• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Navigatoria Adventure Race 2012

Krzysztof Kochanowicz
11 czerwca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Drużyny trasy Speed gotowe do startu Drużyny trasy Speed gotowe do startu

W drugiej połowie maja w Sopocie odbyła się III edycja rajdu przygodowego pt. Navigatoria Adventure Race. Po zeszłorocznych przyjemnych przeżyciach i małym niedosycie wrażeń postanowiliśmy zmierzyć się z rajdem jeszcze raz. Pomimo, że szło nam całkiem przyzwoicie, rajdu niestety nie ukończyliśmy, przez co zostaliśmy zdyskwalifikowani. Brakowało niewiele, jednak na ostatnim etapie trasy mieliśmy przykry wypadek, przez co byliśmy zmuszeni wycofać się z dalszej rywalizacji. Zabawa zabawą, ale trzeba też wiedzieć kiedy powiedzieć stop. Mimo wszystko, dziś i tak miło wspominamy poszczególne etapy imprezy i z pewnością wystartujemy w przyszłym roku!



Zanim przejdziemy do naszej relacji, wytłumaczymy wszystkim czym są...

Rajdy Przygodowe... na określenie rajdów przygodowych lub ekstremalnych często używana jest angielska nazwa Adventure Racing.

Rajdy te należą do hiperwytrzymałościowych sportów zespołowych, będących kombinacją kilku dyscyplin- między innymi: biegu na orientację i nawigacji w terenie, jazdy na rowerach górskich, kajakarstwa, biegów w terenie, wspinaczki górskiej i skałkowej (lub różnych powiązanych ze wspinaczką technik linowych), łyżworolek. W zależności od miejsca i czasu rozgrywania się zawodów, mogą one również zawierać: narty biegowe, biegi w rakietach śnieżnych, jazdę konną, kajaki, rafting, canoe i wiele innych.

Zawody mogą być rozgrywane zarówno w formule "rajdu ekspedycyjnego", czyli zawodów trwających non-stop przez kilka/kilkanaście dni, jak i "sprintu", czyli zawodów krótszych niż 24 godziny. Istotną cechą rajdów przygodowych jest to, że podczas zawodów nie ma obowiązkowych przerw (nie licząc tych spowodowanych względami bezpieczeństwa, tzw. "dark zones"), zawodnicy sami decydują o tym, kiedy i ile będą odpoczywać. Dodatkowo podczas zawodów muszą być samowystarczalni (niosą cały wymagany ekwipunek oraz żywność ze sobą).

Od początku istnienia tej dyscypliny na świecie przyjęto, że zespół musi się składać z określonej liczby osób (zazwyczaj czterech), z przynajmniej jedną osobą odmiennej płci (zespoły mieszane). Wraz z rozwojem sportu i wzrostem jego popularności zaczęły pojawiać się zawody dla zespołów składających się z samych mężczyzn lub samych kobiet oraz zawody "solo", czyli indywidualne.
Źródło: Navigatoria Race Team

Pierwszy etap to bieg na orientację po zakamarkach Sopotu Pierwszy etap to bieg na orientację po zakamarkach Sopotu


Wrażenia z trasy:

W tym roku organizatorzy stworzyli dwie kategorie startowe: "Masters" i "Speed", a także tzw. "Family Adventure", dla osób stawiających pierwsze kroki w biegu na orientację.

Kategoria Masters skierowana była do zawodników "wprawionych w boju". Jej uczestnicy wyruszyli na prawie 200 km trasę już w piątek wieczorem, by zameldować się na mecie w sobotę po południu. Wśród dyscyplin, z którymi przyszło im się zmierzyć, były: biegi na orientację, rowerowa jazda na orientację, treking, zadania linowe, kajaki oraz rolki. Niektóre z dyscyplin uczestnicy pokonywali w nocy, inne za dnia.

My jednak na tak wyczerpujący rajd póki co nie byliśmy jeszcze gotowi, dlatego też wybraliśmy kategorię "Speed", która odbywała się za dnia, na 70 km trasie. Wśród dyscyplin, które mieliśmy do zaliczenia w stosunku do kategorii "Masters", brakowało jedynie rolek. Trochę szkoda, gdyż jazda na nich sprawia nam dużo satysfakcji. Nie mniej jednak połączenie ze sobą tylu dyscyplin na raz i tak nieźle dało nam w kość - tzw. "zakwasy" odczuwaliśmy jeszcze przez kolejny tydzień.
Pomimo zmęczenia, a miejscami chwil załamania i strachu, wspieraliśmy się jak na duet przystało, nawet wtedy kiedy należało podjąć decyzję o wycofaniu się z imprezy. Zdrowy rozsądek przede wszystkim. Nie ma co kozaczyć!

BnO po mieście:

Tuż po starcie, który miał miejsce przed sopockim molo, ruszyliśmy na 5-kilometrowy bieg na orientację po mieście. Odnalezienie i zaliczenie 10 punktów kontrolnych nie było specjalnie trudnym zadaniem, jednak w przyszłości musimy popracować nieco nad szybkością. Po wykonaniu tego zadania byłem już trochę zmęczony, w końcu za bieganie zabrałem się dopiero w zeszłym sezonie.

Przygotowujemy się do etapu kajakowego Przygotowujemy się do etapu kajakowego


Kajaki leniwą, ale dość krętą rzeką Redą:

Po zakończeniu etapu biegów na orientację po mieście, nastąpił stop-czas, aż wszystkie drużyny dotrą do mety. W następnej kolejności organizatorzy zafundowali nam wycieczkę PKSem do miejscowości Orle, skąd zaczął się 13 kilometrowy etap kajakowy. Czas startu zależał od wcześniejszego etapu biegu po mieście. Jako, że uplasowaliśmy się mniej więcej w połowie stawki, z takim też opóźnieniem w stosunku do najlepszych zaczęliśmy wiosłowanie. Ten etap jednak nie poszedł nam za dobrze. Kontuzjowany po ostatnich zawodach Tomek niestety nie był w stanie wiosłować jak na kajakarza przystało i co jakiś czas byliśmy wyprzedzani przez inne ekipy. Dość trudnym zadaniem okazał się etap, na którym należało ominąć cementownię biegnąc z kajakiem przez las i wysokie chaszcze. Gdybyśmy wybrali przeciwny brzeg rzeki, z pewnością uniknęlibyśmy niezbyt przyjemnych przygód na tym odcinku. Czas jednak nieco nadrobiliśmy na etapie szukania punktów kontrolnych, które i tu, na etapie kajakowym należało wykonać. Dobrze oceniając sytuację i ich położenie udało nam się zdobyć wszystkie 2 PK i dopłynąć do celu przed upływem limitu czasu.

Rowerowa jazda na orientację:

Po spływie kajakowym zaczęło się to, co lubimy najbardziej. Była szansa, że w dyscyplinie tej przegonimy inne drużyny. Wiedzieliśmy, że dzięki rowerowym wycieczkom turystycznym, które organizujemy w weekendy, poznaliśmy już wiele miejsc oraz tras, które jesteśmy w stanie odtworzyć w pamięci. I faktycznie, niejednokrotnie pomagało nam to obrać właściwy kierunek bez patrzenia w mapę i utraty cennego czasu. To niesamowite, jakie szczegóły niekiedy potrafią utkwić w pamięci. Po kolei trafialiśmy z punktu do punktu. Tym sposobem zaliczyliśmy trzy czwarte punktów rowerowych.

Kolejny bieg na orientację:

Po dotarciu rowerami do 6 PK mieliśmy do zaliczenia 8 km biegu na orientację. By zadanie to zostało zaliczone w minimalnym stopniu, należało odnaleźć przynajmniej połowę. Od organizatorów otrzymaliśmy odrębne mapy i zaczął się pościg w poszukiwaniu kolejnych przygód. Teren nie był jednak tak łatwy, jakbyśmy przypuszczali. Zgubiliśmy się już na samym początku, wiec postanowiliśmy wrócić do punktu wyjścia i zacząć jeszcze raz. Za drugim razem szło już nam znacznie lepiej, jednak jednej rzeczy nie doczytaliśmy, a mianowicie o limicie czasu na tym etapie! Zaliczyliśmy 6 na 8 PK, jednak okazało się, że możemy nie zdążyć na czas. Postanawialiśmy biec na azymut i ... niestety okazało się, że teren, przez który zamierzaliśmy się przedostać to teren bagnisty. Obiegliśmy go wokół, ale dalej wcale nie było lepiej. Trochę zgubiliśmy orientację przez co na mecie tego etapu wylądowaliśmy z małym opóźnieniem. No nic, mówi się trudno! Trzeba było teraz mocno deptać na pedały by nadrobić stracony czas. Zegar tyka na naszą niekorzyść, ale nie poddajemy się!

  • W pełnej gotowości; zaraz ruszamy
  • do startu kilkanaście sekund
  • Przepływamy jezioro Orle i wpływamy na Redę, póki co jest spokojnie.
  • Może zacznie w końcu się coś dziać, bo prócz kilku zakrętów strasznie tu nudno ;-/
  • Przeprawa tego typu kajakiem, czyli tzw. trumną przez zalegające konary i wąskie zakręty jest cięższa niż myśleliśmy.
  • Nie zawsze rzeka pozwalała na pozostanie w kajaku ;(
  • W końcu dosiadamy rumaków. Zaraz nadgonimy stracony czas na kajakach
  • Tomek podkręca tempo, miejscami na szosie mamy 35 km/h
  • Trasa wiedzie przez malownicze tereny Kaszub
  • Zatopione w środku lasu jeziorka... ehhh aż chciałoby się wypluskać.
  • Na 6 PK etapu rowerowego udajemy się na drugi etap BnO
  • Czas nas goni, ale na 8 PK udaje nam się znaleźć sześć. To całkiem niezły wynik
  • Chyba nie tędy droga ? ;)
  • Znowu dosiadamy rowerów i pędzimy na 7 PK
  • 7PK przy Diabelskim Kamieniu niedaleko miejscowości Kamień. Niestety, to ostatnie nasze zdjęcie w tak miłej scenerii.


Znowu wsiadamy na rowery :

By nadrobić cenne minuty ostro napieraliśmy znanymi nam drogami ku 7 PK. Po drodze mieliśmy mały kryzys, albowiem Tomka dopadły skurcze. Zwalniamy więc tempo i pomimo niemałego już zmęczenia kręcimy byleby do przodu. Po przejechaniu kilku kilometrów widząc, że Tomek strasznie słabnie postanawiałem wziąć go na hol. Trzymając się za paski od mojego plecaka, ciągnąłem kolegę, aż do "Diabelskiego Kamienia", niedaleko Leśniczówki Kamień, gdzie znajdował się siódmy punkt kontrolny. Odpoczęliśmy chwilę, po czym ruszyliśmy dalej. Obraliśmy jednak niewłaściwą drogę, która na kilkuset metrach wyglądała jak piaskownica i tu pod wpływem emocji oraz ponownych skurczów Tomek stracił równowagę... Kierownica mu się skręciła i przeleciał przez nią, niefortunnie lądując barkiem prosto na konar drzewa. W kilku sekundach zrobił się blady. Przez zaciśnięte zęby coś tam próbował wybełkotać. Próbował wsiadać na rower, ale po chwili znowu stracił równowagę i upadał. Jest naprawdę źle, a ból sięga zenitu... Sytuacja nie jest łatwa. Jesteśmy w środku lasu zdani tylko na siebie. Czas leci, ale kij z nim! W tamtej chwili, nie to dla nas było najważniejsze. W ruch poszła apteczka, która wymagana była przez organizatorów rajdu. Do Trójmiasta zostało nam niewiele, niewiele również do ukończenia rajdu. Na dobrą sprawę gdyby udało nam się dotrzeć do Adventure Park Kolibki i zaliczyć zadanie specjalne, to moglibyśmy zająć całkiem przyzwoitą pozycję. Niestety sytuacja wymaga zmiany planów. Tu kończy się nasza przygoda i dalsza rywalizacja. Jak na duet przystało podejmujemy trudną, ale rozsądną decyzję o wycofaniu się z rajdu. Mówi się trudno.

Podsumowanie:

Pomimo, że zostaliśmy zdyskwalifikowani i tak mile wspominamy tę imprezę. Na miarę naszych możliwości poradziliśmy sobie ze wszystkimi dyscyplinami, realizując je w określonym przez organizatora limicie czasu. Gdyby nie wypadek w końcówce rajdu z pewnością moglibyśmy liczyć na całkiem przyzwoite miejsce w klasyfikacji.
Jednak porównując tę imprezę do zeszłorocznej edycji, muszę powiedzieć, że była ona znacznie trudniejsza i wymagająca naprawdę dobrej kondycji. Patrząc na ogólną klasyfikację chociażby na trasie Speed widać, że wiele drużyn nie ukończyło rajdu. Dlatego organizatorzy chcąc przyciągnąć jeszcze więcej uczestników nie powinni ograniczać się tylko do trudnych tras przeznaczonych dla "wyrzynaków". Być może warto pomyśleć o stworzeniu trasy znacznie bardziej turystycznej?

Mimo wszystko bawiliśmy się świetnie.
Dziękujemy organizatorom za przyczynienie się to tak wspaniałych wrażeń! Mamy nadzieję, że spotkamy się za rok.

Więcej informacji o rajdzie stronie Organizatorów:


Autorzy: Krzysztof Kochanowicz i Tomasz Kmieć [GR3miasto]

Opinie (5) 6 zablokowanych

  • Słyszałem,że w tym roku była niezła rzeźnia;( (1)

    Dobrze,że już wcześniej zdecydowałem się na start w innej imprezie, bo plułbym sobie w brodę.

    • 0 2

    • Ojtam Ojtam, jaka rzeźnia, trochę trudniej niż w zeszłym roku

      Ale fakt, gdybym w tym roku zabrał moja piękną, to po etapie kajakowym daleko byśmy nie zajechali. Pomimo w tym roku startu z kolegą nie było wcale tak łatwo jakbym przypuszczał. W sumie, szkoda że organizatorzy nastawiają sie głównie na "napieraczy" ;( Jak w przyszłym roku nie będzie nic dla nieco "mniej wprawionych w boju", to jeśli w tym samym czasie będzie alternatywna impreza, też sie nie piszę. I nie mówię tego tylko dlatego, że tym razem nam się nie udało, jednak w pierwszej i drugiej edycji zdecydowanie bawiliśmy się świetnie, tym razem było o wiele trudniej, a w naszym przypadku nie o to chodzi. Szukamy bardziej rekreacyjnych form zawodów niż napierania.
      ps. Tomek, trzymam nadzieję że z barkiem jest już lepiej i niebawem dołączysz do rajdów GR3.

      • 0 0

  • Na skurcze polecam tydzień przed startem pić codziennie sok pomidorowy - uzupełnia potas.

    A na samych zawodach bardzo fajnym wynalazkiem jest kompas na rękę i mapnik na rower (może być samorobny z obejmy na rurę, nie musi być od razu Miry).

    • 1 0

  • rewelacja (1)

    Trasa speed rewelacja
    ostatni etap rowerem po plaży naprawdę dał mi w kość
    sól ze mnie wyszła ;)

    • 1 0

    • Mnie ten etap szczerze mówiąc wkurzył. Bezsensowne zarzynanie roweru piachem i solą. A na koniec przemoczenie butów.

      Ale reszta trasy super, chociaż punkty nierówne - PK 2 na kajakach bardzo trudny, a np. Diabelski Kamień trywialny.

      • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

MH Automatyka MTB Pomerania Maraton - Kwidzyn - Miłosna (1 opinia)

(1 opinia)
80 - 115 zł
zawody / wyścigi

Nocny Duathlon - Airport Gdańsk

zawody / wyścigi

Cross Duathlon Gdańsk

89 zł
bieg, zawody / wyścigi

Znajdź trasę rowerową

Forum