• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdańskie zawody Alleycat 2008

Łukasz Bolius [Grupa Rowerowa 3miasto]
2 lipca 2008 (artykuł sprzed 15 lat) 
aktualizacja: godz. 11:22 (2 lipca 2008)

Tegoroczny Alleycat w Gdańsku, odbył się tuż po uroczystości Wielkiego Przejazdu Rowerowego. Podczas gdy moi przyjaciele z Grupy Rowerowej Trójmiasto ruszyli na piknik, ja spróbowałem moich sił w "zawodach kurierów rowerowych".



Nazwa Alleycat (ang. kot uliczny) to rodzaj zawodów rowerowych organizowanych na terenie miasta odbywających się w normalnym ruchu miejskim. Pierwszy raz nazwę "alleycat" dla tego typu wyścigów użyto w Toronto w 1986 roku. Zasady zawodów są banalne: Wygrywa osoba, która zaliczy wszystkie zadania w jak najszybszym czasie.

Start

I stało się. O godzinie 14.15 dostaliśmy tzw."manifesty", czyli kartki z nazwami miejsc lub ulic, a tam konkretne zadania do zrobienia. Następnie 2-3 minuty na "lookniecie", gdzie jechać i w jakiej kolejności, po czym w drogę... W tej edycji wystartowałem wraz z kolegą - Szakiem

Pierwszym zadaniem było sprawdzenie, o której godzinie odjeżdża pierwszy tramwaj linii nr 6 do Gdańska spod pętli tramwajowej we Wrzeszczu. Większość postanowiła ruszyć chodnikiem lub ulicą Wojska Polskiego zgodnie z ruchem prawostronnym. My natomiast, żeby nie tracić czasu ruszyliśmy podobnie jak w zeszłym roku... (wolę nie kończyć tej myśli na forum).

Na przystanek wpadliśmy większą grupą, ale jako pierwsi do drugiego punktu wystartowałem ja i Szak. Niestety w tym miejscu odpadł już jeden uczestnik - Michał Dargacz łapiąc po drodze kapcia ;-/ Gnając ile sił w nogach ul.Grunwaldzką dojechaliśmy do drugiego punktu jakim był dworzec PKP we Wrzeszczu. Tu naszym zadaniem było policzenie stojaków rowerowych. Trzecie zadanie zaś, polegało na sprawdzeniu, w którym roku powstał budynek UG wydziału Chemii na ulicy Sobieskiego. Czwarte można by powiedzieć półmetkowe zadanie to doszukanie się nazwy premierowego przedstawienia dnia 1 czerwca w Operze Bałtyckiej. Uff, poszło całkiem, całkiem... Spod Opery trzeba było się przedostać do Gdańska Głównego, a dokładnie w okolice Wielkiego Młyna, gdzie czekał sobie pewien "gość", który dawał pieczątki. Do tej pory wszystko szło gładko, miło i przyjemnie....

...jednak jak mówi przysłowie "wszystko co piękne, szybko się kończy". Po chwili, gdy na Targu Rybnym trzeba było znowu policzyć stojaki rowerowe; załapaliśmy "zoonka". Szukaliśmy bez rezultatu, pytaliśmy ludzi i nikt nic nie widział, nikt o niczym nie wiedział. W pewnym momencie zrobiła się nas nawet większa grupa "Alleycatowców". Postanowiliśmy dłużej nie czekać bo nasza przewaga stopniała, wpisaliśmy że ich po prostu "nie ma" (później okazało się, że gdzieś tam były. Ruszyliśmy jak zwykle jak dwa harty ulicą Jana z Kolna aby dotrzeć do budynku Poczty Polskiej przy ul. Kościuszki aby.. no właśnie. Z powodu źle sformułowanego pytania, do końca nie było wiadomo co autor miał na myśli. Pytanie było tak podane, że mogło chodzić zarówno o godziny otwarcia, czas pracy poczty, jak i numer budynku. Zatem znowu kłopot. Ale trudno, pojechaliśmy dalej.

Następnym celem było przedostanie się na ulicę Startową. Tutaj jednak zrobiłem mały błąd, a może i nie taki mały, gdyż trochę nadłożyliśmy drogi. Ale gdy już dotarliśmy pojawił się kolejny problem. Otóż na tej ulicy było pytanie dotyczące sklepu i to było proste, ale była też druga część pytania. Trzeba było znaleźć budynek, którego numer wychodził z zadania matematycznego, w którym trzeba było użyć liczby zapisanych stojaków rowerowych przy Targu Rybnym. Fakt, że my mieliśmy wpisane 0 ale z samego zadania nie mogliśmy wywnioskować czy w zadaniu są przecinki, połówki liczb, mnożenie i jeszcze jakieś tam inne rzeczy. Jeszcze bym zrozumiał, że ja jako student AWFiS wiedzą ścisłą nie błyszczę, ale Andrzej (czyt. Szak) to "mózg" z Polibudy. W każdym razie nic nie wskóraliśmy, dlatego ruszyliśmy dalej, co by nie tracić więcej czasu.

Kolejnym zadaniem chyba już siódmym było bodajże wpisanie, jak nazywa się kawiarnia przy ulicy Pomorskiej. Kolejna zagadka przed metą polegała na zliczeniu okien w wieżyczkach Katedry Oliwskiej, co poszło nam dość szybko. Po ostatnim zadaniu udaliśmy się ku mecie, która znajdowała się w tym samym miejscu co start. Gdy wpadliśmy na linię mety okazało się, że jednak nie jesteśmy pierwsi. Kolejne minuty spędziliśmy na oczekiwaniu na wynik. Oczywiście nie obeszło się bez punktów karnych, a to odjęcie 10 minut za każdy błąd! Ostatecznie reasumując wszystkie potyczki zajęliśmy 4 i 5 miejsce ( podobnie jak w ubiegłym roku).

Podsumowanie

Imprezy tego typu bardzo mi się podobają. Adrenalina, ryzyko i to "czubowanie" po mieście, to jest to, co mnie pociąga w tych startach. Szkoda tylko, że raz w roku można się na czymś takim pobawić. Mam tylko jedną małą uwagę. Formuła jaka była w poprzednim roku była jakby tu powiedzieć, bardziej sprawiedliwa. Otóż w ubiegłym roku trzeba było jeździć do różnych miejsc i zbierać pieczątki wraz z podaną godziną przyjazdu. W tym roku prawie wszystkie punkty z wyjątkiem tego przy Wielkim Młynie można było załatwić na telefon. Nie chcę w ten sposób czegoś sugerować, ale tamta formuła lepiej się sprawdzała nie tylko według mnie. Przy okazji chciałbym pogratulować wszystkim uczestnikom i pierwszej trójce.

A za rok jak tylko będę mógł, to na pewno wystartuje :P
Łukasz Bolius [Grupa Rowerowa 3miasto]

Opinie (7) 3 zablokowane

  • No nie wystarczyło tylko "depnąc" na pedał; )

    ale i ruszyć nieco makówkę. Popieram autora relacji, że dobrze byłoby gdyby w przyszłych edycjach przywrócono tradycyjne pieczątki, a zadania dobierano dla wszystkich, a nie dla "zdolnych matematycznie" ;)))
    ps. Ja też miałem niezłą łamigłowkę, przez co straciłem niepotrzebne punkty. A szkoda ;-/

    • 0 0

  • Tutaj..

    ....właśnie nie chodziło o depniecie na pedał:).Zresztą wszyscy zainteresowani wiedzą o co chodzi:P - "dzieci nie róbcie tego w domu"

    • 0 0

  • Hmmm...

    No właśnie jak co roku jest przejazd, tak co roku my organizujemy "masowy" piknik, chyba w przyszłym roku i ja spróbuję mych sił w Alleycat, gdyż bardzo lubię tego typu imprezy, gdzie nie ma aż takiej gonitwy "na łeb na szyję" jak na maratonach, owszem jest jakaś czasówka, ale największą frajdą są zadania do zrobienia. Jest w tym coś zbliżonego do Harpagana, jednak w zupełnie mniejszej skali. Starkowałem kiedyś w czymś podobnym, za czasów pobytu we Francji, jednak tam wiele zadań tyczyło sie chociażby zabytków w mieście, co przyczyniało się do poszerzenia wiedzy z turystycznej o danej miejscowości.
    ps. Bolek, ale narobiłeś mi smaka ;)

    • 0 0

  • No to bede miał jeszcze większą konkurencje :).A co do gnania "na łeb na szyje" to zależy o kogo chodzi :P. Takiej zadymy to my nawet na wyścigach nie robimy.

    • 0 0

  • kompromis

    A może, żeby był kompromis i nie dało się załatwić zadań "na telefon" połączyć rozwiązanie zadań z pieczątkami, wtedy na pewno byłoby sprawiedliwie, a do tego liczyłaby się nie tylko praca nóg, ale i głowy :)

    • 0 0

  • to też jest całkiem dobry pomysł, godny uwagi:)

    • 0 0

  • Super!!!

    Fajna zabawa,brałam udział jak była rocznica przejazdu rowerowego ,a Alleycat uważam z świetny pomysł,łączy on to co lubimy ,czyli jazdę na rowerze i do tego adrenalinę podczas konkursu.Gdzie,co i jak,jak czytać tą mapę,a gdzie ta ulica może być? Naprawdę świetna sprawa,dlatego wszystkich chętnie zapraszam do spróbowania.A organizator niech sam przeleci trase jako laik i sprawdzi czy tak jak w artykule są tam jakieś widoczne stojaki...Mimo to szacuneczek dla organizatora.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Dni testowe w promotocykle chwaszczyno

dni otwarte

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum