej jedziemy do Młynar. Tutaj trzeba pogodzić się z faktami. Piotr ma definitywnie dosyć. Do mety jest jeszcze kilkadziesiąt kilometrów, a czasu tylko troszkę ponad 2 godziny. Chwila zastanowienia i Piotr zostaje na stacji benzynowej w Młynarach - przyjadę po niego samochodem po zakończeniu rajdu. Sam już wskakuje na rower i jadę na ostatni mój punkt - czwórkę. Po drodze spotykam rowerzystę z Wrocławia (niestety nie ma on żadnego związku z MuShellką i pl.rec.rowery). On też już myśli tylko o zaliczeniu 4ki i powrocie. Jedziemy razem. Co chwila zjazd i podjazd. I tak przez 20 km. Średnio co 3 km puchnę i tempo spada poniżej 16 kmph :(. Dojeżdżamy do 4. Stąd to już tylko kilka km i jesteśmy na mecie. Ogień w nogi i zjeżdżamy do Elbląga. Warto zauważyć, ze Elbląg leży na nizinie a myśmy zjeżdżali z wzgórz więc ogień w nogi i poniżej 40 kmph nie schodzimy :). Meta zostaje osiągnięta niewiele po 18.

Tak to mniej więcej wyglądało. Gdzieś tam jeszcze w trakcie rajdu urwałem nosek z pedału, Balon hamował na moim rowerze i zakończył to wspaniałym OTB, widzieliśmy stado saren, czaple, miasto-widmo i wiele innych ciekawych obrazków.... Generalnie było SUPER!!!

Tytułem podsumowania:
1. Chciałem zrobić 150 km. Zrobiłem 135 ale i tak jestem zadowolony. Tym bardziej, że trasa nie oszczędzała nam niespodzianek - pola (również przejazdy przez świeżo zaorane), bagna, chaszcze, bruk i niejednokrotnie niezły wiatr w oczy.
2. Miały być karty chipowe i "elektroniczne" zaliczanie punktów. Cos tam jednak nie wypaliło i były standardowo podbijane karty. Ale na KAŻDYM zaliczanym przeze mnie punkcie była obsada wiec nie było najmniejszego problemu.
3. Pozdrawiam wszystkich, z którymi jechałem, bądź których spotykałem na punktach.
4. Pozdrawiam Panny - obsadę punktu 11 :P
5. GENERALNIE JESTEM NIESAMOWICIE ZADOWOLONY i WYCZEKUJĘ NASTĘPNEGO HARPAGANU.

I to tyle relacji... spisane na dzień po rajdzie.

W skrócie:
Osiągnięte PK: 1 > 7 > 11 > 17 > 16 > 19 > 20 > 12 > 15 > 4, razem 10.
Zdobytych punktów wagowych: 33.
Dystans: 135,08 km
średnia: 19,2 km/h
Czas jazdy: 7h 02' 02''
V max: 52,9 km/h.

Autor: Krzysztof Tobias
Foto: Organizatorzy www.harpagan.gda.pl

Zobacz także

Opinie (3)

  • dziękujemy

    Na "zacytowanych" przez Ciebie zdjęciach (oprócz pierwszego) widzimy silną grupę elblążan oraz Jurka naszego pechowca. Serdeczne dzięki za docenienie naszych wysiłków. Moja relacja na ESR - www.bikerelblag.hg.pl

    • 0 0

  • super

    super extra itp.

    • 0 0

  • pierwsze zdjęcia

    a ten chlopak na pierwszym zdjeciu ktory jako pierwszy przemierza mostek to chyba straszny przystojniak!!!!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum