• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bike Tour Gdynia Karwiny, Mistrzostwa MTB Okręgu Pomorskiego 25.10.2003

26 października 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Karwiny - staram się przypomnieć sobie trasę. Trzeba zobaczyć, kto będzie jechać i jak jest. Kolejna rzecz, którą robię to przejście do pokoju rowerowego i krótki przegląd sprzętu. Szybkie przeczyszczenie przerzutki, czyszczenie i smarowanie łańcucha, WD40 w kilka miejsc, żeby linki się jakoś przesuwały i pora na śniadanie.

Po śniadaniu kolejny dylemat - jak się ubrać. W końcu decyduję się na koszulkę kolarska, na nią golf, na nią jeszcze jedna koszulka rowerowa i rękawki. Nie mogę znaleźć windstoperowej "mycki" na głowę, więc decyduję się założyć chustę. W pośpiechu pożeram pół czekolady, kompletując kolejne elementy garderoby. Długie spodnie rowerowe, podwójne skarpetki to podstawa a na górę dodatkowo zimowa kurta rowerowa, którą planuję przed startem zdjąć. Kask, okulary i rękawiczki (zbyt letnie jak się potem okazuje). Napój PowerBar do bidonu, dwa PowerGele do kieszeni. W ostatniej chwili biorę też plecak, do niego pakuję czapkę i pozostałe duperele.



PRZED STARTEM ELITE

Docieram na rowerze na miejsce koło 11:30 - 11:45. Sędzia zamiast odłożyć papierkową robotę na później, wypełnia coś sobie a ja cierpliwie czekam i marznę. W pewnym momencie za mną tworzy się już niezła kolejka, a on "żartuje sobie", że może nie wszyscy zdążą się zapisać, skoro tak późno przyjeżdżamy. Mój komentarz "przyjechałem sporo przed 12 ze względu na ostatnie reperkusje przed startem a teraz czekam cierpliwie, żeby mnie Pan zapisał" chyba był bezcelowy, bo muszę czekać jeszcze z 5 minut. "Co za baran?!" myślę sobie - jak zwykle robi nam pod górkę - czy do cholery musze przyjeżdżać w taką pogodę o 9 żeby się normalnie zapisać i może jeszcze czekać i marznąć przez dobre 4 godziny?!. Chyba w przyszłym roku odpuszczę sobie przyjeżdżanie na takie imprezy, gdzie typ tego rodzaju traktuje mnie, jak jakiegoś gówniarza. Przyjeżdżają zawodnicy żeby się pościgać, wziąć udział w imprezie i bawić się, a taki jeden człowiek potrafi zepsuć humor. Nie tylko jemu jest zimno, z tego powodu chyba nie powinien "wyżywać się" na innych. Stanowi to nie tylko jego wizytówkę, ale negatywnie się może odbić na frekwencji, która rewelacyjna nie jest. Szczególnie zaś przy takiej pogodzie!!



Witam się ze znajomymi oraz rozgrzewam się przed startem. Spora ekipa "twardzieli": ze znajomych jest Wojtek, Zeb, Robert, Aga, Świr, Tomek W., Paweł, Naczo, Filip, Kuba Krzyżak, Sławek Wojciechowski, Jaromir, Robert Banach, Jarek "Jaras", Slayer oraz wielu innych.
Z radością zauważam Silvera, który przyjechał w ostatniej chwili i po chwili spięcia z sędzią zostaje wpisany na listę startową. Wiele osób przyjechało tylko po to, aby dopingować, chwała im za to. Ta pogoda wywiewa wszelkie resztki ciepła z organizmu.



Wojtek zaraz będzie startować, więc biorę jego aparat i wyszukuję miejsca, z których będę pstrykać fotki. Zaledwie kilka zrobiłem, a już skończył się wyścig. Zeb chyba sobie odpuścił albo miał awarię, bo widziałem go na mecie, gdy przymierzałem się do finalnego ujęcia wjazdu Wojtka na metę. Czwarta pozycja Wojtka jest odrobinę zawodem, ale i tak różnica czasowa kolejnego zawodnika do niego była znacząca, widocznie Ci przed nim mieli dziś lepszy dzień lub... są lepsi. Oddaję mu aparat i gratuluję dobrej pozycji i jadę się trochę rozgrzać przed moim startem. Nie zdążyłem dobrze się przygotować, gdy słyszę przez megafon zaproszenie dla elity do ustawiania się na linii startowej, z czego skwapliwie korzystam i ustawiam się w pierwszej linii. Niezgodnie z początkowymi założeniami zostaję w zimowej kurcie - za zimno jechać bez niej.



WYŚCIG ELITE / WRAŻENIA Z TRASY

Nie objeżdżałem trasy, ale słyszałem, że mamy jechać na 6 kółek (każde 4,5 km). Przy tej pogodzie zapowiada się hardcore, szczególnie, że tradycyjnie przy starcie elite pogoda zaczyna się psuć. Na linii startowej ustawia się około 26 osób. Trasa w zasadzie bez większych zmian już od kilku lat. Dość szybka i w miarę fajna. Na dobrą sprawę sporo po w miarę płaskim terenie, dwa podjazdy i dwa zjazdy oraz jeden podbieg.

Na początku uplasowałem się mniej więcej w połowie stawki i starałem się jechać swoim tempem. Pierwszy płaski odcinek - koło 34 km/h i lecimy (podłoże twarde prawie jak asfalt). Wkrótce Silver mnie wyprzedza, przed nami jeszcze jeden koleś zdaje się z Bractwa Freerideowego oraz oczywiście jego założyciel, czyli Marcin Naczyk. Czołówka odjechała szybko gdzieś poza zasiąg wzroku: Banach i Jaro zniknęli mi z oczu w zasadzie na pierwszym kółku, tylko po to żeby momentami na trasie widzieć ich gdzieś z pół kilometra z przodu ... (dot. tylko Jaromira do 4 kółka ;-))



Pierwsze kółko, zakręt po zjeździe, przede mną Silver a przed nim jeszcze jeden gość. Na zakręcie Silver wpada w poślizg i łapie glebę, ostrożnie wymijam go i jadę dalej. Widać było, że nic mu się nie stało, więc redukuję bieg i przyspieszam. Na plecach czuję czyjś oddech... Nie obracam się i cisnę w pedały, podbieg. U góry widzę czołówkę (tą w moim "zasięgu"), czyli Paweł, Tomek i "freeridowiec".

Po pokonaniu podbiegu i kilku zakrętów czekał zjeździk i po ostrym skręcie w lewo podjazd. Na tym podjeździe wyprzedzam "FR-wca" i z prędkością 24 km/h oddalam się pozostałym zawodnikom. Przede mną jakiś zawodnik, zdaje się, że Baszta Bytów. Siadam mu na kółko i trzymam się do końca kółka. Mijając metę czuję przypływ energii - znajomi dopingują mnie, Krzysiek B. pokazuje, że dobrze jadę i tak trzymać. Tak udaje mi się jechać do połowy drugiego kółka, gdy zawodnik coraz bardziej mi odjeżdża. Przy przejeździe przez linię startu na 2 kółku rozpinam kurtkę i zrzucam ją z siebie. Jest mi stanowczo za ciepło w tułów, podczas gdy reszta ciała zamarza. Szczególnie palce rąk, w placach nóg powoli tracę czucie.



Kolejne kółka staram się jechać z podobną prędkością, ale licznik nie kłamie. Tam gdzie wcześniej jechałem pod górę 22 km/h teraz ciągnę 18-20 a na dalszych kółkach jeszcze wolniej. Dalej na prostych wrzucam blat i tną ile mogę. 48 zębów to dobra broń, ale mając średnią tarczę z 36 zębami coraz częściej korzystam z niej.

Napęd niewyregulowany po ostatnich jazdach daje o sobie znać. Zaczyna padać początkowo śnieg a potem deszcz z śniegiem. Czwarte kółko, rozgrzałem się i pora wyprzedzać, to chyba najwyższy czas. Na pierwszym zjeździe "z rynną" jadę tak szybko, że "wyrzuca" mnie na bandę. Jest to oczywiście kontrolowane, ale wzbudza wyraźny aplauz osób będących w tym miejscu :-) N podbiegu dogniam Tomka W., który jest widocznie zmęczony. Na podbiegu doganiam Tomka W., który jest widocznie zmęczony. Rzucam do niego kilka słów, ale nie ma odzewu, chyba się wypalił. Ciągnę z średniej i chwilę potem tracę go z pola widzenia. Dalej jazda jak w amoku, mało do mnie dociera, zimno, w palcach tracę czucie, mokro, jestem zupełnie przemoczony. Palce u nóg. Posiadam w ogóle takowe? Nie czuję.



W 3/4 trasy czwartego kółka doganiam Naczo. Ogląda się za siebie, przyspiesza, nie chce oddać prowadzenia, ale tym razem ja jeszcze mam siły i po minięciu linii startu dojeżdżam do niego. Zaczynamy piąte kółko razem, ale wyprzedzam go i w połowie trasy niknę mu z oczu. Nie oglądam się i jadę dalej. Przed siebie. Ledwo trzymam kierownicę zziębniętymi palcami, czasem się oglądam za siebie. Nikogo nie ma za mną. Jest dobrze. Chyba już nie spadnę z pozycji. Ale który jestem? Nie mam pojęcia. Ważne, że jeszcze żyję i jadę. Oby dojechać do mety...

Wjeżdżam na szóste kółko i po przejechaniu krótkiego fragmentu lasku słyszę z megafonu, że Robert Banach właśnie wjechał na metę... a kątem oka widzę linię mety i osobę przejeżdżającą przez nią. Uff, oddycham głęboko. Tym razem mnie nie zdublował. Do końca szóstego kółka jazda to męczarnia. Zimno, bardzo zimno i mokro i myśli typu - po cholerę, to robię zamiast zrobić coś pożytecznego w domu... Po drodze do mety dubluję jeszcze jakiegoś niedobitka i dojeżdżam zupełnie przemarznięty do mety. Jestem ósmy. Ostatni zawodnik, który przejechał sześć kółek, który nie dał sobie strzelić dubla. Jestem z siebie zadowolony. Zdejmuję przemoknięte łachy i zakładam kurtkę, którą zrzuciłem z siebie na 2 kółku. Żegnam się z nielicznymi pozostałymi kolegami i jadę do domu. To było mocne, coś dla prawdziwych mężczyzn, myślę sobie. Albo masochistów. Te 6 kółek przy tej pogodzie - mocna rzecz.



A wieczorem czeka mnie jeszcze uroczyste zakończenie sezonu - spotkanie z rowerzystami przy piwie w sopockiej knajpie. Mają być swawole i hulanki a gdy tak siedzę, przy komputerze czuję, że właśnie dopadło mnie zmęczenie, ten wysiłek, który włożyłem w wyścig. Zobaczymy czy dam radę

NA ZAKOŃCZENIE

Ktoś by się spytał czy zrobiłbym to jeszcze raz, wiedząc jak to się skończy... Dobry wynik, ale kosztem wycieńczenia organizmu, przemarznięcia, zmęczenia... odpowiedź chyba znacie.

Kilka danych z licznika:
Czas: około 1:25:46
Trasa: ok. 28 km
Średnia 20,2 km/h
Prędkość maksymalna 46 km/h

tekst: Piotr "Peter" Leczycki
foto: Mariusz Motyl

(dop. 26.10.03) ZAKOŃCZENIE SEZONU, czyli bikerzy "po cywilnemu" przy piwku

Wieczór udany. Umówione spotkanie na zakończenie sezonu wyścigów rowerowych Anno Domini 2003. Na spotkanie dotarło całkiem sporo osób, ale spodziewałem się dwa razy tylu. Wieczorne miłe spotkanie przy piwku. Ekipa po 21 się rozdziela, ja wybieram tańce hulanki i swawole do rana. Czuję, że muszę uczcić koniec tego męczącego dla mnie sezonu (ogólnie 19 startów, w tym 8 maratonów). Nie czuję zmęczenia... bądź co bądź mam w sobie ducha maratończyka :-) Piwo zdecydowanie pomaga, nie obojętne jest również miłe towarzystwo... Wspaniałe zakończenie sezonu wyścigów rowerowych!

--------------------------------------------------------------------------------------------

Bike Tour Gdynia - finał Karwiny 25.10.2003

Kalendarz imprez na ten rok ustalony był bardzo wcześnie, już w marcu wiadomo było kiedy rozgrywane będą poszczególne edycje cyklu Bike Tour Gdynia, podobnie jak w latach poprzednich finał zaplanowano na koniec października na Karwinach. Tak późny termin niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa, no w zasadzie niesie tylko jedno podstawowe niebezpieczeństwo - pogoda może być zła.

Rok temu po finałowej edycji Michał Bogdziewicz w komentarzu napisał: "... jak się organizuje wyścig o tej porze roku to trzeba się cieszyć że nie pada śnieg...". Przypomnę tylko że rok temu tez było raczej kiepsko z pogodą, kilka stopni i deszcz, ale to i tak był to pikuś w porównaniu do tego co działo się w sobotę 24.10. Temperatura około 2st C, sympatyczne przelotne opady śniegu, które były jeszcze do wytrzymania, ale potem... oczywiście najgorsze zaczęło się podczas wyścigu elity, gdzieś od drugiego, trzeciego kółka zaczął padać zimny, rzęsisty deszcz, ulewa przy takiej temperaturze powietrza to raczej mało przyjemna sprawa, pierwszy raz w życiu zmarzłem na wyścigu XC. Tak fatalnych warunków atmosferycznych nie było jeszcze nigdy na Bike Tourze, nawet niektóre wiosenne wyścigu na Obłużu, rozgrywane w śniegu, nie były tak nieprzyjemne. Padła nawet propozycja aby przed nazwą Mistrzostwa MTB woj. pomorskiego dodać POLARNE.



Mimo tak fatalnej pogody na startach stanęło łącznie około 150 osób, niektórzy jechali nawet w krótkich spodenkach (więc chyba jednak nie było tak zimno ;)) ), w elicie jechało 25 osób. Z pewnością aura odstraszyła wielu potencjalnych uczestników w młodszych kategoriach wiekowych, ale poczynając od młodzika na starcie staje zazwyczaj stała dość wysoka liczba zawodników których nie odstraszy żadna pogoda. Zupełnie inną sprawą jest to, że część osób wyraźnie zmuszała się, aby jechać w taka pogodę, a ich wypowiedzi na jej temat nie nadają się do cytowania.

Po zakończeniu poszczególnych wyścigów szybko odbywały się dekoracje za tą edycje i za genralkę (to już trochę wolniej), także każdy kto otrzymał swoja nagrodę szybko uciekał do domu, dzięki temu na rozdaniu nagród w ostatniej kategorii (elita) przed podium zebrał się imponujący tłum w liczbie 6 (słownie sześć) osób, ale wcale się nie dziwie - tez bym nie czekał.



Trasa dokładnie taka sama jak rok temu, jak na BT nawet fajna, dystanse w poszczególnych kategoriach były dosyć długie, zdaj się że najdłużej w historii tej imprezy, elita jechała np. 6 kółek, czyli około 27km. Organizatorzy powinni rozważyć przeniesienie przyszłorocznego finału na jakiś bardziej pogodoprzyjazny termin, bo jeśli pod koniec października jest ładna pogoda to jest to raczej wyjątek.

I tak właśnie zakończył się sezon 2003 wyścigów XC na Wybrzeżu, rozpoczął się w śniegu i błocie na Obłużu i zakończył się w śniegu i błocie na Karwinach.

Jaromir Stępnowski

Opinie (28)

  • A myślałam że dylematy „w co się ubrać” mają tylko kobiety ;P
    ( tak przynajmniej nam się to wytyka)
    48 czy 36 mnie laika jakoś niespecjalnie porusza
    ale mimo wszystko gratuluję samozaparcia :)

    • 0 0

  • PETER!

    Kiedy Ty napisałeś tą relację? Zaraz po powrocie z wyścigu? Chciało Ci się...Wczoraj wieczór w bacówie... A dzis niedziela rano, a relacja już jest :-) Szkoda, że brak zdjęć... ZAPRASZAM NA STRONE MOJEJ KOLEŻANKI- (która zajęła 3 miejsce w generalce :-) ) Wieia! moje gratulacje !!!
    HTTP://WIESIA.NETS.PL/FOTKI

    • 0 0

  • było nieźle! ;-)

    Siemanko. A więc po kolei...
    Coś koło 11:00 chcieliśmy się z kolegą zapisać, odebrać numery startowe, a ten facet do nas z tekstem: "teraz nie mam czasu na takie bzdety"!!! Dacie wiare?!?! Jaa #&*(^$%*#, myśle sobie w duszy, patrząc ze ździwieniem na pana który postanowił zrobić nam "niespodzianke". Wpadniemy tu za dziesięc 12-sta, ciekawe jak wtedy będzie. Udało się, mamy numerki, ale i tak facet musiał coś burknąć, że "poczekajcie za rok, niee będzie już zapisywania o tej porze". Kuurcze, o co mu chodzi, przecież zapisy są do 12:00, i jak wspomniał Peter, nie bede przyjeżdżał o 9:00, żeby... . Nie odpowiadam na głupie odzywki kolesia, szkoda mi nerwów itp.

    Chwila przed startem Elity. Adrenalinka rośnie. Staje za Peterem, obok mnie Silver. Pytam sie o Krzyżaka, nikt nie wie czemu go nie ma... ;-(
    Startujemy! Czołówka ostro, my tuż za nimi:-) jade nareszcie 'dobrze' jak na mnie, czyli za Peterem i Silverem, odwiecznych niedoścignionych "asów" jak na moje słabe umiejętności-tym razem jest to możliwe! Petera mam w zasięgu wzroku przez 2 okrążenia, potem jednak mi znika, zaś Silverowi szybko (1kółko) łańcuch 'pęka' tuż przed stromym podjazdem/podejściem :-(.

    Jade tylko 5 kółek - dubel od Banacha - ostatnie nie jest mi dane... Przy czwartym kółku taaak zaczyna padać-deszcz + śnieg, że cieszę się,że kupilem kilka dni wcześniej 'deszczówke' którą ubrałem na te zawody,chyba jako wyjątek (i Wojtek). W deszczu na zdazdach 2krotnie koło tylne mi nieźle odjeżdża,raz przednie!:o ale udaje nie się wyjść cało z tej niebezpiecznej sytuacji. Który byłem... koledzy zawodnicy nie startujący wczóraj podają że 13-14. Jeśli to prawda to byłby mój sukces. :-) Pierwszy raz tak dobrze - miła "nagroda" po przejechaniu w mroźnych i niesprzyjających warunkach.

    Zdjęcia już mam(y)! Kolega robił cyfrówką. Jest ich +-200 !! Myśle że odnajdą się na niej wszyscy... Płytke dałem już Peterowi, on teraz musi je gdzies umieścić,dla publicznego widoq :-) Ogólne wrażenia - bardzo fajnie, trasa szybka, 1podjazd, a tak to 'płasko', troche niebezpiecznie -po deszczu-. Pozdrawiam wszystkich z wczorajszej Imprezy, tej porannej, i wieczornej! :-) Ci którzy byli wiedzą jak było, a było nieźle! Dużo osób przyszło, ale wiele - nie ;/ Wkrótce powtórka z rozrywki:-) Ekipa potrafi się bawić-nie tylko na rowerach! :]

    • 0 0

  • foto

    dzieki goscinnosci http://www.rowerowagdynia.prv.pl jest tam troche moich zdjec z imprezy, praktycznie nie ma zdjec z wyscigu elity bo aparat wymiekl juz od zimna - chyba ze podczas objazdu trasy ktos sie w kadr zalapal

    • 0 0

  • Znaleziono czapkę.

    Jeśli któryś uczestnik wczorajszej (25.10.2003) imprezy, pt. "Zakończenie sezonu rowerowego, a przynajmniej powitanie zimy :P", zauważył brak czapki (zielona z białymi symbolami i pomponem, firmy ima), to proszę o kontakt w celu oddania zguby. Miejsce znalezienia: stół w Pubkinie. A swoją drogą, to ten Flash Mob (czyli niezobowiązujące podlanie drzewa) vis-a-vis Vivy, był rewelacyjny :D

    • 0 0

  • wyścig Elite wrażernia i żale

    Przyjechałem na ten wyscig z wiarą że pogoda o godz.13 zmieni się na lepszą , a było zupełnie inaczej.Dwa pierwsze kółka były ok.lecz potem rozpadało się na dobre i jechało się w niezłym bagnie . Przemoknięty dojechałem na metę za Jaromirem i ku memu zdziwieniu okazało się że stanę na puidle na miejscu 3.wręczono mi medal,pogratulowano i za parę chwil odebrano tłumacząc że nie jestem zrzeszony w klubie ! MySlałem że to jest wyścig dla amatorów. czegoś w tym wszystkim nie rozumiem !

    • 0 0

  • the last,the best!!

    trasa chociaż nie należała do najtrudniejszych,po dwóch kółkach i potęznej ulewie dała sie we znaki,dystans-rewelacja 28km to to niezły ogień!!(zwłaszcza w błotnych warunkach)najgorszy jednak był tak pużny start(troche po 14)na koniec pozdrawiam bikerów z gdyni których nieodstraszył deszcz,śnieg,błoto i 28km!!do zobaczenia w następnym sezonie(co Kużmin rewanż za rok????:)))

    • 0 0

  • 28km vs 100km

    3 Iron Man wybrało się zamiast na BT do Karwin na Waterworld of Kaszuby.
    Relacja na http://www.racing.liro.com.pl/racing/251003/index.htm. 6 godzin żywej (ledwo) jazdy. Był czad i zamiast pożegnania lata wyszło powitanie zimy.

    • 0 0

  • :P

    Jako dziewczyna wypraszam sobie ja sie tak dlugo nie ubieram !!!

    • 0 0

  • Bike Tour jest coraz słabszy

    Zgadzam się z opinią zawartą w relacji z Bike'a, startowałem w edycji na Witominie i mam bardzo podobne odczucia co do sędziów i samych organizatorów. Podczas rejestrowania przed wyścigiem, usłuszałem różnego typu epitety typu:"po co mamy was zapisywać, wystartujecie i później będziemy musieli na was czekać, po zakończonych wyścigach" itp, o co chodzi ta impreza jest dla amatorów i chodzi o zabawę, a zmienia się w niewiadomo jakie widowisko. To nie jest według mnie dobra droga, sędziowie są do wymiany bo się wożą jak nie wiadomo co. Pozdr Alx

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk (5 opinii)

(5 opinii)
zawody / wyścigi

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Rowerowy Potop AZS

659 zł
rajd / wędrówka

Znajdź trasę rowerową

Forum