• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

BikeMaraton "Kampinos Tour" Łomianki (18.04.2004)

23 kwietnia 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Po objeździe pojechaliśmy na naszą kwaterę, która mimo iż dość odległa: ok. 40 km od miejsca startu była przynajmniej niedroga (ok. 100 zł za całą ekipę, a mieliśmy do dyspozycji górę domku). Po znalezieniu tej "dziury" zaszyliśmy się w niej i wypiliśmy sobie jakieś piwko (-a) i skonsumowaliśmy sporą porcję makaronu z dodatkami (opakowanie spaghetti na 2 os. :-))

ZAKŁAD [ We wcześniejszym terminie na grupie dyskusyjnej podczas sporów na temat średniej na maratonie padła propozycja zakładu o zgrzewkę napoju energetycznego (Isostar, piwo, ...) Zakład miał dotyczyć średniej z jaką przejadę długi dystans - Łuki oznajmił, że jeśli przejadę trasę ze średnią powyżej 24 km/h to dostaję od niego zgrzewkę. ]

AKCJA GOLENIE LWA [ Na jednej z rowerowych grup dyskusyjnych pewnego razu pojawił się spór dotyczący dyskusyjnej sprawy golenia nóg. Niektórzy byli za, niektórzy przeciw. Osobiście jestem za, kolega Marek (Tyniec jr. z Krakowa) również - z kolei Aph3x i Atlas byli przeciw. Żartobliwie "umówione" było starcie "ścigantów" ;-) golących nogi z tymi "owłosionymi". A jakie były wyniki - będzie na końcu. ]



Niedziela. Poranek. Budzimy się z niechęcią. Na dworze zachmurzone, pada kapuśniaczek (słabiutki deszczyk) i ogólnie nie ma nastroju do wstawania. Na leżąco oglądamy uściski "Ptaszka" z "Gołotą" w porannej TV. Remis. Pora wstawać ale nikomu się nie chce. Dyskutujemy na temat zmiany opon na zmienione warunki pogodowe. Forsuję nie zmienianie opon na klocki - zostańmy przy semi slickach! Jeden z kolegów śpi nie słuchając dyskusji - on się tak nie bawi, nie ma semi slicków - tylko klockowe w swoim fulu i nie ma zamiaru ich zmieniać. Przyjechał towarzysko przejechać się ale w końcu spytany o zdanie mówi - nie zmieniać. No cóż, na taką trasę szkoda klocków.. po co one ;-)

Wszystko jak w zwolnionym tempie, pobudka, poranna toaleta, zbieranie rzeczy, przygotowywanie strojów, camelbacków, napojów, pora gotować makaron ... a czas leci normalnie i wkrótce okazuje się że czas nie gotować makaron tylko już powinno być PO śniadaniu. W pośpiechu zaczynamy się krzątać nabierając powoli coraz większej prędkości. Planowane dotarcie na start o 10 i przygotowanie do startu na spokojnie pozostaje teorią. W pośpiechu pakujemy się i wyruszamy, po 10 opuszczamy kwaterę....



Maraton

Na miejsce startu dojeżdżamy za 10:45, jeszcze powolne przedzieranie się samochodem przez spora liczbę rowerzystów, pieszych i innych spóźnialskich ;-) Z jednej strony niezbyt się chce jechać po tej płaskiej trasie, z drugiej z kolei, jak człowiek już dotarł to chciałby wypaść jak najlepiej. No i te zakłady... ;-)

10:50 OK, dotarliśmy: zdejmujemy rowery z dachu, sprawdzenie sprzętu, mocowanie numerków i chipów (tak, tym razem każdy obowiązkowo mocuje chip i będzie dokładny pomiar czasu) no i końcowe ubieranie się w ciuchy rowerowe. 8 minut okazuje się wystarczające no i próbujemy wbić się gdzieś na start. Zauważam Łukiego i zmieniamy dosłownie kilka słów powitania, bo za moment start. Początek zapchany, nie ma szans. Dwóch kolegów idzie na sam koniec, będą się jakoś przebijać. Sopot Killersi wbijają się w końcówce 1/3 ludzi na starcie. Wojtek jest kawałek bliżej, wchodził w drugą stronę. Ok, rower nad głowę i idę do niego. Stajemy, słyszę że start za 5 minut.. ufff zdążyłem zjeść spokojnie banana wepchniętego w ostatniej chwili do kieszeni koszulki.

START !!

...słyszę, ok, ale ruszam dopiero jakieś 30 sek później odpychając się na rowerze jak na hulajnodze. Zaczyna się wyprzedzanie kogo się da przed nami, jedziemy jeden za drugim i "kasujemy"... czołówki już nie widać ... odjechała w siną dal. Zasuwamy... płasko, po korzeniach, korzonkach, dziurach i piasku (i tak 80% dystansu). Po kolei wyprzedzamy kogo się da i jak się da. Na 20 km Wojtek zostaje gdzieś z tyłu, bo jak kolesia wyprzedziłem, tuż przed tym jak utknął w piachu. Niestety blokuje Wojtka i... więcej, aż do mety się już nie widzimy....



Mieliśmy lecieć razem i dawać na zmianach, obracam się, nie widzę go, i w zasadzie to ostatni raz gdy się oglądam. Trudno, jadę sam, przede mną cały czas jacyś ludzie 25-27-30-35-27 średnia cały czas koło 25.... Potem trochę błotka, jakiś koleś przede mną ledwo wyrabia, trudno... tu kiepsko z wyprzedzaniem - wąska ścieżka uniemożliwia sprawny manewr. Chwilę później, jak tylko jest możliwość rzucam "lewa" i jadę....

I tak w zasadzie prawie przez cały czas; co chwila mijam kogoś w koszulce lub spodenkach Legionu.... chyba rozdawali je ludziom, bo aż tyle by ich było ?? No, o.k. to niby ich teren ... ale cały czas nie widzę srebrnego Sid'a (Atlasa)Pierwsze kółko mijam rozjazd - prosto pętelka mała lub w lewo pojazd na kolejne pętle, ktoś rzuca 63... hmmm, poza pierwsza 50, więc nie mam szans gonić czołówki, ale daję w pedały ... drugie kółko walę w 75% z blatu, już mniej ludzi na trasie przede mną, można jechać szybciej, średnia się trochę podniosła, można jechać swoim tempem. Trasa taka sama ... Wjeżdżam na 3 kółko, ku__ znowu to samo .. :-/ Zaczyna mnie ogarniać przygnębienie, jadę sam, kumpel gdzieś z tyłu, trasa monotonna i plaska, znowu to samo, rzyg__ się chce! Zwalniam, ale jak zaczynam jechać 16km/h coś mnie zaczyna trafiać znowu wrzucam na blat i cisnę na pedały. [korzenie i dziury - na trasie tak mnie dawno plecy nie bolały i nie jechałem tyle na stojaka, ta trasa potrafi dać w kość - jest nudno (od połowy 2 kółka) i zaczynają mnie boleć plecy (tak od 3/4 pierwszego kółka]

No dobra, myślę trzeba dać czadu i to kółko pojechać już teraz jak najszybciej ...żeby zakończyć to jak tylko szybko się da!! [Po drodze bardzo fajnie dopingowali nas (ludzi na trasie) Alfer z jakąś ekipą bodajże "browerzystów" - chyba 30 innych osób po lewej stronie trasy na kawałku asfaltu. Dzięki, wielkie pozdrowienia!!]



Na trasie wyprzedzam kolejnego Legionistę, okazuje się potem ze Aphex'a, na trasie już mi się odwracać nie chciało... krzyczał, że chyba jedzie drugie, chyba trochę się zmęczył... Teraz nie wiem czy potem czy wcześniej wyprzedzając innego Legionistę, patrzę - srebrny SID.... aha Atlas, krzyczę coś w stylu "ooo srebrny Sid! Narka!" i jadę dalej...

Cisza, nie słyszę żeby ktoś mnie gonił, hmmm... albo się wypalił albo ma dosyć, przestało mu zależeć cisnę w pedałki żeby zakończyć ten koszmar, mam dosyć, dosyć tej płaskiej trasy, po co się tu pchałem.... nie chce mi się, ale jadę dalej. Nagle mija mnie gość w koszulce Legionu, którego wyprzedzałem wcześniej, ale był kawałek przed Atlasem... hmm, patrzę na licznik - to chyba jeszcze z 8 -9 kilometrów do końca. Spoko, niech sobie na razie pojedzie kawałek z przodu, będę go miał na oku a jak będzie 3 km do końca to robię finisz :-)

Mija minuta, kilka zakrętów, patrzę, robi się jaśniej... Zaraz, zaraz kończy się las.. o kur.... nie wiedziałem, że to koniec.. naciskam na pedały ale gościa puściłem za daleko.. według licznika jeszcze z dobre 7 km trasy powinno być przede mną... Na stojąco finiszuję ale gość już jest na mecie....

META

Staję sobie kawałek za linią mety i szukam okiem znajomych - patrzę na prawo a tam na trawie leży i ciężko dyszy zawodnik, który w ostatnim momencie mnie wyprzedził. Myślę sobie "oki doki" zobaczymy jak będzie na jakimś górskim maratonie i uśmiecham się do siebie :-)



Podchodzę spokojnym lekkim krokiem do kumpla, który był 35 na małym i podchodzę do Mareczka (mt_jr) i Agi z Krakowa. Rozmawiam z nimi i wymieniamy opinie dot. trasy. Chwilę później (5 minut) kolejna zawodniczka Born'a (Magda Balena) przyjeżdża i ... rozmowa o trasie ... słyszę dokładnie te same słowa, które chwilę wcześniej wyszły z moich ust jeśli chodzi o odczucia na trasie "rzy___ się chce" ;-) beczka!! Jakieś 11 minut później zjeżdża Wojtek (SK) a po minucie dojeżdżają jeszcze Legioniści - Aphex i Atlas...

Czekamy prawie do 18 na wyniki, browarek, napoje itp...

Wywiesili listę idę zobaczyć (w nawiasach oficjalne średnie podane przez organizatorów) tak więc podaję zapisane przez mnie wyniki znajomych oraz czołówki

*** mężczyźni 90 km *** (100 osób sklasyfikowanych)

1. Kaizer 3:08:29 (31,5)
2. Zamana 3:10:33 (31,17)
3. Woźniak 3:12:46 (30,81)
...
28. Peter (SK) ;-) 3:50:49 (25,73)
...
42. Wojtek (SK) 4:01:39 (24,58)
...
45. Aphex (L) 4:01:59 (24,54)
46. Atlas (L) 4:02:02 (24,54)
...
81. Wojtek "Cieślus" 4:26:46 (22,26)


Dokładne wyniki można odszukać na stronach organizatora http://www.bikemaraton.pl



PODSUMOWANIE

Było szybko i było męcząco, jeśli kogoś nie zmęczyły korzenie i piach to męczyła go monotonia i brak górek, interwałów, pojazdów i technicznych fragmentów (których kilka było - "drobiazgów"). Bufety były ale obsługa była marna, podawanie napojów w kubeczkach - porażka, połowa się wylewała na samym początku, batoniki nie naderwane, banany zielone itp... w sumie prawie nie korzystałem z bufetów ale pewnie dla osób, które nie próbowały się ścigać były ok. z drugiej strony rozumiem organizatora, który nie chciał, żeby tak marnować napoje jak pewnie by było - 2 łyki z butelki i wyrzucona zaraz za bufetem prawie pełna butla ...

Trasę można było przejechać na przełajówce, oczywiście bez małej zębatki (która nie była w żadnym momencie potrzebna), wydaje się że syn C. Zamany (taka fama poszła) startował na szosówce albo właśnie przełajówce ... w każdym razie mijałem osobę na takim rowerku

W sumie dobra rozgrzewka i (przepalenie się) sprawdzenie się przed sezonem. Wydaje mi się, że w porównaniu do zeszłego sezonu formę mam lepszą i szczyt osiągnę w zakładanym czasie, a wyniki będą duże lepsze. Co do tego ostatniego nie mogę
być tego taki pewien, bo poziom uczestników i ich kondycja wyraźnie WZROSŁY. Na stronie internetowej sprawdzam wynik w kategoriach i znajduję się na 12 pozycji w kategorii M2.

[ Średnia uzyskana przewyższa oczekiwania, dostałem e-maila, że zgrzewka na mnie czeka, mam wybrać napój oraz w jaki sposób będzie odebrana, ale nad tym pomyślę później i to nie rozważania na debatę publiczną ]

[ Znajomi z grupy dyskusyjnej, których znam (z Legionu) objechani, więc Lew ogolony - zwłaszcza, że Marek skasował wszystkich Legionistów na 60-tce. Z tym, że on golił na łyso - wystartował na rowerze treningowym zimowym, bez amortyzatora, na osprzęcie klasy Sram 5.0. Pokazuje to i udowadnia raz jeszcze podstawową zasadę - że to nie sprzęt wygrywa! i "to nie XTR'y napędzają rowery" ]

Tym którzy doczytali do tej pory dziękuję za uwagę!

tekst: Piotr "Peter" Leczycki
www autora: http://mtb.szpieg.gda.pl/
foto: Alfer
więcej fot: http://www.foto.dl.pl/Alfer/Lomianki/

PS: do zobaczenia w Bydgoszczy 16 maja ...

Opinie (11)

  • Super

    Ładnie opisana relacja z przebiegu maratonu. Miejsce też nie złe. Gratuluje!!!

    • 0 0

  • Maraton

    A maraton w Jeleniej - 8 Maja ?

    • 0 0

  • jakie opony?

    z tekstu wynika, że jechałeś na semislickach, czy było warto?

    • 0 0

  • semi sliki

    hmm MSZ było oki na semislikach (dałem radę), nie wiem czy bym coś zyskał jadąc na klockach, a szkoda mi było ich zakładać na taką traskę... w sumie skoro dojechałem bez gumy to znaczy się że wybór chyba był dobry. Brakuje mi jeszcze kompletu pseudo semi slików z małym gęstym bieżnikiem (czyli trochę klocków ale niewysokich), który na takiej trasie byłby idealny...

    • 0 0

  • Peter

    polecam MICHELIN COMP S - z****iscie male opory toczenia i sprawdzaja sie w kazdych warunkach

    • 0 0

  • comp s light

    miałem i są okey ale są bardzo delikatne i bardzo szybko się ścierają, więc trochę w sumie wydjaą się być dla mnie zbyt delikatne, semi sliki na taką trasę były ok a na inne, trudniejsze mam klockowe oponki :-) w sumie w bardzo podobniej do c s l wadze...

    • 0 0

  • Comp S w górach ida jak woda, a Ligty to juz wogole nawet sie nie kapniesz kiedy zaczna znikac, i wcale nie chodzi o srodek bieznika tylko o klocki boczne ktore strasznie szybko sie wycieraja od zakretow.

    • 0 0

  • COMP S

    ...co nie zmienia faktu ze jest do godna opona :) a wszystko co dobre szyko sie konczy :))

    • 0 0

  • Miche C S L

    jak by nie patrzyć to trochę za drogie to dla przeciętnego bikera, nie polecam dla nikogo oprócz zawodników i to tylko na zawody w zasadzie, na codzień coś innego o twardszej gumie....
    i tyle.. a że jest niezła to się zgodzę, bo używałem ... ale a snake'a nietrudno.. ;-)

    • 0 0

  • pseudo semislick

    tak się składa, że od miesiąca jeżdżę na Panaracer Mach SS i SK kevlar, tył ma małe klocki nazywane semiknob, to chyba o takiej myslałeś? Generalnie jestem z nich zadowolony są świetne na twarde i suche, dużo gorzej jednak na błocie i głębszym piachu, ale uniwersalnych przecież nie ma. Mam pytanie co polecacie na trudniejsze warunki tzn. właśnie błoto, las i piach?

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk

zawody / wyścigi

Cross Duathlon Gdańsk

89 zł
bieg, zawody / wyścigi

Znajdź trasę rowerową

Forum