• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

BikeOrient - rowerowa impreza na orientację

Tomasz Bagrowski
6 lipca 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 

BikeOrient jest dla każdego, kto posiada rower. Tym razem impreza odbyła się 27 czerwca w Ręcznie w bardzo malowniczych okolicach środkowej Pilicy. To impreza na orientację, w której każdy może obrać swoją strategię - takie było moje założenie.



Poza rywalizacją jest to świetna zabawa i okazja do poznawania nowych osób o podobnych zainteresowaniach. Można pojechać dla zabawy po kilka punktów kontrolnych (PK), ale można i pokusić się o puchar, ale tu już niezbędne jest zdobycie wszystkich punktów i to w jak najlepszym czasie. Czasu jest sporo, nawet na spokojne zdobycie wszystkich punktów, o ile pojedzie się świetnie nawigacyjnie :)

Ze względu na dość piaszczysty i terenowy charakter tej imprezy zalecany jest rower z szerokimi oponami, a czasami nawet amfibia. Ja jednak, jako jedyny zdecydowałem się na rower typu ostre koło, na szosowych oponach.

Do bazy noclegowej i miejsca startu w Ręcznie dojechałem o 5:30, z Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie podwiozła mnie PKP. Wszystko jeszcze spało, wyjechałem więc na miasto, ale wszystko było pozamykane, poza stacją benzynową. Około 6 zaczęły wychodzić pierwsze osoby sprawdzić swoje rowery, przy okazji skorzystałem z życzliwości jednego ze startujących i dopompowałem koła do 7 atmosfer i od razu zaczęło się lepiej jeździć :)



Przed startem:
Start przewidziany był o 9, ale jeszcze wcześniej spotkanie organizacyjne o 8:40, wszystko to jednak opóźniło się o 10 minut, bo ludziom nie chciało się za wcześnie wychodzić z ciepłych pokojów, widząc że za oknem od godziny pada deszcz, a momentami nawet leje. Niektórzy nawet wspominali coś o rezygnacji ze startu, jednak najwyraźniej dawka energii, dostarczona poprzez makaron na śniadanie, pobudziła wyobraźnię i pozytywne myślenie, bo w końcu wszyscy wyruszyli w trasę bez względu na pogodę.

Moja strategia:
Pierwszą pętlę zaplanowałem sobie wg następujących PK: 9, 7, 4, 2, 6, 5, 10, 8, 3, 1... i dokładnie planu się trzymałem poza tym, że odpuściłem sobie punkt nr 10, ale o tym później. Najważniejsze, że aby wyruszyć na drugą pętlę nie trzeba zaliczać wszystkich punktów, wystarczyłby co najmniej jeden.

Na PK 9, "teren poszukiwań węgla brunatnego - dół" - w strugach deszczu uderzyłem okrężną drogą, bo szosą przez Łęki Szlacheckie. Byłem tam pierwszy z tych, którzy obrali ten sam kierunek, wszak kolejność zdobywania jest dowolna.

Na PK 7 też byłbym pierwszy, gdyby nie drobne problemy nawigacyjne i postój w lesie na jagody, a co. Trochę dłużej zostałem przy tym punkcie popatrzeć, jak brać rowerowa przedziera się z rowerami na ramieniu przez bagna, jednak spora wilgoć i watahy owadów utrudniały mi zrobienie dobrego zdjęcia. Nawet nie zauważyłem, jak i kiedy straciłem na tym punkcie swoją tylną lampkę.

Na PK 4, "prawy brzeg strumienia" (gdzieś w samym środku pokrzyw). Na ten punkt wyruszyłem niepotrzebnie okrężną drogą, ale tak to już jest gdy się człowiek nastawia na jak najwięcej asfaltów, gdy tymczasem skalno-kamienisto-błotną drogą jechało się prawie tak szybko jak na asfalcie. Mijając kolejne osoby z ogromnym impetem uderzyłem w wystającą ostrą skałę, ale bez przykrych konsekwencji... tylko dzięki dobrze dopompowanym kołom. Punkt kontrolny świetnie schowany w gęstych zaroślach, jednak im więcej osób go odnalazło, tym łatwiej mieli następni.

W zdobyciu PK 2, "wał wydmowy - przy ścieżce" - najtrudniejsze było wyjechanie z czwórki. W tym spacerku towarzyszyła mi przypadkowa uczestniczka imprezy. Na asfalcie dogoniłem, a w zasadzie to minąłem koleżankę z drużyny Bikestats.pl. Mieliśmy się spotkać przy dwójce, ale pobłądziła, a ja dłużej czekać nie mogłem.

PK 6, "prawy brzeg Pilicy" (oczywiście zdecydowana większość nadjeżdżała od lewego brzegu). Okazał się najłatwiejszym (w moim przypadku) punktem jeśli chodzi o nawigację, jednak mimo to, nie był to łatwy punkt do zdobycia, bo trzeba było pokonać rzekę o szerokości około 50 metrów. Na szczęście głębokość nie przekraczała pasa u mnie nawet go nie sięgała. Mimo straty sporej ilości czasu opłacało się zdjąć buty - masaż stóp gratis :) ... po drugiej stronie poza punktem kontrolnym czekał także punkt żywieniowy i fotograf.

Na PK 5, "kępa drzew w kształcie okręgu". Dojechać nie było trudno (pomijając wszechobecne piachy), jednak mały błąd spowodował u mnie ogromne straty czasu, no i sił, ale nie narzekam. Kilka dodatkowych kilometrów. Na uwagę zasługuje kładka w pobliżu tego punktu jak i polne ścieżki prowadzące do / z punktu. Przy kładce kolejni fotografowie, w tym jednego trochę znałem, więc opowiedział mi o pustyni na PK 10. Pustynia? - zapytałem - przecież tam jest las. W międzyczasie dojechała wcześniej wspomniana koleżanka, Asica. Jej także nie chce się jechać na PK 10, więc postanowione, jedziemy razem...

Na PK 8 bez większych problemów nawigacyjnych, a tak przy okazji zaliczyliśmy jedną premię górską gratis. Skoro kręciło się tam tyle osób, to musiał być tam PK... a nie, oni po prostu błądzili i szukali. Punkt kontrolny był na kolejnym widocznym już odsłoniętym wzniesieniu - ładne widoki.

Na PK 3, "Diabla Góra - pomnik". Asica początkowo jechać nie chciała na ten punkt, ale dała się namówić... bardzo fajne podjazdy, chyba nikt nie żałuje, że tam pojechał :)

PK 1 - to gospodarstwo agroturystyczne, które było jednym ze sponsorów nagród. Znowu niezbędne było zanurzenie się w wodzie, aby zdobyć punkt, jednak tym razem już bez zdejmowania butów i z rowerem nad głową, bo wody do pasa... chociaż w zasadzie zależało to od wzrostu uczestnika. Jedną z pułapek było ostatnie 2 metry od brzegu, od strony gospodarstwa, gdzie było znacznie głębiej. Aby uniknąć pułapki wystarczyło przejść kilka metrów wzdłuż nurtu rzeki (ominąć powalone drzewo) i wyjść na trawę z suchym pampersem. Nie zauważyłem, aby ktoś poza mną wpadł na to :)
"Gosp. agroturystyczne - lewy brzeg Pilicy" - tymczasem zawodnicy pojawiali się od strony prawego brzegu.

Nastał czas, aby pojechać do bazy po nową mapę, na drugą pętlę. Kolejne punkty kontrolne były usytuowane na południe od Ręczna. W bazie krótka regeneracja, uzupełnianie zapasów planowanie dalszej przygody oraz motywowanie tych, którym już się nie chciało. Dla mnie najcenniejsze było spojrzenie twórcy trasy na wieść, że zdobyłem na ostrym kole 9 z 10 punktów kontrolnych... dodam tylko, że towarzyszyło temu przejechanych 100 km.
Druga pętla to 9 punktów kontrolnych, z czego zdobyłem tylko 4 chociaż równie dobrze mogło być 7 (w sumie 16 - byłby przyzwoity wynik), a było to pokrótce tak...

PK 16 razem z koleżanką odnajdujemy bez najmniejszego problemu. Jakoś słabo widoczne resztki dawnego kamieniołomu - "dawny kamieniołom piaskowca - przy ścieżce".

PK 14, "skrzyżowanie przecinki ze strumieniem" - bez większych problemów nawigacyjnych, ale noga zaczyna słabiej zapodawać. Jak zwykle tracę kontakt wzrokowy z Asicą, aby spełnić swoje podstawowe założenie co najmniej jednego zdjęcia z każdego PK.

PK 17, "kładka na Pilicy" - jako jeden z baaaardzo nielicznych decyduję się zdobyć ten punkt pocinając bocznym asfaltem. Same zalety... poza znaczą utratą czasu i sił. Najzwyczajniej nie potrafiłem przejść przez tą kładkę razem z rowerem, a nawet i bez roweru miałem niezłego stracha. Może bloki za bardzo wystają z moich butów? Jedynym ratunkiem był dla mnie mostek, kilkaset metrów na północ od kładki. Zanim jednak przebiłem się przez tamte piachy niczym plaża w Chałupach, Asica zaliczyła PK 12 i 17, zajeżdżając do niego główną szosą. Nasze spotkanie uznałem za znak, że dalej powinniśmy jechać razem łącząc siły.



PK 11, był na "wyciągnięcie ręki", jednak wszystkie 3 drogi, które zbadałem, były zbyt zapiaszczone, jak na moją nadszarpniętą kondycję. Może na początku BO przejechałbym którąś z tych dróg (bokami), ale nie tym razem. Wskoczyłem więc na szosę w kierunku najbardziej odległego od bazy punktu.

PK 13, "dawny szyb solny - koniec ścieżki" - był stosunkowo łatwym nawigacyjnie punktem... kiedy do niego dojeżdżałem, widziałem sporo zawodników. Spora grupa rowerzystów właśnie stamtąd wracała, co sprawiało wrażenie banalnego punktu, ot pojechać, przybić i wracać... nic bardziej mylnego. Chodziłem tam z pół godziny zanim ten punkt znalazłem, a gdybym nie znalazł... szukałbym dłużej, może nawet do teraz ;) ... nie miałem zamiaru wracać bez tego łupu. Cały czas nikt w pobliżu się już nie pojawiał. Było po godzinie 19 gdy stamtąd wyruszałem i chyba ze spokojem mogę stwierdzić, że nikt po mnie tam już nie dojechał.

PK 15 i PK 18 w chwili startu na drugą pętlę skreśliłem ze swojej listy życzeń ze względu na ograniczone zasoby czasu.

PK 12 postanowiłem odwiedzić, gdy spoglądając na zegarek odkryłem 10-15 minut zapasu czasu. Błąd, pośpiech, skręciłem w nieodpowiednią drogę, a której końcu nie mogło być PK, gdyż był on 1200 metrów na północ.

PK 19 nie odwiedziłem ze względu na brak czasu, nie przejąłem się tym jednak zbytnio, bo wiedziałem, że następnego dnia na spokojnie odwiedzimy te okolice. Najważniejsza była świetna zabawa na trasie rajdu, przez cały dzień :) Ciężko spotkać w jednym miejscu tylu sympatycznych ludzi, ale jak widać, jest to możliwe.



Nieoficjalnie dowiedziałem się, że wygrałem konkurencję na najwęższe opony (bez nagród). Poza tym trafiła mi się mapa dla członka najliczniejszej drużyny - Bikestats.pl ... no i już tradycyjnie przyfarciło mi się w losowaniu nagród dla wszystkich uczestników BikeOrient - tym razem trafił mi się preparat do konserwacji łańcucha od Motul, czyli jednego ze sponsorów. Generalnie brawa dla sponsorów, bo dzięki nim w zasadzie nikt nie odjechał z tej wspaniałej imprezy z pustymi rękoma... co najwyżej z pustym żołądkiem, bo kucharce jakoś bardzo się spieszyło, aby zamknąć stołówkę, tak że ledwo zjadłem kolację, mimo iż z kuponem na jedzenie udałem się zaraz po przybyciu na metę. Sytuację nieco uratowało ognisko z kiełbaskami (hmm, kiełbasek mogłoby być więcej), jednak myślę, że ten drobiazg można by poprawić za rok, bo poza tym już chyba nic się nie da poprawić :)

W sumie na BikeOrient przejechałem 161 km (+40 km rano przed startem).
Zdjęć 120, ale to zaledwie kropla w morzu pozostałych fotografów.
Wszystkie moje zdjęcia zamieszczone są na Trójmiejskim Portalu Turystyki RwM.
Linki do zdjęć pozostałych fotografów, jak i do relacji innych uczestników na stronie organizatora imprezy BikeOrient

Impreza odbywa się co roku już od 3 lat, więc chyba można zaprosić na kolejną edycję świetnej zabawy...

Więcej zdjęć znajdziecie na
Portalu Turystycznym RwM
Tomasz Bagrowski

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (5)

  • Brawo ! (4)

    Dla chcącego nic trudnego,
    Najważniejsza jest dobra strategia, reszta jest do osiągnięcia.
    Jeśli masz wizję i cel, to zpewnością go osiągniesz!

    • 3 0

    • dzięki :) (3)

      W sumie do PK 6 trzymałem kontakt wzrokowy z czołówką i po cichu liczyłem na zaliczenie całości... jednak błędy przy zaliczeniu PK 5 tak mnie podłamały... no i pochłonęły spore zapasu sił (i czasu), że zaczynałem weryfikować swoje założenia strategiczne... później na dodatek zwolniłem, aby potowarzyszyć koleżance, po prosu odpuściłem - skoncentrowałem się na dobrej zabawie, a nie na wyścigu :)

      • 0 0

      • Dobrze, że odróżniasz zabawę i przyjemności od życiowych celów... (2)

        Dążenie "po trupach do celu" nie jest właściwym rozwiązaniem. Teraz skoro znasz już teren i wiesz czego można mniej wiecej spodziewać się na kolejnych imprezach tego typu być może dobierzesz sobie partnera lub partnerkę? W końcu co dwie głowy, to nie jedna ;)

        • 0 0

        • kobiety... (1)

          taki kobiety to produkt zbyt deficytowy... już prędzej wybiorę się innym rowerem (mtb) w celu przejechania całej trasy... ach ta ambicja... no, ale nie zapominając o dobrej zabawie :)

          • 0 0

          • Jak będziesz jechał na kolejny, daj znać...

            ... jeśli będę mógł z pewnością też bym się zabrał.
            Pozdrower

            • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum