• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

BikeMaraton, Puck (2003.07.05)

7 lipca 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
W lidze bB dużą zaletą jest fakt, że zaraz po skończeniu maratonu można dowiedzieć się o orientacyjna pozycję, tutaj (na maratonie w Pucku) niestety zawiodłem się i nie uzyskałem takiej informacji.

Trasa to w większości drogi gruntowe, leśne, szutry i piaski. Trasa bardzo płaska i szybka. Największą pomyłką i karygodnym wykroczeniem organizatorów okazało się przeprowadzenie dużej pętli kilka kilometrów przez plaże, brzegiem morza. Napędy odmawiały posłuszeństwa, liczniki stawały i ogólnie słona woda powodowała trwały negatywny wpływ na podzespoły rowerów. Tutaj do przodu poszły osoby lekkie oraz jadące na bardzo szerokich oponach, które nie zapadały się w mokrym piasku. Dodatkowo skręt z plaży na "suchy ląd" nie był oznaczony żadnymi tabliczkami. Zawodnik jadący przede mną próbował przejechać ujście rzeki w Dąbkach. Przednie koło wpadło mu wgłęb a on fiknął kozła prosto do wody. Cały się zamoczył. Ja częściowo mokry już od jazdy wzdłuż brzegu próbowałem przejść z rowerem na głową, zamoczyłem się po pas, a po przejściu rzeki okazało się, że zupełnie niepotrzebnie to zrobiłem, bo trasa odbijała w prawo w kierunku lasku, którędy wiodła dalej trasa.

"Zabawy" ze słoną wodą przypłaciłem najprawdopodobniej wkładem suportu (do wymiany), który wydaje mi się, że się zatarł, w każdym razie coś mi (nie tylko mnie) w nim przeskakuje oraz łasuchem, który na wskutek słonej wody i piasku najprawdopodobniej będzie się nadawał do wymiany (wyciągnięcie i zużycie) nie wspomnę już osób, które wyprzedzały mnie podczas gdy ja bezsilnie próbowałem jechac po tym piachu :-( zapadając się co rusz. Ciekawe ile osób przypłaci długi dystans sięgnięciem do portfela. Załoga, z którą ostatnio jeżdżę na maratony to dość mocna (niezmienna) ekipa: Łukasz, Kosa i ja, w każdym razie jest wesoło i dajemy czadu.



Start honorowy miał być dojazdem do startu ostrego i wcześniej miało nie być wyprzedzania. Oczywiście było to z góry skazane na niepowodzenie. I stawko bardzo się tasowała podczas startu. Wyścig początek swój miał po asfalcie, którym wyjeżdżaliśmy z miasta. Startowało koło 600 osób. Startowałem z okolic 30-40 miejsca i jak tylko stawka ruszyła prędkość do przynajmniej 6 kilometra trasy wynosiła powyżej 30-35 km/h. Normalnie wyścig szosowy. Potem wjeżdżało się na dość specyficzny odcinek wąski, błotnisty i techniczny. Tutaj stawka się zdecydowanie rozbiła gdyż czołówka mogła wykorzystać zdobyte czołowe pozycje i oddalać się, gdyż osoby o mniejszych zdolnościach technicznych dużej parze w nogach lub przygotowaniu tylko szosowym skutecznie zwalniały na tym odcinku pozostałych. Nie wiem jak to wyglądało w trzeciej pięćdziesiątce i kolejnych, ale pierwszą setkę rozbiło to przynajmniej na dwie grupy.



Potem w zasadzie na zmianę trasa prowadziła po ścieżkach leśnych, szutrowych polnych drogach czasami zaglądała na odcinki asfaltowe. Na trasie był jeden konkretny podjazd, na którym rowery były podprowadzane. Potem w pamięć zapadły mi nierówne płyty i początek piasku. Tutaj jeszcze cały czas wyprzedzałem i znajdowałem się w okolicach 67 pozycji w open (dane szacunkowe, zgodne z informacjami od osób asystujących wyścigowi). Niestety wspomniany kilkukilometrowy odcinek po piasku zabił moje chęci, najpierw okazało się, że chyba jestem za ciężki i po prostu się zapadam potem, że licznik przestał działać a następnie cały napęd zaczął zgrzytać, woda wymyła smar i napęd zaczął wariować. W efekcie około 15-20 osób mnie wyprzedziło i moje oczekiwania jakiegoś niezłego miejsca już zupełnie siadły.

Kolejny etap po piasku plaży i okazuje się, że o trochę wyprzedzam ludzi, którzy musieli widać jechać na krótki dystans, w sumie nie tak bardzo krótki chyba. Na mecie niektórzy mówili coś o 70 km na krótkim, podczas gdy długi miał około 100 km. Powrót był dość ciężki, łańcuch rzęził mi strasznie, co źle wpływało na morale, ale siły były, więc ciągnąłem. Przerzutki zapchane piachem, również miały niejakie problemy z precyzją, co poprawiło się dopiero po bufecie gdzie pół butelki wody wykorzystałem na przepłukanie trybów z piasku.



W końcowych 35 kilometrach jechałem w Michałem z Warszawy, w podobnym tempie mijając się i jadąc czasami razem. Na pewnych odcinkach on mnie zostawiał z tyłu potem było odwrotnie. Na odcinku powrotnym, jakieś 8 km od mety, ponownie jadąc po odcinku błotnym widziałem zmagania ludzi z technicznymi odcinkami. Kończyły się lądowaniami w błocie i przekleństwami. Na tym odcinku zacząłem jechać troszkę szybciej znów nabierając tempa i ochoty a Michał został gdzieś z tyłu. Potem jednak doszedł mnie i na końcu wyprzedził. Nie miałem już ochoty się z nim ścigać a ciało całe miałem obolałe jeszcze od wywrotki w Gdyni (a dochodziło zmęczenie i nerwy związane z tym maratonem) wiec odpuściłem. Musze jeszcze dodać, że ostatnie 5 kilometrów do mety jechaliśmy już w ulewnym deszczu. Potem trzeba było jeszcze przejechać do Pucka kolejne 5 km w deszczu. Kilkukrotnie mało co nie zostaliśmy zdmuchnięci z jezdni przez kierowców wariatów. Jakiś czas później, gdy wracaliśmy już samochodem do trójmiasta widzieliśmy zapewne jednego z nich na poboczu. Samochód wypadł z trasy i zapewne koziołkował. Znajdował się w takiej odległości od jezdni, że na pewno miał nadmierną prędkość (było to ok. 5 km za Puckiem).



Na metę dojechałem przemoczony, zziębnięty i głodny. Niestety nie było żadnego ciepłego poczęstunku ani herbaty, co było by miłe i zdecydowanie przydałoby się. Na szczęście zapobiegawczo miałem ze sobą w samochodzie ręcznik oraz suche, ciepłe ubranie na zmianę. Wraz z Łukaszem i znajomymi poczekaliśmy na Kosę i w chwilę po jego przyjeździe ewakuowaliśmy się z Pucka. Ponieważ licznik nie działał mogę tylko podać orientacyjny czas, jaki zabrało mi zrobienie dużej pętli 4:35 minut oraz iż prędkość maksymalna, którą mój licznik zdążył zanotować to ok. 50 km/h a średnia na 50 km to ok. 22 km/h.
Oficjalne wyniki zapewne wkrótce ( za kilka dni) na stronach organizatora. (http://www.bikemaraton.pl) Wiem tylko, że w dużym maratonie zwycięzcą został Banach - czyli nasz trójmiejski lider. Wśród uczestników zobaczyć można było stałą ekipę "naszych zawodników": Jaromir, Robert Z., Marek R., Euzebiusz. S., Sławek "Slasz", Aga, Ania, Janusz, Jaras, Kosa, Łukasz, Jarek, Diablo, Sałamachowie (ojciec z synem) oraz inni, których nie jestem w stanie wymienić z imienia i nazwiska.

Podsumowanie: Elita trójmiasta przyjechała i skopała przynajmniej kilkadziesiąt tyłków :-) Kolejny planowany start to Danielki. Mam nadzieję, że do zobaczenia tam !!

Z ostatniej chwili: 22:22 08/08/2003 Sopot
Właśnie zobaczyłem wyniki. Sa na stronie BM. Jestem 25 w elite a 46 w open. Jest dużo lepiej niż myślałem. Czas: 4:31:58 Wkład suportu jutro do wymiany, łańcuch chyba przeżyje. Co do narzekań na plaże, podtrzymuję opinię, bo to nie był najlepszy pomysł, ale na szczęście nie poniosłem większych strat a rowerek od niedzieli świecił się caly porządnie oczyszczony i nasmarowany. Jest OK Nastepny maraton BM w 3M proponuję wytyczyć w Gdańsku lub Sopocie....
Do zobaczenia na Danielkach

tekst: Piotr "Peter" Leczycki
strona WWW Autora: http://rowery.awinet.pl
foto: Maciej Łuczycki / www.bikeworld.pl


Opinie (28)

  • TRAGEDIA!!!

    ODCINEK PLAŻY, MAKABRA, WSZEDZIE PIASEK W AMORZE, STERACH, SUPORCIE, W PIASTACH, POPROSTU WSZEDZIE, ZEBATKI W KORBIE TAK MI SIE STARŁY PO TYM MARATONIE ZE SA KOMPLETNIE DO WYMIANY, ŁAŃCUCH ZARDZEWIAL OD SOLI, CZEKAM TYLKO AŻ SÓL MOJĄ RAMĘ ZNISZCZY

    • 0 0

  • 8km mordęgi

    Trzeba szczerze powiedziec ze to najgorzej zroragnizowany bikemaraton w tym roku. Trasa jest oczywiscie kwestia gustu, ale osobom ktore same sie sponsoruja napewno nie przypadala do gustu plaza (8km), wiem od organizatorow ze byly spore problemy z wyznaczeniem tych dwoch petli, a meta na rynku w Pucku byla niemozliwa poniewaz nie bylo zgody na przjazd wyscigu drugi raz przez droge Reda-Władysławowo. Jednak najwiekszym defektem bylo dlamnie to ze na dlugim dystansie byly tylko trzy bufety i to dokladnie te same co na malym, w pewnym momencie myslalem ze stane i zaczne pic wode z kałuży. Nie wiem ile miala mala petla ale dluga miala dokalnie 100km (od startu na rynku w Pucku).

    • 0 0

  • Rewelacja

    Dla mnie najlepszy maraton , plaża de best .No moze nie dla roweru :).Super długi 99 km odcinek miodzio .Zapraszam na relacje .No i udało mi się w końcu objechać pare osób .Troche chaotycznie piszę ale jeszcze nie ochłonełem .
    www.bikereuzo.topnet.pl

    • 0 0

  • wielki ZEB

    jeżeli objechanie (w końcu...) gdzieczyny (Agi) uważasz za wielki wyczyn godny odnotowania na własnym www to dla mnie jesteś zwykly cienias, kiepszczak, leszcz i lamer (i nie masz jajek). tyle.

    • 0 0

  • Mała pętla

    Widzę że wszyscy przedmówcy jechali duzą pętelkę. Ja jechałem małą, która nie była taka znowu mała.Liczniczek wskazał 75 km.

    Szkoda że nie swieciło słoneczko. Tydzień temu jak z kumplem objeżdżaliśmy "dużą" trafiliśmy na plażę nudystów... Niestety przedstawiciele płci brzydkiej byli w zdecydowanej większości więc salwowaliśmy się ucieczką w najbliższym możliwym miejscu :-)

    • 0 0

  • mala a a DUZA

    mala od rynku do rynku miala 80km, a duza 100.
    Czyli roznica wynosila tylko 20km. Dla mnie to troche dziwne.
    Druga sprawa to okazuje sie ze strzalki do oznaczenia trasy z napisem sa lepsze, jak ktos przekreci strzalke to napis jest do gory nogami i widac, bez napisu niektorzy dali sie nabrac i zamiast do Mechowa dali raz jeszcze do lasu. Ja pojechalem dobrze i na sile zabralem jeszcze jednego bikera za co mi potem dziekowal

    • 0 0

  • Hardcore

    No chlopaki dali popis z trasa :) chodzi glownie o mily odcinek po plazy!!! Nie byl to najszczesliwszy pomysl - sprzet nie zawiodl ale zestaw slonej wody z piaskiem daje dobre efekty - widac ze sol zrobila swoje, lancuch raczej do smietnika, piasty jakos sie kreca, amor to gruntownego czyszczenia!! Mialem jechac krotki dyst. ktory w sumie nie byl az taki krotki, ale z****iscie oznakowany zjad na krotki sprawil ze musialem jechac dlugi :) a zapasy mialem niestety na krotki!! Ale mimo to jestem zadowolony.

    • 0 0

  • Plaza raz jeszcze

    Dziwia mnie te wszystkie narzekania na odcinek po plazy. Owszem, mozna bylo sie zmeczyc, chociaz mnie bardziej doskwierala po prostu monotonia. Natomiast nie rozumiem tych tekstow o lancuchach do smieci itp. Moj rower po porzadnym umyciu woda po cisnieniem i przesmarowaniu dziala jak przedtem. Poza tym pomyslcie o wszystkich tych, ktorzy przyjechali z glebi Polski. Dla nich to musialo byc wspaniale przezycie. A jak ktos boi sie o zuzycie roweru to niech nie startuje i tyle.

    • 0 0

  • Rewelka

    ogólnie super !!!! – extrime w błocie, niespodziewane „wydłużenie” Mega do 77 km, doskonała organizacja i oznaczenie trasy, 3x szwedzki stół, dobra zabawa !!!

    • 0 0

  • Jeszcze raz plaża

    Ogólnie traska maratonu w pożądku...Tylko ta plaża.Qrwa zrobiłbym krzywdę gościowi który poprowadził trase maratonu brzegiem morza.Mogę się zgodzić z wypowiedzią poprzednika, że mogła to być atrakcja dla ludzi z np. Warszawki, ale nie dla mnie. Mieszkam 5 minut drogi od morza i nigdy mi do głowy nie przyszło ,że można jeździć rowerem górskim po plaży w strugach wody morskiej. Polecam wykręcić wkład suportowy i wylać stamtąd wodę morską. Warto też zajrzeć do piast. Moje strasznie trzeszczały przy kręceniu się...Pewnie wszyscy odbiorą mój tekst jako marudzenie... Tak marudzę !!! Bo ta plaża to był beznadziejny pomysł. Normalnie chciałem rzucić rower i wskoczyć do moża i się wykąpać !!! Ale szkoda by mi było miejsca , które sobie wywalczyłem... A tak wogóle to szkoda że jeszcze nie ma wyników na stronie www.bikemaraton.pl

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk

zawody / wyścigi

Cross Duathlon Gdańsk

89 zł
bieg, zawody / wyścigi

Znajdź trasę rowerową

Forum